27 października 2008, 10:56
Autor: Jacek Bonecki
czytano: 113905 razy

... i stanęły naprzeciw siebie Hasselblad H3, Mamiya AFDIII, Sony Alpha 900 - test porównawczy

... i stanęły naprzeciw siebie Hasselblad H3, Mamiya AFDIII, Sony Alpha 900 - test porównawczy

Dla spragnionych krwi i sprzętowych igrzysk nie przetestuję, czy AF poradzi sobie z nadlatująca armatnią kulą. Czy możliwe jest zrobienie portretu Nigeryjczyka w ciemnej piwnicy norweskiej chaty zimą za kołem polarnym w blasku jego ostatnich trzech białych zębów? Nie sprawdzę, czy szumi do okoła las podczas pleneru na Pustyni Błędowskiej, a matryca szumi razem z nim? Nie dowiem się, czy puszka Sony odporna jest na podpalenie i utopienie w bagnie. Nie odpowiem na pytanie, czy półtoraroczny synek sąsiada intuicyjnie obsłuży menu aparatu? Nie odkryje czy monitor LCD Sony Alpha 900 odporny jest na zarysowania śrubokrętem, oraz czy stabilizacja matrycy działa podczas upadku aparatu z trzeciego piętra? Skupie się na prozaicznej i banalnej dla wielu internautów jakości obrazu.

Odkąd Sony Alpha 900  pojawiła się w sprzedaży to nie słabną spekulacje o jakości zdjęć z matrycy tego aparatu. Pojawiają się opinie skrajne od euforii do krytyki. Często wyrok ferują osoby, które nawet nie miały zbyt dużego kontaktu z aparatem lub ? co ciekawe ? nie zrobiły nim ani jednego zdjęcia. Swoje opinie wyrażają na podstawie wpatrywania się w fusy lub po analizie jakichś sampli. Fascynujące jest to, że społeczeństwo fotograficzne ogarnięte spiskową teorią dziejów bardziej jest skłonne wierzyć w negatywne opinie niż pozytywne czy nawet obiektywne. Ale trudno się dziwić. Od lat media bombardują nas negatywnymi treściami, bo dobre wieści to przecież znienawidzona propaganda lub sponsorowane ble-ble-ble. A wiadomo, że dla mediów im gorzej, tym lepiej, więc zalewają nas trwogą, jakbyśmy żyli po ciemnej stronie. Tyle dygresji o złych i dobrych wiadomościach.

Większość zainteresowanych fotografią dostrzega profesjonalistów,  jako fotoreporterów z super AF i superklatkami na sekundę. Wiadomo, że reporterzy niechcący mają ?parcie na szkło?, bo wszystkie kamery chętnie wykorzystują, ich jako przebitki w relacjach TV. Lecz odsetek reporterów wśród wszystkich fotografów to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Profesjonalną fotografię w Polsce na barkach dźwigają głównie właściciele studiów, rzemieślnicy oraz zawodowcy, którzy używają aparatu do wszystkiego, czyli artyści. Niestety, cała ta populacja sprzęt musi sobie zakupić sama, bo nie ma wsparcia redakcji. Stąd dla nich cena ma kolosalne znaczenie. A sprzęt z najwyższej półki często jest dla nich niedostępny lub skazany na amortyzację przez wiele lat, czyli nigdy, bo współczesne aparaty cyfrowe szybko się moralnie starzeją. Często zapomina się przy tym, o co tak naprawdę chodzi w profesjonalnej fotografii? A sprawa dotyczy jakości zdjęć.

Zawodowe aparaty od dawna nie mają żadnych spektakularnych nowych rozwiązań. Przez długie lata broniły się przed AF i nawet automatyką ekspozycji. Miały być niezawodne i gwarantować najwyższą jakość zdjęć. Natomiast w Polsce w umysłach wielu pokutuje przekonanie, że profesjonalny sprzęt musi mieć wszystko, co przyszło do głowy inżynierom, łącznie z wyzwalaniem migawki na beknięcie. Kompletnie zapominając o mocnym sprofilowanym docelowym odbiorcy. To tak, jak dzida z silnikiem, radarem, GPS i beczką trotylu...,ale to już wtedy jest międzykontynentalna rakieta, a nie dzida.

