czytano: 28681 razy
Olympus PEN E-PL7 – pierwsze wrażenia i test ISO
Seria korpusów E-PL cieszy się wśród aparatów z rodziny Olympus PEN dużą popularnością, na co składają się przede wszystkim doskonałe możliwości tych bezlusterkowców oraz atrakcyjny stosunek możliwości do ceny. Dzięki uprzejmości firmy Olympus mamy okazję gruntownie przetestować możliwości tego modelu oraz jego optyki. Pełne wyniki przedstawimy już wkrótce, natomiast teraz pragniemy podzielić się z Wami pierwszymi wrażeniami po obcowaniu z tym najnowszym przedstawicielem rodziny PEN.
Wrażenia z użytkowania
Aparaty z rodziny Olympus PEN E-PLx od wielu lat stanowią dla bardziej zaawansowanych modeli E-Px coś w rodzaju odpowiednika tegorocznego hitu – Olympusa OM-D E-M10 w odniesieniu do topowego OM-D E-M1. Jest to więc korpus o bardzo podobnych możliwościach, nieco prostszej konstrukcji, bardziej ograniczonej (co nie znaczy wcale, że złej) funkcjonalności oraz dostępny w całkiem atrakcyjnej – szczególnie jak na aparat systemu Mikro Cztery Trzecie – cenie.
Jednocześnie Olympus PEN E-PL7 stanowi, co jest oczywiste, następcę modelu E-PL6 – aparatu, który względem swojego własnego poprzednika (modelu E-PL5) nieco rozczarował. Powodem była niewielka liczba zmian różniących te modele, co sprawiło, że E-PL6 sprawiał wrażenie raczej "piątki po liftingu", niż pełnoprawnego następcy. Jak wypada to w tym przypadku? Już na wstępie widać, że sprawa ta przedstawia się zupełnie inaczej. Jednak nie uprzedzajmy faktów.
[kn_advert]
Tańsza alternatywa dla E-P5
Olympus PEN E-P5, czyli na chwilę obecną najbardziej rozbudowany przedstawiciel linii PEN, jest obecny na rynku od ponad roku, co biorąc pod uwagę swoisty "cykl rozwojowy" tej rodziny każe nam poczekać na jego następcę jeszcze około 10 miesięcy. W międzyczasie jego cena detaliczna spadła z dość astronomicznej do nadal wysokiej, choć akceptowalnej (ok. 3 tysiące złotych za korpus i 3,5 tys. złotych za zestaw z najprostszym obiektywem typu kit). Sam model zyskał jednak potężnego przeciwnika w postaci modelu OM-D E-M10, zaś sama rodzina PEN w ostatnich miesiącach jakby nieco straciła na znaczeniu. Model E-PL7 ma szansę zmienić ten stan rzeczy.
Pierwszy kontakt z Olympusem E-PL7 jest bardzo pozytywny – solidnie wykonany, elegancki metalowy korpus jest ładnie wyprofilowany. Ogólna linia przywodzi na myśl poprzedni model, ale różnice dostrzegalne są już na pierwszy rzut oka i to począwszy od loga, które upodobniono do tego zastosowanego w modelu E-P5. Aparat nadal nie ma niestety wbudowanej lampy błyskowej i dostarczany jest z małym zewnętrznym fleszem. Jest to rozwiązanie o tyle nieszczęśliwe, że drobiazg ten trzeba na aparat założyć, a to zajmuje czas. Łatwo też zgubić jego lub plastikową zaślepkę portu akcesoriów. No i nie sposób też korzystać jednocześnie z lampy i zewnętrznego wizjera.
Rzut oka na specyfikację techniczną aparatu nastraja natomiast bardzo optymistycznie. Matryca Live MOS o rozdzielczości 16 megapikseli obsługiwana jest przez procesor TruePic VII – a więc nie ma mowy o żadnych spowolnieniach działania aparatu, nawet w przypadku najbardziej wymagających filtrów artystycznych. Aparat dysponuje systemem stabilizacji obrazu (trzyosiowym, co jednak, jak pokazuje przykład modelu OM-D E-M10 nie powinno martwić – mechanizm ten jest nadal bardzo skuteczny w praktyce zarówno podczas kadrowania, jak i ekspozycji lub filmowania) oraz rozmaitymi usprawnieniami konstrukcyjnymi. Skuteczność tego mechanizmu prezentujemy poniżej.
[converttable end="1"]
[converttable]
Aparat umożliwia fotografowanie z czasami ekspozycji od 1/4000 s do 60 sekund (plus tryb Bulb), a jego minimalny czas synchronizacji z błyskiem to 1/250 sekundy. Dysponuje przy tym wieloma zaawansowanymi funkcjami spotykanymi w aparatach z rodzin PEN i OM-D (niektóre z nich są spotykane wyłącznie w produktach firmy Olympus), takimi jak wielokrotna ekspozycja, Live Bulb, ostrzenie manualne z asystą (powiększenie oraz mechanizm Peaking), choć z powodu mniej rozbudowanego korpusu dostęp do większości z nich odbywa się za pośrednictwem menu. Ma też 81-punktowy autofokus oparty na systemie kontrastu (rozszerzalny do 800 punktów w trybie AF makro), który wykazał doskonałą skuteczność i prędkość również w warunkach słabego oświetlenia. Do tego oczywiście dostępne są typowe dla aparatów Olympusa filtry artystyczne, których kolekcję powiększono o dwa kolejne: kolor selektywny oraz vintage).
