7 kwietnia 2009, 15:53
Autor:
czytano: 12163 razy

O interpolacji, aparatach i radości fotografowania - wywiad z Leszkiem Szurkowskim

O interpolacji, aparatach i radości fotografowania  - wywiad z Leszkiem Szurkowskim

"To właśnie wtedy odkryłem, że ze zdjęciem można zrobić coś więcej. Zrozumiałem, że fotografowanie to nie tylko rejestrowanie obrazu, ale także następujący po nim proces kreacji".

Z Leszkiem Szurkowskim rozmawiał redaktor SwiatObrazu.pl - Tomasz Wojciuk.




Tomasz Wojciuk: Od lat pracuje pan na sprzęcie Nikona, a od jakiegoś czasu firmuje go pan także swoim nazwiskiem. Proszę opowiedzieć, od czego to wszystko się zaczęło.
Leszek Szurkowski:
To długa historia. Wcześniej pracowałem na pentaxach. Pamiętam model Pentaxa LX, którego kupiłem za 500 dolarów w 1981 roku w małym sklepie w Tokio. Co to był za aparat... Wszyscy mi go zazdrościli. Nikonem zainteresowałem się naprawdę dopiero po przyjeździe do Kanady. Zacząłem wtedy pracować w studiu fotograficznym, w którym wszyscy używali aparatów tej marki. Kupiłem wówczas dwa korpusy F4 wraz z kompletem obiektywów; był chyba rok 1984. Zachwyciła mnie jakość tego sprzętu, zwłaszcza optyki, która pod wieloma względami przewyższała Pentaxa. Od tamtego czasu fotografuję nikonami.

nikon obraz który fotografia nie fotografować tym ja Nikon bardzo rok siebie aparat Pan być Tomasz Wojciuk Leszek Szurkowski

T. W.: A kiedy kupił pan pierwszy aparat cyfrowy?
L. Sz.:
W 1999 roku, jeszcze w Kanadzie. Był to aparat Coolpix 900 o rozdzielczości 2 miliony pikseli. Fascynowały mnie w nim zwłaszcza możliwości obiektywu: duża głębia ostrości i krótka ogniskowa. Rok później zrobiłem nim ilustracje do kalendarza WBK o formacie 50x70 cm. Montowałem obrazy z kilku zdjęć i bardzo mocno "masowałem" je w Photoshopie. Już wtedy wiedziałem, że fotografia cyfrowa to przyszłość.

T. W.: Opracował pan kilka autorskich metod obrabiania zdjęć. Najciekawszą z nich jest chyba interpolacja. Na czym ona polega?
L. Sz.:
Na robieniu większego pliku z mniejszego. Efekt ten tworzą cztery wielokrotnie powtarzane akcje: stopniowe powiększanie wymiarów, rozmywanie pikseli, wyostrzanie ich i dodawanie szumu monochromatycznego.

nikon obraz który fotografia nie fotografować tym ja Nikon bardzo rok siebie aparat Pan być Tomasz Wojciuk Leszek Szurkowski

T. W.: Czy dziś fotografuje pan jeszcze na filmie?
L. Sz.:
Nie, ostatnie zdjęcia zrobiłem w Wenecji, w 2001 roku. Do tej pory filmy z tamtej wyprawy leżą niewywołane w lodówce. I już ich nie wywołam...

T. W.: Jakich modeli lustrzanek używa pan obecnie?
L. Sz.:
Mam Nikona D90, D300 i D700. Używam też D3. Do tego dochodzą najbardziej zaawansowane kompakty z serii Coolpix. Fotografowałem prawie wszystkimi modelami.

T. W.: Do czego profesjonaliście służą kompakty?
L. Sz.:
Po pierwsze: zawsze warto mieć drugi aparat w kieszeni, na wypadek gdyby ten podstawowy - myślę tu o lustrzance cyfrowej - zawiódł. Po drugie: wygląd i niewielkie gabaryty aparatu kompaktowego sprawiają, że nie jesteśmy brani za zawodowca, co w niektórych sytuacjach może ułatwiać pracę. Po trzecie: optyka kompaktu pozwala na uzyskiwanie dużej głębi ostrości, o czym już zresztą wspominałem. A po czwarte - kompakt daje większą swobodę kreacji: można fotografować nim z pozycji i w skali trudnej do osiągnięcia przy pomocy lustrzanki.

T. W.: D700 to uboższa wersja D3. Co sądzi pan o tym aparacie?
L. Sz.:
Uważam, że jest świetny. Jest bardziej ergonomiczny od D3, ma lepszy dostęp do balansu bieli, czułości oraz karty pamięci. D3 jest ściśle profesjonalny, wyjątkowo solidny, z niezniszczalną migawką. Jednak i D700 jest bardzo dobrze wykonany, a migawka wytrzymuje 150 tysięcy cykli, co w praktyce oznacza, że prędzej od niej wymienimy korpus. Jeśli chodzi o jakość obrazu, to nie znalazłem różnic. D700 to idealny aparat do podróży, znakomicie nadaje się do fotoreportażu czy architektury.