Sony Alpha 900  w tych rozważaniach jest gdzieś po środku. Niby ma wszystko: sprawny AF, pełną automatykę, ale nie jest przepełniona gadżetami. Zamiast tego posiada matrycę o bardzo dużej rozdzielczości, doskonały wizjer i wszystkie cechy niezbędne do komfortowej pracy. Natomiast szybki AF i możliwość wykonywania 5 klatek na sekundę, czynią z Sony Alpha 900  aparat skrajnie uniwersalny do zastosowania w każdej dziedzinie fotografii, nie tylko studyjnej.

Postanowiłem przetestować Sony Alpha 900  w zawodowej sesji. Zdecydowałem sie porównać nową lustrzankę Sony do kamer profesjonalnych i to średnioformatowych, czyli Hasselblada H3 i Mamiya AFDIII. Bynajmniej nie chodzi tu o udowodnienie, że Sony Alpha 900 jest lepsza, bo nawet z teoretycznego punktu widzenia średni format powinien być lepszy. Mały obrazek znacznie ustępuje mu nie tylko ceną, ale i fizyczną wielkością matrycy. Chodziło mi o sprawdzenie, ile małemu cyfrowemu obrazkowi jeszcze brakuje do poziomu profesjonalnych aparatów cyfrowych.

Wprowadzenie

O teście

Chciałem sprawdzić empirycznie widoczne różnice. Bo jako humanista z wykształcenia, cyferki do mnie nie przemawiają. Stąd kompletnie nie przejmuję się wskaźnikami MTF, ilością pikseli, sekundami, kilogramami, liniami, centymetrami, bitami. Tylko praktyka i ocena na WŁASNE ? jak na razie ? niezawodne oko.  Do współpracy przy fotografowaniu zaprosiłem ekspertów.

Jednym z nich jest sceptyk Leonard Karpiłowski, autor wielu książek, na których szlifowałem swoją wiedzę. Niewątpliwy autorytet w dziedzinie oświetlenia i średnioformatowych kamer. Drugim jest Tomasz Maciejewski, który na co dzień zajmuje się wydrukami wielkoformatowymi. O przygotowaniu do druku plików cyfrowych wie bardzo wiele. W tym teście był bardzo umiarkowanym optymistą. Ja byłem optymista, bo moja wiedza na temat Sony Alpha 900 zdobyta po  kilku dniach używania aparatu dawała ku temu przesłanki. Tym bardziej, że Hasselbladem i Mamiya również miałem okazje nie raz fotografować.

Hasselblad H3D to dobrze znany zawodowcom aparat z matrycą 39 MP. Wzorem całej serii H wyposażony jest w AF i szereg funkcji automatycznych. W naszym porównaniu będzie stanowił klasę samą w sobie i punkt odniesienia prze ocenie pozostałych aparatów. W teście zastosowano obiektyw zmiennoogniskowy HC 50-110/3,5-4,5.
Mamiya AFDIII z przystawką ZD to również średnioformatowy aparat AF. Mimo iż matryca ma fizycznie większą wielkość niż Sony Alpha 900, to efektywna liczba pikseli jest mniejsza i wynosi 21,5 MP. W teście zastosowano obiektyw zmiennogniskowy AF 50-110/4,5 oraz manualny macro MF 120/4.
Sony Alpha 900 nie trzeba przedstawiać. W teście użyłem wielu obiektywów stałoogniskowych jak i zoomow. Bedzie to stanowiło dobry materiał poglądowy w następnych artykułach. Dodam ,ze w identycznych warunkach zostały sprawdzone również Sony Alpha 700 i Sony Alpha 350.


Test

Test

Do porównania wybrałem wspomniane wyżej aparaty i pięć sytuacji fotograficznych.
Pięć sesji w studio, bo w końcu profesjonaliści pracują głównie w studio.

