27 lutego 2009, 14:50
Autor: Piotr Madura
czytano: 33395 razy

Fotograficzna podróż w przeszłość. Zeiss Ikon Baby Box Tengor i Agfa Isochrom w Krakowskiej Akademii Fotografii

Fotograficzna podróż w przeszłość. Zeiss Ikon Baby Box Tengor i Agfa Isochrom w Krakowskiej Akademii Fotografii

Wspólnie z wykładowcą Krakowskiej Akademii Fotografii - Leszkiem Pizło redakcja SwiatObrazu.pl wybrała się w fotograficzną podróż w czasie. Okazją do tego stał się zakupiony przez niego na jednym z krakowskich targowisk, zabytkowy aparat Zeiss Ikon Baby Box Tengor. Ku jego i naszemu zaskoczeniu we wnętrzu aparatu znajdował się film. Co zawierał negatyw i jak przebiegał proces wywołania, przekonacie się, czytając dalej. Zapraszamy!

Historia fotografii niejedno ma oblicze. W przypadku aparatu rozpoczyna się ona z chwilą, kiedy ten opuszcza fabrykę i trafia do pierwszego właściciela. Od tego momentu staje świadkiem wydarzeń, o których dowiadujemy się z gazet i telewizji, oraz takich, o których świat nigdy się nie dowie. Bardzo ciekawi zawartości filmu, który znajdował się w zabytkowym aparacie. Postanowiliśmy go wywołać.

Nim przejdziemy do samego procesu wywoływania, kilka słów o aparacie, który skrywał  tajemniczy negatyw. Zeiss Ikon Baby Box Tengor to uproszczona wersja modelu Box Tengor pochodzacego z fabryki w Niemczech. Jego produkcja rozpoczęła się w roku 1931, a zakończyła tuż przed wybuchem przed II wojny światowej w 1938. Uproszczona do minimum konkstrukcja aparatu opiera się na metalowej obudowie pokrytej perforowaną okładziną imitującą skórę i chroniącą przed korozją. Baby Box Tengor to prawdziwy kompakt jak na tamte czasy. Jego niewielkie wymiary i zaokrąglone krawędzie sprawiają, że bez problemu zmieści się w kieszeni płaszcza.

 

Zaczęło się tak...

Zeiss i Agfa

Wyprodukowany w Niemczech Baby Box Tengor wyposażony jest w obiektyw Goerz Frontar o światłosile f/11 i stałej ostrości. Za jego pośrednictwem światło pada na film zwojowy formatu 3 x 4 centymetry (typ 127), którego przesuw odbywa się za pośrednictwem motylkowego pokrętła. Jego konstrukcja jest nadzwyczaj prosta. Migawka posiada dwa czasy otwarcia. Pierwszy oparty jest na zasłonowej migawce, której czas odsłonięcia kadru wynosi około 1/15 sekundy. Drugi natomiast, to zwykła blokada miagwki, czyli tzw. czas B. Za wizjer optyczny służy odchylana blaszka i wysuwany pręt, który schowany  w obudowie pełni dodatkowo rolę blokady przed przypadkowym wyzwoleniem.


Obiektyw Gierz Frontar o światłosile f/11.


Widoczny otwór to gniazdo z gwintem statywowym

 

 



Ciemnia cz. I

Po oględzinach aparatu przyszedł czas na sprawdzenie, czy znajdujący się w nim film przetrwał próbę czasu i zapisane na nim fotografie uda się odtworzyć. Aby tego dokonać, udaliśmy się do ciemni fotograficznej Krakowskiej Akademii Fotografii, gdzie w odpowiednich do tego warunkach, wyposażeni w niezbędne przyrządy i odczynniki chemiczne przystąpiliśmy do wywołania filmu.

Pierwszym etapem całego procesu było otwarcie aparatu, wyjęcie kliszy Agfa Isochrom, a następnie nawinięcie jej na szpulę i zamknięcie w koreksie. Ponieważ czynność tę należy wykonać przy całkowitym zaciemnieniu, zilustrowaliśmy ją za pomocą innego ? podobnego filmu (wcześniej wywołanego) i przy włączonym oświetleniu.




