30 czerwca 2009, 18:00
Autor: Anna Cymer
czytano: 12660 razy

Constantin Brancusi - rzeźbiarz fotografuje

Constantin Brancusi - rzeźbiarz fotografuje

W warszawskiej Królikarni trwa nietypowa wystawa fotograficzna. Można tam bowiem zobaczyć zdjęcia, wykonane przez rzeźbiarza, Constantina Brâncuşiego. Przyjrzyjmy się tej postaci ? bo rzadko mamy okazję oglądać zdjęcia artysty innej specjalności.

Brancusi jest bez wątpienia jednym z najwybitniejszych artystów XX wieku. Ten artysta rumuńskiego pochodzenia zrewolucjonizował myślenie o rzeźbie, tworząc dzieła, które łączyły w sobie prostotę i jasność przekazu z nowoczesnym podejściem do formy. Brancusiemu udało się bowiem połączyć dwie, pozornie sprzeczne cechy: stworzył język zrozumiały dla każdego, posługując się abstrakcyjnymi, awangardowymi metodami.


"Pocałunek"
fot. Constantin Brancusi

Brancusi urodził się w 1876 w miejscowości Hobita w Rumunii, większość dorosłego życia spędził jednak w Paryżu, gdzie zmarł w 1957 roku. Niektórzy biografowie talent rzeźbiarski artysty tłumaczą jego doświadczeniami z wczesnej młodości ? urodzony na wsi, w raczej biednej rodzinnie, Brancusi nie chodził do szkoły (podobnie jak większość rumuńskich dzieci w tamtych latach), tylko pomagał pasterzom. I właśnie podczas wypasania zwierząt nasz bohater zaczął strugać z drzewa różne figurki ? i wtedy zaczęła się jego rzeźbiarska pasja. Imał się wielu zajęć, związanych z obróbką drewna, jako nastolatek wreszcie nauczył się czytać i pisać. Gdy miał 20 lat pierwszy raz wyjechał z Rumunii - pojechał do Wiednia, który w owych latach był ważnym miastem na artystycznej mapie Europy. W 1898 roku, zauroczony sztuką, którą poznał, dostał się na Akademię Sztuk Pięknych w Bukareszcie (przyjęto go w wyniku konkursu ? część kandydatów nie musiała legitymować się dyplomami ukończonych szkół, tylko przyjmowano ich na podstawie ich prac, które przynosili na konkurs). Sześć lat później Brancusi wyjeżdża do Paryża, gdzie nie tylko chce kontynuować studia, ale też po prostu zacząć żyć w artystycznej stolicy świata.


fot. Constantin Brancusi

Mimo że Rumun przez całe życie był odludkiem, samotnikiem, przyjaźnił się z wieloma wybitnymi artystami początku XX wieku ? Marcelem Duchampem, Amedeo Modiglianim, Henri Matissem. Jednak pół wieku, spędzone w Paryżu ? to przede wszystkim rozwój twórczości Brancusiego. Trudny do zaszufladkowania, bardzo indywidualny styl rzeźbiarza jest do dziś ceniony i fascynuje. Rumun posługiwał się właściwie tylko najprostszymi bryłami, do ich kształtu sprowadzając nawet sylwetki ludzkie. Jego rzeźby są wręcz zaskakująco proste, o czystych, oszczędnych kształtach. Mimo to nie można ich sprowadzić jedynie do zabawy w ?układanie klocków? ? każda z tych rzeźb niesie ze sobą treść. Najbardziej czytelnym tego przykładem jest słynna ?Niekończąca się kolumna?, która ma kilka wersji i wariantów, a w formie pomnika stanęła w rumuńskiej miejscowości Tirgu Jiu. Złożona z 15 i pół żeliwnych romboidalnych modułów tworzy ultra prostą formę, którą sam autor nazwał ?schodami do nieba?. Ten prosty kształt intryguje i fascynuje, do dziś będąc tematem licznych interpretacji ? niektórzy widzą w tym pomniku symbol nieskończoności, oś świata, kosmiczny bezkres, transcedencji.


Modele "Niekończącej się kolumny" w pracowni artysty
fot. Constantin Brancusi

Zdjęcia Brancusiego, które można zobaczyć w Królikarni także są proste. To przede wszystkim dokumentacja prac, dokonana przez samego twórcę ? zdjęcia, które zrobił w swojej pracowni, rejestrując proces tworzenia kolejnych dzieł. A jednak i w tych fotografiach tkwi jakby coś więcej ? jakiś niepokój, napięcie, coś przyciągającego uwagę. Wystawa w Królikarni daje niezwykłą, unikalną szansę zobaczenia, co dzieje się, gdy po aparat sięga artysta tak głęboko zanurzony w zupełnie innej dziedzinie sztuki.



www.swiatobrazu.pl