Metodologia testu jest prosta. Wykonujemy zdjęcia tej samej sytuacji w stałych ? identycznych ? warunkach, to samo światło, ta sama przesłona, ten sam czas, ta sama nastawiana temperatura barwowa. Wszystkie zdjęcia zapisane w RAW-ie i potem wywołane przy użyciu jednakowych ustawień programu Camera Raw. Żadnych manipulacji w PS, goły plik przygotowany do dalszej pracy. Czyli czysta i klarowna sytuacja. Oczywiście ważna informacja, że to nie olimpiada sztuki, ani pokaz artyzmu, tylko poglądowe zdjęcia zrealizowane pod potrzeby sesji. Praca podczas tego testu i tak trwała od świtu do nocy. Porównanie będzie nie tylko oceniane na podstawie jakości uzyskiwanego obrazu, ale także na podstawie ogólnych wrażeń z pracy aparatem. Sesje zawodowe mają to do siebie, że czasem trwają po kilkanaście godzin i trzeba wykonać kilkaset zdjęć. Nie bez znaczenia jest wtedy kwestia, jak bardzo aparat ułatwia nam pracę, czy też jak bardzo nas morduje. Wszak z powodu ciemnej matówki lub konstrukcji aparatu pod koniec pracy wysiadają nam oczy, a kręgosłup krzyczy: ?zwalniam się?. Nie bez znaczenia jest także możliwość mobilności, prostoty obsługi czy liczby osób potrzebnych do sprawnej obsługi sprzętu. Zupełnie jak w wojsku, gdzie UKM wyparł swego czasu CKM, a to właśnie z wyżej wspomnianych powodów. Ocenie również poddane zostaną koszty. Ważne jest, co dostajemy w zamian, i za ile? Oczywiście bez taryfy ulgowej względem jakości.
W studiu świecimy lampami firmy Fomei. Wykorzystujemy światło błyskowe i ciągłe. Nad powtarzalnością warunków oświetleniowych czuwa Leonard Karpiłowski z kolorymetrem i światłomierzem w ręku.
Sesje fotograficzne.


1. Portret człowieka doświadczonego w dużym kontraście; zmarszczki, faktura skóry, broda w rożnych odcieniach, błękitne oczy powiedzą więcej niż niejeden test ostrości. Również dowiem się z tej fotografii, jak plastycznie zostaje oddany obraz. Temperatura barwowa oświetlenia to 5000K i tyle nastawione zostało na aparatach. Czułość ISO 100. Przesłona ustawiona na światło kluczowe 5,6. Światło z lewej strony to streep, z prawej duży box, ?kontra? to plaster miodu. Klasycznie, powiedziałbym ? szkolnie. Wszystkie zdjęcia wykonywane w tych samych parametrach.

Zobacz sample:

Sony Alpha 900

Hasselblad H3

Mamiya AFDIII

fot. Jacek Bonecki - Sony Alpha 900

fot. Jacek Bonecki - Hasselblad H3

fot. Jacek Bonecki - Mamiya AFDIII


2. Portret człowieka doświadczonego, ale przy świetle ciągłym. Kontrast znacznie mniejszy, by w obrazie było więcej szarości. Tym razem Leonard wciela się w kapeluszową postać, by ocenić reprodukcję szczegółów także w światłach i na deseniu słomkowym. ISO 400 maksymalne, na jakie pozwalają testowane matryce średnioformatowe. Ekspozycja na czasie 1/30 i przesłona 5,6. Żeby dodać pikanterii, Hasselblad i Mamiya na statywie, sony z ręki z włączonym systemem stabilizacji. Światło z pilotów lamp flashowych plus lampa z soczewką  Fresnela, aby na twarzy modela uzyskać efekt świetlnej siateczki. Temperatura sprawdzona na kolorymetrze 2800K i takaż nastawiona na aparacie. Matryce średnioformatowe wykazały znaczne szumy, natomiast Mamiya kompletnie oblała test. Na obrazie wyszła jakaś dziwna dominanta i bynajmniej nie jest to halacja od światła.

