4 lutego 2007, 14:21
Autor: Sylwia Biernacka
czytano: 13191 razy

Rozłożyć obraz jak słowo

Rozłożyć obraz jak słowo

Rozmowę z Martą Miśkowiec prowadzącą lekcje czytania fotografii w Miejscu Fotograficznym Machina Fotografika przeprowadziła Sylwia Biernacka/Nikko


SwiatObrazu.pl: Jak się czyta obraz? Czy możliwe jest czytanie fotografii?

Martą Miśkowiec: Nie stawiamy stopy na nieznanym lądzie, chociaż tego rodzaju wiedza nadal nie jest popularna. Fotografia ma za sobą 150 – letnią tradycję, jest wszechobecna ale nadal nie uczymy się odczytywania jej znaczenia choćby w ramach podstawowej nauki. Nasza edukacja opiera się raczej na analizie wiersza, tekstu. W podobny sposób moglibyśmy podejść do analizy obrazu. Są bardzo dobre lektury na ten temat: Johna Bergera, Roland Barthesa, Ernsta Gombricha... Używana jest do tego semiotyka i ikonologia, czyli te dziedziny, które traktują obraz jako zespół znaków.
Do każdego obrazu fotograficznego warto podejść w indywidualny sposób. Szczególnie obecnie, w czasach kiedy masa wizualnych informacji dociera do nas w taki sposób, że nie jesteśmy w stanie tego kontrolować.
Ważne jest aby umieć rozpoznawać mechanizmy, które w nich są zaimplementowane. Na przykład jakie są rodzaje perswazji używanej np. w fotografii reklamowej i politycznej. Tego rodzaju fotografia kieruje się bardzo ścisłymi zasadami, podlega kontroli wydawców. Obraz jest zorganizowany już u swojego źródła. To jest forma a nie tylko po prostu „lustro rzeczywistości”.


fot. Grażyna Makara


SO: Posługujemy się kalkami obrazów czytając fotografie. Czy można się od tego mechanizmu uwolnić?

MM: Wydaje mi się, że nie można się tego całkiem pozbyć, ale warto się zastanowić skąd owe kalki się biorą. Proponuję zrobienie kilku własnych ćwiczeń. Na przykład wykonanie fotografii a potem dokonania jej rozbioru i analizy (podobnie jak się to robi z wierszem). Moim zdaniem taka zabawa znacznie poszerzy naszą świadomość. Obraz stanie się bardziej złożony jakby gęściejszy. Dowiemy się skąd się wziął, bo może bardziej z naszej głowy niż z rzeczywistości?

SO: No właśnie w jaki sposób ty podchodzisz do odczytywania fotograficznego obrazu?

MM: Fotografia mi się zwyczajnie podoba. Reaguję na nią jak każdy, doszukując się interesujących dla mnie wrażeń ale lubię też się nad nimi zastanawiać w inny sposób. Zadając pytania: Dlaczego akurat takie zdjęcie powstało? Dlaczego rodzina fotografuje się przy stole? Dlaczego ludzie robią sobie portrety i jak to się stało ze właśnie tak do nich pozujemy a nie inaczej?
Zastanawiam się jakie mechanizmy myślenia powodują, że obrazy są do siebie dość często podobne. Tak podobne, że aż nudne w tym swoim podobieństwie. W tym jest jakby lustro naszej kultury, naszej rzeczywistości, w tym jest zakodowany sposób naszego istnienia i właśnie rozpoznawanie tego jest tak bardzo interesujące.
Jeśli zadajemy sobie pytania: dlaczego robię takie zdjęcia a nie inne? Do czego nawiązuję we własnej fotografii?, co mi się w niej podoba i dlaczego?, to znajdziemy między innymi odpowiedzi na pytania znacznie poważniejsze, choćby takie w czym zakorzenione są źródła naszej autoprezentacji? Kim chcemy być, do czego pretendujemy. Nazwijmy to kreacją. W fotografiach bardzo często pojawiają się elementy, jakby stworzone na potrzeby budowania własnej tożsamości. To jest szalenie interesująca warstwa i wydaje mi się mało rozpoznana. Konstrukcje myślowe przetworzone na obraz można z powrotem zamienić na opis słowny lub nauczyć się rozpoznawać elementy znaczące.
Fotografie są źródłem informacji, powiedzmy, że mamy obiektywne narzędzia do ich odczytywania ale też różnie mogą być odbierane przez każdego z nas z osobna. I to też jest fajne myślenie o obrazie jako źródle inspiracji dla własnej wyobraźni i dla własnej świadomości i wiedzy.


fot. Grażyna Makara



SO: A jeśli występuje się w tej podwójnej roli czytającego znaki zawarte w obrazach innych i tworzącego własne znaki w swoich fotografiach. W którym momencie fotograf może wpaść w pułapkę widzianych wcześniej obrazów. Wiadomo czym to się skończy – powtórzeniem.

