czytano: 77394 razy
Fujifilm FinePix X100 - test aparatu kompaktowego
Moda na styl retro i tęsknota za tym, co było kiedyś, od dawna już jest żywa również w fotografii cyfrowej. Świadczy o tym popularność takich aparatów jak seria Olympus Pen czy niedawno wprowadzony do sprzedaży aparat kompaktowy Fujifilm FinePix X100. Możliwości tego ostatniego mieliśmy ostatnio okazję sprawdzić w naszej redakcji. Z przyjemnością zapraszamy wszystkich do lektury praktycznego testu tej arcyciekawej konstrukcji.
Stylowy kompakt Fujifilm FinePix X100 przedstawiliśmy już na łamach SwiatObrazu.pl, w ramach krótkiego artykułu zapowiadającego "właściwy" test, demonstrując przy okazji kilka zdjęć próbnych wykonanych tym aparatem. Nie był to oczywiście pierwszy raz, kiedy pisaliśmy cokolwiek o tej konstrukcji. Od momentu, kiedy aparat ten (a właściwie jego projekt) został po raz pierwszy dość niespodziewanie zademonstrowany podczas targów Photokina 2010 i niemal natychmiast zdobył nagrodę Photokina STAR 2010 jako najbardziej wyróżniający się produkt na targach, FinePix X100 dość regularnie gościł na łamach naszego serwisu i właściwie nie było miesiąca, aby na jego temat nie pojawiło się coś nowego. Wzbudzał on zresztą spore zainteresowanie i choćby z tego powodu publikacja jego gruntownego testu praktycznego była tylko kwestią czasu.
Fujifilm FinePix X100 – najbardziej stylowy aparat ostatniego sezonu i bezpośrednia konkurencja dla kultowych aparatów cyfrowych marki Leica. |
Podobnie zresztą działo się w wielu innych polskich, jak i zagranicznych serwisach poświęconych fotografii – Fujifilm FinePix X100 był w ciągu ostatnich miesięcy częstym gościem zarówno serwisów profesjonalnych, jak i prywatnych blogów. I nie ma w tym nic w tym dziwnego – konstrukcje takie jak najnowsze "dziecko" firmy Fujifilm zawsze przyciągają zainteresowanie ludzi, którym pomimo szalonego rozwoju technologii cyfrowych często zdarza się marzyć o "starych, dobrych czasach". Marzenia te z kolei koncentrują się wokół aparatów, które byłyby nie tylko zaawansowane technicznie, ale też dopracowane wizualnie i miały w sobie to "coś". Testowany sprzęt bez wątpienia projektowany był przez ludzi mających ambicje stworzenia aparatu, który zasłużyłby sobie na miano kultowego. I choć z realizacją tych zamierzeń okazało się być różnie, to trzeba przyznać, że efekt końcowy jest godny uwagi. Zacznijmy zatem.
Fujifilm FinePix X100 jest konstrukcją przywodzącą na myśl przede wszystkim aparat kompaktowy Leica X1, choć z całą pewnością modele te łączy równie wiele, co dzieli. Innym aparatem, z którym można porównać omawiany sprzęt jest Sigma DP2 oraz modele należące do tej rodziny. Podobnie jak wymienione cyfrówki, FinePix X100 jest zaawansowanym aparatem kompaktowym wyposażonym w jasny stałoogniskowy obiektyw oraz przetwornik obrazu o znacznych rozmiarach – typowy bardziej dla lustrzanek i innych konstrukcji z wymienną optyką, aniżeli dla kompaktów. Parametry takie w dzisiejszych czasach dla wielu fotografów mogą nie usprawiedliwiać wysokiej ceny tego urządzenia, która w zależności od sklepu wynosi od 4400 do nawet 4800 zł, jednak aby móc w pełni docenić to, co wyszło spod rąk projektantów firmy Fujifilm, należy wyjrzeć poza ramy suchych danych technicznych.
Styl w każdym calu
Elegancja – to słowo przychodzi na myśl każdemu w momencie wyciągnięcia aparatu z pudełka. Fujifilm FinePix X100 jest bardzo klasyczny (wzornictwo zaczerpnięte wprost z małych aparatów dalmierzowych popularnych w latach 70. XX wieku, takich jak Canon Canonet czy Olympus 35RC), a przy tym dopracowany zarówno wizualnie, jak i pod względem jakości konstrukcji. Dość duża waga urządzenia (450 g wraz z baterią i kartą pamięci) sugeruje jego solidną budowę i rzeczywiście – górna i dolna część aparatu wykonane są ze stopu magnezu, a pokrętła sterujące i przycisk spustu są metalowe, podobnie jak wiele innych ważnych elementów konstrukcyjnych. Plastikowe elementy obudowy wzbogacono wykończeniami ze skóry, co tylko potęguje wrażenie obcowania z produktem ekskluzywnym.
[converttable end="1"]
[converttable]
Wspomniane wcześniej podobieństwo testowanego sprzętu do aparatu Leica X1 najbardziej widoczne jest w kwestii sterowania podstawowymi funkcjami aparatu. Sterowanie parametrami ekspozycji odbywa się za pomocą dwóch pokręteł w górnej części korpusu (większe służy do ustawiania czasu naświetlania, mniejsze zaś do kontroli korekty ekspozycji w zakresie od -2 do +2 EV) oraz pierścienia sterującego wartością przysłony. Oprócz tego ostatniego elementu na obiektywie znajduje się też elektryczny pierścień regulacji ostrości oraz – pod odkręcaną pokrywą – gwint pozwalający na montaż dedykowanej osłony przeciwsłonecznej lub pierścienia filtrów 49 mm. Ostatnim elementem na górnej ścianie aparatu jest gorąca stopka do mocowania lamp błyskowych (obsługiwane obecnie są dwa modele: EF-20 i EF-42 zaprezentowane na początku tego roku).
Przeważającą część tylnej ściany aparatu zajmuje oczywiście ekran LCD. Odznacza się on przekątną 2,8 cala oraz rozdzielczością 460 tys. punktów (HVGA), ma przyzwoite kąty widzenia, a wyświetlany przez niego obraz jest dość wysokiej jakości. Uzupełnieniem ekranu jest niezwykle pomysłowy wizjer hybrydowy (choć w przypadku tak unikalnej konstrukcji powinno się raczej mówić, że to ekran LCD jest uzupełnieniem wizjera) działający – w zależności od wyboru fotografującego – w trybie tradycyjnego celownika lunetowego (OVF) lub wizjera elektronicznego (EVF) pokazującego obraz z matrycy. Przełączenia pomiędzy trybami dokonuje się poprzez pociągnięcie dźwigni stylizowanej na naciąg samowyzwalacza tradycyjnego aparatu małoobrazkowego. Pomimo niewielkich rozmiarów aparatu wizjer zadziwia skalą złożoności: w obydwu trybach pracy podaje fotografującemu ważne informacje na temat ustawień aparatu i ekspozycji fotografowanej sceny, a ponadto w trybie EVF oferuje niebagatelną rozdzielczość 1 440 tys. punktów (800 × 600 pikseli). Do tego elementu aparatu wrócimy jeszcze nie raz w rozdziałach poświęconych funkcjonalności i ergonomii.
Aparat wyposażono również w dwa pokrętła sterujące na tylnej ściance aparatu, kilka przycisków ułatwiających fotografowanie (w tym jeden programowalny) oraz przełącznik trybu pracy autofokusu. Ten ostatni wywiera niestety nie najlepsze wrażenie, ponieważ trudno jest go ustawić w pozycji środkowej – a tę niestety producent wybrał jako lokalizację ustawienia AF-S, czyli najczęściej używanego przez większość fotografów. Tymczasem problem ten można było bez problemu rozwiązać za pomocą odrobinę większego przełącznika o większym skoku.
Samo wyposażenie dodatkowe aparatu jest dosyć skromne: obejmuje ładowarkę (wyjątkowo niefortunnie wykonaną – o czym wspominamy później), kabel USB, skórzany pasek na ramię oraz oczywiście płytę z oprogramowaniem i instrukcją. Pozostaje tu pewien niedosyt – chciałoby się, aby aparat w takiej cenie zawierał kilka użytecznych drobiazgów, które trzeba nabywać osobno, takich jak adapter do mocowania filtrów czy nakręcana osłona przeciwsłoneczna na obiektyw.
Przetwornik obrazu i obiektyw
Sercem testowanego aparatu jest układ rejestracji obrazu składający się z matrycy CMOS formatu APS-C o rozdzielczości 12 megapikseli i konstrukcji przemodelowanej specjalnie pod kątem współpracy z obiektywem o ogniskowej 23 mm oraz rozwijanego przez firmę Fujifilm procesora EXR. Co ciekawe, producent nie zdecydował się na wykorzystanie w tym aparacie swojej nowatorskiej konstrukcji matrycy Super CCD, którą rozwija nieprzerwanie od 1999 roku (najnowsza odmiana tego przetwornika zaprezentowana została trzy lata temu). Zapewne jest to związane z faktem, iż do tej pory nie powstał przetwornik tego typu o rozmiarach większych niż 1/1,6 cala, a dotychczasowe konstrukcje Super CCD choć odznaczały się rewelacyjną rozpiętością tonalną, to jednocześnie mocno odstawały od nowoczesnych rozwiązań pod względem jakości obrazu przy wyższych czułościach ISO.
