27 października 2015, 12:04
Autor: Jarosław Zachwieja
czytano: 4936 razy

Komunikacja bezprzewodowa w aparacie - możliwości i korzyści

Komunikacja bezprzewodowa w aparacie - możliwości i korzyści

Sama obecność w aparacie elementu odpowiadającego za bezprzewodowe połączenie z innym urządzeniem (albo chociaż możliwość podłączenia takiego urządzenia) lub całą siecią to warunek konieczny do tego, aby komunikacja bezprzewodowa mogła w ogóle nastąpić – to jest dosyć oczywiste. W przeszłości zadanie to realizowały przystawki opracowywane dla niektórych najbardziej zaawansowanych lustrzanek reporterskich, jednak ich funkcjonalność była bardzo ograniczona. W praktyce sprowadzała się jedynie do przesyłania zdjęć zaraz po wykonaniu do centralki (często był to wóz transmisyjny) mogącej pośredniczyć w dostarczeniu materiału do redakcji i szybkim jego opublikowaniu. Takie potraktowanie tematu nie mogło doprowadzić do żadnego przełomu i nikt nie upatrywał w nim takiej roli. Było to po prostu narzędzie usprawniające pracę nowoczesnego reportera pracującego w „gorącym” terenie.

Prawdziwy przełom nadszedł wraz z rewolucją mobilną – popularność smartfonów, tabletów, notebooków i innych urządzeń komunikujących się z otoczeniem za pośrednictwem wspólnego standardu bezprzewodowego pokazała, że rozwiązania tego typu sprawdzają się również tam, gdzie wcześniej nawet o nich nie myślano. To zapewne zmusiło konstruktorów do zadania sobie prostego pytania: a co dałoby włączenie do tej sieci również aparatów cyfrowych?

Near Field Communication (NFC) to jeden ze standardów komunikacji zbliżeniowej, wykorzystywany w nowoczesnych aparatach fotograficznych do wstępnego nawiązywania połączenia z urządzeniem mobilnym, czyli tak zwanego parowania. Jest to bardzo wygodny system, lecz nie dla każdego – m.in. użytkownicy iPhone'ów muszą obyć się smakiem. (Fot. Panasonic)

Zamontowanie w cyfrówkach modułu Wi-Fi było proste. Trudniejsze okazało się skłonienie użytkowników do tego, aby wypróbowali tę nową funkcjonalność. Kłopoty sprawiło już samo parowanie aparatu z drugim urządzeniem lub siecią lokalną. Tradycyjny sposób – poprzez włączenie nadajnika, wybór sieci i wpisanie hasła (bez klawiatury!) był mocno kłopotliwy i spotkał się ze zrozumiałym oporem. Lepszym pomysłem okazało się wykorzystanie technologii zbliżeniowej NFC, ponieważ dzięki niej do sparowania dwóch urządzeń wystarczyło ich zetknięcie ze sobą (nazywane niekiedy pieszczotliwie "głaskaniem"). Jednak ta technologia rodziła pewien problem: zgodność z technologią NFC musiały mieć zarówno aparat, jak i parowane urządzenie. Tymczasem nawet teraz nie jest to element powszechny – nie mają go np. popularne iPhone'y (poza modelem z numerem 6, lecz również tam jego funkcjonalność jest bardzo ograniczona i do naszych zastosowań się nie nadaje). Dlatego właśnie opracowane zostały też inne metody, w tym niektóre bardzo pomysłowe. Jedna z najciekawszych zakłada wykorzystanie popularnego systemu kodów QR. Aparat po włączeniu opcji parowania wyświetla kod graficzny zawierający wszystkie ustawienia połączenia, który należy zeskanować za pomocą aplikacji mobilnej wykorzystującej w tym celu aparat fotograficzny w smartfonie lub tablecie. Po zeskanowaniu cała procedura przeprowadzona zostaje automatycznie w przeciągu kilku sekund i połączenie jest gotowe do pracy.

Alternatywny dla NFC system szybkiego parowania z użyciem kodu QR wymaga od użytkownika jedynie urządzenia mobilnego z aparatem cyfrowym oraz odpowiedniej aplikacji – która tak czy inaczej jest niezbędna do zdalnej obsługi aparatu.

Obecnie problem parowania, czy też łączenia aparatu z całą siecią bezprzewodową ma całą masę prostych i intuicyjnych rozwiązań. Nie znaczy to oczywiście, że zawsze realizowany jest dobrze – istnieje wiele zupełnie nowych modeli aparatów, w których ten aspekt rozwiązano po prostu beznadziejnie. Zupełnie tak, jakby projektanci bardzo nie chcieli montować w aparacie modułu Wi-Fi, ale po prostu im kazano. Jeśli chcecie korzystać z łączności bezprzewodowej i jej zalet z przyjemnością, to unikajcie takiego sprzętu.

