28 listopada 2012, 13:44
Autor: Antoni Żółciak
czytano: 8631 razy

Lustrzanka z interwałometrem zrobiła zdjęcia swojemu złodziejowi

Lustrzanka z interwałometrem zrobiła zdjęcia swojemu złodziejowi

Miał być time-lapse, a w efekcie wyszła dokumentacja "zbrodni". Alessandro Della Bella chciał przy pomocy trzech lustrzanek zrobić ciekawą animację nocnego nieba, ale jeden z aparatów został skradziony. Dwa pozostałe udokumentowały to wydarzenie. Najciekawsze jest jednak to, że ten zawłaszczony przez złodzieja przez cały czas zwalniał migawkę.

Alessandro rozstawił swoje aparaty w lokalizacji, która wydawała mu się wystarczająco odludna. Na tyle, żeby lustrzanki mogły spokojnie stać i robić swoje przy pomocy interwałometrów. Ich właściciel zdecydował się natomiast wybrać w międzyczasie na urodziny znajomego.

Po powrocie jednego z aparatów nie było. Na szczęście dwa pozostałe zarejestrowały ruchy złodzieja, światło jego latarki i dokładny czas wejścia i wyjścia z górskiego domku. Della Bella powiadomił policję, dostarczając im tyle szczegółów, ile tylko był w stanie.

Dokładna godzina przywłaszczenia aparatu nie pomogła bezpośrednio w ujęciu złodzieja. Informacja przydała się, ale sama w sobie nie była dostateczna. Dopiero gdy złodziej pojawił się w miejscu publicznym ze skradzioną lustrzanką i statywem, przechodnie dali znać lokalnym władzom. Niedługo później udało się ująć mężczyznę.

Po odzyskaniu sprzętu Alessandro był w stanie dokończyć swoją animację poklatkową, a całą wyżej opisaną historię może wykorzystać w celach promocyjnych. Zresztą, kto by tego nie zrobił, zwłaszcza przy time-lapse o tak wysokiej jakości?

 

[kn_advert]

Źródło: PetaPixel

 

 



www.swiatobrazu.pl