Tak jak wspomniane zostało to już na początku tego artykułu, optykę aparatu Fujifilm FinePix X100 stanowi obiektyw stałoogniskowy. Jest to dość zaawansowana konstrukcja marki Fujinon składająca się z ośmiu elementów zebranych w sześciu grupach (jedna soczewka sferyczna) oraz kołowej, dziewięciolistnej przysłony. Obiektyw charakteryzuje się ogniskową 23 mm (zapewniającą wraz z przetwornikiem APS-C pole krycia odpowiadające ogniskowej 35 mm w aparacie małoobrazkowym) oraz jasnością f/2. Obiektyw ten podczas fotografowania praktycznie nie wysuwa się do przodu, dzięki czemu aparat zachowuje swoje kompaktowe wymiary w każdej sytuacji. Dwoma bardzo ciekawymi elementami konstrukcyjnymi obiektywu są wbudowany filtr ND, redukujący po uaktywnieniu ekspozycję zdjęcia o 3 EV oraz zastosowanie mechanicznej migawki centralnej – ta ostatnia cecha wiąże się z pewnymi konsekwencjami dla fotografującego, zarówno pozytywnymi, jak i negatywnymi, które opisane są dokładniej w dalszej części artykułu.
Wspomniane na początku tego rozdziału dopasowanie matrycy do geometrii obiektywu polega na takim wzajemnym ustawieniu elementów światłoczułych przetwornika i znajdujących się nad nimi mikrosoczewek, aby niezależnie od ich położenia (centrum, bok, czy narożnik kadru) wszystkie komórki rejestrowały takie same porcje światła. Zabieg taki ze względów technicznych możliwy jest do zrealizowania w pełni tylko w przypadku obiektywów stałoogniskowych i ma za zadanie znacznie poprawić jakość rejestrowanego obrazu zarówno pod względem ostrości, jak i jasności. Ani obiektyw, ani matryca nie dysponują mechanizmami stabilizacji obrazu, lecz w przypadku obiektywu o ogniskowej odpowiadającej 35 mm w aparacie małoobrazkowym trudno jest to tak naprawdę uznać za wielką wadę.
Optymalizacja budowy matrycy pod kątem geometrii obrazu obiektywu o ogniskowej 23 mm w założeniu ma umożliwić uzyskanie obrazu o lepszej ostrości i zredukowanym efekcie winietowania. Zabieg ten możliwy jest do wykonania tylko w przypadku obiektywów stałoogniskowych, ponieważ w zależności od ogniskowej światło pada na matrycę pod różnymi kątami. (rys. Fujifilm) |
Budowa i wygląd zewnętrzny
Wrażenia z użytkowania
Niezależnie od samej przyjemności związanej z fotografowaniem, obcowanie z aparatem takim jak Fujifilm FinePix X100 wiąże się ze specyficzną przyjemnością, którą odczuwa niemal każdy, kto bierze tę cyfrówkę do ręki. Ponieważ wrażenie to wymyka się w zasadzie wszelkim opisom i analogiom, a jest jednocześnie dość oczywiste – zwłaszcza dla ludzi lubiących się w klimatach retro – postaram się w tym rozdziale testu zbytnio na nim nie skupiać. Jeżeli ktoś jednak chciałby spróbować dopowiedzieć sobie ten "drobny szczegół" do suchego nieco opisu ergonomii i funkcjonalności testowanego urządzenia, to najlepiej będzie, jeżeli do ogólnych ocen tych dwóch cech aparatu doda po jednym punkcie "za styl".
Czy trzeba się tego uczyć od nowa?
Niektórzy bardziej zaawansowani miłośnicy fotografii cyfrowej, którzy nie mieli do tej pory kontaktu z takimi aparatami jak wcześniej wspomniana Leica X1 lub też dosyć wiekowy Panasonic DMC-L1, mogą w pierwszej chwili po wzięciu FinePix X100 do ręki poczuć się nieco zagubieni. Aparat ten nie ma bowiem pokrętła trybów ekspozycji, które tak bardzo zadomowiło się w niemal wszystkich co bardziej zaawansowanych cyfrówkach, lecz w zamian dysponuje osobnymi pokrętłami służącymi do regulacji czasu naświetlania, wartości przysłony oraz korekty ekspozycji. Jednak dość szybko okazuje się, że rozwiązanie takie jest bardzo wygodne i sprawdza się w praktyce.
Przede wszystkim umożliwia nieskrępowane fotografowanie i zmianę ustawień bez odrywania oka od wizjera. Po drugie, wymusza na fotografującym prawidłową pozycję z lewą ręką podpierającą aparat i obiektyw (wystające części pierścienia przysłony zdecydowanie najlepiej trzyma się tak właśnie ułożoną dłonią). Po trzecie wreszcie, większość fotografujących uznaje taki tryb pracy za bardzo intuicyjny: uruchomienie trybu programowego (automatycznego) wymaga ustawienia pokrętła czasu naświetlania i pierścienia przysłony w pozycji A, z trybem manualnym mamy do czynienia wówczas, gdy obydwa te manipulatory ustawione są na konkretnych wartościach liczbowych, a z trybami preselekcji czasu i przysłony mamy do czynienia wówczas, gdy w pozycji A ustawiony jest tylko jeden parametr.
Tryb programowy (automatyczny) | Tryb preselekcji czasu | Tryb preselekcji przysłony | Tryb manualny | |
Pokrętło czasu | A | wartość liczbowa | A | wartość liczbowa |
Pierścień przysłony | A | A | wartość liczbowa | wartość liczbowa |
Tabela opisująca zależność pomiędzy ustawieniami aparatu, a trybem regulacji ekspozycji. |
Wymiary i waga aparatu sprawiają, że jego użytkowanie jest bardzo wygodne – przede wszystkim nie jest on zbyt lekki, co jest jedną z głównych wad wielu podobnych konstrukcji. Również jego elementy sterujące są dobrze rozmieszczone. Problematyczne jest natomiast wykonanie niektórych z nich. Wspomniałem już wcześniej o źle zaprojektowanym przełączniku trybu pracy autofokusu. Drugim, bardzo źle wykonanym elementem jest niestety pionowe pokrętło wielofunkcyjne – jest bardzo bezwładne, a ukryte pod nim cztery przyciski kierunkowe są zdecydowanie zbyt luźne, przez co bardzo łatwo nacisnąć je przez przypadek lub podczas obracania samego kółka. Jest też nieco zbyt małe, przez co w trakcie testów bez przerwy zdarzało mi się wciskać przycisk sterujący balansem bieli, gdy próbowałem wejść do menu lub potwierdzić jakąś czynność. Bardzo wygodny okazał się natomiast górny manipulator "wychyłowy" z przyciskiem wymagającym lekkiego, lecz zdecydowanego wciśnięcia. Wielka szkoda, że pozwala on na sterowanie znacznie mniejszą liczbą funkcji aparatu, aniżeli pionowe pokrętło – niewątpliwie np. nawigacja za jego pomocą po opcjach w menu mogłaby być znacznie wygodniejsza, gdyby oczywiście samo menu miało poziomy, a nie pionowy układ.
Rozkład innych przycisków sterujących na korpusie jest dosyć wygodny, choć nie obeszło się bez pewnych zgrzytów. Brakuje na przykład przycisku regulacji czułości ISO i użytkownik albo musi przypisać tę funkcję do jedynego dostępnego przycisku programowalnego (Fn), albo też sięgać do menu za każdym razem, gdy zechce zmienić tę wartość. Męczy również bardzo krótki czas wyświetlania na ekranie niektórych opcji po ich uaktywnieniu, przez co niewprawne osoby mogą mieć spory problem np. z włączeniem trybu makro. Wątpliwości może też budzić układ menu, a zwłaszcza umiejscowienie niektórych opcji – zdarza się bowiem, że są one zlokalizowane bardzo nieintuicyjnie i odnalezienie ich zajmuje sporo czasu (przykładowo opcja regulacji czułości ISO znajduje się w menu fotografowania, ale już opcje mechanizmu Auto ISO ukryte są dość głęboko w menu ustawień aparatu). Bardzo chciałoby się też, aby projektanci aparatu znaleźli na korpusie miejsce nie na jeden, lecz na co najmniej dwa programowalne przyciski funkcyjne.
