26 sierpnia 2010, 12:30
Autor: Marcin Woźniak
czytano: 53219 razy

Sony SLT-A55 - pierwsze wrażenia

Sony SLT-A55 - pierwsze wrażenia

24 sierpnia bieżącego roku firma Sony zaprezentowała dwa zupełnie nowe aparaty fotograficzne, które mogą znacząco wpłynąć na sposób postrzegania lustrzanki przez jej potencjalnych użytkowników. Sony SLT-A55 i SLT-A33, bo takie nazwy noszą te nowości, zostały przedstawione przez firmę Sony Poland, która udostępniła nam jeden z pierwszych egzemplarzy modelu SLT-A55. Kilkugodzinny kontakt z tym aparatem pozwolił na przygotowanie krótkiego artykułu podsumowującego pierwsze wrażenia z jego użytkowania. Zapraszamy do lektury.

Aparaty fotograficzne ciągle się zmieniają. Stwierdzenie to jest banalne i bardzo ogólne, ale w tym artykule chciałbym się skupić tylko i wyłącznie na lustrzankach, których ewolucja jest burzliwa i ciekawa zarazem. Długie dziesięciolecia dzielą nas od momentu pojawienia się pierwszych lustrzanek jednoobiektywowych z wymienną optyką. Przez lata ten typ kamer fotograficznych rozwijał się i dopasowywał do potrzeb nie tylko fotografów zawodowych, ale – co najważniejsze – fotoamatorów. Patrząc z perspektywy czasu na ostatnie 50 lat, można wskazać kilka ważnych dat i osiągnięć. Z całą pewnością do takiej listy należy zaliczyć pojawianie się pomiaru światła TTL, zastosowanie automatyki ekspozycji (PASM), wprowadzenie automatycznego nastawiania ostrości (autofocusa) i wiele, wiele innych, które w ten czy innych sposób wpłynęły na konstrukcje sprzedawanych obecnie lustrzanek. Oczywiście nie sposób tutaj nie wspomnieć o prawdziwej cyfrowej bombie, jaka rozszarpała tradycyjnie uporządkowany, analogowy kosmos fotografii. Fala uderzeniowa nie ominęła lustrzanek i dlatego obecnie mamy do dyspozycji amatorskie aparaty o możliwościach, o których 10 lat temu mogliśmy jedynie  pomarzyć.

Sama zamiana materiału światłoczułego z błony filmowej na matrycę cyfrową, było jedynie początkiem trzęsienia ziemi, bowiem do niedawna lustrzanka z podglądem na żywo to było prawdziwe, soczyste sience-fiction. Filmowanie lustrzanką też już nikogo nie dziwi, ale przyszedł czas na kolejny krok.

W tym miejscu wypada mi wyjaśnić rolę tak długiego wstępu – tytuł sugeruje, że będę pisał o nowych produktach Sony, a jak do tej pory nie pojawiło się o tym ani jedno słowo. Nowe rozwiązania i technologie, których możemy używać, i które niewątpliwie wpływają pozytywnie na naszą pasję fotografowania, na początku mogą wydawać się dziwne – czasem wręcz zupełnie zbędne. Jednak po pewnym czasie jawią się jako prawdziwe skoki naprzód, choć niekiedy ciężko nadążyć za tempem zmian.

Firma Sony zaprezentowała nam aparaty, które zawierają w sobie technologię zmieniającą tradycyjny koncept lustrzanki w coś, co bardziej przypomina wymarzoną przez wielu uniwersalną kamerę do rejestracji obrazu – zarówno w formie fotografii, jak i filmu. Nie ośmielę się na to, aby w tym czasie i miejscu wróżyć koniec kamer wideo i tradycyjnych lustrzanek. Takie stwierdzenia byłyby zbyt aroganckie i nieodpowiedzialne.

Sony SLT-A55
Sony SLT-A55 z biektywem Carl Zeiss Distagon 2/24 ZA T* SSM

Sony SLT-A55 oraz SLT-A33 to całkowicie nowe konstrukcje, które łączą w sobie wiele cech aparatów kompaktowych i lustrzanek. Już na pierwszy rzut oka widać podobieństwo niektórych elementów obudowy do tego, co znane jest z kamer serii CyberShot (np. HX1). Klawisze, obudowa wizjera, kształt lampy błyskowej i pokręteł – to wszystko przywołuje na  myśl kompakty Sony. Jednak najważniejsze jest to, co schowane w środku pancerza obudowy i co tak naprawdę stanowi o wyjątkowości Sony SLT-A55.