[kn_advert]

Co można robić na odległość?

Mamy aparat fotograficzny połączony bezprzewodowo z siecią lokalną, komputerem, urządzeniem mobilnym lub dowolnym innym sprzętem domowym (np. telewizorem). Co teraz możemy za pomocą takiego zestawu zrobić? To również zależy od pomysłowości producentów naszego sprzętu fotograficznego. Poniżej przedstawiamy kilka pomysłów, na które wpadli i które zrealizowali projektanci najróżniejszych modeli lustrzanek i bezlusterkowców.

Zdalne wykonywanie zdjęć i filmowanie – o tym pisaliśmy tutaj, więc nie ma się po co powtarzać. System obsługi aparatu na odległość jest ważną opcją wielu aplikacji mobilnych przygotowywanych przez producentów aparatów cyfrowych i jeśli zostanie dobrze przemyślany i wdrożony może być też piękną wizytówką dla całego systemu.

Zdalne przesyłanie zdjęć z aparatu do pamięci telefonu automatyczne, czy na życzenie? To już zależy od naszej decyzji i od funkcjonalności aplikacji mobilnej. (Fot. Panasonic)

Oglądanie fotografii i nagrań oraz tworzenie prezentacji – jedna z pierwszych opcji, jakie pojawiły się w aparatach po zaimplementowaniu w nich systemów komunikacji bezprzewodowej. Nie tylko ułatwiają one pokazanie zdjęć większemu gronu ludzi (nawet ekran smartfonu lepiej się do tego nadaje, niż wyświetlacz aparatu, o tablecie nawet nie wspominając), ale też pozwalają szybko wybrać, które zdjęcia pragniemy włączyć do takiej prezentacji. Korzyść jest obopólna: my kontrolujemy, co nasi odbiorcy zobaczą i wyeliminujemy kadry np. nieudane, wykonane w trybie seryjnym (a więc prawie identyczne) prywatne albo przeznaczone do dalszej obróbki, a oglądający nie będą się nudzić przerzucając setki mało interesujących ich fotografii. Niektóre aplikacje mobilne i oprogramowanie aparatu pozwala też na więcej, bo np. umożliwi przygotowanie udźwiękowionego pokazu slajdów do prezentacji na tablecie czy domowym telewizorze.

Publikowanie zdjęć i nagrań w Internecie – również jedna z pierwszych opcji wprowadzanych do aparatów z modułem Wi-Fi. Chcesz, aby zdjęcie wakacyjne jeszcze tego samego dnia trafiło na konto Facebooka, Flickra, galerii czy innego serwisu społecznościowego? Dzisiaj najczęściej nie będzie z tym żadnego problemu i nawet nie będziesz musiał w tym celu robić żadnych skomplikowanych operacji. Wprawdzie z dość oczywistych przyczyn funkcjonalność tego typu opcji ograniczona bywa do najpopularniejszych usług, ale bądźmy szczerzy: nie jest to raczej narzędzie dla ludzi umieszczających swoje prace z dala od głównego nurtu kanałów prezentacji.

Informacje na temat tego, gdzie wykonano zdjęcie, pozwalają wykorzystać obecnie również popularne programy fotograficzne takie jak Lightroom. Geotagi bardzo ułatwiają zarządzanie fotografiami, choć ich dodawanie do zdjęć nie zawsze przebiega automatycznie – niewiele aparatów wyposażonych jest w moduły GPS. Na szczęście technologie komunikacji bezprzewodowej potrafią nam pomóc.

Geotagowanie – niektóre aparaty nie dysponujące modułem GPS mogą mimo to umieszczać w wykonywanych przez siebie zdjęciach informacje na temat współrzędnych geograficznych miejsca, w których wykonano fotografie. Służy do tego specjalna opcja w aplikacji mobilnej, z którą połączony jest aparat. Jej zadaniem jest rejestrowanie bieżącego położenia urządzenia (tzw. tracking), a następnie wprowadzenie do zdjęć geotagów w oparciu o daty i godziny ich wykonania oraz zapisane informacje o przebytej trasie. Funkcja ta odznacza się naszym zdaniem ograniczoną przydatnością, ponieważ aby działała, system śledzenia naszej pozycji w smartfonie musi zostać uaktywniony odpowiednio wcześniej, a o tym trzeba po prostu pamiętać. Znacznie chyba lepiej, jeśli to aparat wyposażony jest w odbiornik GPS. No, ale chyba lepsze takie geotagowanie, niż żadne.

