9 lipca 2012, 16:05
Autor: Antoni Żółciak
czytano: 5760 razy

Profesjonaliści znaleźli nową niszę: fotografia wakacyjna na zamówienie

Profesjonaliści znaleźli nową niszę: fotografia wakacyjna na zamówienie

Masz zarezerwowany lot, hotel, jesteś spakowany i gotowy do wyjazdu. Wystarczy? Nie. Potrzebujesz jeszcze fotografa, który przedstawi cię w jak najlepszym świetle i pokaże, że bawiłeś się najlepiej w życiu.

Umierający rynek? Nie do końca

"Najnowszy trend, prosto z Zachodu - wykup na urlop zawodowego fotografa". Dotyczy to nie tylko ofert kierowanych do osób indywidualnych, ale też olbrzymich zleceń hotelowych. Obecnie coraz więcej resortów wakacyjnych zatrudnia fotografa, dodając do swojego menu zdjęcia na zamówienie. Dzięki temu każdy z gości może zamówić serię pamiątkowych, artystycznych portretów wysokiej klasy.

Widać zatem, że już nie tylko wesela, ale też wakacje stają się całkiem intratnym segmentem rynku fotograficznego. A że nie każdy potrafi robić zdjęcia, a przede wszystkim nie każdy lubi być fotografowanym przez amatorów - spora część turystów decyduje się na takie właśnie rozwiązanie. Potem fotografie trafiają do rodzinnych albumów, na Facebooka czy inne media społecznościowe.

Etatowy fotograf hotelowy

Jednym z przykładów opisywanych na łamach Wall Street Journal jest Jumby Bay, ośrodek w Rosewood na Karaibach. Właściciele sprzedają tzw. Together Package, czyli pakiet, w którym poza noclegiem, dostępem do SPA i śniadaniem w pobliskiej restauracji znajduje się dwugodzinna sesja z profesjonalnym fotografem. Idea narodziła się niejako naturalnie; w recepcji sporo osób prosiło obsługę o szybki portret przed hotelem. Dlaczego więc na tym nie zarobić?

Co hotel, to inny wariant. Jest sesja godzinna, trzygodzinna, czasem nawet kilkudniowa, oczywiście realizowana w pewnych odstępach czasu. Przykładowo, resort The Four Seasons na Bora Bora oferuje pakiet Romance, przeznaczony wyłącznie dla par, gdzie fotograf może towarzyszyć gościom nawet w nocy.

Pomysł dotyczy również fotografów niezależnych, którzy na własną rękę promują swoją działalność. Na razie jest to klasyczne, sezonowe "dorabianie", ale może w niedalekiej przyszłości okazać się całkiem lukratywne. W końcu większość zdjęć trafia teraz na Facebooka, gdzie może je oglądać dużo więcej osób niż tylko babcia, dziadek i wujek.

Recepta na standardowe problemy

Poza tym, przy wakacyjnych zdjęciach rodzinnych istnieje kolejny problem - wiecznie nieobecny fotografujący. Można, owszem, uprawiać autoportrety przy wyciągniętej ręce, ale nie każdy to lubi. Można też używać samowyzwalacza, ale przede wszystkim potrzebne są odpowiednie warunki oraz trochę cierpliwości i czasu.

Fotografów wynajmują często osoby aktywnie spędzające czas - czy to na surfingu, czy na nartach, czy choćby przy wspinaczce.

Ile to kosztuje?

Teraz najlepsza część, czyli ceny. Klasyczna, najtańsza sesja wakacyjna w popularnych ośrodkach na Karaibach kosztuje od 100 dolarów wzwyż. Przykładowo, Four Seasons w Hualalai inkasuje 800 dolarów za godzinę i 3200 USD za cały dzień fotografowania.

Na zlecenia można załapać się także w mieście. Wall Street Journal przytacza przykład Anny Azarov, fotografki z Nowego Jorku, którą ostatnio zatrudniła na trzy godziny para z Sankt Petersburga. Zdjęcia były realizowane na dworcu Grand Central, na Times Square, w parku Bryanta, w McDonaldsie, Starbucksie i we wnętrzu klasycznej, żółtej taksówki.

Jak myślicie - czy w Polsce tego typu praca ma rację bytu?

[kn_advert]

Źródło: The Wall Street Journal

Zdjęcie: Na licencji Creative Commons, Fot. Elven*Nicky @ Flickr



www.swiatobrazu.pl