MM: Jeśli się samemu robi zdjęcia do publicznego pokazywania to trzeba uważać. Mając świadomość warsztatu łatwo się nauczyć robić zdjęcia, które spełnią oczekiwania szerokiej publiczności. Rzemieślnicze umiejętności nikomu nie uwłaczają, są przydatne i można je doprowadzić do podziwu godnej perfekcji. Ważne jest to, że autor wie i kontroluje samemu, co przekazuje. Dobrym rzemieślnikiem jest ten kto potrafi budować interesujące dla danego czasu i miejsca obrazy ale też ma tą świadomość jak to robi i dlaczego. Tutaj warto się wyzbywać tej naiwności i warto się kontrolować.
Wzajemne czytanie swoich obrazów przez fotografów, jest niezwykle interesujące, są to po prostu ścieżki czyjegoś myślenia, pewne wątki mogą zostać przekształcone i stać się inspiracją do własnej pracy.

Poza tym w fotografii jest także masę przypadkowych rzeczy, fotografom wydaje się, że robią konkretne obrazy, ale widz patrząc na nie widzi coś innego i wolno mu. Każdy z nas jednak trochę inaczej widzi rzeczywistość.


fot. Grażyna Makara

SO: Widzi co innego, ponieważ coś nie pozwala mu oderwać wzroku. Barthes nadał temu nazwę Punctum, to jakby rodzaj malutkiego użądlenia, przypadek, który nie pozwala Ci oderwać wzroku od fotografii.

MM: Tak Punctum wymyślone przez Barthesa, to kategoria która też szaleje. Ponieważ okazuje się, że punctum może być niejedno. Może być ich kilka na jednej fotografii, ponieważ mnóstwo rzeczy przyciąga naszą uwagę i każdy z nas oczywiście wyznacza swoje puncta, niekoniecznie te same co drugi.
Dzięki temu można mówić, że jest jakieś odbicie rzeczywistości w nas samych. Taka mocna reakcja na wybrane elementy obrazu jest dotknięciem prawdy, owej zgodności naszego myślenia z podaną rzeczywistością.

Nawet obraz powstały jako prosta rejestracja, wtedy gdy mówimy, że jest głuchym i ślepym odbiciem, jest jednak dziełem otwartym na interpretacje, nawet gdy bardzo się staramy aby taki nie był. Choćby takie proste fotografie jakie znamy z kronik policyjnych, portrety więźniów. Oglądając je z perspektywy na przykład stu lat albo bycia fotografem czy pisarzem prowokują nas do różnego myślenia, różnego od tego do czego zostały stworzone. Przyglądamy się tym portretom i na przykład mimowolnie zaczynamy wymyślać historie o ludziach których nie znamy, i nie mające nic wspólnego z wydarzeniami, które zapoczątkowały to, że ta fotografia powstała. Nie ma konkretnych przełożeń. Nie ma matematyki, to równa się to i nic więcej. Fotografia jak każdy przedmiot może służyć do wielu rzeczy. Może nawet warto się zapytać dlaczego jest wyrzucana...?

SO: Dlaczego mówiąc o fotografii używasz słowa obraz?


W pierwotnej, podstawowej warstwie jest to oczywiście fotografia wraz z całą jej przypadkowością i chaotycznością ale na lekcjach staram się zajmować tym co jest bliższe obrazowaniu, czyli głownie kreacją, formą i ikonografią... Warto wtedy dla prostszego wywodu oddzielić te dwie warstwy, choćby były związane są ze sobą nierozerwalnie
Co możesz poradzić początkującym w czytaniu fotografii?
Najlepiej pomyśleć o nich w bardziej zdystansowany sposób, jak powiadali starożytni - umieć się zdziwić. Na pierwszych lekcjach o myśli Ernsta Gobricha i filozofii Berkeleya starałam się przedstawić podstawy myślenia o obrazie jako czymś co powstaje w naszym umyśle. To co trzymamy w ręce w formie zdjęcia może być w dużej mierze wizją obrazów naszej estetyki, materializacją naszej pamięci i wyobraźni. Dotyczy to zdjęć zarówno robionych przez nas samych jak i tych które dostajemy do oglądania.

Lekcje czytania fotografii to cykl Miejsca Fotograficznego Machiny Fotografiki czyli Spotkania, rozmowy i pokazy slajdów w oparciu o teksty mistrzów dotyczące możliwości odczytywania obrazów fotograficznych, prowadzone przez antropolożkę kultury, kuratorkę wystaw, autorkę tekstów o fotografii Martę Miskowiec z Muzeum Historii Fotografii.
Kolejne lekcje:
06.02.2007 (wtorek), godz. 19.00 – Lekcja VIII – O Mitologiach
27.02.2007 (wtorek), godz. 19.00 – Lekcja IX – O Zwierzętach
Miejsce Fotograficzne Machina Fotografika Klub Lokator,
ul. Krakowska 27,
wejście od ogródka przez okno.
(rozmowa w formie drukowanej ukazała się w Magazynie Klubu Lokator MRÓWKOJAD, numer 4, styczeń 2007).



www.swiatobrazu.pl