31 lipca 2014, 08:00
Autor: Matt Armendariz
czytano: 7863 razy

Potrawy trudne do sfotografowania i jak sobie z nimi radzić, cz I

Potrawy trudne do sfotografowania i jak sobie z nimi radzić, cz I

Niedawno na swoim blogu zamieściłem ankietę z pytaniem, jakie potrawy są według moich czytelników najtrudniejsze do sfotografowania; podobne pytanie zadałem też na Twitterze. Wśród kilkuset komentarzy i listów, jakie otrzymałem, co rusz powtarzały się te same dania, co pozwoliło mi na opracowanie listy rzeczy, których fotografowanie nawet mnie sprawia pewne kłopoty. Co to za rzeczy?

 

 

Zupy

Zupy to numer jeden na liście potraw trudnych do sfotografowania. Łatwo zgadnąć, dlaczego tak się dzieje. Pomyślmy. Zupa składa się z małych kawałków różności pływających w cieczy podatnej na odblaski światła. Albo brązowawych kawałków, które łatwo idą na dno talerza z równie brązową jak one substancją… i tak, ta substancja również jest błyszcząca i odbija światło.

Ale jest jeden trik. Rozwiązanie problemu z zupami oznacza, że nigdy już nie będziesz się musiał biedzić nad fotografowaniem gulaszy, owsianek i dipów. Zasadniczo wszystkie te potrawy stawiają przed fotografem podobne wyzwania, ale gdy nauczysz się panować nad sytuacją, robienie im zdjęć przestanie Ci sprawiać problemy. Na kolejnym przykładzie pokazałem, co dzieje się z zupą, gdy oświetli się ją od tyłu jednym, głównym źródłem światła, w tym przypadku oknem.

Więcej przeczytasz w książce

Więcej przeczytasz w książce

Jak widać, danie nie zostało wystylizowane, a na pierwszy rzut oka na zdjęciu zauważa się tylko wielki, owalny odblask światła. W tej sytuacji żadne rekwizyty i dodatki nie zmieniłyby faktu, że nie widać, co znajduje się w talerzu. W jaki sposób możemy rozwiązać ten problem? Przesuńmy talerz w inne miejsce.

 

Więcej przeczytasz w książce

 

Więcej przeczytasz w książce

W tym przypadku ustawiłem aparat oraz danie w taki sposób, że światło pada na nie z prawej strony. Dzięki zmianie kierunku padania światła pozbyliśmy się białego, owalnego odblasku światła, a zawartość talerza jest teraz dobrze widoczna. Zasadniczo jest więc lepiej, choć nie idealnie.

Wróćmy teraz do pierwszego rodzaju oświetlenia. Tym razem jednak przed zrobieniem zdjęcia wyjąłem z miski kilka składników zupy, opłukałem i ponownie umieściłem w talerzu, ale w taki sposób, by nie utonęły — zadbałem o to, aby miały się na czym oprzeć. W tym przypadku stylizacja potrawy to podstawa.

Więcej przeczytasz w książce

Więcej przeczytasz w książce

Choć podoba mi się ten kąt padania światła, uważam, że odblaski na powierzchni zupy nadal są trochę za silne i odwracają uwagę od dania. W takich przypadkach niezmiernie przydaje się zastawka — na przykład kawałek czarnego podkładu do opraw zdjęć. Ustawiona poza obszarem kadru osłania ona zupę przed pewną ilością światła, dzięki czemu widzimy jej powierzchnię i pyszne składniki.

To samo ujęcie, lecz tym razem czarny ekran został odrobinę odsunięty do tyłu. Jak widać, od ustawienia ekranu zależy ilość oraz kształt odblasków. Sprytne, prawda?

Więcej przeczytasz w książce

 

A teraz, z czystej ciekawości, postanowiłem sfotografować zupę w położeniu pośrednim, pomiędzy dwoma opisanymi wcześniej (aparat przestawiłem wraz z nią). Przyznam, że w tej wersji odblaski oraz oświetlenie zupy podobają mi się najbardziej. W talerzu dużo się dzieje, co akurat w przypadku zup jest ważną zaletą.

Więcej przeczytasz w książce

 

[kn_advert]

Więcej przeczytasz w książce

Więcej przeczytasz w książce

Oto duży talerz gęstej zupy rybnej. Na planie zdjęciowym o takich zupach mówimy "biała papka". Oświetlenie z boku w tym przypadku się sprawdza, gdyż kremowa konsystencja nie odbija światła tak mocno jak rosołowy wywar, wystarczy więc odrobina stylizacji, by podpowiedzieć widzowi, z czego przyrządzono danie.

Dobór rekwizytów uważam za trafiony: odcienie niebieskiego kojarzą się z daniem z owoców morza i ziemniaków, ale sama zupa jest nieprzeniknioną tajemnicą. Niedobrze.

Ten przykład ilustruje typową technikę stylizacji stosowaną w przypadku zup, gulaszy, potraw podsmażanych itp. Z gotowego dania należy wyjąć kilka większych składników, szybko je opłukać, a potem delikatnie omieść pędzelkiem umoczonym w rosole, wywarze lub sosie, w którym się gotowały. Powinny być omiecione na tyle delikatnie, by nie zatuszować ich naturalnego koloru ani kształtu. Największą zaletą tej metody jest fakt, że absolutnie nie trzeba marnować jedzenia. A jeśli coś pójdzie nie tak, operację zawsze można powtórzyć.