T. W.: A do studia?
L. Sz.:
Tu polecałbym raczej D3x - według mnie najlepszą w tej chwili lustrzankę cyfrową na świecie. Co prawda zakres czułości jest węższy niż w D3, ale ma pełną klatkę i bardzo pięknie opracowane piksele. Nastawiając czułość ISO 1600, robię nocą zdjęcia z ręki przy 1/50 s i f/2.8. Plastyka obrazu jest urzekająca. Poza tym podoba mi się sposób rejestracji wszystkich trudnych fragmentów, jak wysokie światło czy głębokie cienie. Na przykład latarnia na tle czarnego nieba albo cień w bramie wychodzą cudownie pod względem dynamiki i kontrastu. Przy tym sam obraz jest piękny i znakomity jakościowo.

T. W.: Czy ten aparat ma jakieś wady?
L. Sz.:
Tak, jedną: cenę. Sprawia ona, że fotografowie szybciej decydują się na tańszy, również pełnoklatkowy model Canona EOS 5D Mark II - aparat uniwersalny i bardzo praktyczny. Gorzej, jeśli dysponuje się zestawem nikonowskiej optyki. Mam wielu znajomych czekających na aparat, który będzie realną konkurencją dla 5D Mark II. Taki aparat powstanie, pytanie tylko - kiedy.

T. W.: W czym Nikon jest lepszy od Canona?
L. Sz.:
W ergonomii, chociaż przez ostatnie lata Canon zrobił duży postęp. Są też widoczne różnice w plastyce obrazu i w jakości optyki. Mam tu na myśli obiektywy z niższej półki, które w canonach są wyraźnie słabsze.

nikon obraz który fotografia nie fotografować tym ja Nikon bardzo rok siebie aparat Pan być Tomasz Wojciuk Leszek Szurkowski

T. W.: A jaki zestaw poleciłby pan fotoamatorowi, który dopiero zaczyna swoją przygodę z fotografią?
L. Sz.:
Nikona D60, a jeszcze lepiej D90, do tego dwa obiektywy: 16-85 mm do DX i 70-300 mm. Żaden inny zestaw nie gwarantuje takiego dobrego stosunku jakości do ceny. A poza tym można nim sfotografować praktycznie wszystko.

nikon obraz który fotografia nie fotografować tym ja Nikon bardzo rok siebie aparat Pan być Tomasz Wojciuk Leszek Szurkowski

Strona 1

Strona 2
T. W.: Firma Nikon to nie tylko producent sprzętu fotograficznego, ale także prężny mecenas. Jest pan jedną z nIKON.
L. Sz.:
Tak, podobnie zresztą jak dziewięciu innych polskich fotografów, pracujących na sprzęcie Nikona. Do nIKON oprócz mnie należą: Krystian Bielatowicz [BFŚO 7-8/2008 - przyp. red.], Paweł i Piotr Chara, Paweł Młodkowski, Chris Niedenthal, Tomek Sikora, Tomasz Tomaszewski [BFŚO 11/2008 - przyp. red.], Łukasz Trzciński i Wojtek Wieteska.

T. W.: Co w praktyce oznacza bycie twarzą Nikona? Na czym polega wasza współpraca?
L. Sz.:
Firmuję różne przedsięwzięcia Nikona swoim nazwiskiem, dzielę się też wiedzą podczas warsztatów fotograficznych. W zamian firma otacza mnie opieką, pomagając na przykład organizować wystawy. No i jest jeszcze temat wspólnie wydawanych książek. Najpierw była Radość fotografowania, później Kadruj z głową. Obydwie zostały bardzo dobrze przyjęte, choć nie były projektami stricte komercyjnymi.

T. W.: Za co jeszcze ceni pan Nikona?
L. Sz.:
Za profesjonalizm i za to, że angażuje się w działania dydaktyczne, czego najlepszym przykładem jest jeden z ostatnich projektów: ?Szeroki kadr?. Jest to portal edukacyjny poświęcony fotografii, w ramach którego znani fotografowie udzielają inspirujących wywiadów i biorą udział w realizacji filmików instruktażowych. Na przykład ja opowiadałem przed kamerą o makrofotografii. Nie ukrywam, że była to dla mnie wielka frajda.

nikon obraz który fotografia nie fotografować tym ja Nikon bardzo rok siebie aparat Pan być Tomasz Wojciuk Leszek Szurkowski

T. W.: Fotografuje pan od 45 lat. Pamięta pan swoją pierwszą wystawę indywidualną?
L. Sz.:
Tak, była to wystawa zdjęć fragmentów skrzydeł motyli i chrząszczy; fotografia czarno-biała. W 1966 roku nie miałem szans na zdobycie materiałów barwnych.

