czytano: 7057 razy
Angielski fotolab nie wywoła dobrych zdjęć
Joanna Ornowska, studentka fotografii, oddała zdjęcia z sesji swojej ciężarnej przyjaciółki do jednego z brytyjskich fotolabów. Obsługa odmówiła wydruku, twierdząc, iż prace są zbyt dobre jak na amatora i klientka z pewnością nie ma do nich praw autorskich.
Joanna Ornowska przeżyła szok, gdy pracownicy fotolabu w sklepie Boots odmówili wydruku trzydziestu fotografii, obrazujących jej najlepszą przyjaciółkę, Małgorzatę Kulinshę. Obsługa stwierdziła, iż zdjęcia są zbyt dobre jak na amatora i zostały nielegalnie ściągnięte z Internetu - ich autorem miał być "jakiś" profesjonalista.
Jedno z trzydziestu zdjęć autorstwa Joanny Ornowskiej
Rozjaśnieniu sytuacji nie pomogło przedstawienie legitymacji studenckiej i listu z uczelni, zaświadczającego, iż prace są własnością naszej rodaczki. 25-latka, studiująca fotografię na Coventry University, komentuje sytuację:
To są proste zdjęcia z aparatu cyfrowego [Canon 5D Mark II -dop. red.], moja przyjaciółka poprosiła mnie o przysługę i chciałam ją sfotografować; jest w ciąży. Pracownicy stwierdzili, że wyglądają one zbyt profesjonalnie i muszę im przedstawić dokument, stwierdzający moją tożsamość i dowodzący, że pracuję jako fotograf. Niestety, nie posiadam takowego z oczywistych powodów.
Nawet gdy obie panie pokazały się w fotolabie, na obsłudze nie wywarło to żadnego wrażenia. W związku z tym pani Małgorzata wróciła do Polski bez zdjęć.
Dopiero po jakimś czasie przedstawiciele Bootsa przeprosili:
Mamy obowiązek sprawdzania czy żadne z oddawanych nam zdjęć nie narusza czyichś praw autorskich. W przypadku Joanny załoga sklepu przesadziła, pracownicy zostali dodatkowo pouczeni odnośnie prawidłowej obsługi klienta. Powinniśmy byli zrealizować to zamówenie.
Joanna Ornowska przed sklepem Boots
Źródło: Daily Mail, Metro UK
www.swiatobrazu.pl