Stary sprawdzony wizjer – zupełnie nowe doznania
Z elementów funkcjonalnych, które bardzo przypadły mi do gustu, na pierwszym miejscu zdecydowanie wymienić należy wizjer hybrydowy oraz sposób podawania informacji przez niego i przez wyświetlacz LCD. Zestaw wyświetlanych w ten sposób danych jest nie tylko bogaty, ale też można dokonywać w nim sporych ustawień. Zarówno wizjer OVF, jak i EVF/LCD dysponują niezależnie definiowanym przez użytkownika zestawem prezentowanych informacji oraz widokiem standardowym – wyboru pomiędzy nimi dokonuje się, naciskając przycisk DISP/BACK. Wyświetlacz LCD może też działać w trybie szczegółowym, w którym wyświetlane są tylko informacje o ustawieniach, bez wyświetlania kadrowanej sceny.
Zastosowanie wizjera o konstrukcji hybrydowej pozwala na wyjątkowo duży komfort fotografowania, ponieważ konstrukcje typu OVF i EVF mają uzupełniające się nawzajem cechy, dzięki którym zalety obydwu rozwiązań kumulują się, a wady są niwelowane. Wizjer OVF odznacza się bez wątpienia lepszą jakością oglądanego obrazu w porównaniu z wizjerem EVF. Niemniej obarczony jest on tzw. zjawiskiem paralaksy – to, co widzimy przez lunetkę nie do końca odpowiada temu, co zobaczymy na zdjęciu (mimo że aparat dysponuje wskaźnikiem mającym za zadanie oznaczać, która część kadru zostanie uchwycona na zdjęciu w zależności od tego, na co ostrzymy, to nie jest to mechanizm idealny). Natomiast w przypadku wizjera EVF mamy do dyspozycji m.in. mechanizm podglądu głębi ostrości, możliwość sprawdzenia poprawności balansu bieli i wielu innych cech fotografowanej sceny. W obydwu trybach działania wizjera nie zabrakło też cyfrowej skali dalmierzowej wzbogaconej o pasek pokazujący zakres obszaru ostrości w zależności od ustawionej wartości przysłony – elementu doskonale znanego wszystkim użytkownikom starszych, manualnych obiektywów.
Niezależnie od wszystkiego, dzięki informacjom wyświetlanym na bieżąco przed naszymi oczami, zarówno EVF, jak i OVF znakomicie sprawdzają się podczas fotografowania. Dzięki tak pomysłowej konstrukcji wizjera w czasie całego testu ani razu nie zdarzyła mi się sytuacja, abym czuł się zmuszony fotografować "na zombie" – ten aparat po prostu w sposób naturalny przykleja się do oka.
Bogactwo ustawień
Z całą pewnością Fujifilm FinePix X100 jest aparatem dla osób ceniących sobie różnorodność dostępnych funkcji dodatkowych – tych bowiem tutaj nie brakuje. Począwszy od tych najbardziej widocznych (bo wyciągniętych na korpus urządzenia, takich jak możliwość chwilowego włączenia zapisu zdjęć w formacie RAW czy funkcja swobodnego definiowania położenia i wielkości pola pomiaru ostrości), poprzez rozbudowany zestaw funkcji bracketingowych (dostępne cztery różne rodzaje bracketingu) i bardzo wygodny tryb zdjęć panoramicznych, aż po rozmaite przydatne opcje ukryte w menu.
Niewątpliwie do najciekawszych opcji z tej ostatniej grupy należą profile barwne imitujące zachowanie trzech różnych rodzajów materiałów światłoczułych (PROVIA, Velvia i ASTIA) oraz zdjęć czarno-białych wykonywanych z użyciem filtrów barwnych. Bardzo przydatny jest też wspomniany wcześniej wbudowany w obiektyw filtr neutralnie szary, możliwość sterowania zewnętrzną lampą błyskową za pomocą wbudowanego flesza oraz asystent kompozycyjny (do wyboru dwie siatki oraz ramka do zdjęć w formacie 16:9). Funkcji takich jest zresztą więcej, choć charakter testu (i jego objętość) nie pozwalają omówić wszystkich.
Jak łatwo można się domyślić, aparat umożliwia też zapis wykonanych zdjęć w formacie RAW, choć w takiej sytuacji należy się zaopatrzyć w pojemną kartę pamięci – pojedynczy plik z rozszerzeniem .raf zajmuje bowiem około 20 MB. Dziwi natomiast nieco brak centralnie ważonego trybu pomiaru światła, w miejsce którego (obok trybów matrycowego i punktowego) znalazł się tryb jednostajnie uśredniony. Czyżby kolejny ukłon w stronę miłośników starych aparatów? Jeżeli tak, to chyba trochę przesadzony…
Podręczne menu Drive otwierane poprzez naciśnięcie górnej części pionowego kółka sterującego zawiera osiem trybów pracy aparatu, w tym cztery bracketingowe. |
Automatyka godna zaufania
W trakcie wykonywania zdjęć testowych praktycznie nie zdarzyły się sytuacje, aby automatyka aparatu zawodziła – z pewnością spory wpływ miała na to również duża dynamika tonalna matrycy, niemniej jednak cechę tę należy pochwalić. Układ automatycznego balansu bieli sprawdza się dobrze w świetle dziennym, a w świetle sztucznym błędy są dosyć sporadyczne (zafarby pojawiają się przy tzw. oświetleniu nietypowym, jak np. mocno wyeksploatowanych jarzeniówkach). Zresztą nawet w takich przypadkach nie ma powodów do obaw – możliwości regulacji temperatury barwowej są bardzo rozbudowane i obejmują siedem ustawień predefiniowanych, regulację w oparciu o wzorzec oraz podanie temperatury w kelwinach.
Funkcja Auto ISO zrealizowana została wzorowo. Doskonale odnajdą się w niej zwłaszcza użytkownicy zaawansowanych lustrzanek marki Nikon, w których zastosowano bardzo podobne rozwiązanie. |
Na uwagę zasługuje też układ automatycznej regulacji czułości ISO zrealizowany w sposób wzorowy, podobnie jak ma to miejsce choćby w bardziej zaawansowanych lustrzankach Nikon. Użytkownik definiuje najdłuższy czas naświetlania, jakiego użycie dopuszcza oraz maksymalny poziom, do jakiego zgadza się zwiększać czułość ISO matrycy. Układ Auto ISO uaktywnia się wówczas tylko wtedy, gdy konieczne jest to do uzyskania zadanego czasu naświetlania – gdy wymuszają to warunki oświetleniowe sceny.
Łyżka dziegciu – albo nawet dwie
Niestety, tyle samo co dobrego można powiedzieć na temat testowanego aparatu, da się też powiedzieć złego na temat jego funkcjonalności i ergonomii. Tak, jak wspomniałem o tym w artykule opisującym pierwsze wrażenia z użytkowania aparatu większość wad i usterek ma charakter programowy i wydaje się być efektem zbyt krótkich testów przed wprowadzeniem produktu na rynek. Listę najbardziej rzucających się w oczy problemów i dziwactw znajdziecie na następnej stronie. Zaznaczam jednak, że obecnie producent zapowiedział już wydanie kolejnej, drugiej poprawki oprogramowania wewnętrznego aparatu FinePix X100, która to łatka ma w zamierzeniu wyeliminować jeżeli nie wszystkie, to na pewno większość tych wad.
Z całą pewnością nie da się jednak poprawić w ten sposób wad konstrukcyjnych, z których część zdążyłem już wymienić, natomiast inne zostaną omówione na kolejnych stronach tego testu. Niektóre z nich są dosyć poważne i mogę mieć tylko nadzieję, że ewentualny następca modelu FinePix X100 będzie już od nich całkowicie wolny.
Dziwne wady i usterki
Tak jak wspomniałem na poprzedniej stronie, Fujifilm FinePix X100 nie jest wolny od wad, usterek i dziwnych cech utrudniających codzienne użytkowanie. Niektóre z nich są dość poważne, inne zaś na tyle dziwaczne, że odkrycie ich źródeł może zająć użytkownikowi dość sporo czasu. Dlatego też zdecydowaliśmy się je w tym miejscu wymienić – tak aby potencjalny nabywca jeszcze przed rzuceniem okiem na wyniki testów jakości obrazu miał świadomość, z jakimi niedogodnościami wiąże się używanie tego nietypowego aparatu.
Drobne dziwactwa i usterki funkcjonalne
Mam świadomość, że opisane w tym podrozdziale problemy mają charakter głównie programowy i, tak jak napisałem na poprzedniej stronie, producent zapowiedział rychłe ich naprawienie. Nie wiem jednak, co dokładnie zostanie zmienione, ani w jakim terminie, dlatego też poniższa lista przedstawia problemy, które doskwierały mi podczas testów – aparat z oprogramowaniem wewnętrznym w wersji 1.00.
- W trybie manualnej kontroli ekspozycji możliwe jest ustawienie czasu naświetlania i wartości ekspozycji z dokładnością do 1/3 EV za pomocą pokręteł sterujących. W trybach preselekcji czasu i przysłony funkcja ta jest nieaktywna.
