26 lutego 2013, 08:32
Autor: Antoni Żółciak
czytano: 7670 razy

Fotograf Magnum oskarżony o naruszenie etyki zawodowej

Fotograf Magnum oskarżony o naruszenie etyki zawodowej

Co zrobić w przypadku, gdy treść nagradzanego kadru nie jest zgodna z jego podpisem? Zagmatwana historia fotografii Paolo Pellegriniego z Magnum Photos dowodzi, że nawet najlepsi mogą się pomylić. Pozostaje tylko jedno pytanie - do jakiego stopnia?

W konkursach oszukuje się od zawsze. To tak samo pewne, jak wschody i zachody Słońca, przypływy, odpływy czy krągłość Ziemi. Od pewnych podmiotów wymaga się jednak więcej niż od innych, zwłaszcza w kwestii etyki i wiarygodności; bez wątpienia palmę pierwszeństwa dzierży agencja Magnum Photos, instytucja legendarna w świecie fotografii dokumentalnej. Dlatego też wokół The Crescent Paolo Pellegrin narosło tak wiele wątpliwości, tak wiele kontrowersji. Ale czy w tym przypadku rzeczywiście mamy do czynienia z umyślnym naginaniem rzeczywistości?

The Crescent, Rochester USA, 2012...

"The Crescent, Rochester USA, 2012. A former US Marine corp sniper with his weapon. Rochester, NY USA 2012" - głosi podpis fotografii, w wolnym tłumaczeniu brzmiący następująco: "Crescent, Rochester. Emerytowany snajper piechoty morskiej ze swoją bronią. Rochester, stan Nowy Jork".

Magnum Photos
The Crescent, Rochester USA, 2012. A former US Marine corp sniper with his weapon. Rochester, NY USA 2012
Zdjęcie wyróżnione na World Press Photo i innych konkursach
Fot. Paolo Pellegrin / Magnum Photos

Problem? To nie jest snajper. Ani aktywny, ani emerytowany. Samo otoczenie też nie jest tym, które opisał fotograf. 

Historia zaczyna się w kwietniu 2012 roku, kiedy 11 członków Magnum Photos wybiera się do Rochester, jednej z nowojorskich dzielnic. Wybrano ją ze względu na Kodaka; od początku mieściła się tam siedziba firmy. Fotografowie chcieli w pewien sposób złożyć hołd przedsiębiorstwu, które odcisnęło ogromnie pozytywne piętno na historii i rozwoju sztuki fotograficznej.

Crescent jest z kolei tą częścią Rochester, którą omijałbyś dużym łukiem w każdym innym mieście. Ilość przestępstw jest tam większa niż gdziekolwiek indziej w Nowym Jorku; Pellegrin postanowił, że poświęci reportaż czarnej sławie obszaru. Uwieczniał uciekających przed policją członków gangów ulicznych, aresztowania, strzelaniny. Rodziny pozbawione ojców. Transakcje narkotykowe. I, jak sugeruje w podpisie jednego ze zdjęć, lokalnego snajpera, należącego kiedyś do piechoty morskiej.

[kn_advert]

W rzeczywistości na fotografii Pellegrin sportretował Shane'a Kellera, emerytowanego wojskowego, w jego własnym garażu. W miejscu, które od Crescent oddalone jest o kilka kilometrów.

Jednym z elementów nowojorskiego programu Magnum Photos było uzyskanie wszelkiej możliwej pomocy od studentów Rochester Institute of Technology. Przestrzeń uczelni została udostępniona fotografom, a uczniowie desygnowani do asystowania w kadrach.

Keller pozował na prośbę Pellegrina i jednego ze swoich kolegów, studenta towarzyszącemu fotografowi. O tym, że został mianowany "snajperem", dowiedział się od innego znajomego, gdy ten zadzwonił do niego po opublikowaniu wyników World Press Photo. Reportaż The Crescent przyniósł Paolo Pellegrinowi drugie miejsce w kategorii General News.

