1 września 2017, 14:00
Autor: Redakcja SwiatObrazu.pl
czytano: 2425 razy

Dron Lily jednak powstanie! Historia nadal czeka na swój finał

Dron Lily jednak powstanie! Historia nadal czeka na swój finał

Pamiętacie jeszcze jeden z największych skandali w historii crowfundingu? Projekt drona o nazwie Lily tak zachwycił miłośników nowych technologii, że zbiórka zorganizowana na sfinansowanie projektu zgromadziła rekordowy kapitał 35 milionów dolarów. A jednak odwlekana przez 3 lata premiera nigdy nie nastąpiła, a będąca autorem projektu firma Lily Robotics ogłosiła upadłość. Okazuje się jednak, że sam projekt drona przetrwał i, niczym feniks z popiołów, narodził się w nowej formie. Opracowany przez kalifornijską firmę Mota Group mocno zmodyfikowany i ulepszony wirnikowiec Lily Next Gen jest do nabycia i pierwsze egzemplarze trafią do nabywców za miesiąc.

Historia drona Lily była przykładem wszystkiego, co może być najlepsze i zarazem najgorsze w innowacyjnych pomysłach, sprawnie przeprowadzonej akcji marketingowej oraz filozofii zbiórek crowfundingowych. Pod koniec 2014 roku mało znana firma Lily Robotics wystartowała z projektem małego drona Lily o bardzo efektownym wyglądzie, dobrych możliwościach, banalnie prostej obsłudze i atrakcyjnej cenie. Pomysłowo zrealizowany film reklamujący całą akcję szybko rozprzestrzenił się wirusowo (kilkanaście milionów odsłon w serwisie YouTube) i rozpalił wyobraźnię ludzi, którzy do tej pory nie wiedzieli o dronach dosłownie nic, ani też się nimi nie interesowali.
 

Reklama pierwszej wersji drona Lily.

 

Twórcy bardzo szybko zebrali w procesie przedsprzedaży (która jednak była tak naprawdę klasycznym przykładem crowfundingu, ponieważ urządzenie było jeszcze w fazie projektowej) ponad 60 tys. zamówień na łączną kwotę ponad 30 mln dolarów. I kiedy już wszyscy myśleli, że wszystko jest na najlepszej drodze do sukcesu, zaczęły się kłopoty. Premiera planowana pierwotnie na drugą połowę 2015 roku była wielokrotnie przesuwana, dziennikarze mający kontakt z zaawansowanymi prototypami krytykowali je za niestabilną pracę i liczne problemy. Ostatecznie na początku tego roku projekt został skasowany, a firma ogłosiła upadłość – tłumacząc to brakiem środków na dalsze badania, produkcję i realizację zamówień. W tym czasie łączna kwota zamówień szacowana była już na 38,5 mln dolarów!

[kn_advert]

Lily Next-Gen, czyli projekt w wersji 2.0

Niespodziewanie dron Lily powrócił na rynek w nowej odsłonie. Tym razem za realizację zadanie wziął się potentat w branży bezzałogowych statków powietrznych, firma Mota Group (https://www.mota.com/), która w lipcu 2017 przejęła część aktywów upadłej spółki Lily Robotics zaprezentowała gotowy produkt: Lily Next Gen. Dron o mocno zmienionym kształcie (przypomina teraz bardziej GoPro Karma), ale nadal z elementami kojarzącymi się z dawną Lily, wyposażony w składane nóżki dysponuje mocniejszym niż pierwowzór systemem zasilania (aczkolwiek zamiast zapowiadanych 20 minut lotu w specyfikacji widnieje nieco bardziej realne 18 minut), kamerą 4K zamiast FullHD, wewnętrznym stabilizatorem obrazu oraz szeregiem funkcji, których w oryginalnym projekcie nie było. Jest też lżejszy - 385 gramów zamiast 1,3 kg to naprawdę duża różnica.
 