- Manualne ustawiona czułość ISO jest nadrzędna w stosunku do funkcji regulacji zakresu dynamiki tonalnej zdjęcia (jej ustawienie powoduje zignorowanie przez aparat ustawień dynamiki), ale w trybie Auto ISO ustawienia czułości są podrzędne w stosunku do funkcji regulacji zakresu dynamiki tonalnej.
- Uruchomienie funkcji bracketingu (za wyjątkiem bracketingu ekspozycji) powoduje automatyczne wyłączenie zapisu zdjęć w formacie RAW i przejście do zapisu w formacie JPEG.
- W manualnym trybie ekspozycji funkcja histogramu na żywo zawsze sugeruje poprawne naświetlenie kadru niezależnie od ustawień parametrów naświetlania i wskazań światłomierza.
- Czułość ISO oraz rozpiętość tonalną ustawia się niezależnie dla każdego trybu ekspozycji, a także dla zdjęć panoramicznych (nie musi to być postrzegane jako wada, ale należy o tym zawsze pamiętać – zwłaszcza, że przy tak rozwiązanej kontroli parametrów ekspozycji można łatwo przegapić fakt, że tryb pracy aparatu właśnie się zmienił).
- Choć jedną z funkcji przycisku AFL/AEL jest chwilowe uruchomienie mechanizmu AF w trybie MF do automatycznego wyostrzania, to po takim wyostrzeniu aparat nie sygnalizuje poprzez zmianę koloru ramki obszaru AF, czy ustawienie ostrości zakończyło się sukcesem, czy też nie.
- W manualnym trybie kontroli ekspozycji aparat pozwala na wykonanie zdjęć w kombinacjach czasu naświetlania i stopnia otwarcia przysłony teoretycznie niemożliwych do uzyskania z powodu zastosowania w aparacie centralnej migawki.
- Funkcje makro, zdjęcia brakcetingowe, panorama oraz filmowanie są automatycznie wyłączane w momencie przejścia do trybu przeglądania zdjęć oraz zmiany programu tematycznego (to ostatnie nie dotyczy funkcji filmowania).
- Funkcja wyświetlania histogramu na żywo w wizjerze OVF nie działa, gdy włączona jest opcja oszczędzania energii (OVF Power Safe Mode).
- Automatyczne przejście aparatu w stan spoczynku po określonym czasie powoduje, że aparat przestaje reagować na naciskanie przycisków i do jego ponownego włączenia konieczne jest dwukrotne przestawienie przełącznika ON/OFF lub dłuższe przytrzymanie wciśniętego do połowy spustu migawki. Często zdarza się też, że aparat przechodzi w stan czuwania wcześniej, niż zostało to ustawione.
- Wizjer OFV po przejściu do trybu wykonywania zdjęć w formacie 16:9 nie zmienia proporcji wyświetlanej ramki kadru (nadal ma ona proporcje 3:2). W przypadku kadrowania za pomocą wizjera EVF oraz ekranu LCD proporcje kadru wyświetlane są prawidłowo.
- Filtr ND nie działa podczas wykonywania zdjęć panoramicznych oraz w trybie filmowania.
- Skala głębi ostrości wyświetlana na cyfrowym dalmierzu obliczana jest w oparciu o obiektyw o ogniskowej 35 mm, a nie 23 mm na przetworniku APS-C. W rezultacie szacunek ten obarczony jest niewielkim błędem.
- Podczas rejestrowania ujęć wideo autofokus aparatu może działać tylko w trybie ciągłym (niezależnie od tego, czy przełącznik ustawiony jest w pozycji AF-S, czy AF-C). W trybie manualnym nie działa natomiast funkcja powiększania wybranej części kadru.
- Pole AF przywracane jest do pierwotnych rozmiarów za każdym razem, gdy aparat przełączany jest do trybu ręcznego ustawiania ostrości lub uruchamiany jest wizjer OVF. Zasada ta nie dotyczy jednak położenia pola AF (niewielka zmiana miejsca zachodzi jedynie wówczas, gdy pole AF ustawione jest przy krawędzi kadru, a aparat przełącza się na wizjer OVF)
- Podczas zmiany położenia aktywnego pola AF w górę i w dół poza wartości skrajne aktywne pole AF zawsze przenoszone jest do lewego górnego lub prawego dolnego rogu kadru niezależnie od jego poprzedniego położenia.
- Nie można skasować zdjęć, jeżeli przeglądamy je w trybie widoku szczegółowego.
- Zdjęcia wykonane w trybie seryjnym mają inny schemat nazewnictwa plików niż pozostałe zdjęcia, co jest źródłem problemów z sortowaniem plików.
- Aby rozpocząć nagrywanie sekwencji wideo należy wcisnąć spust migawki do końca, lecz aby je przerwać, wystarczy naciśnięcie go do połowy.
- Jeżeli w programowym (automatycznym) trybie ekspozycji fotograf korzysta z funkcji zamiany par migawka/przysłona na inną (za pomocą poziomego lub pionowego regulatora), to w trakcie modyfikowania tych parametrów ekspozycji po dotarciu do wartości granicznych może nastąpić zablokowanie tego narzędzia. Aby się z nim uporać należy kilkakrotnie przechylić lub obrócić regulator w przeciwnym kierunku.
- Funkcja zamiany w trybie programowym par migawka/przysłona na inną działa tylko wówczas, gdy funkcja Auto ISO oraz wbudowana lampa błyskowa są wyłączone.
Poważne wady konstrukcyjne
Oprócz wspomnianych powyżej drobnych wad o charakterze programowym najnowszy aparat z rodziny FinePix obarczony jest też kilkoma znacznie poważniejszymi usterkami, które moim zdaniem nie zostaną poprawione poprzez aktualizację firmware’u, ponieważ mają charakter sprzętowy.
- Baterię, choć ma ona kształt asymetryczny, da się umieścić w komorze zasilającej na odwrót z powodu prostokątnej krawędzi samej komory. Może to w skrajnej sytuacji doprowadzić nawet do uszkodzenia aparatu.
- Ładowarka aparatu, oznaczona symbolem BC-65N nie jest do końca dopasowana do wielkości akumulatora i wymaga zastosowania specjalnego, dostarczanego wraz z aparatem, plastikowego klina, dzięki któremu akumulator może zostać odpowiednio unieruchomiony. Jest to bardzo niewygodne rozwiązanie i w momencie zgubienia wspomnianego plastikowego elementu właściciel aparatu musi się liczyć z dość poważnymi niedogodnościami. Co ważniejsze, wspomniany plastikowy element nie jest w żaden sposób opisany ani wspomniany w instrukcji obsługi, przez co wielu użytkowników może mieć poważny problem z odkryciem jego funkcji.
- W wielu sytuacjach procesor obrazu wydaje się dysponować zbyt małą mocą obliczeniową, ponieważ czas odświeżania obrazu na ekranie LCD gwałtownie spada, a aparat reaguje z opóźnieniem.
- Spust migawki porusza się zbyt miękko. W przypadku zwyczajnego fotografowania to nie przeszkadza, ale podczas wykonywania zdjęć z użyciem wężyka trudno jest wyczuć moment, w którym spust aparatu wciśnięty jest do połowy.
Wspomniane wady sprawiają, że każdy, kto rozważa możliwość zakupu aparatu FinePix X100, zdecydowanie powinien wypróbować go w praktyce i sprawdzić, czy jest w stanie zaakceptować wszystkie te niedogodności. Wszystkich tych, którzy stwierdzą że tak, czeka ogromna przyjemność w tym samym momencie, gdy tylko obejrzą pierwsze zdjęcia wykonane tym sprzętem.
Jakość obrazu
Po tych wszystkich krytycznych uwagach na temat ergonomii i funkcjonalności testowanego aparatu (który pod tym względem jest jednym z najbardziej "nierównych" i niekonsekwentnie zaprojektowanych urządzeń elektronicznych, z jakimi dane było mi się zetknąć), nadszedł czas, aby przyjrzeć się temu, co Fujifilm FinePix X100 ma do zaoferowania w kwestii jakości obrazu. A uprzedzając nieco fakty, już teraz mogę powiedzieć, że w tej materii oferuje on naprawdę sporo.
Zastosowany w testowanym aparacie obiektyw Fujinon Aspherical Super EBC o ogniskowej 23 mm i jasności f/2 odznacza się wręcz doskonałą ostrością w pełnym zakresie przysłon – i to zarówno w centrum kadru, jak i w narożnikach. Bliższe przyjrzenie się wykonanym za pomocą aparatu FinePix X100 zdjęciom pozwala dojść do wniosku, że zdolności rozdzielcze obiektywu pozwalają zastosowanej w aparacie 12-pikselowej matrycy uwolnić pełnię potencjału. Pewne spadki ostrości są natomiast widoczne w przypadku korzystania z trybu makro – problem ten opisujemy na następnej stronie w odpowiednim dziale. Optimum ostrości obiektywu przypada na wartość przysłony f/4, a efekty dyfrakcyjne pojawiają się po przymknięciu jej do f/16.