Obróbka zdjęć i nagrań zawartych na karcie pamięci – oczywiście aplikacje mobilne mają ograniczone możliwości w zakresie tego, co można robić ze zdjęciem, ale i tak potrafi być to bardzo interesujący zestaw funkcji. Może być to niewielka korekta, kadrowanie fotografii (prawie zawsze będzie tam opcja zmiany proporcji boków kadru w oparciu o formaty udostępniane przez aparat), a nawet nakładanie filtrów artystycznych. Ta ostatnia opcja może się przydać do szybkiego sprawdzenia, jak wyglądałoby dane zdjęcie, gdyby zostało wykonane z użyciem nieco innych narzędzi.

Przeglądanie zdjęć, wybór najlepszych, a następnie eksperymenty edycyjne za pomocą smartfonu – aparat może sobie leżeć na półce lub w torbie. Takie właśnie przyjemne zabawy umożliwiają nowoczesne aplikacje zaprojektowane z myślą o bezprzewodowej współpracy urządzenia mobilnego z aparatem. Szkoda, że nie wszyscy producenci chcą dostrzec ten potencjał. (Fot. Olympus)

Drukowanie zdjęć – jeśli w sieci do której się podłączamy jest drukarka i oprogramowanie aparatu lub aplikacji mobilnej potrafi z niej skorzystać, to nic nie stoi na przeszkodzie wykonania na szybko kilku odbitek interesujących nas zdjęć. Proste, łatwe, przyjemne, a przede wszystkim skuteczne.

Tworzenie kopii zapasowych – czyli "szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie...". Chyba tylko fotograf, który nigdy nie stracił ważnych dla siebie zdjęć może ignorować potrzebę wykonywania backupu danych. Odpowiednio zaprogramowany system oparty o możliwości łączności bezprzewodowej jest w stanie to zadanie nawet zupełnie zautomatyzować. A co najważniejsze kopia materiału z sesji może znaleźć się na osobnym napędzie dyskowym nawet kilka minut po zakończeniu sesji.

Inne funkcje – do tej grupy zadań zaliczyć można przede wszystkim pomysły zupełnie "niefotograficzne", które bywają całkiem ciekawe i niekiedy nawet przydatne. Bo co powiedzielibyście na wysokiej jakości kamerę internetową do pilnowania dziecka i dyskretne sprawdzanie, co robi, czyli tzw. cybernianię? Niektóre aparaty cyfrowe oferują i takie funkcje.

Urządzenie mobilne – nieodłączny partner aparatu

Sam moduł Wi-Fi w aparacie to jednak nie wszystko. Po drugiej stronie musi być jeszcze coś, co się z naszą cyfrówką skomunikuje. Na przestrzeni ostatnich kilku lat producenci wypróbowali rozmaite kanały łączności i najwyraźniej doszli do wniosku, że nic nie przebija prostoty i skuteczności tego, co oferują nowoczesne systemy mobilne, czyli Android oraz iOS (system, pod kontrolą którego pracuje sprzęt marki Apple). A może to tylko lenistwo? Trudno powiedzieć. Grunt, że obecnie zadanie komunikacji z aparatem pracującym w trybie łączności bezprzewodowej niemal w całości zrzucony został na aplikacje mobilne. Jedynie część funkcji i to w nie wszystkich modelach aparatów obsługiwane są innymi kanałami komunikacyjnymi.

Tablet multimedialny to urządzenie mocno lekceważone przez "prawdziwych fotografów". A jednak wszystko wskazuje na to, że to właśnie on będzie lub już teraz może być jednym z najlepszych akcesoriów dla naszego aparatu. (Fot. Apple)

A zresztą dlaczego miałoby być inaczej? Prawie każdy miłośnik technologii ma smartfon lub tablet i niejednokrotnie są to bardzo potężne urządzenia, odpowiadające pod względem możliwości i mocy obliczeniowej naszym komputerom domowym. Po co więc szukać dalej? Zwłaszcza, że obydwa te systemy dysponują własnymi kanałami dystrybucji oprogramowania w postaci wirtualnych marketów. Jeżeli więc interesuje kogoś, co jego wymarzony aparat oferuje w zakresie komunikacji bezprzewodowej, to zacząć powinien od przyjrzenia się opisowi przeznaczonej dla niego aplikacji mobilnej w sklepie iOS lub Androida. To da mu pewną orientację w temacie – również na temat tego, czy skorzystanie ze wspomnianych funkcji jest wygodne, czy też nie.

 

To tylko niewielki fragment jednej z lekcji e-kursu

"Poznaj swój aparat i fotografuj jak profesjonalista  edycja 2015".

 

 



www.swiatobrazu.pl