Więcej przeczytasz w książce

 

Oto zdjęcie gotowej potrawy z kawałkami ziemniaka delikatnie umoczonymi w kremowej zupie. Jej gładka, biała powierzchnia ma teraz urozmaiconą fakturę.

Więcej przeczytasz w książce

 

 

Strona 1

 

 

Strona 2

 

 

Ciastka, ryże, makarony

Kolejnymi wśród typów na najtrudniejszą do sfotografowania potrawę były produkty i dania bezpostaciowe albo o monotonnej kolorystyce. Biszkopt, tłuczone ziemniaki, ryż, ziarna, płatki owsiane… po prostu wszystko, co bezkształtne i (lub) beżowe. W takich przypadkach czasami trzeba wykorzystać otoczenie, aby zaakcentować strukturę potrawy. Często stosuję w tym celu teorię barw i ustawiam danie na powierzchni w kontrastującym kolorze. Także dobrze dobrane rekwizyty umożliwiają uatrakcyjnienie monotonnego produktu lub dania.

Choć te domowe ciasteczka są puszyste i wyglądają smakowicie, to talerzyk w kolorze niewiele różniącym się od nich samych oraz blat w niemal identycznym odcieniu z pewnością się im nie przysłużyły. Ostrość oraz ekspozycja są poprawne, ale ciastka nie wyglądają tak, jak bym tego oczekiwał.

Więcej przeczytasz w książce

[kn_advert]

Więcej przeczytasz w książce

Więcej przeczytasz w książce

Oto te same ciastka sfotografowane z tej samej perspektywy i w tym samym świetle, ale na innym blacie, zaś talerzyk został zastąpiony drewnianą deską do krojenia. Zauważyłeś, o ile lepiej są teraz wyeksponowane wypieki? A wystarczyło kilka prostych zmian w doborze rekwizytów.

 

Więcej przeczytasz w książce

Więcej przeczytasz w książce

Kto powiedział, że wszystko musi być podane na talerzu? Te same ciastka rewelacyjnie wyglądają na kratce do studzenia pieczonych potraw. Ciemnoszary blat i metaliczna kratka tworzą z nimi silny, wyraźny kontrast.

 

Więcej przeczytasz w książce

Więcej przeczytasz w książce

Brązowy ryż kilkakrotnie pojawił się na mojej liście, a przecież nie musi być nudny. W zależności od przepisu oraz jego składników, czasami staram się ująć potrawę z tak bliska, jak się tylko da, aby pokazać ją z wszystkimi szczegółami. Jak widać, czasami im mniej środków wyrazu, tym lepiej — proste tło i nieskomplikowane rekwizyty bywają zupełnie wystarczające.

 

Więcej przeczytasz w książce

Więcej przeczytasz w książce

A tłuczone ziemniaki? To kolejna bezpostaciowa, żółtobiała breja.

 

W fotografii kulinarnej naprawdę uwielbiam łagodne, równomierne światło, ale jeśli mam sfotografować potrawę w jasnym kolorze w białej miseczce i na białej powierzchni, to takie oświetlenie na ogół okazuje się niewystarczająco kontrastowe. W tym przypadku nałożyłem trochę potrawy do ciemniejszej miseczki, pokazałem całość z nieco mniejszej odległości, dodałem szczyptę pieprzu i odrobinę roztopionego masła. Różnica jest bardzo wyraźna. Pamiętaj, rekwizyty to Twoi sprzymierzeńcy!

Więcej przeczytasz w książce

 

Na tym przykładzie została pokazana ta sama miseczka z ziemniakami, lecz ujęta z szerszej perspektywy. Jak widać, scena jest oświetlona jednym, głównym źródłem światła (dużym oknem przesłoniętym tkaniną). Obyło się bez ekranów doświetlających. Kluczem do robienia tego rodzaju zdjęć jest statyw; ze statywem można zrobić poprawne zdjęcie nawet w bardzo słabym świetle.

Więcej przeczytasz w książce

 

Więcej przeczytasz w książce

Więcej przeczytasz w książce

Kolejnym problematycznym w stylizacji i fotografowaniu daniem są makarony. Ale wcale nie musi tak być! Ponownie najważniejszy jest w tym przypadku dobór naczynia oraz kontrastującego z daniem tła. Zresztą makaron może być bardzo wdzięcznym tematem, jeśli nie przesadzisz ze zdobionymi talerzami. Liczy się umiar. Nawet jeśli przygotowałeś gigantyczną michę makaronu na obiad dla 12‑osobowej rodziny,  to nie musisz pokazywać całości dania, aby je dobrze zaprezentować.

Oto proste danie z makaronu linguini z sosem alfredo. Niby nic specjalnego, ale jeśli dobierzesz światło, tak by nie wyjałowić kolorów, to sukces masz w kieszeni. Na talerzu podano nieco mniej niż jedna typowa porcja; w każdym razie niewiele. Światło jest dobre, ale sama natura makaronu sprawia, że na talerzu wydaje się panować mały bałagan. Niestety, w tym przepisie nie ma żadnych charakterystycznych składników, których można byłoby użyć do stylizacji. W takim przypadku należy się odwołać do planu B.

Skoro nie można było sięgnąć po składniki z przepisu, zdecydowałem, że przyozdobię makaron szczyptą świeżo zmielonego pieprzu i odrobiną ziół. To drobiazg, ale właśnie takie detale czasami w głównej mierze decydują o sukcesie.

 

Więcej przeczytasz w książce

 

 

Więcej przeczytasz w książce "Fotografia kulinarna dla blogerów"

Więcej przeczytasz w książce



www.swiatobrazu.pl