6 lipca 2010, 11:17
Autor: Katarzyna Mróz
czytano: 7598 razy

Wywiad: "Moje zdjęcia są niedopowiedziane" Wojtek Wieteska

Wywiad: "Moje zdjęcia są niedopowiedziane"  Wojtek Wieteska

"Moje prace powstają głównie po to, żeby w momencie jakim jest wystawa, kiedy znika fotograf, a pojawia się widz, który staje się poniekąd "fotografem" – ten widz mógł sobie jak najwięcej wyobrazić, wymyślić swoje historie. Z tego powodu moje zdjęcia są niedopowiedziane, nie do końca wiadomo, co się na nich dzieje: dlaczego ten człowiek ma zasłoniętą twarz? I wygląda jak przyszpilony motyl? Nie, to zwykły urzędnik" - mówi Wojtek Wieteska w rozmowie z Katarzyną Mróz, redaktorką ŚwiatObrazu.pl

Katarzyna Mróz: Jaka jest geneza projektu FLIGHTS 91_08?
Wojtek Wieteska: Pierwszy raz w Japonii znalazłem się w 1991 roku i to był początek, a ostatni raz w 2008 roku i to był koniec projektu. Pomiędzy tymi datami zamyka sie całość tego tematu. Ostatni prezentowany w Yours Gallery, wybór 21 fotografii zawiera zdjęcia kolorowe z 2008 roku. Na wystawie oglądamy duże formaty : 110 cm x 160 cm., a wszystkie prace z cyklu "Flights 91_08", znajduje się w pięcioczęściowym "Portfolio", w którym jest 99 fotografii, 37 barwnych i 62 czarno-białych.

K.M.:  Dlaczego zainteresowała Pana właśnie Japonia?
W.W.: Wybrałem Japonię, ponieważ tam funkcjonują trzy czasy jednocześnie: przyszłość, to oznacza : technologicznie bardzo rozwinięty XXI wiek ; przeszłość czyli tradycja oraz teraźniejszość, współczesność. Te światy spotykają się tu i teraz i jest to ciekawe z punktu widzenia mojej fotografii. W Tokio mogłem obserwować człowieka, przestrzeń w jakiej on żyje; relacje między przestrzenią a człowiekiem; relacje człowieka i środowiska oraz to, jak wygląda przestrzeń, zagospodarowana przez człowieka w tak ogromnym mieście. Nie na wszystkich zdjęciach przecież jest postać ludzka.

 wywiad Wojtek Wieteska zdjęcia

Z cyklu FLIGHTS 91_08, fot. Wojtek Wieteska

K.M.: W Stanach Zjednoczonych poszukiwał pan przestrzeni, we Francji interesowała pana perspektywa czasu. Czy podróże do Japonii podyktowane były chęcią odnalezienia syntezy przestrzeni i czasu?
W.W.: Chyba tak, tylko tutaj jest to posunięte do granicy bardzo wyraźnie postawionej kropki nad I, ponieważ ten watek wydaje mi sie zakończony. Bardzo ciężko jest mi mówić o swoich zdjęciach, każdego dnia widzę je inaczej, a po pewnym czasie wydaja mi sie juz nie moje I wtedy robie następne. Moje prace powstają głównie po to, żeby w momencie jakim jest wystawa, kiedy znika fotograf, a pojawia się widz, który staje się poniekąd "fotografem" – ten widz mógł sobie jak najwięcej wyobrazić, wymyślić swoje historie. Z tego powodu moje zdjęcia są niedopowiedziane , nie do końca wiadomo, co się na nich dzieje: ławka z dziurą, a skąd wzięła się tam dziura ? może to trumna ? dlaczego ten człowiek ma zasłoniętą twarz ? I wygląda jak przyszpilony motyl? Nie, to zwykły urzędnik.

K.M.: Udało się Panu zresztą pokazać ponadczasowość i uniwersalność.
W.W.: Cieszy mnie, że Pani tak to widzi.

K.M.: Na zdjęciach z Tokio widać ludzi przerażająco samotnych. Czy faktycznie ludzie w Japonii są tak bardzo osamotnieni?
W.W.: Fotografie pokazują to, co tam odczuwałem. W Tokio mieszka 13 milionów ludzi, a ja byłem sam.
K.M.: Nie ma na Pana pracach tłumu, stereotypowego pokazywania japońskiej ulicy.
W.W.: Dobrze to Pani ujęła.

 wywiad Wojtek Wieteska zdjęcia

Z cyklu FLIGHTS 91_08, fot. Wojtek Wieteska

K.M.: W wywiadzie udzielonemu Adamowi Mazurowi powiedział pan, ze fotografia to tworzenie świadomości narodowej. Nie podobało się panu wówczas to, że fotografie, które można było oglądać wtedy, w 1999 roku w polskich magazynach, były jedynie ilustracyjne.
W.W.: Polska fotografia jest, była i będzie, i ma się dosyć dobrze. Pewnym problemem jest mała ilość instytucji prywatnych i państwowych, które się nią zajmują - wciąż za mała. Stad wnioskuję, że w Polsce świadomość fotografii nie jest tak duża jak w innych krajach. Ale to się bardzo szybko zmienia, w ostatnich dziesięciu latach nastąpiła w tym zakresie ogromna zmiana na plus.

