31 marca 2007, 10:19
Autor: Karolina Zamojska
czytano: 5362 razy

Wystawa Kilkadziesiąt sekund źle wywołanej taśmy filmowej

Wystawa Kilkadziesiąt sekund źle wywołanej taśmy filmowej

Już dziś, 31 marca 2007 o godzinie 18:00, rozpocznie się w warszawskim Rastrze wystawa zatytułowana „Kilkadziesiąt sekund źle wywołanej taśmy filmowej”. Na ekspozycje składa się siedem prac siedmiu artystów: Rafała Bujnowskiego, Anety Grzeszykowskiej, Elin Hansdottir, Igora Krenza, Lisy Oppenheim, Zbigniewa Rogalskiego i Wilhelma Sasnala.

Poniżej zamieszczamy informację prasową:

„To co widzisz, zanim ułoży się w historię. Kilkadziesiąt sekund źle wywołanej taśmy filmowej to wspólny pokaz siedmiu prac, które w różny sposób odnoszą się do procesu widzenia i towarzyszących mu zakłoceń, niejasności i złudzeń. W jakim stopniu wyobraźnia wpływa na proces widzenia, a w jaki sposób czynią to wcześniej zapamiętane obrazy i przyzwyczajenia? Czy można widzieć w sposób kreatywny? Każda z prezentowanych na wystawie prac to osobne doświadczenie, przybliżające ów kluczowy moment w procesie poznania, w którym umysł poddaje interpretacji obraz rejestrowany przez wzrok.

Co dzieje się, kiedy te obrazy nie tworzą logicznej całości, kiedy poszczególne klatki nie układają się w film? Kiedy zamiast budowania narracji nasz umysł zmaga się z zagadką, z błędem, z podwójnym lub nieostrym obrazem? Nasza wystawa jest przyglądaniem się widzeniu i odkrywaniem tego, co dzieje sie na jego obrzeżach. W ogólności zaś wynika z intuicji, że ludzi, rzeczy i również sztukę warto obserwować uważnie i szczegółowo, zaś proces rozumienia rozpoczynać od krytyki własnego aparatu wzroku.”

Rafał Bujnowski (ur. 1974) Kosmos, 2007, obraz, olej na płótnie
Najnowszy obraz Rafała Bujnowskiego jest rozwinięciem nurtującego artystę od dawna napięcia między mimetyzmem obrazu malarskiego, a automatycznym czy wręcz przypadkowym sposobem jego wykonania. Wynikiem mechanicznego procesu pokrywania płótna jednakowej grubości kreskami jest rozległy widok rozgwieżdżonego nieba. Obraz przedstawia więc nie tylko to, co zostało namalowane (setki ciemnych kresek na białym płótnie) lecz także to, z czym ów abstrakcyjny widok się kojarzy. Przyjmując różne punkty widzenia, zbliżając się i oddalając od obrazu, szala jego ciężaru przechyla się od materialnego i procesualnego ku iluzjonistycznemu wymiarowi pracy.

Aneta Grzeszykowska (ur. 1974) bez tytułu, 1993/2006, lightbox
Fotograficzny portret oka po bliższym przyjrzeniu ujawnia niepokojący szczegół - w jednym miejscu źrenica nienaturalnie rozlewa się na tęczówkę. Wykonane przez artystkę zdjęcie przedstawia oko jej młodszego brata i dokumentuje zarazem efekt wypadku z ich dzieciństwa, przypadkowego ukłucia igłą, w wyniku którego nastąpiło uszkodzenie wzroku chłopca. Grzeszykowska - mimowolna sprawczyni okaleczenia - powraca do zdarzenia sprzed kilkunastu lat próbując przeinterpretować je w kategoriach estetycznych, oglądamy narząd i symbol wzroku "jak żywy" - oko w oko.