T. W.: Kiedy zainteresował się pan grafiką i multimediami?
L. Sz.:
Od małego czułem obciążenie graficzno-typograficzne. Mój ojciec był grafikiem. Pięknie pisał pędzlami. Jak podrosłem, nauczył mnie tej sztuki. Później były studia na Wydziale Leśnym Akademii Rolniczej w Poznaniu i moje bliskie związki z ASP. Miałem tam wielu przyjaciół. To właśnie wtedy odkryłem, że ze zdjęciem można zrobić coś więcej. Zrozumiałem, że fotografowanie to nie tylko rejestrowanie obrazu, ale także następujący po nim proces kreacji.

T. W.: Czy można powiedzieć, że jest to pana definicja fotografii?
L. Sz.:
W ogromnym uproszczeniu - w kategoriach medium - fotografia to rejestracja obrazu, jakiegoś wycinka rzeczywistości, za pomocą światła. Fotograf to ktoś, kto widzi fragment rzeczywistości, kadruje jakiś obraz nawet bez aparatu. Ja nazywam to fotografią mentalną. To pierwszy etap rejestracji. Po nim następują kolejne. Rozwinięcie tej definicji zamieściłem w książce Radość fotografowania.

nikon obraz który fotografia nie fotografować tym ja Nikon bardzo rok siebie aparat Pan być Tomasz Wojciuk Leszek Szurkowski

T. W.: W 1972 roku został pan członkiem ZPAF.
L. Sz.:
Tak. Oddział mieścił się w tym samym budynku przy ulicy Paderewskiego 7, co Poznańskie Towarzystwo Fotograficzne, do którego należałem. Rzeczą naturalną wydawało się więc, awansowanie na członka Związku. Byłem dumny, że zyskałem status zawodowca. Bez tego nie można było w tamtych czasach wykonywać zawodu. Alternatywną drogę zaistnienia jako fotograf stanowiły tylko uprawnienia ministerialne.

T. W.: Czy nadal ma pan legitymację ZPAF-u?
L. Sz.:
Tak, numer 401. Dziś członkostwo w ZPAF-ie daje niewiele. W zasadzie tylko prestiż. Największy problem polega na tym, że Związek nie ma statusu organizacji zawodowej, ale stowarzyszenia. Zresztą to nie tylko nasz problem. Podobnie wygląda sytuacja w Kanadzie, gdzie odpowiednikiem ZPAF-u jest CAPIC. Przykro mi to mówić, ale ZPAF jest instytucją archaiczną, no i w ogóle nie potrafi się promować. Weźmy na przykład stronę www. Jest fatalna, skostniała. No i tylko po polsku! A przecież strona internetowa to wizytówka: musi być żywa.

T. W.: A może lepiej byłoby, gdyby ZPAF przestał istnieć?
L. Sz.:
Ależ skąd, daleki jestem od tak radykalnych opinii. Zawsze będę wspierał istnienie Związku, bo trzeba kultywować tradycję. Po prostu są mu potrzebne daleko idące zmiany. ZPAF powinien zająć się ustalaniem standardów zawodowych w zakresie prawa i finansów, a kiedy już zostaną ustalone - stać na ich straży.

T. W.: Jest pan miłośnikiem podróży. Gdzie czuje się pan najlepiej?
L. Sz.:
W Japonii. Po raz pierwszy byłem tam z wystawą w 1980 roku i od razu się zakochałem w tym kraju. Oprócz zupełnie innej kultury odpowiada mi japońska jakość, dbałość o szczegóły i to, że wszystko tam ma swoje uzasadnienie. Poza tym Japonia inspiruje mnie wizualnie. No i uwielbiam tamtejszą kuchnię.

T. W.: A tamtejszą fotografię?
L. Sz.:
Fotografii japońskiej nie cenię wysoko, bo - z nielicznymi wyjątkami - podąża za pomysłami i modami europejskimi czy amerykańskimi. Nie mówię tu oczywiście o warsztacie, którego nie sposób oceniać w kategoriach artystycznych, tylko o kreatywności japońskich twórców.

T. W.: A Wenecja?
L. Sz.:
To moja druga wielka miłość, położona między wodą, a niebem... Tam jest przede wszystkim wyjątkowe, niskie światło. Zjawisko to występuje zimą: w grudniu, styczniu, lutym. Światło odbija się od powierzchni wody i specyficznych elementów architektury weneckiej, tworząc niepowtarzalny, urokliwy klimat. W połączeniu z przejrzystym, mroźnym powietrzem daje to przepiękne kolory. Podobnie jest we Florencji i Londynie


Leszek Szurkowski
Leszek Szurkowski - fotograf, grafik, entomolog (ur. 1 stycznia 1949 roku w Poznaniu); studiował na Wydziale Leśnym Akademii Rolniczej. Jest doktorem habilitowanym w dziedzinie fotografii i multimediów. Obecnie profesor Wyższej Szkoły Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi. Od 1972 roku członek ZPAF. W latach 80. wyemigrował do Kanady, gdzie otworzył własne studio projektowania graficznego i fotografii. Blisko współpracuje z firmą Nikon Polska.



www.swiatobrazu.pl