K.M.: Na Pana stronie internetowej (www.wojtekwieteska.com.pl) znajduje się pokaz zdjęć okresu żałoby narodowej, jaka nastąpiła po wydarzeniach z 10 kwietnia tego roku. Obrazy są zmontowane z fragmentami rozmów ludzi. Jak ten projekt powstawał?
W.W.: A proszę mi powiedzieć, co pani widzi na tych zdjęciach?

K.M.: Pokazał pan tłum ludzi zagubionych i zdezorientowanych, mniej zaś symboli, które tak chętnie pokazywało wiele gazet. Rozmowy ludzi, które towarzyszą zdjęciom, są dla mnie bardzo istotne, być może dlatego, że nie uczestniczyłam w pogrzebie pary prezydenckiej, nie wsłuchiwałam się w to, co wtedy mówili ludzie.
W.W.: Następnym razem nagram sam dźwięk. (śmiech)
K.M.: Nie, zdjęcia są również bardzo ważne.
W.W.: Żartowałem oczywiście…

K.M.: Czy wykonanie takiego montażu zdjęć i dźwięku to była dla pana jako fotografa jakaś patriotyczna lekcja do odrobienia?
W.W.: Tak - ten projekt wykonałem nie na zamówienie i nie sprzedałem go do żadnej gazety. Była to moja osobista reakcja na to wydarzenie historyczne I dokumentalne par excellence. Zdjęcia wykonałem z perspektywy "zwykłego człowieka", "oglądacza", który niewiele jest w stanie zobaczyć z tego prostego powodu, że nie możne się dopchać do pierwszego rzędu. Ale jest - i jednak cos widzi i coś słyszy. Projekt został zrobiony w stylu reporterskim. Nie jest to moje widzenie japońskie z "Flights 91_08", ani nowojorskie. Zmontowane zdjęcia i dźwięk są efektem trzymania się zasad chłodnej szkoły reporterskiej. Oczywiście niektórych to może zaskakiwać: bo myślą kategoriami.
K.M.: W jakim sensie?
W.W.: Słyszałem takie opinie, że nie są to tak fajne zdjęcia jak te z Nowego Jorku, że są zrobione nie w moim stylu. I że są mało ciekawe reportersko, bo za normalne. To jest takie myślenie schematyczne – dlatego wykładam w swojej macierzystej uczelni, Łódzkiej Filmówce. I młodym, przyszłym, zdolnym to staram sie poskładać w całość, co sie nazywa szeroki horyzont z elementem współczesnego połamania.

 wywiad Wojtek Wieteska zdjęcia

Z cyklu FLIGHTS 91_08, fot. Wojtek Wieteska

K.M.: Czy fotografii można się nauczyć, oglądając zdjęcia innych fotografów?
W.W.: To trudne pytanie. Oglądanie zdjęć ma sens, ale trzeba przy tym zachować swoją indywidualność. Nie wolno poprzez naśladownictwo zatracić swojego sposobu patrzenia. Bardzo często tak właśnie się, niestety, dzieje. To, że wielki artysta zostawił płaszcz w szatni, a młodszy artysta go założy, to nie znaczy, że będzie równie dobrze w nim wyglądał. Po prostu trzeba robić swoje zdjęcia. A to jest najtrudniejsze bo wszędzie otaczają nas zdjęcia! Być może oglądając dobrą fotografię, uczymy się pośrednio patrzeć na świat, który nas otacza, i łatwiej jest nam oddzielić dobrą fotografię od złej, no I może cos więcej ?

K.M.: Czy w ogóle fotografowania można się nauczyć?
W.W.: Można, jeśli się idzie do szkoły z przekonania. Wybierając szkołę, wybiera się styl życia, zawód, to jest bardzo ważne.

K.M.: W jaki sposób fotografuje Pan ludzi?
W.W.: W 90% nie pytam o zgodę na wykonanie zdjęcia, w pozostałych pytam, rozmawiam, zapisuję nazwiska. To zależy od tematu. Niekiedy widzę chwilę idealna – gdybym spytał, to ten moment by zniknął.

K.M.: A co jest dla pana najważniejszym składnikiem portretu?
W.W.: Najważniejsze są oczy.
K.M.: I dlatego w cyklu z Tokio znalazło się zdjęcie długich, sztucznych rzęs ułożonych na poduszeczce?
W.W.: Tak. W pewnym sensie cykl japoński jest o widzeniu.

 

Rozmowa odbyła się 14 czerwca w Warszawie, przed spotkaniem z Wojtkiem Wieteską w Skwerze.

Fotografie z cyklu FLIGHTS 91_08 można oglądać do 31 sierpnia w warszawskiej Yours Gallery. O wystawie pisaliśmy tutaj.



www.swiatobrazu.pl