29 czerwca 2008, 13:02
Autor: Anna Cymer
czytano: 8893 razy

Bo Łukasz Podolski ma biało-czerwone serce

Bo Łukasz Podolski ma biało-czerwone serce

Świat się globalizuje – to oczywiste. Niezależnie od szerokości geograficznej buduje się te same budynki, je te same potrawy, słucha tej samej muzyki. Jak więc rozróżnić narodowości?

Gdy 8 czerwca w Klagenfurcie urodzony w Gliwicach Łukasz Podolski strzelił gola, komentatorzy podkreślali, że dla piłkarza to dramat. Nie cieszy się – bo choć „serce ma biało-czerwone”, gra przecież w drużynie niemieckiej i na jej konto zapisano ten celny strzał.

 


Łukasz Podolski (zdjęcie z www.interia.pl)

Przy meczu Holandia – Rosja za późno włączyłam telewizor i nie usłyszałam, w jakich strojach gra która reprezentacja. Po nazwiskach piłkarzy nie dało się tego szybko wywnioskować (jak się okazało, przy piłce byli Holendrzy) – zestaw był mocno międzynarodowy.
Jak się podczas tego samego meczu czuł trener Rosjan, Guus Hiddink, rodowity Holender, gdy jego wychowankowie wysyłali jego rodaków do domu? W Euro 2008 Polska strzeliła jednego tylko gola. Jego autorem był Roger Guerreiro, Brazylijczyk, którego polski paszport pachnie jeszcze farbą drukarską.
To tylko drobne przykłady – można by je mnożyć pewnie w nieskończoność. A w ich kontekście rodzi się więc pytanie: czy jeśli Mistrzostwo Europy trafi w ręce Niemców, będziemy mogli się także z niego cieszyć? (w niemieckiej drużynie gra w końcu chyba trzech piłkarzy polskiego pochodzenia). Jak dziś rozróżniać narodowości? Jakie znaczenie ma miejsce urodzenia? Język, którym mówimy?


fot. Nicolas Grospierre, z cyklu „Betonowa dżungla"

W warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej otwarto wystawę „Efekt czerwonych oczu. Polska fotografia XX wieku”. Jej zamierzeniem jest prezentacja tego, co zdarzyło się w polskiej fotografii po 2000 roku, zarówno w dziedzinie artystycznej, jak i komercyjnej. Wystawa ma poprzez dobór zdjęć szkicować (lub proponować budowę takiego szkicu) jakość i polskiego społeczeństwa, i kultury, i kondycji „mentalnej” Polaków w nowym wieku. Nikt nie ma przecież wątpliwości, że w fotografii (chyba szczególnie tej komercyjnej czy użytkowej) dziś odbija się sporo zjawisk artystycznych i kulturowych, że na podstawie zdjęć, które nas na co dzień otaczają, możemy wyrobić sobie pogląd na wiele spraw społecznych. A chyba szczególnie dobrze umie obraz społeczeństwa pokazać fotograf, który z tego społeczeństwa pochodzi.
W CSW Polskę reprezentują m.in. Chris Niedenthal, Michael Ackerman i Nicolas Grospierre. Żaden z nich nie urodził się ani nie wychował nad Wisłą, język polski nie jest ich językiem, a król Bolesław Chrobry nie był ich królem. Mimo to wszyscy trzej panowie wybrali kraj nad Wisłą jako miejsce i do życia, i do fotografowania. Zdjęcia Niedenthala z czasu stanu wojennego są dziś ikonami tamtych wydarzeń, najczęściej przywoływanymi w ich kontekście, najbardziej wyrazistymi (zresztą dotyczy to także życia w Polsce po stanie wojennym – aż do dziś). Grospierre fotografuje bloki i stare biurowce, zafascynowany ich formą, powtarzalnością, symetrią. Być może wychowanym w wielkiej płycie Polakom było trudniej złapać dystans i spojrzeń na te budowle tylko jak na interesujące, fotogeniczne struktury, bez emocji.

 


Chris Niedenthal, z serii „Portrety nieportretowanych“, 1997-2007

Podobno poglądy nacjonalistyczne są znów modne, a problem napływu obcokrajowców odbierających miejsca pracy wywołuje protesty w wielu krajach. To na pewno skutki uboczne coraz bardziej powszechnej wolności w wybieraniu miejsca zamieszkania. Znikają nie tylko bariery granic politycznych, ale zacierają się nawet różnice kulturowe (lub też rośnie tolerancja dla tych różnic). Dziś każdy człowiek na ziemi może wzbogacić kulturę innego kraju swoim talentem i pasją. Polak może pomóc Niemcom zdobyć Mistrzostwo Europy w piłce nożnej, Francuz może zrobić w Polsce zdjęcia, które zachowają naszą kulturę. Przepływ ludzi i kultur może być naprawdę bardzo cenny. I kolor serca nie ma tu znaczenia. 

Zdjęcia z materiałów prasowych Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski.


fot. Nicolas Grospierre, z cyklu „Betonowa dżungla"



www.swiatobrazu.pl