Sony SLT-A55
Półprzepuszczalne lustro aparatu Sony SLT-A55 (zdjęcie: Sony)

Sony zdecydowało się wykorzystać rozwiązanie, które wcale nie jest absolutną nowością. Chodzi mianowicie o pomysł wykorzystania nieruchomego, półprzepuszczalnego lustra w aparacie klasy lustrzanki. Takie próby były już wcześniej podejmowane przez firmę Canon, jednak tam półprzepuszczalne lustro zostało wrzucone do korpusu zwykłej lustrzanki. Tym razem mamy do czynienia z aparatem, który już w fazie projektowania był oparty o ten typ lustra, a cały koncept został osnuty właśnie wokół półprzeźroczystego zwierciadła. Translucent Mirro Technology, bo tak brzmi pełna nazwa nowej technologii Sony, opiera się na nie przemieszczającym się podczas fotografowania i filmowania lustrze, które jest w stanie przepuścić światło do matrycy. W takim układzie po co w ogóle jest lustro? Odpowiedź jest bardzo prosta i wbrew pozorom nie jest wcale związana z wizjerem, bo tradycyjnego wizjera optycznego w Sony SLT-A55 oraz SLT-A33 nie znajdziemy. Aparaty te są wyposażone w autofocus oparty o detekcję fazy, czyli dokładnie taki jak we wszystkich lustrzankach. Ponieważ system automatycznego nastawiania ostrości pracuje w oparciu o dane pozyskiwane z zestawu czujników, trzeba było zapewnić im materiał do pracy. W tym właśnie celu Sony zdecydowało się na wykorzystanie półprzepuszczalnego lustra. W klasycznej lustrzance segment autofocusa znajduje się pod komorą lustra, poniżej matrycy, migawki i samego lustra. Sony SLT-A55 oraz SLT-A33 posiadają autofocus umiejscowiony powyżej lustra – tam gdzie w tradycyjnej lustrzance jest matówka i pryzmat (lub system luster pentapryzmatycznych).

[comment]Warto zauważyć, że w nowych aparatach Sony SLT-A55 oraz SLT-A33 został użyty nowy moduł autofocusa, który zawiera w sobie piętnaście czujników, w skład których wchodzą trzy typu krzyżowego. Ich rozmieszczenie jest też nowe – są usytuowane równomiernie na powierzchni kadru – nie ma efektu koncentracji pół pomiarowych, znanego z lustrzanek DSLR-A900/850. Prezentacja nowych modeli lustrzanek Sony została tak przygotowana, że była możliwość sprawdzenia wydajności nowego układu autofocus również w bardzo dynamicznych ujęciach. Najbardziej interesujące jest to, że autofocus pracuje jednakowo dobrze zarówno w trybie wideo, jak i podczas fotografowania. Nawet szybko przemieszczające się obiekty nie sprawiały większych trudności, nie tylko wtedy gdy poruszały się po linii równoległej do matrycy, ale także wtedy, gdy ich ścieżka była do niej prostopadła. Sony SLT-A55 potrafi bardzo dobrze śledzić ruch w trybie AF-C (ciągły autofocus) nawet z obiektywami stosunkowo ciemnymi takimi jak kitowy 18–55 mm F3,5-5,6 SAM. W tej kategorii widać duży postęp, jaki poczynili inżynierowie Sony.

Sony SLT-A55
Aparat nie ma optycznego wizjera, ale za to udostępnia szereg bardzo przydatnych funkcji na zdjęciu powyżej widać elektroniczną poziomicę, która może być wyświetlona także w wizjerze.

 

Strona 1

Strona 2

 