Zobacz sample:

Sony Alpha 900

Hasselblad H3

Mamiya AFDIII

 

fot. Jacek Bonecki - Sony Alpha 900

fot. Jacek Bonecki - Hasselblad H3

fot. Jacek Bonecki - Mamiya AFDIII



3. Typowy portret rzemieślniczy w świetle średniego klucza. Czyli najpopularniejszy sposób fotografowania. Modelką jest młoda dziewczyna o gładkiej cerze bez makijażu i pudru. Tak, abyśmy mogli ocenić, jak reprodukowana jest ludzka twarz bez upiększeń. Czyli kolor i faktura. W tle przechodzące świetlne półtony i czerwony element. Jak wiadomo, z czerwienią w cyfrze różnie bywa, zwłaszcza kiedy od niej odbija się światło. Na twarzy łagodne, miękkie, o małym kontraście. W dłoni modelka trzyma kapelusz. Pozwala on ocenić ostrość w przypadku miękkiego światła, a także ocenić głębię ostrości w zależności od wielkości matrycy czy ogniskowej aparatu. Światło błyskowe 5000K, ekspozycja 5,6.

Zobacz sample:

Sony Alpha 900

Hasselblad H3

Mamiya AFDIII

fot. Jacek Bonecki - Sony Alpha 900

fot. Jacek Bonecki - Hasselblad H3

fot. Jacek Bonecki - Mamiya AFDIII


4. Studyjna fotografia produktowa w dużej skali. Czyli zdjęcia samochodu. Dlaczego? Bo na samochodzie widać, jak ostrość przechodzi w głębię. Jak rozkłada się światło, półcienie na nadwoziu, jak stabilnie reprodukowany jest kolor w zależności od natężenia światła. Poza tym mamy okazję ocenić, jak reprodukowane są elementy z jednej strony czarne, z drugiej chromowane, jak wyglądają bliki świetlne. W przypadku tak dużego przedmiotu możemy ocenić różnice w głębi ostrości. Zastosowałem światło błyskowe mieszane ze sztucznym ciągłym. Ponownie przesłona 5,6, temperatura barwowa 4800K. Wykonane dwa ujęcia. Jedno ? samochód w pełnym planie i zbliżenie nadwozia.

5. Klasyczne zdjęcie stolikowe. Kolorowe warzywa i owoce na stole bezcieniowym. Banał, ale to chleb powszedni wielu fotografów. Typowe najprostsze oświetlenie bez wysilania się na artyzm. Temperatura barwowa 5000K. Czułość ISO 100, przesłona 16.

Dwie ostatnie sytuacje zostaną zilustrowane niebawem, aby dać trochę czasu na oddech.


Podsumowanie: Jacek Bonecki

Koń jaki jest, każdy widzi. Z mojej strony komentarz jest zbędny, gdyż uważam, że zdjęcia same się bronią. Nie będę wspominać, na ile kto jest zwycięzcą tego testu. Myślę, że żadne ze zdjęć ? poza Mamiya ? nie odstaje od wysoko postawionej porzeczki. Pod względem ostrości wszystkie aparaty trzymają bardzo dobry poziom. Ale ostrość czy wielkość pliku to nie jedyny parametr, dla mnie istotną rzeczą jest plastyka, kolor i klarowność obrazu. I tutaj w mojej subiektywnej ocenie Sony Alpha 900 uzyskuje przewagę. Natomiast jeśli chodzi o komfort pracy, szybkość, możliwości, dostępność, a co za tym idzie, cenę zakupu, sony deklasuje konkurencję.