Elin Hansdottir (ur. 1980) Peripheral, 2006, instalacja świetlna
Instalacja islandzkiej artystki wykorzystuje właściwości fizyczne światła, by uzyskać zaskakujący efekt potrójnego, kolorowego cienia. To co wydaje nam się nierzeczywistym, cokolwiek tajemniczym, pięknym i wieloznacznym zjawiskiem jest w istocie prostą ilustracją faktu, że białe światło jest złożeniem wielobarwnego widma. Hansdottir stwarza sytuację, w której widz sam staje się aktywnym uczestnikiem - przedmiotem i podmiotem - doświadczenia.

Igor Krenz (ur. 1959), Powiększenie, 2007, fotografia
Powiększenie Krenza to odtworzona w skali 1:1 słynna odbitka fotograficzna z filmu Michelangelo Antonioniego pod tym samym tytułem (Blow-Up, 1966). To co w filmie stało się metaforą sztuki, odnajdywania tajemnicy i prawdy, w wersji Krenza jest przekroczeniem granicy filmowej fikcji, próbą jej dekonstrukcji, dokonaniem ostatecznego powiększenia. Filmowa zagadka skutecznie broni się jednak przed ostatecznym rozwiązaniem, rozwinięciu ulega natomiast sposób rozumienia sztuki - to również nieustające i dociekliwe tropienie nieprawdy obrazów mechanicznych.

Lisa Oppenheim (ur. 1975) The Sun is Always Setting Somewhere Else, 2006, projekcja slajdów
Przewodnim motywem pracy nowojorskiej artystki jest widok zachodu słońca - jedna z podstawowych klisz wizualnych naszej kultury - zawsze banalny i zawsze piękny gotowy widok. Nawiązując do formalnych strategii sztuki konceptualnej Oppenheim nakłada na rzeczywisty widok zachodu słońca jego fotograficzne wizerunki. Ta zdawałoby się czysto plastyczna gra ma jednak istotne polityczne napięcie - użyte w tej pracy fotografie, to znalezione w internecie zdjęcia wykonane przez amerykańskich żołnierzy służących w Iraku, zaś realne tło, w które wkomponowuje je artystka, to malowniczy zachód słońca nad rzeką Hudson w Nowym Jorku. Słońce zawsze zachodzi jeszcze gdzieś indziej jest więc historią o wzorach patrzenia, o tęsknocie za idealnie niewinnym widokiem, który przesłoni to, czego - świadomie lub nie - widzieć nie chcemy.


fot. Lisa Oppenheim

Zbigniew Rogalski (ur. 1974) Jak ona widzi księżyc, 2007, obraz, olej na płótnie
Obraz ten, to druga z kolei praca Rogalskiego, która jest próbą wniknięcia w to jak widzi inny. Inność oznacza tu zarazem wadę wzroku. Widok księżyca jest rozdwojony i zarazem nienaturalnie bliski, co przywodzi na myśl brak ostrości związany z przyglądaniem się obiektom ze zbyt krótkiego dystansu - podobnie jak w portretach z serii Closer (2006). Rogalskiego interesuje moment, w którym na skutek zbyt intensywnej obserwacji tracimy jednoznaczność obrazu, zaczynamy widzieć rzeczy inaczej niż by to wynikało z naszej wiedzy o nich.

Wilhelm Sasnal (ur. 1972) Kilkadziesiąt sekund źle wywołanej taśmy filmowej,
1999/2006, film 8 mm przeniesiony na DVD
Krótki film Sasnala składa się - zgodnie z tytułem - ze ścinków źle wywołanej taśmy filmowej. Odrzucone przez artystę podczas montażu innych filmów złożyły się w przypadkowy kolaż nie do końca czytelnych i zrozumiałych scen i dźwięków. Im dłużej jednak przyglądać się tym zepsutym obrazom, tym intensywniej narzuca się pokusa zbudowania z nich zwartej narracji. Paradoksalnie więc, ułomność działania mechanicznego oka kamery i chemicznego procesu obróbki obrazu prowadzi do bardziej intensywnego pobudzenia wyobraźni.

Źródło: www.raster.art.pl



www.swiatobrazu.pl