Paleta dostępnych czułości matrycy wynosi 100-25600 ISO i w zakresie 200-25600 ISO regulacja odbywa się z dokładnością do 1/3 EV. Wartość najniższa 100 ISO oraz zakres 6400-25600 ISO to tzw. wartości rozszerzone, uzyskiwane przez manipulację cyfrową obrazu na poziomie oprogramowania aparatu.
Korpus po poprawkach
Największe jednak wrażenie Olympus E-PL7 robi wówczas, gdy porówna się go z "szóstką" i wcześniejszymi modelami, a to za sprawą poważnych zmian konstrukcyjnych samego korpusu. Przede wszystkim konstruktorzy zrezygnowali wreszcie z jednego z najbardziej uciążliwych "patentów", jakim jest pionowe pokrętło kontrolne aparatu zintegrowane z wybierakiem na tylnej ściance i zastąpili je wygodnym, stawiającym odpowiedni opór karbowanym kółkiem otaczającym spust migawki. Nadal jest to pojedyncze pokrętło (a nie dwa – ta cecha jest zarezerwowana dla modeli E-Px oraz rodziny OM-D), ale już taka zmiana stanowi skok jakościowy. Aparat nie tylko sprawia bardziej profesjonalne wrażenie, ale przede wszystkim wygodniej się go używa.
Zmodyfikowano również ekran LCD aparatu – teraz ma on proporcje 3:2, rozdzielczość 1,04 mln punktów (tyle samo, co OM-D E-M10 i PEN E-P5) i sprawia generalnie wrażenie większego. Zmiana proporcji długości boków pozwoliła też lepiej wykorzystać przestrzeń po jego prawej stronie i zebrać wszystkie elementy sterujące na tylnej ścianie w jednym miejscu. Sam ekran zyskał też nowy mechanizm odchylania, pozwalający ustawić go frontem do fotografowanej sceny. Zastosowanie takiego rozwiązania w aparacie klasy "średniej" wydaje się dość oczywiste – pomoc przy wykonywaniu selfie.
Niezależnie jednak od tego, czy zamierzamy wykonywać sami sobie zdjęcia, czy też nie, sama swoboda w regulacji położenia aparatu jest godna pochwały – 80 stopni odchyłu w górę i 180 stopni odchyłu w dół pozwalają wygodnie wykonywać zdjęcia zarówno znad głowy, jak i z poziomu gruntu. Sam ekran oczywiście jest dotykowy (podobnie jak wszystkie najnowsze modele bezlusterkowców Olympusa) i zapewnia podobną do nich funkcjonalność. Do kwestii tej wrócimy już niebawem w pełnym teście aparatu.
Jakość obrazu – test ISO
Typowym testem, jaki zawsze staramy się przeprowadzić, dostając do rąk zupełnie nowy model aparatu, jest kompletny test ISO przeprowadzany w warunkach polowych. W tym wypadku było to o tyle proste, że aparat i tak przekazano nam w celu przeprowadzenia pełnej procedury testowej. Jednak mając na uwadze również potrzeby związane z materiałem, który właśnie czytacie, wykonaliśmy również dodatkową serię zdjęć próbnych w pełnym zakresie czułości ISO aparatu. Pozwoliło nam to wstępnie przeanalizować zmiany jakości obrazu w zależności od ustawionej wrażliwości matrycy na światło przy domyślnych ustawieniach aparatu, naturalnym oświetleniu i z balansem bieli ustawionym za pomocą neutralnie szarego wzorca. Efekty możecie prześledzić na prezentacji poniżej.
[converttable type="vertical" start="1" end="1"]
100 ISO (Low) | |||
200 ISO | |||
400 ISO | |||
800 ISO | |||
1600 ISO | |||
3200 ISO | |||
6400 ISO | |||
12800 ISO | |||
25600 ISO | |||
Paczka w formacie ZIP ze wszystkimi zdjęciami testowymi z tej prezentacji w oryginalnych rozmiarach dostępna jest TUTAJ. |
[converttable]
Wrażenia… No cóż, pokrywają się w dużym stopniu z analogicznym testem wykonanym przy okazji modelu OM-D E-M10, a więc są mieszane. Przy dużym powiększeniu spadek widoczności drobnych detali obrazu w miarę zwiększania czułości ISO obserwuje się praktycznie od samego początku, co jest bardzo niepokojące. Z drugiej strony w trybie pełnoekranowym degradacje te nie są praktycznie widoczne aż do czułości 3200 ISO, a naprawdę nieciekawie zaczyna być dopiero od czułości 12800 ISO – a warto zauważyć, że 6400 ISO w przypadku testowanego modelu jest pierwszą czułością "podbijaną" – natomiast kolorystyka zdjęć jest poprawna w niemal całym zakresie ISO (degradację zaobserwowaliśmy dopiero przy najwyższej dostępnej czułości). Jeszcze bardziej irytuje brak fizycznej czułości 100 ISO i związany z tym spadek dynamiki tonalnej po przełączeniu się na jej syntetyczny odpowiednik – czyli ustawienie Low. Test przeprowadzony został przy mechanizmie odszumiającym ustawionym domyślnie – czyli na opcję Standard. W pełnym artykule testowym analogiczny test przeprowadzony zostanie z wyłączoną redukcją szumów.