[converttable start="1" end="1"]
[converttable]
Jeżeli chodzi o wady zastosowanej optyki, to są one bardzo niewielkie. Obiektyw, jak przystało na konstrukcję stałoogniskową, odznacza się bardzo niską, wręcz niezauważalną dystorsją. Aberracja chromatyczna jest również znakomicie korygowana, i żeby ujrzeć ją na zdjęciach należy się naprawdę mocno postarać – pojawia się bowiem właściwie tylko przy ustawieniu przysłony w zakresie f/2–f/2.8. Wada ta ma postać bardzo wyrównaną i jest łatwa do skorygowania (w istocie oprogramowanie aparatu również doskonale ją koryguje, dlatego przebarwienia na kontrastowych krawędziach w zdjęciach zapisanych w formacie JPEG pojawiają się bardzo rzadko). Również winietowanie jest problemem czysto teoretycznym – w tym względzie wspomniane przy okazji opisu układu rejestrującego obraz dopasowanie przetwornika do geometrii obiektywu doskonale zdaje egzamin.
Poziom szumów i rozpiętość tonalna
Jak na tle tak doskonałego obiektywu spisuje się matryca i procesor obrazu? Z przyjemnością donoszę, że bardzo dobrze. Obraz nie tylko odznacza się niskim poziomem szumów (co widać na poniższej prezentacji), ale też ma wysoką rozpiętość tonalną, mogącą konkurować z wysokiej jakości lustrzankami.
[converttable start="1" end="1"]
[converttable]
Aparat pozwala ustawić czułość matrycy w zakresie od 100 do 12800 ISO, przy czym dwie skrajne wartości są uzyskiwane przez cyfrową obróbkę sygnału z matrycy i zapewne z tego powodu nie są dostępne, gdy fotografujemy w formacie RAW. Optymalną jakość obrazu można uzyskać, ustawiając czułość przetwornika w zakresie 200–1600 ISO. Zdjęcia wykonane w warunkach słabego oświetlenia przy wartościach 3200 ISO odznaczają się przyjemnym dla oka ziarnem, które przy 6400 ISO staje się już dość wyraźne (choć nadal akceptowalne).
Użycie czułości 12800 ISO wiąże się już ze znacznym zaszumieniem obrazu, a co gorsza zakłócenia przybierają wyraźnie regularną postać, natomiast zdjęcia wykonane przy czułości 100 ISO z bliżej nieznanego mi powodu są mało szczegółowe. Dlatego też w sytuacji, gdy mamy do czynienia ze zbyt intensywnym oświetleniem, najlepszym rozwiązaniem jest użycie filtra ND. Zdjęcia wykonane przy czułości 100 ISO odznaczają się również wyraźnym zawężeniem dynamiki i spadkiem liczby widocznych szczegółów w tonach jasnych, co potwierdza wcześniejsze wnioski – czułość ta osiągana jest wyłącznie poprzez cyfrową obróbkę obrazu i z tego powodu charakteryzuje się ona znikomą użytecznością.
Odwzorowanie barw
Wierność i sposób, w jaki na zdjęciach odwzorowywane są poszczególne kolory, w przypadku aparatu Fujifilm FinePix X100 zależą głównie od ustawionego modelu barw – do wyboru są trzy, mające za zadanie symulowanie efektów fotografii wykonywanych na trzech popularnych filmach firmy Fujifilm: PROVIA, Velvia oraz Astia. Oczywiście zdjęcia rejestrowane w formacie RAW pozwalają na znacznie większy zakres obróbki, dlatego też skupimy się tutaj na trzech wspomnianych profilach (zwłaszcza, że producent udostępnił w testowanym aparacie możliwość konwersji plików RAW do formatu JPEG w oparciu o dowolnie wybrany profil barwny.
[converttable end="1"]
[converttable]
Ciekawostką okazał się fakt, że tryb PROVIA/Standard daje zdjęcia o stosunkowo najmniejszym stopniu nasycenia z całej trójki. Velvia zgodnie z przewidywaniami oznacza zdjęcie kontrastowe i nasycone, choć moim zdaniem nieco zbyt intensywnie. Bardzo wyważonym trybem pracy jest natomiast symulacja filmu Astia, który, choć teoretycznie przeznaczony jest do wykonywania zdjęć o bardzo subtelnych przejściach tonalnych, w praktyce sprawdza się znakomicie jako rozwiązanie pośrednie oraz – co najważniejsze – daje najbardziej naturalnie wyglądające kolory.
Pomiar światła
Działanie pomiaru światła jest jednym z bardziej nieprzewidywalnych elementów testowanego aparatu – jednak nie z powodu jego niedokładności, lecz ponieważ konstruktorzy Fujifilm nie dopracowali do końca sposobu prezentacji ostrzeżeń przed prześwietleniem lub niedoświetleniem kadru. W rezultacie użytkownik często dowiaduje się o tym, że coś jest nie w porządku, już po wykonaniu zdjęcia.
Niestety, w trybie pomiaru punktowego obszar pomiaru nie jest powiązany z punktem AF, lecz zawsze jest umiejscowiony w centrum kadru, co może być źródłem pomyłek – przynajmniej w początkowym okresie użytkowania aparatu.
Balansowanie bieli
Mechanizm regulacji balansu bieli w przypadku aparatu FinePix X100 jest dosyć rozbudowany. Użytkownik ma do wyboru siedem ustawień predefiniowanych, jednak co ciekawe nie ma wśród nich trybu "cień", jest jedynie "pochmurne niebo". W zamian za to aparat oferuje aż trzy ustawienia dla lamp jarzeniowych (w tym o zimnym i ciepłym świetle) oraz dla zdjęć podwodnych. Możliwe jest też ustawienie temperatury barwowej w kelwinach oraz użycie wzorca – w tym ostatnim przypadku obszar neutralnie szary powinien w miarę możliwości wypełniać cały kadr.
Aparat umożliwia też korektę ustawień balansu bieli na osiach czerwień–turkus oraz błękit–żółć w zakresie od -9 do +9. Niestety producent nie podaje, czy wartości te odpowiadają skali w jednostkach mired, czy też nie. Dużą zaletą jest natomiast – o ile tylko fotografujemy w formacie RAW – możliwość swobodnej korekty balansu bieli w zdjęciu już wykonanym, również z poziomu aparatu.
Ustawianie ostrości
Aparat Fujifilm FinePix X100, jak przystało na cyfrowy kompakt, ma autofokus działający w oparciu o system detekcji kontrastu, co jest rozwiązaniem bardzo precyzyjnym, lecz wolniejszym od stosowanych a aparatach DSLR systemów detekcji fazy. Można jednak powiedzieć, że jest to aparat z dość szybkim autofokusem, choć odstającym pod tym względem od bezlusterkowych modeli z wymienną optyką. Do prawidłowego działania wymaga on sporej ilości światła, dlatego też wyposażenie korpusu w dość silną lampkę wspomagającą proces automatycznego ustawiania ostrości było ze strony projektantów bardzo słusznym posunięciem. Niestety jej lokalizacja nie okazała się już tak dobra – dioda umieszczona tuż obok obiektywu nie jest w stanie oświetlić lewego dolnego rogu kadru, dlatego też, jeżeli aktywny punkt AF ustawiony jest akurat na ten obszar, to na nic nam się ona nie przyda.
Fotografując, należy pamiętać, że w normalnym trybie pracy minimalna odległość ostrzenia wynosi 80 cm – jest to dużo, zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę pole widzenia obiektywu. Z tego powodu wykonywanie zbliżeń twarzy osób np. podczas imprez i spotkań może nastręczyć pewnych trudności. Co ciekawe, Fujifilm FinePix X100 podczas ustawiania ostrości i ekspozycji nie korzysta z systemu detekcji twarzy fotografowanych osób – funkcji zdawałoby się obowiązkowej w nowoczesnych konstrukcjach. Co ciekawe, bliższa analiza możliwości aparatu wskazuje, że system taki jest tu mimo wszystko obecny i służy m.in. do sterowania działaniem algorytmów redukcji efektu czerwonych oczu. Rozwiązanie takie jest więc niezbyt zrozumiałe i przez wielu kupujących może być uznane za wadę.
Tryb makro
Jakby dla równowagi w związku ze zbyt dużą minimalną odległością ostrzenia w zwyczajnym trybie pracy autofokusu, producent wyposażył testowany aparat w bardzo wydajny tryb fotografii zbliżeniowej. Po jego uruchomieniu minimalna odległość ostrzenia spada do 11 centymetrów, co jest wynikiem godnym pochwały (zwłaszcza jeżeli weźmie się pod uwagę znaczne jak na aparat kompaktowy rozmiary matrycy) i pozwala uzyskać bardzo interesujące zdjęcia niewielkich obiektów. Ceną za tę możliwość jest znaczny spadek prędkości układu AF – tak znaczny, że jestem skłonny uwierzyć w umyślne ograniczenie przez konstruktorów minimalnej odległości ostrzenia w celu zachowania większej szybkości działania autofokusu. Na szczęście w fotografii makro i zbliżeniowej szybki układ AF nie jest tym, czego fotograf oczekuje po aparacie w pierwszej kolejności.
