7 listopada 2008, 15:12
Autor: Piotr Madura
czytano: 5316 razy

Relacja ze śniadania prasowego Olympus Polska. Danie główne: E-30

Relacja ze śniadania prasowego Olympus Polska. Danie główne: E-30

5 Listopada 2008 punktualnie o godzinie 6:00 czasu polskiego firma Olympus poinformowała o wprowadzeniu do swojej oferty nowego modelu lustrzanki cyfrowej E-30. Tego samego dnia w pięknych wnętrzach herbaciarni Magdy Gessler w Warszawie, w kameralnej atmosferze i zapachu świeżo parzonej kawy miała miejsce oficjalna prezentacja nowego aparatu. Entuzjazm wywołany premierą wyraźnie udzielił się pracownikom firmy Olympus Polska, którzy ze szczerą i nieukrywaną radością wprowadzali zaproszonych dziennikarzy w tajniki nowego sprzętu.

Sprzęt który mielismy okazję obejrzeć jest wersją przedprodukcyjną o numerze seryjnym 23. Chociaż konstrukcyjnie jest to już ostateczna wersja i w jego mechanice nic się zmienić nie powinno, to na finalne oprogramowanie przyjdzie nam jeszcze poczekać.

Zaprezentowany aparat posiadał firmware w wersji 0.7, czyli będące w trakcie uzupełniania do podstawowej wersji 1.0. Z tego właśnie względu jak poinformował Jacek Kowalczyk z Olympus Polska, nie zezwolono na wykonywanie nim zdjęć. Jest to zrozumiałe, jeśli się weźmie pod uwagę jak duże znaczenie dla jakości generowanego obrazu ma dobre oprogramowanie. Ponadto tym w finalnej wersji firmware znajdą się także funkcje, których w obecnej brakuje, czyli między innymi funkcja retuszu zdjęć w trybach portretowych i inne pozwalające na upiększanie zdjęć już w aparacie.  Przy okazji premiery aparatu zapowiedziano także nową wersję obiektywu Zuiko Digital 14-54mm, który otrzymał całkowicie kołową przysłonę. Taki zabieg ma zapewnić jeszcze gładsze odwzorowanie nieostrości, czyli znany wszystkim bokeh.

Ze względu na to, że o szczegółach technicznych aparatu pisaliśmy już w informacji prasowej w dniu premiery, dlatego tym razem skupimy się na kilku elementach, które wymagają praktycznego przetestowania. Do jakości wykonania korpusu nie można mieć zastrzeżeń. Konstrukcja jest solidna a trzymanie aparatu jest bardzo wygodne i zbliżone do modelu E-3, z którym wspólny ma grip oraz akumulatory. Z tego względu E-30-tka może stać się świetnym zapasowym body dla użytkoników cięższego, większego i droższego modelu. Dla chętnych wykonania wstępnego testu E-30-tki czekał stolik z szeroką gamą obiektywów, począwszy od najprostszych dołączanych w kitach z korpusami, aż po profesjonalne które nie rzadko ogląda się wystawione w gablotach. Korzystając z okazji sprawdziliśmy jak aparat ostrzy z poszczególnymi szkłami. Kto uważnie czytał specyfikację aparatu zaskoczony szybkością AF nie był. Widać duże pokrewieństwo z większym i droższym modelem E-3, który w poprawie szybkości i celności aufokusa wykonał duży krok naprzód w porównaniu do amatorskich puszek.

Zarówno w normalnym trybie jak i w LiveView aparat ostrzył szybko i pewnie z jednym wyjątkiem, którym są słabe warunki oświetleniowe. Ponieważ oprogramowanie aparatu ma wpływa także na pracę AF właściwą ocenę przeprowadzimy dopiero, gdy firmware zostanie dopracowane. To co można było stwierdzić na chwile obecną, to przeciętna praca w słabym świetle. Przypominamy iż w specyfikacji aparatu minimalne oświetlenie niezbędne do pracy autofokusa podane jest jako zaledwie -2EV.

Podczas testowania natknęliśmy się także na pewnien, nie do końca zrozumiały fakt. Otóż w czasie fotografowania z użyciem LiveView i przy wybranym trybie ostrzenia "detekcja kontrastu" aparat tuż przed wykonaniem zdjęcia opuszcza na moment lustro. Dyskusja na ten temat ze specjalistami z firmy Olympus oraz innimi redaktorami nie dała jednoznacznej odpowiedzi. Możliwe że jest to jeszcze skutek niekompletnego oprogramowania, dlatego i w tym przypadku pozostaje nam czekać na ostateczną wersję aparatu który znajdziemy na półkach sklepowych.

Z racji tego, że nie można było zapisywać wykonywanych zdjęć, ocena przydatności filtrów zaimplementowanych w oprogramowaniu aparatu możliwa była wyłącznie na podstawie specjalnie przygotowanego w tym celu albumu. Na jego kartach znalazły się zdjęcia wykonane przy użyciu dostępnych w aparacie efektów w raz z oryginalnymi wersjami kolorystycznymi. Trzeba przyznać, że efekty ich użycia są lepsze niż mogłoby się wydawać i tak jak zasugerował Jacek Kowalczyk zachęcają do eksperymentowania. Symulacja ziarna filmowego jest znakomita, podobnie jak pastelowe kolory czy tryb symulujący kamerę obscura. Poniżej kilka fotografii albumu o którym mowa.

 

 

 


Na pierwsze testy i recenzje w pełni funkcjonalnego aparatu musimy poczekać co do połowy stycznia 2009 roku, kiedy aparat będzie już w wersji produkcyjnej i trafi na półki sklepowe.

 

 

Serdecznie dziękujemy firmie Olympus Polska za zaproszenie do udziału w konferencji.

 

 

 

 

 

 

 



www.swiatobrazu.pl