14 października 2008, 14:17
Autor: Marek Nawracaj
czytano: 75649 razy

Sony FX 1000e: test kamery

Sony FX 1000e: test kamery

O tym, jak duże znaczenie ma dobrej jakości kamera w procesie tworzenia filmu, wie każdy, kto choć raz miał możliwość posługiwania się tego typu urządzeniem. Niedawno na rynku pojawiła się nowa profesjonalna kamera cyfrowa High Definition zapewniająca doskonałą jakość obrazu, świetną ergonomię oraz duże możliwości kontroli rejestracji obrazu. Redakcja SwiatObrazu.pl postanowiła sprawdzić, jak w praktyce radzi sobie przeznaczona dla zawodowców i pasjonatów wideofilmowania najnowsza kamera firmy Sony - HDR-FX1000. Zapraszamy do lektury testu.

Jak powszechnie wiadomo firma Sony nie używa cyfr parzystych w nadawaniu numerów swoim kamerom. Tak też jest w wypadku następcy modelu serii fx - kamerą FX 1000e. Czy tym razem nieparzysta numeracja przyniosła szczęście?
Trudno jest mi pisać o kamerach Sony z segmentu fx. Po pierwsze nigdy na nich nie pracowałem, po drugie mogę powiedzieć, że jestem już silniej związany z serią małych XD Camów (Pmw ex1, ex3), mimo to postaram się opisać wrażenia z użytkowania nowego modelu z serii fx.

Po rozpakowaniu pudełka mym oczom ukazała się całkiem zgrabna, podobna do swoich poprzednikczek kamera. Pierwsze, co rzuciło się w oczy, to nowy obiektyw zaprojektowany przez firmę Sony występujący pod nazwą Sony G. Tu przeszło mi przez myśl kluczowe pytanie, dla kogo jest ta nowa kamera?
Na pewno dla jeszcze niezdecydowanych lub nieposiadających wystarczających „maszyn” do obróbki materiału HDV. Myślę, że to nie czas i nie miejsce na dyskusję o wyższości zapisu twardodyskowego nad kasetami. Wszystko to zależy od tego, jakim celom służyć ma kamera. Zdecydowanie jest to kamera dla ludzi, którzy jeszcze nie zaufali technologii zapisu twardodyskowego lub na kartach pamięci, kamera oferuje zapis na standardowych kasetkach DV bądź na profesjonalnych HDV.
Na chwilę muszę wrócić do obiektywu Sony, uwierzcie mi, jest wart uwagi. Niewyobrażalnie szeroki kąt 4.1, którego nawet mój EX nie posiada. To na pewno ułatwi filmowanie w ciasnych pomieszczeniach. Przy tym 20-krotny zoom optyczny to naprawdę bardzo dobry wynik jak na kamerę typu HandyCam. I co najważniejsze, pierścień przysłony na obiektywie, to funkcja, którą doceni każdy. Amator odkryje przyjemność w pracy z trzema pierścieniami, a profesjonalista? Dla profesjonalisty to po prostu standard. Za obiektyw kamera dostaje ode mnie 5+.

 


Na uwagę zasługuje również świetny stabilizator obrazu – przy filmowaniu z ręki spisuje się znakomicie.
Kilka słów o ergonomii: kamera jest lekka, dość dobrze wywarzona. Wygodnie leży w ręce. Przycisk menu i pokrętło do zmiany ustawień zostały umieszczone nie do końca intuicyjnie. Operowanie trzema pierścieniami nie sprawia większych trudności. Dodatkowe punkty kamera dostaje za wygodne umieszczenie wszystkich wejść i wyjść video z tyłu kamery. W posiadanym przeze mnie modelu Sony EX1 wejścia zostały umieszczone w trudniej dostępnym miejscu.
Sony FX 1000e aspiruje do bycia kamerą dla „zaawansowanych amatorów” i profesjonalistów. Tu mamy dość poważny brak, a mianowicie nie ma profesjonalnych wejść xlr. Wiem, że to już standard w rodzinie kamer z serii fx, ale biorąc pod uwagę ilość profesjonalnych funkcji dodanych do kamery, nie powinno zabraknąć również wejść xlr. Jeżeli wspomniałem już o zaawansowanych funkcjach, na szczególną uwagę zasługuje tryb progresywnego skanowania obrazu. Tutaj kamera spisuje się naprawdę rewelacyjnie. Jeżeli dołączymy do tego nowe funkcje korekty obrazu cinematone gamma, to obraz z kamery zadowoli nawet najbardziej wybrednego estetę. Dostępnych jest jeszcze kilka funkcji poprawy kolorów obrazka v-color, jeżeli funkcja jest włączona, nie możemy wtedy dokonywać ustawień z zakresu gamma.

