17 października 2013, 12:52
Autor: Piotr Knap
czytano: 19908 razy

Światło błyskowe w plenerze - jaki zabrać sprzęt?

Światło błyskowe w plenerze - jaki zabrać sprzęt?

Sesje w studiu fotograficznym dają ten komfort, że mamy warunki praktycznie laboratoryjne i wpływ na wszystko, na co wpływ mieć chcemy. Możemy wymyślić dowolne ustawienie światła i bez większych problemów wcielić pomysł w życie, ogranicza nas tylko wyobraźnia, ilość i moc lamp oraz posiadanych modyfikatorów, no i oczywiście umiejętność ich zastosowania. Inaczej jest gdy chcemy wyjść z sesją na zewnątrz, musimy wziąć pod uwagę światło zastane i wymyślić jak i przede wszystkim po co połączyć je z błyskiem, żeby efekt na zdjęciu wyszedł zadowalający.

Słońce to potężne i wspaniałe źródło światła, może bardzo pomóc, ale może też przeszkadzać. Cyfrowa matryca aparatu ma swoje mankamenty, nie radzi sobie np. z kontrastowymi scenami, kiedy model jest na tle jasnego nieba, albo naświetlimy klatkę na niebo i wtedy pierwszy plan będzie za ciemny, albo naświetlimy na modela, co poskutkuje prześwietleniem nieba. Tu przychodzi z pomocą lampa błyskowa właśnie, wystarczy dobrze naświetlić niebo, a pierwszy plan doświetlić błyskiem. Na rynku jest obecnie sporo rozwiązań pozwalających fotografowi na eksperymenty z mieszaniem światła błyskowego z zastanym, postaram się wymienić te najpopularniejsze i najciekawsze. 
 
Podstawowym i najwygodniejszym narzędziem są lampy systemowe, jak np. Canon 580Ex II  czy Nikon SB-900, dzięki swojej wielkości i własnemu zasilaniu są bardzo poręczne i operowanie nimi jest dość proste. Podstawowa zasada, lampa powinna być zawsze zdjęta z sanek aparatu i wyzwalana zdalnie, jedynym wyjątkiem jest przypadek kiedy z jakiejś przyczyny musimy zrobić zdjęcia w ostrym południowym słońcu kiedy na twarzach robią się głębokie cienie. Można wtedy błyskiem z lampy zapiętej na aparat trochę te cienie rozbić. We wszystkich innych przypadkach lampę montujemy na statywie lub trzyma ją asystent, światło nie powinno być skierowane wprost na modela, bo takie ustawienie bardzo spłaszczy nam obraz.
 
[kn_advert]
 
Podstawową wadą lamp systemowych jest ich niewielka moc, świetnie nadają się na zdjęcia w słabych warunkach oświetleniowych, np. o wschodzie czy zachodzie słońca lub w zacienionym miejscu, kiedy światła zewnętrznego jest dużo, lampa systemowa jest za słaba i trzeba wtedy sięgnąć po sprzęt cięższego kalibru lub wyzwalać kilka lamp na raz. Światło takiej lampy jest dość ostre, co można w samej lampie regulować kątem jej świecenia, możemy też zastosować szereg modyfikatorów. Najprostszym modyfikatorem zmiękczającym jest biała, transparentna parasolka, przez którą przechodzi światło oświetlające modela, cienie stają się wtedy łagodniejsze, światło łagodniej rozkłada się po płaszczyznach. Mankamentem parasolki w plenerze jest to, że jest bardzo podatna na najdrobniejsze nawet podmuchy wiatru, więc dobrze by było mieć asystenta, który zabezpieczy lampę przed nagłym odfrunięciem.
 
Dużo wygodniejszy w użyciu jest softbox, na rynku dostępnych jest bardzo dużo rozwiązań tego typu przeznaczonych dla lamp systemowych, najlepsze produkuje firma Lastolite. Softbox nie musi być duży, wystarczy 50, 60 cm, może być prostokątny, może to być również okta, jedyna różnica jaką zauważymy to kształt odbity np. w oku modela. Można również kupić adapter umożliwiający podłączanie do lamp systemowych dowolnych modyfikatorów z mocowaniem Bowens, jest to ciekawe rozwiązanie, można w ten sposób podłączyć np. softbox studyjny czy strumiennicę, natomiast nie jestem fanem wykorzystywania w ten sposób modyfikatorów typu beauty dish, po pierwsze z racji sporych strat światła, którego lampa systemowa i tak dużo nie daje, po drugie z racji jego charakterystyki. Beauty Dish został skonstruowany dla lamp studyjnych, w których palnik jest okrągły i światło rozchodzi się sferycznie, w lampach systemowych natomiast palnik świeci wyłącznie na wprost. 
 