Lily Next-Gen Lily Robotics Mota Group dron projekt crowfunding skandal
Lily Next-Gen. (Fot. Mota Group)

 

Zabrakło natomiast zapowiadanej w projekcie pierwotnej Lily wodoodporności. Przedstawiciel Mota Group tłumaczy to bardzo prosto: na podstawie przeprowadzonych ankiet wśród potencjalnych nabywców okazało się, że klient, który miałby za wodoodporność zapłacić większymi pieniędzmi, wyższą wagą urządzenia i krótszym czasem pracy, woli zrezygnować z tej cechy. Bardziej cieszyć go będzie jakość obrazu godna 2017 roku, możliwością podłączenia dodatkowego akumulatora oraz 16 GB wbudowanej pamięci. I to właśnie dostanie.

Nowa wersja drona Lily dostępna jest na stronie sklepu Mota Group (https://store.lily.camera/) w dwóch wersjach: pakiet standardowy w promocyjnej cenie 500 dolarów oraz pakiet premium za 800 dolarów. W skład tego drugiego wchodzą pilot zdalnego sterowania z wyświetlaczem, walizeczka na cały komplet i rok dodatkowej gwarancji. Niezależnie od wersji nabywca otrzymuje natomiast wraz z urządzeniem dodatkowy akumulator, zapasowe wirniki i drobne akcesoria. Po zakończeniu promocji za obie wersje trzeba będzie zapłacić po 100 dolarów więcej.
 

Lily Next-Gen Lily Robotics Mota Group dron projekt crowfunding skandal
Zestawienie cech charakterystycznych drona Lily Next-Gen z pierwowzorem. (Rys. Mota Group)

 

Co tak naprawdę kupiła Mota Group?

Warto się na moment jeszcze zatrzymać przy aktywach firmy Lily Robotics i tym, co się z nimi stało po ogłoszeniu upadłości. Jest to bowiem bardzo ciekawa historia. Jak donosi Forbes, po kilku nieudanych próbach wykupienia startupu m.in. przez GoPro majątek firmy zlicytowano w lipcu. Aktywa te podzielono na dwie części: majątek fizyczny, patenty, technologię i know-how wraz z 70 prototypowymi modelami za kwotę 450 tysięcy dolarów zakupił podmiot o nazwie LR Acquisition, natomiast Mota Group za kolejne 300 tysięcy dolarów stała się właścicielem praw do znaku firmowego i listy nabywców!
 

Lily Next-Gen Lily Robotics Mota Group dron projekt crowfunding skandal
Lily Next-Gen - widok z góry. (Fot. Mota Group)

 

Jaki wniosek z tego wypływa? Potentat z Kaliforni w całym projekcie Lily nie interesowała technologia, lecz marka urządzenia, prawa autorskie do projektu, adres internetowy oraz lista niedoszłych klientów i partnerów! Można domniemywać, że w korpusie stylizowanym na oryginalną Lily znalazło się urządzenie zaprojektowane od początku do końca w laboratoriach Mota Group i to właśnie to jest powodem tak szybkiej premiery urządzenia – po prostu było ono już wcześniej gotowe. Sprytne posunięcie, jeżeli pamięta się, jak twórcom Lily udało się rozpalić wyobraźnię swoim produktem wśród osób, które wcześniej tematyką dronów zupełnie się nie interesowały.

 

Smród i nieufność pozostały

Nie wszystko jednak w całej tej sprawie skończyło się dobre. Już w momencie lipcowej aukcji na pozostałości po marce Lily Robotics analitycy zwracali uwagę, że spośród 61450 nabywców pierwotnego modelu z aukcji crowfundingowej zwrot wpłaconych pieniędzy otrzymała zaledwie połowa. Wbrew obietnicom firmy, która jeszcze w styczniu zapowiadała, że wszyscy uczestnicy zrzutki otrzymają pełen zwrot nakładów, nic takiego się nie zapowiada. Pozostają też inni dłużnicy: producenci podzespołów, inwestorzy i oczywiście banki. Ci jednak, zgodnie z przepisami USA dotyczącymi bankructwa są jeszcze dalej w tej kolejce – za klientami.

Cała ta sprawa dowodzi jednego: mimo pozornego "happy endu", lista poszkodowanych na nieodpowiedzialnej działalności firmy Lily Robotics pozostaje nadal długa. Mamy jedynie nadzieję, że produkt firmy Mota Group (jakby nie było dużego potentata w tej branży, cieszącego się dobrą opinią) pozwoli nieco zatrzeć przykrą woń całej historii.

 

Źródło: PetaPixel

 

 



www.swiatobrazu.pl