20 września 2012, 15:18
Autor: Antoni Żółciak
czytano: 4152 razy

Internet śmieje się z bezlusterkowca Hasselblad Lunar

Internet śmieje się z bezlusterkowca Hasselblad Lunar

Po sprawdzeniu wersji firmware w aparacie Hasselblad Lunar widać wyraźnie, z czym mamy do czynienia: NEX-7. Tak oczywistego przypadku rebrandingu już dawno nie było na rynku, a jednak przedstawiciele szwedzkiej firmy upierają się, że 5000 euro za Lunara to cena odpowiednia. I w żadnym wypadku nieprzesadzona.

Ludzie mówią o zagrzebaniu wizji Victora Hasselblada. O końcu charakterystycznej dla szwedzkiej firmy elegancji, wręcz o "tanim chwycie". Hasselblad Lunar, prezentowany na Photokinie 2012, budzi w sieci ogromne emocje.

Zdajemy sobie sprawę z tego, że ciężko przy pierwszym produkcie z nowej rodziny wytłumaczyć nasz cel. Po chwili, gdy wprowadzimy na rynek więcej aparatów, ludzie zrozumieją nasz plan - mówił Luca Alessandrini z Hasselblada.

Wskutek partnerstwa z Sony, szwedzki producent zamierza pokazać - oprócz swojego bezlusterkowca - również lustrzanki i aparaty kompaktowe. Niestety wszystko wskazuje na to, że faktycznie będziemy mieć do czynienia ze "słownikowym" przykładem rebrandingu.

Hasselblad LunarSony NEX-7
Hasselblad Lunar i Sony NEX-7

W latach 50. materiałem najwyższej jakości była stal. Projektując nową linię chcemy odnieść się do zasad, na których oparto Hasselblada. Obecnie w droższych aparatach używa się włókna węglowego czy aluminium. Myślimy pod tym właśnie kątem, pod kątem implementacji wytrzymałych i dobrych materiałów, stąd też wykorzystanie tytanu - kontynuował Alessandrini w wypowiedzi dla magazynu British Journal of Photography. Słyszałem dużo rzeczy o Lunarze. Mówi się o 'rebrandingu'. Myślę jednak, że to pojęcie oznacza coś zupełnie innego. Na rynku fotograficznym mamy przecież przykłady prawdziwego rebrandingu [mowa tu o partnerstwie Leiki i Panasonika - dop. red.], i te aparaty faktycznie niczym się nie różnią. Owszem, logo jest inne, ale cyfrówki powstają z tego samego materiału, opryskuje się je tą samą farbą, składa w tej samej fabryce i wykorzystuje tą samą tanią siłę roboczą.

[kn_advert]

Robimy inne aparaty niż Sony. To nie jest NEX-7, bo fakt, że kupujemy od Sony poszczególne części nie oznacza, że aparaty będą identyczne. Wykorzystanie matrycy Sony również nie czyni z Lunara NEX-a.

Luca Alessandrini tłumaczył też cenę aparatu. Produkcja aluminiowego korpusu zajmuje pięć godzin, więc w ciągu jednego dnia można wyprodukować jedynie trzy, cztery szkielety. Każdy z nich kosztuje 300 euro. Jeśli by taką samą część wykonać z plastiku, wówczas koszt zostałby zredukowany do 35 centów. Alessandrini zaznaczył też, że Hasselblad nie ma większego zysku ze sprzedaży droższych urządzeń, bo wkład jest - proporocjonalnie - taki sam, jak w przypadku tańszych producentów. Po prostu chodzi o używanie dobrych materiałów i odpowiednich procesów - dodał przedstawiciel.

Hasselblad Lunar
Hasselblad LunarHasselblad Lunar
LensRentals Looney dobitnie oddaje sytuację

 

Całą sprawę skwitowała ekipa popularnej wypożyczalni sprzętu fotograficznego. LensRentals już wprowadził do oferty "własnego" Lunara, również opartego o konstrukcję NEX-7.

Aparaty jednak różnią się od siebie wyglądem.

Znacznie.

Źródło: British Journal of Photography, LensRentals



www.swiatobrazu.pl