5 września 2012, 09:00
Autor: Antoni Żółciak
czytano: 3554 razy

Fotograf, który prawie dostał nagrodę Darwina

Fotograf, który prawie dostał nagrodę Darwina

Istnieje cienka granica między ryzykiem, które trzeba podjąć dla uzyskania dobrego kadru, a całkowitą bezmyślnością i narażaniem życia. Na Driftingowych Mistrzostwach Polski w Karpaczu mieliśmy do czynienia z tym drugim przypadkiem.

16-sekundowy klip z YouTube jest częściej umieszczany na stronach zagranicznych niż polskich. Wideo trafia na fora fotograficzne, na popularne blogi o fotografii, do serwisów poświęconych driftowi samochodowemu. Jego bohaterem jest anonimowy jak dotąd fotograf-amator, który podawany jest jako idealny przykład niedoszłej nominacji do nagrody Darwina.
 

Fotograf

To zdjęcie chyba najlepiej obrazuje odległość między driftującym samochodem, a usiłującym zarejestrować dobry kadr fotografem. Historia z DMP w Karpaczu powoli zyskuje status internetowego viral'a
Fot. TurboChargedLife.com


Wyróżnienia przyznawane za najgłupszą śmierć cieszą się niegasnącą popularnością; tu jednak mielibyśmy przykład z własnego podwórka. Na Driftingowych Mistrzostwach Polski w Karpaczu niemalże doszło do tragedii:
 


Zachowanie fotografa można tłumaczyć na kilka sposobów - poza tym, że chciał zdobyć jak najlepszy i najbardziej emocjonujący kadr. Wbrew pozorom przebywanie "we wnętrzu" ciasnych zakrętów jest względnie bezpiecznym miejscem, na pewno bezpieczniejszym niż strona zewnętrzna. Kibic mógł również oszacować po śladach opon w którym dokładnie miejscu będzie znajdować się samochód. Nie jest to oczywiście żadne usprawiedliwienie, bo brakowało dosłownie kilku centymetrów; omsknięcia ręki na kierownicy, wybicia z rytmu czy jakiegokolwiek innego zdarzenia losowego. Odrębna kwestia to złamanie regulaminu (wejście na tor) i narażenie kierującego autem Pawła Treli na dramatyczne przeżycia.

[kn_advert]

Źródło: Wykop



www.swiatobrazu.pl