Istotną sprawą jest optyka. Często jako podstawowa wada systemu Sony Alpha wymieniana jest uboga gama dostępnych obiektywów. Mówi się, że konkurencja małoobrazkowa ma w ofercie 60 i więcej dostępnych obiektywów. To nieważne, że mało kogo stać na wyrafinowane szkła, to nieważne, że w istocie jeden obiektyw występuje w kilku wersjach, to nieważne, że głównie i tak używa się zaledwie kilku obiektywów. Na wyobraźnię działają marketingowe zdjęcia stosów obiektywów. Ma się to tak do rzeczywistości fotografa jak przeestetyzowane zdjęcia kobiet z okładek ?Vogue?a do obrazu przeciętnej Polki z urywającymi się rękami pod ciężarem siatek. W tym względzie dostępność optyki u Hasselblada musi szokować. Zaledwie dziesięć obiektywów. Mamiya pod tym względem również nie wypada lepiej, bo ?tylko? dwanaście, ale zawodowcom to wystarcza. Być może dlatego że tacy fotografowie dokładnie wiedzą, co chcą zrobić i jak. A przecież wiadomo, że nie obiektyw i  nie aparat robi zdjęcie.
Jeśli chodzi o system Sony Alpha to dostępność wysokiej klasy optyki w pełni pokrywa potrzeby fotografów. W mojej opinii brakuje tylko obiektywu typu shift i ekstremalnie długiego teleobiektywu. Myślę, że to jednak tylko kwestia czasu. Ale nie łudźmy się, że będą to szkła dostępne dla przeciętnego fotografa. Ich cena będzie adekwatna do popytu i jakości. Natomiast profesjonalna optyka do systemu Sony Alpha w stosunku do wymienionych konkurentów wygrywa tak pod względem jasności, uniwersalności (minimalna odległość ogniskowania, dostępne zoomy), poręczności i ceny. Bo jakością optyczną nie ustępują produktom FUJI czy Mamiyi.

Tyle ode mnie, a teraz pozwolę sobie zacytować opinie ekspertów, gdyż obawiam się, że moja pozytywna opinia zostanie odebrana wspak, jako marketingowa propaganda.



Podsumowanie: Tomasz Maciejewski

Tomasz Maciejewski:

Wszystkie pliki przetwarzane były w programie Adobe Photoshop CS3 Camera Raw z zastosowaniem tych samych parametrów. Moja ingerencja w domyślne ustawienia programu ograniczyła się jedynie do podania parametrów temperatury barwnej w zależności od wykonanego ćwiczenia..

Oglądając i porównując uzyskane pliki, byłem bardzo zaskoczony: różnice między cyfrowym ?średnim formatem? a cyfrową pełną klatką (24 x 36 mm) w niczym nie przypominały tych, które znamy z pracy z ich analogowymi ?dziadkami?. Podstawowa sprawa, to różnica w wielkości otrzymanych odbitek. Plik uzyskany z H3, powielony z rozdzielczością 250 dpi, daje nam odbitkę wielkości 54,99 x 73,31 cm, Mamiya pozwala uzyskać 40,72 x 54,21, a Sony Alpha 900 40,97x61,45cm. Różnica dla odpowiedników analogowych wynosiłaby odpowiednio: 112,5 x 150 cm dla formatu 6 x 4,5 i 60 x 90 cm dla 35 mm.

Analogowy średni format zapewniał nam mniejsze ziarno w stosunku do małej klatki, co z kolei umożliwiało pracę na wyższych czułościach i większych przysłonach. Miało to znaczenie w przypadku chęci uzyskania większej głębi ostrości, która jak widomo w średnim formacie jest niewielka. Pracując z cyfrową przystawką w średnim formacie, mamy do czynienia z odwrotną sytuacją, użyteczne czułości kończą się na poziomie ISO 200, powyżej tej wartości generowane są szumy uniemożliwiające wykonanie powiększeń przekraczających 30 x 40cm, czyli dostępnych dla większości najprostszych nawet lustrzanek cyfrowych z matrycami rozmiaru APS-C.