 

Strona 1

Strona 2

 

Teraz trochę o samym obrazku. W danych technicznych producent podaje światło w kamerze już od 1.5 luxa. Trzeba natomiast wspomnieć, że dotyczy to pracy kamery w trybie automatycznym i z migawką 1/25 sek. Tryb automatyczny podbija nam kamerą nawet do 18db a migawka 1/25 sek nie zawsze jest tym, czego potrzebujemy, szczególnie mając do dyspozycji tryb skanowania progresywnego 25p. Tak więc, kamera do najjaśniejszych, niestety, nie należy. W tym zakresie Sony nie dokonało żadnej znaczącej rewolucji.
Pokrętło audio umieszczone po lewej stronie obudowy znacznie ułatwia kontrolę nad dźwiękiem. Mamy tutaj do dyspozycji tryb auto i manualny. Wszystko chronione jest przez niezbyt solidną plastikową klapkę. Cały czas towarzyszyło mi wrażenie, jakby zaraz miała odpaść. Poniżej znajdują się przyciski podbicia obrazu, balansu bieli i prędkość migawki.

 


Na samym dole obudowy znajduje się szereg przycisków do sterowanie przede wszystkim balansem bieli, mamy tu możliwość zaprogramowania trzech ustawień i płynne przechodzenie pomiędzy nimi. Tutaj znalazło również miejsce pokrętło menu. Niestety, nie jest ono zbyt precyzyjne. Lubi przeskoczyć o dwa. To już nie pierwsza kamera, w której znajduję problemy z tym pokrętłem.

Najwięcej trudności sprawiają wejścia do menu, przycisk picture profile i znany z poprzednich modelów przycisk status check, po wciśnięciu którego na ekranie LCD wyświetlają się wszystkie aktualne ustawienia kamery, dotyczące zarówno obrazu, jak i dźwięku.

Myślę, że powinienem się zatrzymać na chwilę na przycisku Picture profile.  Wcześniej wspomniałem o nowej funkcji Cinematone gamma. Ale możliwości ustawień indywidualnego profilu mamy do dyspozycji znaczenie więcej. Po wciśnięciu ww. przycisku pojawia się sześć profili, z czego pierwsze dwa pozwalają na dokonanie i zapisanie własnych ustawień. Kolejne z nich to tryb portretowy, wspomniany już wcześniej cinema, następnie sunset i ostatni monotone, który jest niczym innym jak trybem czarno-białym.

Po wejściu we własne ustawienia mamy do dyspozycji szereg funkcji, które umiejętnie wykorzystane mogą sprawić, że obrazek nabierze naprawdę filmowego wyglądu. Większość filmowców dokonuje tych poprawek dopiero na etapie postprodukcji, kierując się zasadą, że to, czego w obrazku nie widać na etapie nagrywania, nie da się odzyskać.  Tu zdecydowanie trzeba przyznać im rację. Dlatego apeluję o zachowanie umiaru, pamiętajmy, że dużo łatwiej osiągnąć zamierzony efekt, mając do dyspozycji podgląd np. 22”, niż robić to na ekranie zaledwie 3,2-calowym.
Z ważniejszych funkcji znajdujących się w ustawieniach picture profile trzeba wymienić ustawienie gamma – tu do dyspozycji trzy tryby: jeden standardowy i dwa cinematone, Color mode – i tu, podobnie jak w wypadku gamma, Color depth, skintone datail i wiele innych.

Jeżeli w fazie montażu zamierzamy pominąć etap korekty kolorów, to polecam korzystanie z ustawień, jakie oferuje kamera, jeżeli mamy możliwości zrobienia tego na stole montażowym, to starajmy się nagrywać obrazek jak najbardziej zbliżony do rzeczywistości.
 


W modelu kamery, który otrzymałem do testów, problemy sprawiał czasami sam przycisk start, a nawet nie tyle przycisk, co czas, jaki należało odczekać, zanim kamera wystartowała. Było to znacznie dłużej niż w popularnych kamerach serii PD. Z moich pomiarów wynika, że kamera do pełnego rozruchu z pozycji off potrzebuje ok. 10 s, by zacząć nagrywać. Kamera z pozycji stand by pracuje znacznie szybciej, ok. 2 s przy pracującej głowicy. Natomiast, jeżeli głowica nie pracuje, kamera potrzebuje ok. 6 s, by rozpocząć nagrywanie. Dla mnie to niezbyt zadowalające wyniki. Przyzwyczajony do właściwie natychmiastowego startu (w wypadku kamer z zapisem twardodyskowym lub na kartach) irytowałem się, wprawiając kamerę w ruch. Śledząc zamieszczane na forach internetowych opinie użytkowników poprzednich modeli serii fx, zauważyłem, że wyniki w nowej fx1000e poprawiły się nieznacznie.