Magnum Photos
Zrzut ekranu ze strony World Press Photo
Fot. Paolo Pellegrin

"Miałem kolekcję broni palnej i kartę członkowską położonej nieopodal strzelnicy. Kolega zadzwonił, powiedział, że oprowadza fotografa Magnum po okolicach Rochester i wspólnie szukają ciekawych tematów. Pellegrini chciał sfotografować kogoś z karabinem, ewentualnie wykonać portret na strzelnicy. Wtedy właśnie znajomy pomyślał o mnie" - tłumaczy Shane Keller na łamach Bag News. "Paolo najpierw robił zdjęcia w moim mieszkaniu, na tle zwykłej, białej ściany. Znajomy pozował z pistoletem, którego technicznie rzecz ujmując nie może nawet trzymać w ręku. Nie ma zezwolenia na broń (...) Później zeszliśmy do garażu, skąd mieliśmy wyruszyć na strzelnicę. Tam powstało kilka kolejnych portretów; podejrzewam, że chodziło o zapewnienie klimatu zgodnego z resztą historii (...)".

Keller zaznacza, że nie wiedział o publikacji zdjęcia - a tym bardziej o jego wyróżnieniu. Bardziej niż sam kadr uderza go jednak sam podpis. "Nigdy nie byłem snajperem i nigdy czegoś takiego nie powiedziałem" - zaznacza. "Co więcej, podpis może sugerować, że w ręku trzymam właśnie snajperkę, a to nawet nie jest strzelba. To zwykła dubeltówka".

The Crescent, Rochester USA, 2012...

Fotograf odpowiada

Za pośrednictwem National Press Photographers Association ukazało się w sieci stanowisko Pellegriniego. Poniżej znajdziesz jego esencję:

"Shane [mężczyzna na zdjęciu - dop. red.] nie jest zadowolony z podpisu, ale zdaje sobie sprawę z tego, że fotografia jest portretem. Nigdy nie twierdziłem, że jest inaczej. Shane przyznaje też, że należał do piechoty morskiej, i że pozuje ze swoją bronią w Rochester.

Z tego, co pamiętam, Shane opisał siebie wówczas jako emerytowanego snajpera. Mogło to być efektem przejęzyczenia, mogłem nie zrozumieć [Pellegrin jest Włochem - dop. red.], mógł też użyć słowa snajper nie mając na myśli formalnego statusu snajpera amerykańskiej piechoty morskiej (przez dłuższy czas rozmawialiśmy na ten temat). 

Tak czy inaczej, jeśli Shane faktycznie nie działał jako snajper, podpis powinien zostać zmieniony na Rochester, NY, USA. A former US Marine Corps member with his weapon [z ang.: były członek Marines z bronią].

(...) Sporo czasu spędzałem z policją z Rochester w rejonie Crescent. Swój cykl kompletowałem dzięki połączeniu reportażu, portretów, a nawet krajobrazów. Zdałem sobie sprawę z tego, że opowieść uda mi się zamknąć m.in. dzięki portretom niektórych postaci.

Jak każdy dziennikarz, pracowałem z asystentem nad zlokalizowaniem odpowiednich osób; Shane był jedną z nich. Jego portret, a nawet jego reakcja, dodaje intrygującego wymiaru opowieści. 

Magnum Photos Paolo Pellegrin
Zrzut ekranu ze strony konkursowej Photographer of the Year
Fot. Paolo Pellegrin

Shane uważa bowiem, że on i jego broń nie ma nic wspólnego z przemocą na terenie Crescent. Nie mogę się z tym zgodzić (...)

Swoją drogą, ciężko ustalić granice Crescent. Są one raczej umowne, niż geograficzne. Nie wiedziałem, gdzie dokładnie zawiózł mnie asystent na spotkanie z Shane'em (...).

Nie wiem, dlaczego autor artykułu z Bag News uważa, że z portretem jest coś nie w porządku. Nie rozumiem, dlaczego portret miałby być mniej autentyczny. Fotoreporterzy portretują cały czas. Czy moje portrety ze Strefy Gazy są mniej prawdziwe tylko dlatego, że są portretami? Nie. To śmieszne."

W dalszej części listu Pellegrini mówi o niefortunnym zajściu z publikacją podpisu, wskazuje na różnicę między własnymi notatkami, nieprzeznaczonymi dla opinii publicznej. Twierdzi, iż ze względu na luźne granice Crescent, wzmianka o tym obszarze nie powinna się znaleźć pod kadrem; pojawiła się tam wskutek błędnej interpretacji fotoedytora.

[kn_advert]

Źródło: Bag News, The New York Times, National Press Photographers Association



www.swiatobrazu.pl