Tak jak już wspomniałem na poprzedniej stronie, obiektyw użyty w aparacie Fujifilm FinePix X100 zachwyca jakością oferowanego przez siebie obrazu, a zwłaszcza jego ostrością. Producent ostrzega jednak, że zdjęcia wykonane w trybie makro przy silnie otwartej przysłonie mogą się odznaczać obniżonym poziomem widocznych detali. Nie jest to ostrzeżenie bezpodstawne – obiekty fotografowane z niewielkiej odległości z przysłoną ustawioną w zakresie od f/2 do f/4 włącznie są znacznie mniej ostre, niż można by tego oczekiwać. Nie jest to jednak to, co potocznie nazywa się "mydlanym obrazem", lecz dość przyjemne dla oka zmiękczenie. Jeżeli jednak zależy komuś na uzyskaniu ostrych zdjęć zbliżeniowych, to powinien przymknąć przysłonę do wartości f/5.6 lub f/8, co przywróci obiektywowi jego pierwotną ostrość.
Ostrzenie manualne
Jak zostało powiedziane na samym początku tego testu, FinePix X100 umożliwia manualne ustawianie ostrości – co nie jest zresztą niczym nieoczekiwanym, jeżeli wziąć pod uwagę, że jest to aparat z matrycą APS-C kierowany do bardzo wymagających i kreatywnych użytkowników. Regulacja ostrości przebiega tradycyjnie, za pomocą pierścienia na tubusie obiektywu. Pierścień ten ma napęd elektryczny i niestety sposób jego działania należy uznać za kolejną poważną wadę testowanego aparatu (ponieważ jednak nie mam pewności, czy problem ten jest natury sprzętowej, czy programowej, nie zdecydowałem się uwzględnić go w zestawieniu zamieszczonym na trzeciej stronie tego testu).
Przełączenie aparatu w tryb ostrzenia manualnego teoretycznie powinno zapewnić fotografującemu wygodne i szybkie manipulowanie ostrością. Niestety w przypadku FinePix X100 regulacja ta odbywa się bardzo powoli, a sam układ manualnej kontroli fokusu odbywa się z tak dużym opóźnieniem i bezwładnością, że precyzyjne wyostrzenie w zadany punkt jest niezmiernie uciążliwe. Nie pomaga w tym nawet funkcja powiększenia dowolnie wybranego fragmentu obrazu, bowiem czas odświeżania tego, co wówczas widać na wyświetlaczu LCD, jest stanowczo zbyt długi do komfortowego fotografowania.
Do tego dochodzi też kilka innych problemów. Przede wszystkim podczas ustawiania ostrości z wykorzystaniem funkcji powiększenia fragmentu kadru silnik sterujący grupą soczewek ostrzących często potrafi się zablokować, bądź też pracować bardzo skokowo. Brakuje też – zwłaszcza gdy wziąć pod uwagę problemy z działaniem funkcji powiększenia obrazu – narzędzia peakingu, czyli znanego z wielu kamer wideo asystenta manualnego ostrzenia służącego do zaznaczania obszarów, na które aktualnie ustawiona jest ostrość. Tę samą rolę mogłaby pełnić znana z wielu aparatów fotograficznych funkcja potwierdzania ustawienia ostrości w wybranym miejscu.
Trzeba jednak przyznać, że gdyby producentowi udało się choć część tych wad wyeliminować, to sam aparat dysponuje bardzo dużym potencjałem dla miłośników kreatywnego operowania ostrością. Mają na to wpływ między innymi bardzo interesujące narzędzia dodatkowe, takie jak choćby cyfrowy dalmierz z naniesioną skalą ilustrującą zakres głębi ostrości przy danym ustawieniu przysłony i punktu ostrzenia. Można mieć tylko nadzieję, że producent pochyli się bardziej nad tym problemem i prędzej lub później przedstawi jakieś konkretne rozwiązanie.
Plastyka obiektywu – obszar nieostrości
Ostatnim elementem, jaki chciałbym opisać przy okazji rozdziału poświęconego tematyce ustawiania ostrości w testowanym aparacie jest kwestia plastyki obrazu, a dokładniej tego jej aspektu, który związany jest z wyglądem obszaru nieostrości, czyli tzw. bokeh. Jest to bowiem element charakterystyczny danego obiektywu i dla wielu fotografów stanowi ważny element estetyki zdjęć. Producent chwali się zresztą, że dzięki bardzo dopracowanej, dziewięciolamelkowej przysłonie udało mu się również pod tym względem uzyskać w prezentowanym aparacie znakomite rezultaty. A jak jest naprawdę?
W zdjęciach makro i zbliżeniowych efekt nieostrości wygląda bardzo dobrze – można wręcz powiedzieć "elegancko". Rozmycie jest gładkie, jednorodne i sprawia bardzo dobre wrażenie. (fragment kadru) |
Niewątpliwie ze względu na spore rozmiary przetwornika obrazu a także jasny obiektyw, uzyskanie niskiej głębi ostrości nie jest szczególnie trudne. Sama plastyka obszarów nieostrych zależy zaś w dużej mierze od tego, w jak dużej odległości od aparatu znajduje się tło – najprzyjemniejsze dla oka efekty osiągnąć można w trybie makro z obszarem nieostrości znajdującym się stosunkowo niedaleko od aparatu. Rozmycie jest wówczas bowiem miękkie i płynne.
Gdy punkt ostrości ustawiony jest w odległości kilku metrów od aparatu, obiekty znajdujące się daleko w tle mają tendencję do przybierania postaci nieregularnych plam lub błyszczących pierścieni.
Ogólnie sposób, w jaki Fujifilm FinePix X100 rejestruje nieostrość, wypada uznać za miły dla oka. Niewątpliwie inżynierom projektującym aparat udało się stworzyć dla niego optykę odznaczającą się tym, co niektórzy fotografowie określają mianem indywidualnego charakteru.
Funkcje trybu odtwarzania
Z reguły tryb przeglądania zdjęć oraz filmów w aparatach cyfrowych nie jest przedmiotem uwagi ani testujących, ani użytkowników i jest traktowany wręcz po macoszemu. Trudno się zresztą dziwić – jego zadanie jest proste i niezbyt wyszukane: ma służyć do przeglądania zdjęć i to wszystko. Wszelkie jego dodatkowe możliwości, takie jak druk bezpośredni i inne ciekawostki wbrew staraniom producentów są ignorowane. Jednak w przypadku aparatu Fujifilm FinePix X100 niektóre z tych narzędzi zasługują na uwagę.
Podstawowe narzędzie do przeglądania zdjęć może działać w jednym z czterech trybów różniących się zestawem prezentowanych informacji. |
Konwerter RAW
Najciekawszym narzędziem tego typu oddanym do użytku fotografom jest z całą pewnością wbudowany w aparat konwerter plików RAW. Dzięki niemu proces wywoływania zdjęć może się odbywać bez użycia komputera, a co ważniejsze – aparat udostępnia wówczas opcje, których konwertery niezależnych producentów oprogramowania z oczywistych względów nie zawierają.
Konwerter plików RAW dostępny w aparacie Fujifilm FinePix X100 jest prosty, niemniej jednak jego funkcjonalność okazuje się wystarczająca w większości sytuacji. |
I tak na przykład wbudowany w aparat konwerter RAW umożliwia nie tylko oczywiste czynności, takie jak korektę ekspozycji, czy zmianę balansu bieli zdjęcia, ale też dokonanie operacji charakterystycznej tylko dla testowanego modelu aparatu, czyli symulowanie działania jednego z trzech wspomnianych wcześniej filmów analogowych. W ten sposób fotografujący może bez większych problemów przekonać się, w jakiej wersji jego zdjęcie przedstawia się najlepiej. Konwerter można uruchomić z poziomu menu aparatu, lub znacznie prościej, naciskając przycisk RAW podczas przeglądania zdjęć.
Jedyną większą wadą tego konwertera jest jego powolne działanie. Sama konwersja trwa długo, lecz to akurat jest dość zrozumiałe – aparat nie ma tak wydajnego procesora, jak komputer domowy. Gorzej, że producent nie przewidział możliwości zaprogramowania konwersji więcej niż jednego zdjęcia na raz. Powoduje to konieczność przekopywania się przez całą kolekcję zdjęć za każdym razem, gdy zależy nam na skonwertowaniu całej serii fotografii.