W tym momencie można zadać pytanie: jak rozwiązano wizjer? Zapewne osoby o konserwatywnym podejściu do lustrzanek mogą poczuć pewien dyskomfort, czytając następujące wyjąśnienie. Sony SLT-A55 oraz SLT-A33 nie zawierają w sobie optycznego wizjera opartego na pryzmatach lub lustrach. Producent, przyjmując pewien pomysł do realizacji, zdecydował się na zupełną amputację starego wizjera. Zamiast niego mamy do dyspozycji elektroniczny wizjer Tru-Finder o rozdzielczości 1,152 miliona pikseli.[comment] Bylem bardzo sceptycznie nastawiony do pomysłu zamiany wizjera optycznego na elektroniczny i muszę przyznać, że od samego początku mojej przygody z modelem Sony SLT-A55 ciągle widziałem tylko wady tego rozwiązania. Niewątpliwie jest to wizjer duży, charakteryzujący się dużą rozdzielczością i 100% pokryciem pola kadru, zaopatrzony w pełen zestaw parametrów pracy aparatu, możliwość wyświetlania siatki linii (w trzech różnych konfiguracjach) oraz histogramu na podglądzie i elektronicznej poziomicy. Takich udogodnień nie znajdziemy w klasycznym wizjerze. Jednak jest to nadal wizjer elektroniczny, który zmienia sposób patrzenia na świat, inaczej widzimy barwy i światło, a w miejscach słabo oświetlonych pojawia się szum.

Sony SLT-A55
Ekran LCD Sony SLT-A55 może wyświetlać szereg informacji dotyczących ustawień aparatu dokładnie to samo oferuje wizjer.

Oprócz wizjera mamy do dyspozycji panoramiczny ekran LCD o przekątnej 7,5 cm (3") i rozdzielczości 921 600 punktów. Jest to panel z krawędziowym podświetlaniem LED zbudowany w technologii TruBlack, co skutkuje tym, że obraz jest wysokiej jakości i nawet w bardzo intensywnym oświetleniu słonecznym, można z niego efektywnie korzystać. Jego funkcjonalność wydatnie podnosi mechanizm uchylno-obrotowy, który jest absolutną nowością w aparatach serii Sony Alpha. Można go obrócić o 180 stopni w pionie i 270 stopni w poziomie co daje dużą elastyczność podczas fotografowania.

Sony SLT-A55
Ekran LCD aparatu Sony SLT-A55 można obrócić o 180 stopni w pionie i 270 stopni w poziomie.

Sporo ważnych ustawień jest dostępnych z poziomu obudowy aparatu, ponieważ Sony SLT-A55 wyposażona jest w duży wachlarz przycisków. Właściwie wszystko to, czego potrzeba do wygodnego i sprawnego fotografowania, jest pod ręką – nie trzeba brnąć w kolejne zakładki menu, żeby zmienić np. wartość ISO. Menu bardzo przypomina to, które możemy spotkać w lustrzankach Sony i ma niewiele wspólnego z menu aparatów CyberShot i NEX.

Sony SLT-A55
Aparat można łatwo obsłużyć przy pomocy przycisków usytuowanych na obudowie.

Korpus jest wykonany z tworzywa sztucznego, co można odczuć już w pierwszej chwili. Jakość wykonania jest praktycznie identyczna do tej, którą znajdziemy w lustrzankach amatorskich wszystkich producentów. Jednym słowem określiłbym ją jako poprawną – wszystkie elementy są dokładnie zespolone, plastik nie trzeszczy pod naciskiem palców, ale można się doszukać niewielkich niedociągnięć. Uchwyt spełnia swoją rolę, ale nie zachwyca wysoką ergonomią – osoby o dużych dłoniach mogą odczuć pewien dyskomfort podczas fotografowania.

Sony SLT-A55
Sony SLT-A55 z biektywem 1855 mm F3,5-5,6 SAM oraz Carl Zeiss Distagon 2/24 ZA T* SSM

Wyrzucenie mechanizmu lustra wtórnego i głównego, takiego jak w tradycyjnych lustrzankach, spowodowało, że Sony SLT-A55 jest aparatem bardzo małym, jak na swoje możliwości i rozmiary matrycy. Jest oczywiście wyraźnie większy od aparatów serii Sony NEX, ale w tej chwili jest najmniejszą i najlżejszą lustrzanką w ofercie Sony. W porównaniu do lustrzanki Sony DLSR-A550, model SLT-A55 jest o 23% mniejszy i 26% lżejszy (waga samego korpusu wynosi 441 g).
Sensor światłoczuły zastosowany w Sony SLT-A55 to matryca CMOS Exmor APS HD o rozdzielczości 16,2 megapiksela, która charakteryzuje się dużą szybkością odczytu danych, co jest potrzebne zarówno do filmowania, jak i do realizacji trybu fotografowania z szybkością 10 klatek na sekundę – a taką właśnie wydajność posiada Sony SLT-A55. Producent zapewnia, że dzięki nowej matrycy aparat bardzo dobrze radzi sobie z efektem szumu przy zastosowaniu wysokich czułości ISO. Na dokładne testy trzeba jeszcze poczekać – modele, które zostały udostępnione w dniu premiery, nie były egzemplarzami finalnymi. Jednak już teraz zachęcam do zapoznania się z galerią przykładowych zdjęć, gdzie jest kilka fotografii powstałych z wykorzystaniem wysokich czułości ISO (zobacz artykuł: Sony SLT-A55 - zdjęcia przykładowe). Zakres ISO modelu SLT-A55 zawiera się w przedziale 100–12800, co pozwala na łatwe i szybkie dopasowanie trybu pracy aparatu do warunków oświetleniowych.