 


Strona 3

 


LCD. Tutaj da się zauważyć znacząca różnicę. W poprzednim modelu Fx1 ekran LCD miał rozdzielczość 200 tys. pikseli, nowy, zastosowany w kamerza fx1000e, ma rozdzielczość ponad 4 razy większą. W połączeniu z przekątną 3,2 cala, praca z LCD umożliwia bardzo precyzyjne ustawienia zarówno ostrości, jak i balansu bieli. Wizjer spisuje się trochę gorzej. Tak to już chyba jest, że firma Sony w małych kamerach stawia bardziej na LCD niż na wizjery. Najlepszy przykład to najnowsza kamera Sony PMW EX3, w której całkowicie zrezygnowano z wizjera. Nie byłbym sobą, gdybym trochę nie ponarzekał, jak dla mnie, wizjer jest odrobinę za mały, ale to znów kwestia przyzwyczajenia.
   
O przetwornikach słów kilka: sporą dyskusję po wprowadzeniu wywołały nowe przetworniki Exemor Cmos. Rozpętała się debata nad wyższością przetworników typu CCD nad CMOS i na odwrót. Odnosiło się to głównie do już wyżej wspominanej kamery Sony EX1. Problemy sprawiały światła dyskotekowe, stroboskopowe. W obrazku pojawiały się tzw. artefakty. Jedni tym „efektem” byli zachwyceni, drudzy, jak na opozycję przystało, bardzo mocno krytykowali. Trudno  ocenić. Niewątpliwie nowe przetworniki firmy Sony mają wiele zalet, główne z nich to dobra jasność i ostrość obrazu. Przetworniki typy CCD to starsza technologia. Bardziej „energożerna”. Problemy przy przetwornikach CMOS pojawiają się, kiedy są one wyposażone w tzw. rolling shuter. Może się zdarzyć, że w obrazku pojawią się tzw. artefakty i mogą to być: przekrzywienia, zachwiania obrazka w wypadku trącenia o statyw albo tzw. częściowa ekspozycja.
 


We wspominanej już wcześniej kamerze Sony EX1 właśnie najwięcej problemów sprawiało światło błyskowe, które powodowało pojawianie się artefaktów. Natomiast w przetwornikach typu CCD, również pojawiały się problemy typu smużenie pionowe na jasnych powierzchniach. Mimo to przetworniki CMOS są po prostu szybsze. Mają dużo niższą emisję ciepła i pochłaniają znacznie mniej energii niż CCD, a co najważniejsze są tańsze. Firmy takie jak Arri czy RED ONE również zaufały przetwornikom typu CMOS. Wszystkie te problemy zostaną wyeliminowane w przyszłość dzięki zastosowaniu do przetworników technologii „global shutter”. Ale na to będziemy musieli jeszcze poczekać.

Nazwałbym tę kamerę półprofesjonalną tylko z dwóch powodów: pierwszy, to brak mikrofonowych wejść xlr, drugi, to brak możliwości nagrywania obrazu full HD. Nie zapominajmy jednak, że jest to kamera z segmentu Handycamów. Ogólnie kamera robi bardzo dobre wrażenie. Praca z nią jest łatwa, obsługa zarówno tych podstawowych funkcji, jak i tych bardziej zaawansowanych nie powinna sprawić nikomu trudności. Na koniec największy jej atut, mianowicie cena: około 12 000 zł. To naprawdę niewiele za kamerę o takich możliwościach.
Odpowiadając już na ostatnie, a właściwie pierwsze pytanie, czy nowa kamera Sony to sukces? Cóż, czas pokaże, ale z pewnością przyniesie wiele radości użytkownikom.

 

 

 

 


Strona 4 - film testowy

 

Film „Fall in Nova Huta", który jest testem nowej kamery Sony fx1000e został
zrealizowany:
- w formacie HDV 50i,
- w trybie skanowania progresywnego 25p,
oraz ustawieniach
- picture profile - cinematone

 


film testowy Sony FX 1000e from SwiatObrazu.pl on Vimeo.



www.swiatobrazu.pl