Metalowa szpulka z wygrawerowanym logo Agfa, na której nawinięty był oryginalny film znajdujący się w aparacie

 


Ciemnia cz. II

Po umieszczeniu filmu w koreksie, przystąpiliśmy do sporządzenia roztworu. Jako wywoływacza użyliśmy popularnego ID-11, odpowiednika Kodaka D-76. Jego formuła chemiczna opracowana została w 1926 roku przez zespół chemików, którzy dokonując żmudnych obliczeń stworzyli roztwór tak doskonały i uniwersalny, że do dzisiaj nie ma on sobie równych. W przypadku naszego, wcale niemłodego filmu, niezmieniona formuła odczynników gwarantowała, że uda się go wywołać.

 

Ponieważ nie wiadomo jakiej czułości jest klisza, parametry wywoływania zostały dobrane uniwersalnie i odpowiadały  mniej więcej parametrom dla wywoływania filmu Ilford Delta 400. Temperatura nierozcieńczonego wywoływacza wynosiła 22 stopnie Celsjusza (fotografia z termometrem).


W tle widoczny jest kanister z wywoływaczem ID-11, którego temperatura podczas procesu wynosiła 22 stopnie Celsjusza


Timer nastawiony na 9 minut. Uruchamiamy odliczanie...


...i zalewamy koreks wywoływaczem


Dla poprawienia zachodzącej reakcji należy jeszcze wykonać
kilkanaście-kilkadziesiąt obrotów koreksem i odstawić do zakończenia procesu

Piszczący timer sygnalizuje, że mineło już 9 minut od chwili zalania filmu wywoływaczem. Czas  przerwać reakcję. W tym celu koreks trafia pod kran z zimną bieżącą wodą i film zostaje poddany płukaniu pośredniemu. Na tym pierwszy etap procesu kończy się i zaczyna drugi ? utrwalanie.


Ciemnia cz. III

Opróżniony z płynów i wypłukany koreks zalany został następnie utrwalaczem. Kilka minut po tej operacji można już wyjąć z koreksu film i sprawdzić, co zawiera. Na tym etapie ostrożne nadzieje, iż cokolwiek zachowało się przez lata na kliszy  ? rozwiały się.

 

Obawy o słabą kondycję kliszy potwierdziły się i Agfa Isochrom nie przetrwała próby czasu. Nie można się temu dziwić, gdyż liczy sobie czterdzieści, jeśli nie więcej lat, a po takim czasie szansa na odtworzenie namalowanego światłem obrazu jest nikła. Nie wiadomo także, w jakich warunkach przechowywany był aparat, a te również mają znaczenie dla żywotności emulsji światłoczułej.


Zawartość koreksu wraca z powrotem do kanistra z utrwalaczem


Przedostatni etap pracy z filmem, czyli solidne płukanie końcowe pod bystrym strumieniem wody.
Dopiero po tej operacji film można pozostawić do wysuszenia unikając zacieków


Ostateczne spojrzenie na całość negatywu i koniec nadziei na to, że coś udało się odzyskać

 

Na tym historia kilkudzięcioletniego negatywu się kończy. Zawartość kliszy pozostanie na zawsze tajemnicą i nie dowiemy się już, kto zdjęcia wykonał, ani co przedstawiały. Dzieki swoim nietypowym rozmiarom posłuży jako przedmiot dydaktyczny w Krakowskiej Akademii Fotografii. Lepszy los czeka za to Zeisa Ikon', który trafi na półkę witrynki i zajmie miejsce obok innych aparatów o równie bogatej przeszłości.

 

 

 

Serdecznie podziękowania dla pana Leszka Pizło ?  wykładowcy
Krakowskiej Akademii Fotografii za pomoc w realizacji materiału



www.swiatobrazu.pl