 
 
Przykład zastosowania lampy systemowej z softboksem 60x40 cm, fot. Piotr Knap
 
Kiedy potrzebujemy światła większej mocy, bo chcemy np. robić zdjęcia w pełnym słońcu, możemy użyć zwykłych lamp studyjnych zasilanych generatorem lub wybrać lampę z dedykowanym zasilaniem. Generator zasilający jak np. Quantuum LP-750 lub Powerlux 1200 czy Powerlux XT może być ciekawym rozwiązaniem dla osób już posiadających studyjne lampy, jest to wygodne i uniwersalne, do generatorów można podłączyć lampę o dowolnej mocy (ograniczonej mocą generatora), można do jednego generatora podłączyć 2 (powerlux) lub 3 (quantuum) źródła światła i odsunąć je od siebie na dowolną odległość, generator ma po prostu zwykłe wtyczki, w które można wpiąć lampę z przedłużaczem. Wadą takiego rozwiązania jest dość mała mobilność, generatory są spore i ciężkie, a i same lampy do małych nie należą. Kiedy potrzebujemy więcej mobilności, ciekawszym rozwiązaniem są głowice błyskowe z dedykowanymi generatorami, mały i poręczny jest zestaw Fomei Panther Mini o mocy 600Ws, większe i mocniejsze są np. Powerlux 1000 WIND (1000Ws) lub Jinbei Discovery 600 (600Ws) i 1200 (1200Ws).
 
Jakiej mocy potrzeba do zdjęć plenerowych? Do większości zastosowań 600 Ws będzie wystarczające, ale jeżeli chcielibyśmy zrobić zdjęcie ze słońcem w kadrze, 1000-1200Ws będzie odpowiednie. Zaletą lamp studyjnych, czy to kompaktowych z osobnym generatorem, czy głowic błyskowych z generatorami dedykowanymi, jest ich znacznie większa moc niż lamp systemowych oraz możliwość zastosowania całej gamy modyfikatorów, od softboksów, po garnki, strumiennice czy beauty dish. 
 
 
 
Lampa o mocy 1200 Ws, zdjęcie ze słońcem w kadrze, wykorzystanym jako kontrowe źródło światła, fot. Piotr Knap
 
Lampy studyjne i systemowe mogą fajnie uzupełniać się wzajemnie, systemówki można wykorzystać jako światła kontrujące czy efektowe. 
 
 
 
Główne światło, lampa studyjna Jinbei 1200 z garnkiem 38 cm, dodatkowo kontra z 580Ex II z założonym niebieskim filtrem i następna 580Ex II bez modyfikatora doświetlająca Lorda Vadera,fot. Piotr Knap
 
Czym wyzwalać lampy? Czymkolwiek. Na rynku jest w tej chwili mnóstwo wyzwalaczy radiowych, te najprostsze, pozwalające wyzwolić lampę z czasem do 1/200s, powinny wystarczyć, jeżeli ktoś ma jednak ochotę na eksperymenty, to można użyć wyzwalaczy pozwalających wyzwolić lampę czy to systemową czy studyjną ze znacznie krótszymi czasami w trybie HSS. Najdroższe i moim zdaniem najlepsze są wyzwalacze amerykańskiej firmy Pocket Wizard, modele TT1 i TT5, ale są też dostępne wyzwalacze chińskich producentów dające bardzo podobne możliwości, np. Yong Nuo 622 czy Pixel King. Odradzam wyzwalanie lamp systemowych w automatycznym trybie ETTL, wymienione przeze mnie wyzwalacze na to pozwalają, ale wtedy automat decyduje za nas jak chcemy oświetlić scenę. 
 
 

26 - 27 października odbędą się dwudniowe warsztaty oświetlenia studyjnego i postprodukcji z Piotrem Knapem - zobacz szczegóły 

 


www.swiatobrazu.pl