Ostrość zdjęć ze wszystkich aparatów jest bardzo dobra, jednak zaskoczyło mnie to, że najlepszą ostrość uzyskał Sony Alpha 900, spodziewałem się raczej, że pod tym względem zajmie on trzecie miejsce. W końcu to tylko mały obrazek firmy stawiającej pierwsze kroki w produkcji aparatów dla zawodowych fotografów, w starciu z legendami średniego formatu wyznaczającymi standardy w fotografii zawodowej. Wiadomo, że jedną z podstawowych wad matryc światłoczułych jest ich mniejsza niż w analogowym materiale światłoczułym pojemność tonalna, która ma podstawowe znaczenie w odbieraniu przez nas plastyki obrazu. Przed testem wydawało się oczywiste, że rozpiętość tonalna matryc Hasselblada i Mamiyi będzie większa od matrycy w Sony A900 (pewnie wynikało to z przyzwyczajenia do stosunku jakości analogowego obrazu średniego formatu do małego obrazka). A tu znów zaskoczenie, matryca Sony A900 wykazuje możliwość rejestrowania znacznie szerszego zakresu tonalnego obrazu od Mamiyi i Hasselblada.

Tam, gdzie w obrazie z nich są światła na granicy wypalenia, Sony A900 pokazuje wyraźnie szczegóły, w cieniach jest podobnie. Ma to duże znaczenie dla końcowego odbioru odbitki. Oglądając zdjęcia powiększone do tych samych rozmiarów najlepsze wrażenie robi wydruk z Sony A900, jest najostrzejszy, podaje największą ilość ?informacji? i jest najklarowniejszy. A kolory są naturalne bez widocznych dominant. Hasselblad daje obraz nieco mniej ostry i o mniejszej ilości ?informacji? i z lekką dominantą magenty. Mamiya odstaje od reszty, generując obrazy z bardzo widoczną zieloną dominantą i większymi szumami. Jeśli chodzi o podatność zdjęć na interpolację, to stawiam na Sony A900, jego pliki są co prawda mniejsze od tych, które uzyskaliśmy z Hasslblada, tak pod względem ?ciężaru? (139,5 MB do 223,5 MB), jak i wielkości (14 cm różnicy) potencjalnych odbitek/wydruków, o których mówiłem wcześniej, to jednak zawierają więcej informacji i są ostrzejsze. Mamiya wypada najgorzej.

Komfort pracy średnim formatem zawsze był mniejszy niż lustrzanką, większe gabaryty i ciężar aparatu, częstsza zmiana filmu i brak autofokusa rekompensowane były niezrównaną jakością obrazu. Ale to już chyba przeszłość. Pracując Hasselbladem ciężko mówić o komforcie. Aparat ?leży? w ręku najgorzej, znacznie lepiej wypada Mamiya.

Ścianka w Hasselblad H3 ma dość duży wyświetlacz, jednak jego rozdzielczość i odwzorowanie kolorów pozostawiają wiele do życzenia. Aparat ma duże opóźnienie ?na migawce?, więc trzeba uczulić pozujących na to, że po usłyszeniu kliknięcia, muszą dalej pozostać w ustalonej pozycji. Inaczej grozi to zepsuciem ujęcia. Raczej nie ma mowy o zdjęciach poruszających się obiektów i nie myślę tu o rajdach samochodowych czy piłkarzach, a np. o dzieciach czy naszych czworonogich pupilach. Bardzo denerwujące w tym aparacie jest notoryczne zawieszanie się podczas pracy z komputerem i dedykowanym programem umożliwiającym podgląd zdjęć na monitorze i zapisywanie ich na dysku. W czasie sesji aparat podaje informacje, że tylna ścianka nie ma zasilania (należy wyłączyć aparat, wyjąć z niego baterie, włożyć ją ponownie i włączyć aparat) lub że należy zdjąć i ponownie założyć obiektyw. Nie sprzyja to skupieniu się nad uzyskaniem jak najlepszego ujęcia. Mamiya poza wygodnym chwytem pod względem komfortu pracy nie zapewnia nic więcej. Wyświetlacz na ściance ma wielkość, a raczej małość, porównywalną z wyświetlaczami w pierwszych cyfrowych kompaktach. Jej autofokus to nieporozumienie, pracuje tylko przy bardzo dużej ilości światła padającego na fotografowany obiekt, długość zapisu na karcie pamięci uniemożliwia dynamiczną pracę.