Funkcja HDR
Sony SLT-A55 Sony SLT-A55
wyłączona włączona

Oprócz tradycyjnego sposobu fotografowania nowe aparaty posiadają tryb zdjęć HDR. Opcja ta działa tylko wtedy, gdy wykorzystujemy format zapisu JPEG i polega na tym, że aparat wykonuje trzy zdjęcia i łączy je w jedną fotografię. Zakres funkcji HDR można zdefiniować do poziomu sześciu działek EV co sprawia, że nawet w bardzo ostrym i kontrastowym oświetleniu zdjęcia będą naświetlone bez przepaleń w światłach a jednocześnie ze sporą ilością detali w cieniach. Prócz HDR można także skorzystać z opcji optymalizacji zakresu dynamicznego czyli DRO, które działa tylko na jednej fotografii. Funkcji HDR i DRO nie można łączyć.

Sony SLT-A55 i A33 pozwalają także na rejestrowanie panoram. Jest to technologia zaczerpnięta z aparatów CyberShot i NEX. Dzięki niej można szybko, łatwo i bez użycia statywu wykonać panoramę również w wersji 3D.

Sony SLT-A55
Przykład wykorzystania trybu panoramy

Kolejną sprawą, którą warto poruszyć, jest tryb filmowania. Wspomniałem już, że autofocus fazowy działa także podczas rejestrowania sekwencji wideo, co jest bardzo dużą zaletą Sony SLT-A55. Sama jakość pliku jaki zapisuje aparat, także przedstawia się bardzo obiecująco, ponieważ używany jest kodek AVCHD. Jeżeli zdecydujemy się postawić na jakość obrazu, to można skorzystać z trybu zapisu w rozdzielczości 1920 x 1080, 50i, 25 kl./s przy przeciętnym bitrate wynoszącym 17 Mb/s. Parametry obrazu to jednak nie wszystko, istotne jest to, że filmowanie przy pomocy Sony SLT-A55 jest bardzo wygodne. Jest to pierwsze urządzenie klasy lustrzanki rejestrujące film, z którego używania czerpałem dużą przyjemność. Zapewne ogromna w tym zasługa autofocusa oraz tego, że podczas kadrowania można bez przeszkód korzystać z wizjera. Oczywiście istnieje możliwość wprowadzania korekty ekspozycji w trakcie filmowania. Ponadto jeżeli aparat znajduje się w trybie ręcznego ustawiania ostrości oraz priorytetu przysłony, to w trakcie filmowania można także sterować stopniem domknięcia przysłony. Sony SLT-A55, prócz samego obrazu wideo, rejestruje także dźwięk w stereo. Po obydwu stronach obudowy wizjera znajdują się mikrofony, które pozwalają uzyskać zadowalającą jakość dźwięku. Nadal istnieje jednak spory kłopot z dźwiękami, powstającymi w momencie wciskania klawiszy i obracania kołem nastawczym – jedynym wyjściem będzie zaopatrzenie się w mikrofony zewnętrzne. Takie akcesoria zostały już zapowiedziane przez producenta. Zachęcam do zapoznania się z artykułem zawierającym przykładowe filmy zarejestrowane z użyciem nowej lustrzanki Sony SLT-A55. (zobacz  artykuł: Sony SLT-A55 - pierwsze filmy przykładowe).