Zaawansowane funkcje wyszukiwania zdjęć
Częściej spotykaną funkcją, bardzo dobrze rozwiązaną w przypadku testowanego urządzenia, jest narzędzie do wyszukiwania fotografii. Oprócz dość tradycyjnych kryteriów wyszukiwania (wg daty, oceny, rodzaju, formatu itd.) dostępna jest też możliwość wyłuskania z karty pamięci zdjęć zawierających określoną liczbę osób w kadrze lub oznaczonych do umieszczenia w konkretnym miejscu (np. w serwisach YouTube lub Facebook – funkcję taką udostępnia dołączone do aparatu oprogramowanie MyFinePix Studio).
Fotoksiążki
Trzecią ciekawą funkcją związaną z przeglądaniem zdjęć jest możliwość organizowania ich w niezależne albumy, tzw. fotoksiążki. Każda fotoksiążka może zawierać do 300 zdjęć wybranych ręcznie lub z pomocą wspomnianych mechanizmów wyszukiwania. W połączeniu z funkcją wyświetlania zdjęć na ekranie telewizora pozwala to wykorzystać aparat również jako podręczny album fotograficzny. Docenią to z pewnością osoby rzadziej korzystające z komputera – w tym starsze osoby, którym fotografia cyfrowa może sprawiać nadal pewną trudność i które na zakup FinePix X100 zdecydowały się ze względu na podobieństwo tego aparatu do znanych im już konstrukcji tradycyjnych.
Godna odnotowania jest też obecność w aparacie prostych funkcji edycyjnych, takich jak zmiana rozmiarów zdjęć, kadrowanie, czy redukcja efektu czerwonych oczu już po wykonaniu zdjęć. Dzięki temu pewne proste czynności mogą być wykonywane bez potrzeby przenoszenia fotografii do pamięci komputera – przydatne zwłaszcza w sytuacji, gdy będąc w terenie, nie mamy takiej możliwości, a np. kończy nam się miejsce na karcie pamięci.
Inne cechy
Powoli zbliżamy się do końca testu aparatu Fujifilm FinePix X100. Pozostało nam jeszcze do omówienia kilka drobnych cech i funkcji tego modelu zasługujących na uwagę. Zaczniemy od najbardziej istotnych z punktu widzenia wielu użytkowników możliwości w zakresie rejestracji ujęć filmowych.
Tryb wideo
Aparat rejestruje sekwencje wideo w rozdzielczości HD Ready (1280×720 pikseli) z prędkością 24 klatek na sekundę – jest to więc standard filmowy, raczej nie nadający się do zapisywania dynamicznych scen sportowych, za to wręcz idealny do kręcenia nastrojowych klipów. Rejestrowane filmy odznaczają się bardzo dobrą jakością, jednak długość pojedynczego ujęcia ograniczona jest do zaledwie dziesięciu minut – jest to największa wada trybu wideo w tym aparacie. Drugą, niewiele mniejszą, jest wymuszenie przez aparat ciągłego trybu pracy autofokusu (AF-C). W trybie tym bowiem unieruchomiony aparat (np. na statywie) ma tendencje do ciągłego gubienia ostrości. W wielu sytuacjach "filmowych" tryb pojedynczy (AF-S) sprawdza się znacznie lepiej.
Sekwencja trzech próbnych ujęć zrealizowanych za pomocą aparatu Fujifilm FinePix X100. Zalecane uruchomienie wysokiej rozdzielczości 720p i oglądanie w trybie pełnoekranowym.
Do pozostałych wad trybu filmowania należy zaliczyć pewne niezrozumiałe ograniczenia funkcjonalne narzucone przez projektantów aparatu – większość z nich została już na łamach tego artykułu zresztą wymieniona, więc nie ma sensu robić tego po raz kolejny. Mamy tylko nadzieję, że ograniczenia te zostaną naprawione w nowszych wersjach oprogramowania wewnętrznego i będzie można np. podczas filmowania korzystać z pojedynczego trybu autofokusu.
Zasilanie
Aparat zasilany jest akumulatorem litowo-jonowym NP.-95 o pojemności 1700 mAh. Jego apetyt na prąd jest niestety spory – mimo iż według specyfikacji w pełni naładowany akumulator powinien pozwolić na wykonanie około 300 zdjęć, to podczas testów baterię musieliśmy ładować średnio co drugi dzień. Z całą pewnością Fujifilm FinePix X100 nie jest aparatem, na którym można polegać na biwaku lub w innej sytuacji zakładającej odcięcie od źródeł prądu na dłuższy czas.
Pomimo niezbyt imponującej pojemności akumulatora aparatu czas jego pełnego naładowania jest dosyć długi – wynosi on nieco ponad dwie godziny. |
Pamięć
Aparat dysponuje wewnętrzną pamięcią o pojemności 20 MB, co jest ilością czysto symboliczną, jeżeli wziąć pod uwagę wymagania aparatu (pojedyncze zdjęcie w formacie JPEG o jakości Fine zajmuje około 5 megabajtów, natomiast plik w formacie RAW około 19 megabajtów). Dlatego też nabywca powinien koniecznie zaopatrzyć się w kartę pamięci o pojemności wynoszącej co najmniej 4, a najlepiej 8 lub 16 gigabajtów. FinePix X100 współpracuje z nośnikami flash typu SD, SDHC oraz SDHC, a producent zaleca karty o co najmniej czwartej klasie wydajności.
Poważną wadą testowanego aparatu okazał się być czas niezbędny na zapisanie zdjęć na karcie pamięci – wynosi on, w zależności od trybu pracy, od trzech (zdjęcia w formacie JPEG) do siedmiu sekund (para RAW + JPEG), podczas których aparat pozostaje nieaktywny oraz nie pozwala wykonywać i przeglądać zdjęć ani dokonywać żadnych zmian w ustawieniach. W przypadku wykonywania zdjęć w trybie seryjnym czas "zamrożenia" urządzenia w celu zapisu zdjęć może się wydłużyć nawet do kilkunastu sekund.
Pod niewielką klapką z boku aparatu znajdują się tylko dwa złącza: USB oraz HDMI. |
Złącza
Fujifilm FinePix X100 został bardzo skromnie wyposażony w złącza. Pod uchylną klapką z prawej strony korpusu znajdują się tylko dwa złącza: USB oraz miniHDMI. Za pewnego rodzaju "złącze" można też uznać gwint umożliwiający podłączenie mechanicznego wężyka spustowego – mimo to jednak wydaje nam się, że aparat ten powinien zostać dodatkowo wyposażony w gniazdo wężyka elektrycznego, który w pewnych sytuacjach bywa znacznie wygodniejszy w użyciu.
Inne cechy
Podczas omawiania złączy dostępnych w testowanym aparacie celowo pominąłem gorącą stopkę lampy błyskowej, ponieważ zasługuje ona na osobne omówienie. Fujifilm FinePix X100 na chwilę obecną obsługuje dwa typy zewnętrznych lamp błyskowych: wprowadzone do sprzedaży na początku tego roku modele EF-20 oraz EF-42. Bardzo niefortunnie umiejscowiony wbudowany flesz (bardzo blisko osi optycznej obiektywu, przez co ryzyko wystąpienia u fotografowanych osób efektu czerwonych oczu jest właściwie pewne) może służyć jako bezprzewodowy sterownik dla tych lamp, co umożliwia ich bardziej kreatywne wykorzystanie.
Jedną z ciekawszych funkcji dodatkowych dostępnych w aparacie Fujifilm FinePix X100 jest możliwość wykonywania tzw. ruchowych panoram – zdjęć panoramicznych łączonych automatycznie przez aparat o polu widzenia 120 lub 180 stopni. Aparat doskonale radzi sobie z zespalaniem ujęć tak, aby miejsca łączenia pozostały niezauważane, natomiast nie potrafi zamaskować pojawiających się w kadrze obiektów ruchomych (tak, jak robi to np. Photoshop) dlatego też, jeżeli na zdjęciu pojawi się np. samochód, to istnieje spore ryzyko, że zostanie on ucięty w połowie. W trakcie wykonywania zdjęć panoramicznych nie jest wymagane ciągłe naciskanie spustu, ponieważ aparat sam wyzwala migawkę w odpowiednich momentach. Należy tylko pamiętać, aby ruch aparatu był płynny, równy i niezbyt szybki.
Inną ciekawą funkcją – biorąc pod uwagę typ testowanego aparatu – jest tryb zdjęć seryjnych. Odznacza się on stosunkowo dużą prędkością, bo aż do pięciu klatek na sekundę. W trybie tym aparat może zapisać sekwencje składające się z maksymalnie dziesięciu (format JPEG) lub ośmiu (format RAW) klatek.