Sony A900 zapewnia komfort pracy i funkcjonalność, do jakich przyzwyczaiły nas dobre lustrzanki. Jest szybki, precyzyjny, obsługa jest intuicyjna. Ma duży zakres efektywnych czułości, wyświetlacz idealnie odwzorowuje kolory i umożliwia dokładny podgląd ostrości.

 
Opis Tomka Maciejewskiego jest wyjątkowo chłodny. Trzeba było widzieć jego oczy jak rosły do monstrualnych rozmiarów spodków...kiedy zobaczył efekty sesji na wydrukach 1:1. powiedział wtedy dość radykalnie ,ze oto jesteśmy świadkami zgonu średniego formatu. Myślę, że tak się nie stanie. W końcu Hasselblad i Mamiya nie zasypują gruszek w popiele - zapowiedziany jest nowy model H3 z matryca 60MP. Na pewno znajda się fotografowie, co będą potrzebować tak dużych plików, ale ilu ich będzie?


Podsumowanie: Leonard Karpiłowski

Ekspert od średniego formatu Leonard Karpiłowski:

Jest rzeczą oczywistą i powszechnie wiadomą, że dla zawodowego fotografa wybór kamery zdjęciowej jest jednym z podstawowych zagadnień. W dobie szalonego tempa rozwoju zapisu cyfrowego wybór określonego systemu napotyka na tym większe problemy. Jeszcze nie tak dawno matryca  o wielkości klatki małego obrazka była wielkim osiągnięciem. W tej chwili osiągi tego formatu są tak duże, że warto postawić pytanie, czy celowe jest w zawodowej praktyce fotograficznej stosowanie średnioformatowych przystawek.

Próbą odpowiedzi na to pytanie był test przeprowadzony przez trzech fotografów, a testowanymi kamerami były Sony A900 z matrycą o wielkości klatki małego obrazka, Mamiya AFDIII z przystawką ZD i Hasselblad H3. Wyniki testu potwierdziły atuty  średniego formatu i bardzo dobre osiągi A900. Na wydrukach 30x40 cm jakość obrazu otrzymanego z tych kamer jest bardzo wysoka i porównywalna. Łatwo rozpoznawalny jest wynik A900, dzięki większej głębi ostrości wynikającej z mniejszej skali odwzorowania. W przypadku Mamiji i Hasselblada różnice są subtelne, a o wyniku mogą decydować bardziej osobiste upodobania oglądającego niż faktyczne różnice obrazowe.

Wynik testu nie daje jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: ?mały czy średni obrazek?? Przy porównywalnej jakości obrazu, o wyborze systemu zdjęciowego w praktyce zawodowej decydują także czynniki ekonomiczne, a także wymagania zleceniodawców. Nie można także nie doceniać wieloletnich doświadczeń i nawyków zawodowego fotografa, który przez lata praktyki w średnim i wielkim formacie, wybierze raczej średni format, odpowiadający bardziej jego przyzwyczajeniom i stylowi pracy, niż nie wywierający większego wrażenia na zleceniodawcy aparat małoobrazkowy.
 

Podsumowanie: liczby


Na koniec podsumowanie liczbowe. Dla wielu liczby są ulubionym wyznacznikiem wszystkiego. Była ocena na oko, a teraz będzie na cenę.
Koszt Sony Alpha 900 to około 8500-9000 PLN. Wynajęcie na jeden dzień Hasselblada H3 ze standardowym zoomem bez asystenta to koszt około 2000pln. Zakup H3 to wydatek kilkunastu tysięcy EURO w zależności od rodzaju matrycy. Mamiya AFDIII z przystawką ZD to koszt okolo 40 tysięcy PLN. Jeżeli jakość jest zbliżona, porównywalna (by już nie grzebać więcej kijem w mrowisku) to dla wielu fotografów jest nad czym mysleć.
 



www.swiatobrazu.pl