14 lipca 2015, 13:43
Autor: Redakcja SwiatObrazu.pl
czytano: 3535 razy

NIE TO NIE - fotograficzny projekt przeciw przemocy wobec kobiet

NIE TO NIE - fotograficzny projekt  przeciw przemocy wobec kobiet

NIE TO NIE jest projektem Szkoły Kreatywnej Fotografii ściśle potępiającym wszelkie objawy przemocy seksualnej wobec kobiet.
Prawdziwe wydarzenia, które stały się inspiracjami owych prac, to wybrane sytuacje znalezione w polskiej prasie. Modowa estetyka jest wizualnym szkieletem mającym na celu zwrócenie większej uwagi widza na niewątpliwie narastający problem naszego społeczeństwa.

Projekt jest zwieńczeniem dwuletniej nauki Dominika Łozińskiego w Krakowskich Szkołach Artystycznych.

Zakrwawiona i naga błąkała się w środku nocy przy drodze. Przypadkowy kierowca wezwał pogotowie. Gdy trafiła do szpitala, wyznała, że zasztyletowała człowieka. (...) "Trafiłam do domu Łukasza M. przypadkowo. Przywiózł mnie tam jego znajomy. Ten znajomy odjechał, ja zostałam. W pewnej chwili usnęłam. Obudziłam się, gdy poczułam, że Łukasz się do mnie dobiera. Nie miałam ochoty na seks, ale on chciał mnie zgwałcić. Wtedy chwyciłam za nóż" - opisywała. Śledczy, którzy przyjechali na miejsce, zastali Łukasza M. leżącego na podłodze. Alicja K. usłyszała zarzut zabójstwa. Przyznała się do winy, ale zastrzegła, że działała w obronie własnej. Biegły psychiatra, który ją badał potwierdził, że zabiła w afekcie.

 
 Fot. Dominik Łoziński / Picture Workshop
 
 
Miało być miło i przyjemnie. Paweł P., parafianin parafii Zaśnięcia NMP w Bielsku Podlaskim zaprosił do siebie tamtejszego proboszcza. Była tam też żona parafianina. W końcu proboszcz zaczął zbierać się do wyjścia, więc Paweł P. zaproponował, że go odprowadzi. Gdy obaj zaszli pod plebanię (...) między mężczyznami doszło do bójki. Pobity Paweł P. nie czekał ani chwili dłużej i wyszedł z plebani. W domu zastał jednak poszarpaną żonę. Okazało się, że zanim mężczyzna wrócił z plebani ubiegł go proboszcz, który próbował zgwałcić jego żonę. Kobieta miała rozdartą koszulkę. Na początku stycznia sprawa trafiła do prokuratury. Proboszcz został już przesłuchany (...), sprawa jest w toku i nie wiadomo czy śledztwo zostanie wszczęte. 
 
 
Fot. Dominik Łoziński / Picture Workshop
 
 
Zaczęło się krótko po ślubie. Pewnego popołudnia mąż wrócił do domu wyraźnie sfrustrowany i ponury. Nie odezwał się słowem, włączył telewizor, akurat był mecz reprezentacji. W połowie, gdy nasi zaczęli przegrywać, odwrócił się do Ingi, złapał ją za włosy i zrzucił z łóżka na podłogę. Wtedy jeszcze broniła się, prosiła, by przestał, bała się, że straci dziecko. Była akurat w dziewiątym miesiącu ciąży. Jakiś czas temu Inga zwierzyła się ze wszystkiego swojej mamie. Mama, dyrektorka przedszkola i pedagog, najpierw pogłaskała ją po głowie, a potem powiedziała, że przecież nie ona pierwsza, nie ostatnia. I żeby pamiętała, że ma córkę. Inga latami milczała, pamiętając o córce i o tym, że mąż zawsze powtarzał, że jak komuś piśnie słowo, to właśnie ją zabije, Julkę. 
 
 
Fot. Dominik Łoziński / Picture Workshop
 
 
Był maj, 18-letnia wówczas Beata późnym wieczorem wracała do domu. Na ulicy zatrzymało ją dwóch policjantów patrolujących teren radiowozem. Kazali jej wsiąść do środka, po czym wywieźli do lasu. Tam w radiowozie brutalnie ją pobili i zgwałcili. Kiedy było po wszystkim, Beata była na tyle przytomna, że ukradkiem zabrała zużyte prezerwatywy. Gdy wrócili do miasta, funkcjonariusze kazali dziewczynie wysiąść na ulicy. Na drugi dzień Beata zgłosiła się na policję. Jej obdukcja, zabezpieczone prezerwatywy oraz materiał pobrany z radiowozu nie pozostawiały wątpliwości. Policjanci zostali wydaleni ze służby, a przed sądem rozpoczęła się batalia o ich skazanie.
 
 
 Fot. Dominik Łoziński / Picture Workshop
 
 
"Wraz z grupą znajomych byliśmy na imprezie, po której miałam u niego nocować, bo mieszkam poza Warszawą. Kiedy zostaliśmy sami, Paweł zaczął się do mnie dobierać. Przestraszona próbowałam go odepchnąć, ale to go rozwścieczyło. Zaczął mnie tłuc pięściami po twarzy i dusić. Bałam się, że stamtąd nie wyjdę. Na szczęście udało mi się mu wyrwać i uciec". Dziewczyna wezwała policję i złożyła zeznania. Na komendzie pojawił się również Paweł, ale został odesłany do domu. 
 
 Fot. Dominik Łoziński / Picture Workshop
 
 
52-letni ojciec syna i dwóch córek, z których jedna popełniła samobójstwo, usłyszał zarzut pedofilii, kazirodztwa i zgwałcenia. Śledczy ustalili, że molestował synka, gdy ten miał pięć lat, a także dwie córki. Jedna z nich popełniła samobójstwo, gdy miała trzynaście lat, a druga została zgwałcona, kiedy miała osiemnaście lat. Podejrzanemu o gwałt i pedofilię grozi do piętnastu lat więzienia. Obecnie zboczeniec przebywa w areszcie śledczym. Akt oskarżenia w jego sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Łodzi, ale został utajniony
 
 Fot. Dominik Łoziński / Picture Workshop
 
 
"Terapia to jednak nie wszystko, prawda?" "Nie wystarczy poddawać ofiar terapii. To jest zamykanie problemu w gabinecie terapeutycznym. Potrzebna jest profilaktyka, choćby zmiany w programach edukacyjnych. Według Światowej Organizacji Zdrowia największy sukces w przeciwdziałaniu przemocy seksualnej przynosi edukacja już od przedszkola, osłabianie schematu, według którego chłopcy wychowywani są tak, by byli aktywni, odważni, agresywni, a dziewczynki - grzeczne, ciche i pasywne. W naszych szkołach nie rozmawia się o przemocy ani o seksie. Publikowane są zatrważające dane: co szósta kobieta w Polsce doświadcza przemocy seksualnej, co dziewiąta - gwałtu lub próby gwałtu. I nikt z tym nic nie robi, poza kilkoma organizacjami pozarządowymi takimi jak np. Niebieska Linia".
 
Fot. Dominik Łoziński / Picture Workshop
 
[kn_advert]

Fot. Dominik Łoziński / Picture Workshop

 



www.swiatobrazu.pl