FinePix X100 dysponuje też kilkoma innymi drobnymi, lecz w pewnych sytuacjach użytecznymi funkcjami dodatkowymi, takimi jak choćby możliwość zwiększenia dynamiki tonalnej wykonywanych zdjęć o 1 lub 2 EV (opcja Dynamic Range), regulacji natężenia tonów jasnych i ciemnych (Highlight/Shadow Tone) czy też stopnia redukcji szumów (Noise Reduction). Dociekliwi znajdą też w menu urządzenia kilka funkcji zasługujących raczej na miano ciekawostki, takich jak wybór dźwięku migawki (do wyboru są trzy imitujące różne typy aparatów). Warto też wspomnieć o nieocenionej w pewnych sytuacjach funkcji fotografowania dyskretnego, po uaktywnieniu której wyłączone zostają lampa błyskowa oraz wszystkie dźwięki emitowane przez głośnik aparatu – dokonuje się tego poprzez dwusekundowe przytrzymanie przycisku DISP/BACK.
Na sam koniec należy też koniecznie wspomnieć o pewnej, zasygnalizowanej dwukrotnie w tym artykule właściwości zastosowanej w testowanym aparacie migawki centralnej. Otóż przy silnym otwarciu przysłony aparat nie pozwala korzystać z najkrótszych czasów naświetlania. I tak przy przysłonie o wartości f/2 oraz f/2.8 niedostępne są czasy ekspozycji z zakresu 1/4000–1/2000 sekundy, natomiast ustawienie przysłony na wartość f/4 oraz f/5.6 uniemożliwia skorzystanie z czasu naświetlania 1/4000 sekundy. Choć jak widać po działaniu trybu manualnego ograniczenie to nie jest aż tak "fizycznej" natury, jak mogłoby się wydawać i można je bez problemu obejść.
Podsumowanie i specyfikacja techniczna
Aparat Fujifilm FinePix X100 jest z całą pewnością konstrukcją niebanalną i obecnie właściwie nie mającą konkurencji. Dysponuje znakomitej jakości optyką oraz kilkoma świetnie sprawdzającymi się w praktyce rozwiązaniami technicznymi i funkcjonalnymi. Jednocześnie jednak jest to jeden z najbardziej "nierównych" aparatów cyfrowych, jakie zdarzyło nam się testować – obciążony wieloma wadami i niedoróbkami. Istnienie wielu z tych wad uznał zresztą również sam producent, który kilka tygodni temu zapowiedział ich usunięcie poprzez aktualizację oprogramowania wewnętrznego aparatu, która ma zostać opublikowana w bliskiej, choć nieustalonej jeszcze przyszłości.
FinePix X100 to również sprzęt, który zadowoli pewną bardzo konkretną, lecz jak sądzimy niezbyt liczną grupę fotografów – głównie tych z zacięciem retro oraz pasjonujących się fotografią uliczną w stylu Cartier Bressona. Pozostałych zapewne zniechęci niewymienny obiektyw pozbawiony funkcji zoom, czy też nie najszybszy autofokus. To więc, czy nabywca opisanego sprzętu będzie z niego zadowolony, jest więc ściśle uzależnione od tego, jakie dana osoba ma oczekiwania w stosunku do fotografii jako takiej – z tego punktu widzenia Fujifilm FinePix X100 równie dobrze może być najlepszym, jak i najgorszym aparatem na świecie.
Z całą pewnością natomiast każdy, kto zdecyduje się zakupić ten aparat i używać go, będzie mógł liczyć na natychmiastowy "bonus do lansu" za każdym razem, gdy tylko zacznie robić zdjęcia. Cyfrówka ta bowiem zwraca na siebie uwagę w sposób bardzo pozytywny wysyłając wokół jednoznaczny sygnał "ten, kto mnie używa, jest kimś niebanalnym" – ot, taki drobny dodatek do tej wyjątkowo ciekawej cyfrówki.
Specyfikacja techniczna
Parametry techniczne aparatu | |
Nazwa | Fujifilm FinePix X100 |
Rozdzielczość | 12,3 miliona pikseli |
Matryca | CMOS, rozmiar 23,6 × 15,8 mm (APS-C) |
Format zapisu zdjęć | JEPG, RAW, RAW + JPEG |
Format zapisu wideo | MOV (H.264/MPEG4 AVC, Audio stereo) |
Dostępne rozdzielczości |
4288 × 2848 (3:2) 4288 × 2416 (16:9) 3072 × 2048 (3:2) 3072 × 1728 (16:9) 2176 × 1448 (3:2) 1920 × 1080 (16:9) 7680 x 2160 (ruchoma panorama pionowa 180°) 7680 x 1440 (ruchoma panorama pozioma 180°) 5120 × 2160 (ruchoma panorama pionowa 120°) 5120 x 1440 (ruchoma panorama pozioma 120°) |
Zapis filmów | 1280 × 720 (24 kl./s) |
Przechowywanie danych |
Pamięć wewnętrzna – ok. 20 MB Pamięć zewnętrzna – karty SD/SDHC/SDXC |
Obiektyw | Fujinon 23 mm (odp. 35 mm dla formatu małoobrazkowego) f/2 |
Przysłona | 9-lamelkowa, zakres f/2–f/16 w krokach co 1/3 EV |
Odległość ostrzenia |
Tryb normalny: 80 cm – nieskończoność Tryb makro: 10 cm – 2 m |
Czułość ISO | Auto, 100, 200-6400 (z dokł. Do 1/3 EV), 12800 |
Stabilizacja obrazu | brak |
Migawka (maksymalny czas otwarcia) | centralna (1/4000–30 s. / Bulb – tryby M, A, S) |
Autofokus | Z detekcją kontrastu (dostępny tryb pojedynczy AF-S oraz ciągły AF-C) |
Wbudowana lampa błyskowa | tak (maks. zasięg 9m przy czułości 1600 ISO, możliwość sterowania zewn. lampą błyskową) |
Wyświetlacz LCD | 2,8 cala TFT LCD o rozdzielczości 460 tys. punktów |
Wizjer | hybrydowy (celownik optyczny z wyświetlaczem + elektroniczny 0,47 cala o rozdzielczości 1 440 tys. punktów), regulacja dioptrii -2 – +1 |
Bateria | Akumulator litowo-jonowy NP-95 (1700 mAh) o wydajności ok. 300 zdjęć* |
Wymiary robocze | 12,6 × 7,4 × 5,4 cm |
Waga | 445 g (z baterią i kartą pamięci) |
Dołączone akcesoria |
akumulator litowo-jonowy NP-95 ładowarka sieciowa BC-65N pokrywka na obiektyw pasek skórzany z dwoma metalowymi klipsami mocującymi i przyrządem do ich montażu CD-ROM z programem MyFinePix Studio |
* wg standardu Camera & Imaging Products Association |
Ocena końcowa
Ocena końcowa aparatu została ustalona z myślą o przewidzianym odbiorcy tego typu konstrukcji oraz uwzględnia fakt, że producent zadeklarował uważne wysłuchanie krytycznych uwag na temat tego modelu oraz poprawienie błędów w takim stopniu, w jakim będzie to tylko możliwe. Stąd też dość wysoka ocena jak na ciężar zarzutów poczynionych przeze mnie w trakcie tego testu.
Ocena końcowa (w skali 1-6): |
dobry + |
Zalety: |
|
Wady: |
|
* producent zapowiedział rozpoczęcie prac nad nową wersją oprogramowania wewnętrznego aparatu mającą na celu wyeliminowanie błędów funkcjonalnych dostrzeżonych od momentu premiery aparatu przez jego użytkowników i recenzentów. Z tego powodu ocena ogólna aparatu zostaje podniesiona "na zachętę". |
Aparat Fujifilm FinePix X100 wypożyczyła do testu firma Fujifilm Polska |
Galeria zdjęć testowych
Wszystkie zdjęcia wykonane zostały przy ustawionym automatycznym balansie bieli, matrycowym pomiarze światła i symulacji filmu PRIOVIA (standardowy model barwny). Kliknięcie miniatury spowoduje otwarcie ośmiokrotnie powiększonej wersji. Aby pobrać fotografię w wersji oryginalnej w formacie RAW lub JPEG, należy kliknąć odnośniki znajdujące się pod miniaturą (UWAGA: duża objętość plików).
1/80 s, f/4, 320 ISO RAW | JPEG |
1/80 s, f/4, 640 ISO RAW | JPEG |
1/80 s, f/2, 2500 ISO, -1 EV RAW | JPEG |
1/15 s, f/2, 3200 ISO, -1 EV RAW | JPEG |
1/60 s, f/2, 3200 ISO, -1 EV RAW | JPEG |
1/900 s, f/2, 200 ISO RAW | JPEG |
1/480 s, f/2, 200 ISO, +1/3 EV RAW | JPEG |
1/38 s, f/8, 200 ISO RAW | JPEG |
1/6 s, f/4, 200 ISO RAW | JPEG |
1/300 s, f/5.6, 200 ISO RAW | JPEG |
1/340 s, f/2, 200 ISO, -2/3 EV RAW | JPEG |
1/6 s, f/11, 200 ISO RAW | JPEG |
1/80 s, f/11, 400 ISO RAW | JPEG |
1/150 s, f/4, 400 ISO RAW | JPEG |
1/26 s, f/5.6, 400 ISO RAW | JPEG |
www.swiatobrazu.pl