6 lipca 2017, 18:04
Autor: Redakcja SwiatObrazu.pl
czytano: 2792 razy

Błędy w trailerze "Polaroida" rozbawią Was do łez

Błędy w trailerze "Polaroida" rozbawią Was do łez

Po czym można poznać, że coś zdobywa prawdziwą popularność? Po tym, że kręci się o tym film. Nie inaczej jest w przypadku fascynacji młodych fotografów technikami tradycyjnymi: fotografią kliszową oraz natychmiastową. Na bazie tego zainteresowania powstał horror czerpiący garściami z takich hitów sprzed lat, jak "The Ring" czy "Oszukać przeznaczenie". Jednak już 2,5-minutowy trailer tej produkcji pokazuje każdemu choć średnio zorientowanemu w temacie, że jest tu coś mocno nie tak... I wcale nie chodzi o duchy czy demony.

"Polaroid" to kolejny z cyklu horrorów zapoczątkowanego prawie 20 lat temu japońską kultową produkcją "The Ring" (w znacznie mniej udany sposób powieloną później przez Hollywood), w którym nośnikiem strachu jest technologia w wersji vintage. W zasadzie trudno się dziwić, że ktoś w końcu wpadł na pomysł, aby sprawdzony schemat przenieść w świat fotografii – techniki tradycyjne od dawna już cieszą się coraz większą popularnością również wśród młodych ludzi, którzy na nowo odkrywają polaroidy, Lomo i klisze. A młodzi ludzie lubią się bać.

Jest jednak pewien problem: jeżeli obejrzycie poniższy trailer tej produkcji, która już pod koniec sierpnia ma trafić na ekrany kin, to bez problemu dostrzeżecie kilka paskudnych pomyłek i niedoróbek, mogących zniszczyć nastrój seansu.
 

 

Cóż więc tu mamy? Po pierwsze, flesz. Jest wszechobecny. Wali po oczach nie tylko fotografowanych, ale i widzów. Mamy szczerą nadzieję, że w przynajmniej niektórych ujęciach dodawano go cyfrowo i oszczędzono aktorom oraz ekipie możliwości doznania poważnego uszczerbku na zdrowiu (a dokładniej wzroku), bo przy kilku dublach na każde ujęcie przynajmniej niektórzy z odtwórców głównych ról powinni być już ślepi. Żeby było zabawniej, na wykonywanych zdjęciach w ogóle nie widać śladu tych błysków – wszystkie co do jednego wyglądają jak wykonane przy świetle zastanym.

[kn_advert]

Po drugie, dźwięk ładowanych kondensatorów, który jest tak intensywny, że już w drugiej minucie trailera zaczyna mocno drażnić. Nie jesteśmy pewni, czy takie buczenie byłaby w stanie wydać cała bateria lamp błyskowych starego typu, czyli tzw. młotków. I mamy duże wątpliwości, czy wytrzymalibyśmy w kinie te 90 albo 120 minut, jeśli to buczenie miałoby nam towarzyszyć przez cały czas projekcji.

Coś jeszcze w kwestii tego nieszczęsnego flesza? Nie, w sumie chyba nie... No, może poza tym, że występujący w charakterze corpus delicti aparat Polaroid SX-70 w ogóle nie ma wbudowanej lampy błyskowej, a na przedstawionych zdjęciach nie widać ani śladu zewnętrznego źródła światła błyskowego. Ale to przecież drobiazg.
 

Polaroid SX-70 film horror trailer błędy flesz lampa błyskowa
Chyba rzeczywiście działają tu jakieś mroczne siły, bo raczej niemożliwe byłoby, aby zdjęcia wykonane na wkładach wyjętych z pudełka pokrytego tak grubą warstwą kurzu prezentowały się tak doskonale...

 

No i wreszcie jakość zdjęć. Jest wysoka, co się chwali, ale niestety zdecydowanie za wysoka jak na stary aparat i wkłady trzymane w pudełku przez nie wiadomo ile lat. Wie to każdy, kto kiedykolwiek spróbował fotografować kupionym w komisie wraz z kliszami sprzętem – aparat najczęściej jest dobry, ale filmy... to już zupełnie inna bajka.

Wszystko to sprawia, że "Polaroid" zapowiada się dla osób choć trochę znających się na fotografii dość... nierzeczywiście. Czy na tyle, aby uznali go za produkcję bardziej żenującą niż straszną? Boimy się, że tak, ale cóż – czas pokaże. A póki co można się pośmiać.

 

Źródło: DPreview

 



www.swiatobrazu.pl