Masa przydatnych, dobrze poukrywanych funkcji
Pracując Olympusem E-PL7 bardzo szybko odnieśliśmy wrażenie, że jest to aparat zaprojektowany przez osoby, których intencją było stworzenie sprzętu o rozbudowanych możliwościach. Te same osoby musiały jednak też obawiać się, że udostępnienie tych możliwości przeciętnemu miłośnikowi pstrykania mogłoby go wystraszyć – stąd sporo bardziej zaawansowanych funkcji jest w znacznym stopniu poukrywanych. Wymagający użytkownik może potrzebować nieco czasu, aby odkryć ich istnienie, co mówiąc szczerze niezbyt się nam spodobało.
Menu ustawień zaawansowanych aparatu domyślnie jest niewidoczne i aby móc się do niego dostać, należy je uaktywnić w Menu ustawień. Podobnie ma się sprawa z podglądem obszarów niedoświetlonych i przepalonych zarówno podczas wykonywania zdjęć jak i ich przeglądania, bardzo przydatnym oknem ustawień Live SPK i wieloma innymi funkcjami. Brakuje też wygodnego dostępu do niektórych ważnych funkcji – można go sobie zapewnić programując odpowiednio jeden z przycisków funkcyjnych, ale odbywa się to kosztem innych funkcji, które można byłoby tam przypisać.
Ogólnie jednak aparat Olympus PEN E-PL7 zrobił na nas bardzo korzystne pierwsze wrażenie. O tym, jak wypadł pełny test jego, jego obiektywu oraz sympatycznych obiektywów-dekielków już niedługo będziecie mieli okazję przekonać się sami. Tymczasem zapraszamy jeszcze na następną stronę, gdzie zamieściliśmy krótką galerię zdjęć przykładowych wykonanych tym modelem – zarówno w trybach PASM, jak i z wykorzystaniem filtrów artystycznych. Do zobaczenia już wkrótce!
Galeria zdjęć przykładowych
Wszystkie zdjęcia zamieszczone w poniższej galerii wykonane zostały aparatem Olympus PEN E-PL7. Wykorzystane do testów obiektywy to dołączony do zestawu M.ZUIKO DIGITAL 14-42mm 1:3.5-5.6 EZ Pancake oraz manualne "dekielki" o ogniskowych 9 i 15 mm oraz stałej przysłonie f/8. W aparacie pozostawiono większość ustawień domyślnych, balans bieli i czułość ISO regulowane były automatycznie. Zdjęcia zapisano w postaci par plików JPEG + RAW - wszystkie oryginalne dane znajdują się w odnośnikach poniżej (UWAGA: duża objętość plików). Kliknięcie na miniaturę zdjęcia spowoduje otwarcie ośmiokrotnie powiększonej wersji w sąsiedniej zakładce. Do wykonania części zdjęć wykorzystano filtry artystyczne.
20 mm, 1/125 s, f/4.2, 200 ISO JPEG RAW |
27 mm, 1/60 s, f/4.8, 200 ISO JPEG RAW |
37 mm, 1/100 s, f/6.3, 200 ISO JPEG RAW |
42 mm, 1/80 s, f/5.6, 1600 ISO JPEG RAW |
14 mm, 1/320 s, f/9, 200 ISO JPEG RAW |
14 mm, 1/50 s, f/3.5, 1600 ISO JPEG RAW |
25 mm, 1/250 s, f/9, 200 ISO JPEG RAW |
30 mm, 1/60 s, f/7.1, 1000 ISO JPEG RAW |
17 mm, 1/10 s, f/14, 200 ISO JPEG RAW |
9 mm, 1/320 s, f/8, 200 ISO obiektyw 9mm 1:8.0 Fisheye JPEG RAW |
9 mm, 1/125 s, f/8, 320 ISO obiektyw 9mm 1:8.0 Fisheye JPEG RAW |
9 mm, 1/100 s, f/8, 200 ISO obiektyw 9mm 1:8.0 Fisheye JPEG RAW |
15 mm, 1/100 s, f/8, 200 ISO obiektyw 15mm 1:8.0 JPEG RAW |
15 mm, 1/160 s, f/8, 200 ISO obiektyw 15mm 1:8.0 JPEG RAW |
15 mm, 1/160 s, f/8, 200 ISO obiektyw 15mm 1:8.0 JPEG RAW |
Autorem wszystkich zdjęć produktowych w tym artykule jest Jarosław Zachwieja. Autorami zdjęć testowych są Jarosław Zachwieja i Agata Zachwieja
[kn_advert]
www.swiatobrazu.pl