Fotografowanie z wykorzystaniem trybu 10 kl./s oraz filmowanie powoduje, że aparat dosłownie wypluwa z siebie potoki plików. O ile w czasie filmowania raczej nie napotkamy na kłopoty związane z powolnym zapisem plików na nośnik, to przy fotografowaniu takie zdarzenie może mieć miejsce. Ponieważ przez cały czas używałem trybu zapisu RAW+JPEG, to w niektórych momentach aparat potrzebował chwili wytchnienia, aby poradzić sobie z zapisaniem zdjęć na kartę. Działo się tak w sytuacji, gdy  przez kilka sekund przytrzymałem spust migawki. W pewnym momencie – jak to w zdecydowanej większości lustrzanek bywa – następuje zapełnienie bufora pamięci i trzeba odczekać od kilku do kilkunastu sekund na to, aby aparat zapisał dane i był ponownie gotowy do akcji. Oczywiście duży wpływ na natężenie tego zjawiska ma jakość karty pamięci, jaka w danym momencie jest używana wraz z Sony SLT-A55.

 


Strona 3


Ostatnią rzeczą jaką opiszę w tym artykule, będzie sprawa stabilizacji obrazu. System lustrzanek Sony Alpha nie dysponuje stabilizacją optyczną (wbudowaną w obiektyw), ale posiada system stabilizacji położenia matrycy obrazowej. Jest to rozwiązanie stosowane od kilku lat, jednak przy okazji filmowania aparatem Sony ALT-A55 bardzo dokładnie widać efekty jej pracy. Poniżej zamieszczone są dwa filmy, które powstały przy użyciu obiektywu stałoogniskowego Sony 300 mm F2,8 G SSM. Pierwszy film zawiera sekwencję wideo powstałą z włączonym systemem SteadyShot Inside, natomiast drugi – ze stabilizacją wyłączoną. Muszę przyznać, że wydajność stabilizacji obrazu bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, ponieważ spodziewałem się, że przy tak długiej ogniskowej SteadyShot może mieć spore kłopoty. Jak się okazuje sytuacja wygląda nadspodziewanie dobrze, a aparat pozwala nakręcić przyzwoicie wyglądający film z użyciem bardzo długiej ogniskowej i bez statywu. Z powodu wykorzystania wizjera elektronicznego, który wyświetla to, co widzi matryca, efekt pracy stabilizacji jest również widoczny podczas kadrowania.

Stabilizacja obrazu włączona
Stabilizacja obrazu wyłączona

[comment]Niniejszy artykuł to tylko zbiór subiektywnych uwag, jakie nasuwają mi się na myśl po niespełna ośmiu godzinach użytkowania Sony SLT-A55. Najogólniej rzecz biorąc, aparat oceniam (oczywiście wstępnie) jako konstrukcję, która może okazać się dużym sukcesem rynkowym i przypadnie do gustu wielu osobom. Do tej pory wydawało mi się, że aparaty linii NEX są połączeniem idei kompaktu i lustrzanki, ale okazuje się, że będę musiał zmienić zdanie. Prawdziwym połączeniem, i swoistym brakującym ogniwem pomiędzy kompaktami a lustrzankami, wydają się być aparaty Sony SLT-A55 i A33. W nich znajdziemy szybki autofocus, matrycę CMOS Exmor rozmiary APS-C, dużą wydajność (maksymalnie do 10 kl./s), możliwość wymiany obiektywów z bagnetem Sony A (obecnie producent oferuje 30 różnych konstrukcji do wyboru), stabilizację obrazu opartą o ruchy matrycy, filmowanie z zapisem plików formatu AVCHD, wizjer elektroniczny oraz stosunkowo małe gabaryty i niska wagę.

Sony SLT-A55
Sony SLT-A55 z biektywem 1855 mm F3,5-5,6 SAM

Obraz nowych produktów Sony rysuje się bardzo obiecująco, jednak mam pewne wątpliwości związane z samym użyciem lustra półprzepuszczalnego. Chodzi mianowicie o to, jaki ma ono wpływ na jakość obrazu rejestrowanego przez aparat. W lustrzance tradycyjnej w momencie ekspozycji pomiędzy tylną soczewką obiektywu a matrycą, nie ma nic prócz powietrza. W Sony SLT-A55 i A33 jest umieszczone na stałe lustro, które nie porusza się podczas fotografowania i filmowania, a unieść je można tylko w celu wyczyszczenia matrycy. Takich wątpliwości jest jeszcze kilka, ale na ich rozwianie trzeba poczekać do momentu, gdy będą dostępne egzemplarze finalne. Wtedy będzie czas na  dokładne testy i zapoznawanie z nowymi aparatami Sony SLT-A55/A33.
 

 

Zobacz także
Sony SLT-A55 - zdjęcia przykładowe
 Sony SLT-A55 - pierwsze filmy przykładowe
 

 






www.swiatobrazu.pl