czytano: 10848 razy
Dosłownie największy fotograf świata

Jakiś czas temu bardzo głośno stało się o francuskim fotografie, ukrywającym się pod pseudonimem JR. Jego fotografii nie da się zobaczyć w galerii. Ale nie da się ich też przeoczyć.
JR ma zaledwie 25 lat, a już mówi się o nim na całym świecie. Jego zdjęcia publikowały chyba wszystkie najważniejsze gazety. Jego prace łączą w sobie wszystko, co jest emocjonujące dla szerokiej publiczności: nutkę niebezpieczeństwa, widowiskową formę oraz poruszające przesłanie ideowe.
JR jest amatorem, a zdjęcia zaczął robić przypadkiem – taka jest przynajmniej jego wersja wypadków. Twierdzi, że osiem lat temu na siedzeniu w paryskim metrze znalazł mały, plastikowy aparat, zostawiony zapewne przez jakiegoś turystę. To tym aparatem zrobił pierwsze zdjęcia, a wkrótce później zajął się fotografią na dobre.
Jego prace łatwo rozpoznać – także dlatego, że trudno ich nie zauważyć. JR jest bowiem artystą ulicy, który nielegalnie nakleja w miejscach publicznych swoje – powiększone zazwyczaj do ogromnych rozmiarów – zdjęcia.
[comment]Działania JR przypominają metody Banksy’ego – który także nie ujawnia ani swojego nazwiska, ani twarzy, działając poza granicami prawa, a jednak osiągając artystyczny sukces (o Banksym pisaliśmy tu). JR robi to samo: widowiskowo powiększone fotografie nielegalnie, pod osłoną nocy nakleja na ścianach budynków użyteczności publicznej. I tak samo jak Banksy ma do swoich działań opracowaną ideologię.
Brytyjski graficiarz poprzez przewrotność, cynizm, parodię i piekielnie inteligentne skojarzenia zwraca uwagę na ważne społeczne czy polityczne problemy – tak samo JR, którego zdjęcia dotykają także ważnych spraw: przemocy wobec kobiet, biedy, bezsensowności wojen czy konfliktu izraelsko-palestyńskiego.
[kn_advert]
Wszystkie swoje dotychczasowe cykle JR nazwał wspólnym tytułem "28 Millimetres", bo do wszystkich używał tylko obiektywu o takiej ogniskowej. Jak wiadomo, takim obiektywem trudno zrobić portret – bo trzeba podejść do modela bardzo blisko. Nie ma mowy o fotografowaniu z ukrycia, z odległości. Dlatego informacja, że portrecista JR używa takiego właśnie obiektywu, jest dość istotna.
Strona 1
Strona 2
Pierwszy projekt JR powstał w 2004 roku i po raz pierwszy w zaprezentowany był na podparyskiej dzielnicy Montfermeil. Jest ona uważana za niezwykle niebezpieczną, stała się gettem biednych emigrantów, wśród których rządzą gangi i kwitnie handel narkotykami. To jej mieszkańcy pojawili się na zdjęciach – podobnie jak w innych projektach, JR fotografuje głównie portrety. Tak więc wizerunki wyjętych spod prawa mieszkańców paryskich gett pojawiły się najpierw w ich dzielnicy, później zaś JR przeniósł je do centrum miasta, by bogatym i obojętnym mieszczanom otworzyć oczy na problem przestępczości wśród uchodźców. Ostatnio kilka z tych fotografii pokazano na wystawie sztuki ulicznej w londyńskiej galerii Tate Modern. Jedno z nich – gigantyczne – zawisło na elewacji budynku galerii, widoczne z wielu punktów miasta.
Zdjęcie JR na elewacji galerii Tate Modern
Kolejne projekty fotografa to m.in. "Women are heroes", zbiór portretów kobiet z Sierra Leone, Kenii, Sudanu i Liberii, w których to krajach przemoc wobec kobiet jest szczególnie palącym problemem. Uśmiechnięte twarze pań, co do których wiadomo, że są ofiarami niewyobrażalnie okrutnego, brutalnego traktowania, zaprezentowane w formie ogromnych fotografii na ulicach europejskich miast (m.in. Amsterdamu, Brukseli, Berlina) mają także wskazać, gdzie leżą dziś ważne problemy świata.
"Women are heroes" w Sierra Leone
Ostatnio JR swój projekt rozszerzył, fotografując także kobiety w Brazylii, które w wyniku powszechnych w tamtejszych fawelach walk gangów straciły synów, mężów, braci. Portrety tych Brazylijek zaprezentował w niezwykły sposób – powiększając je do wielkości ściany domu, nakleił je po prostu na elewacje budynków, w których sportretowane kobiety mieszkają.
"Wystawa" na ścianach faweli w Rio de Janeiro
Największy rozgłos przyniósł JR jego ostatni projekt - "Face2Face". To zbiór portretów roześmianych Izraelczyków i Palestyńczyków, które zostały naklejone na murze, dzielącym Autonomię Palestyńską i Izrael. Jak podkreśla autor: miało to dobitnie udowodnić, że mieszkańców obu stron muru tak naprawdę nic nie różni, a tocząca się od lat wojna jest inspirowana przez polityków.
"Face2Face" na murze między Izraelem a Palestyną
Choć JR zaczynał od ukradkowego, nielegalnego naklejania swoich zdjęć na murach, dziś jest gwiazdą, której prace chcą pokazywać kuratorzy z Tate Modern. Być może JR podzieli los Banksy’ego, który z ulicznego anarchisty stał się rozchwytywanym artystą, który ma własnego agenta i którego prace osiągają zawrotne sumy na aukcjach sztuki. Nie jest łatwo być wojownikiem.
Zdjęcia w tekście pochodzą ze stron JR:
www.28millimetres.com
www.jr-art.net
www.swiatobrazu.pl