czytano: 5893 razy
Fenix Digital – nowy system bezlusterkowy z Polski

Wygląda na to, że określenie "jak feniks z popiołów" można traktować całkiem dosłownie. Świadczy o tym niesamowita wręcz historia czegoś, co być może już za rok zatrzęsie całym rynkiem fotograficznym. O co chodzi? O zupełnie nowy system aparatów cyfrowych z wymienną optyką przygotowany przez grupę zapaleńców, wizjonerów i doskonałych konstruktorów z Polski! A wszystko to oparte o aparat fotograficzny, który pół wieku temu przez ładnych kilka lat był chlubą naszego kraju. Oto historia, jakiej nikt nie spodziewał się doświadczyć!
Czy słyszeliście o aparatach Fenix? W czasach stałego zagrożenia Zimną Wojną był to jeden z ciekawszych i bardziej udanych projektów technicznych realizowanych w naszym kraju, który z jednej strony nie miał znaczenia militarnego, a z drugiej (co spotkało wiele co bardziej ambitnych polskich pomysłów technicznych – np. projekty zaawansowanych samochodów) nie został po cichu ubity w zarodku przez Wielkiego Brata z Moskwy, który bardzo niechętnym okiem spoglądał na wszelkie wynalazki mogące konkurować z produktami radzieckimi. Na szczęście fotografia wydawała się wówczas zbyt mało znaczącą gałęzią przemysłu, aby objęły ją takie restrykcje. Efektem było powstanie w 1951 roku Warszawskich Zakładów Fotooptycznych (pierwotnie Warszawskich Zakładów Kinotechnicznych) z których wyszły takie popularne aparaty fotograficzne, jak Start, Druh, Ami, Alfa, czy najbardziej zaawansowany ze wszystkich Fenix.
![]() |
Aparat fotograficzny Fenix II wraz z futerałem. (Fot. Janusz Sychla / Wikimedia Commons, lic. CC-BY-SA-3.0) |
Czym miał być Fenix, a czym ostatecznie został? Pierwotny pomysł stworzenia lustrzanki małoobrazkowej nie doczekał się realizacji, lecz w 1955 roku światło dzienne ujrzał aparat celownikowy na filmy 35 mm o bardzo charakterystycznej, ostrej bryle (wykonany z metalowego odlewu) i całkiem zaawansowanych na swoje czasy parametrach technicznych: obiektyw o ogniskowej 45 mm i przysłonie pracującej w zakresie f/2.8-22, migawka pracująca w zakresie 1/10-1/250 s + Bulb z naciągiem połączonym z mechanizmem przesuwu błony filmowej, stopka lampy błyskowej, ciekawy system kontroli głębi ostrości oraz takich usprawnieniach, jak blokada zabezpieczająca przed dwukrotnym naświetleniem klatki lub nienaświetleniem jej wcale. Jego nowsza wersja (Fenix II) wyposażona została też w dalmierz połówkowy. Dalsze plany rozwoju tej konstrukcji (przez m.in. dodanie światłomierza – co ciekawe aparat taki pod nazwą Cunica pojawił się na rynku niemieckim i francuskim i był reklamowany jako konstrukcja niemiecka) przerwało włączenie w 1968 roku WZFO do Polskich Zakładów Optycznych, czego konsekwencją było poważne ograniczenie produkcji i zaprzestanie dalszych prac projektowych. Aparaty Fenix I i II przestały być produkowane i obecnie stanowią już tylko rarytas dla kolekcjonerów.
[kn_advert]
Tu jednak, gdzie kończy się oficjalna historia marki, rozpoczyna się fantastyczna wręcz opowieść. Wiadomo było, bo jeszcze w 1957 roku informowała o tym polska prasa fotograficzna, że konstrukcja aparatu Fenix ma być rozwijana w kierunku coraz bardziej zaawansowanych modeli, w tym również z wymienną optyką. Miał być to m.in. powrót do oryginalnej idei lustrzanki z pryzmatem pentagonalnym o nazwie Fenix Reflex, dla którego wykonano nawet prototyp obiektywu Tele Castor 1:6,3/100 mm. Okazało się jednak, że bardzo zaawansowany prototyp samej lustrzanki również powstał i dokładnie dwa lata temu trafił w ręce spadkobierców nieznanego z nazwiska konstruktora pracującego w zakładach WZFO, który niezadowolony z polityki zakładu prowadzonej po połączeniu z PZO na znak protestu odszedł z pracy zabierając wykonany przez siebie "dodatkowy prototyp". Kim był? Tego nie wiadomo - z pewnością jednak nie był to żaden z inżynierów wymienianych w oficjalnych materiałach na temat historii aparatów produkowanych przez WZFO.
Jak aparat ten trafił w ręce zapaleńców, którzy zauroczeni poziomem zaawansowania tej konstrukcji zdecydowali się poświęcić masę czasu i funduszy, zakładając małą firmę Fenix Digital, której celem ma być wskrzeszenie tej konstrukcji w nowej, cyfrowej postaci? Chcący zachować (póki co) anonimowość założyciel nie chce odpowiedzieć na to pytanie wprost, ale dużo sugerują jego słowa, zgodnie z którymi "warto regularnie odwiedzać targi staroci – naprawdę warto". Znacznie więcej mówi natomiast na temat prowadzonych obecnie prac. A te są naprawdę zaawansowane i przyświeca im niesamowicie ambitny cel.
![]() |
Oryginalny Fenix-I prezentowany na wystawie "Produkt Polski" w Galerii Krakowskiej. Czyż nie jest wspaniały? (Fot. Topory / Wikimedia Commons, lic. CC-BY-SA-3.0) |
Fenix Digital, który jak twierdzą pomysłodawcy "jest tylko cyfrową i bardzo delikatnie udoskonaloną wersją niesamowitego pomysłu anonimowego geniusza sprzed pół wieku" to cyfrowy dalmierzowiec wyposażony w wizjer hybrydowy lunetkowo-elektroniczny. A więc mamy do czynienia z produktem stojącym gdzieś pomiędzy aparatami z rodziny Leica M, a najbardziej zaawansowanymi bezlusterkowcami Fujifilm X. Matryca formatu 35 mm (kolejna bezlusterkowa pełna klatka!) ma oferować dynamikę tonalną i rozdzielczość dorównujące topowym konstrukcjom bezlusterkowym tego typu, ale w odróżnieniu od zdecydowanej większości z nich ma być wyposażona w migawkę globalną, która kosztem nieco ograniczonych czasów naświetlania (w pierwszej wersji produktu ma być to 30–1/1000 s) oferować będzie synchronizację z błyskiem w pełnym zakresie czasów ekspozycji oraz brak efektu rolling shutter podczas filmowania. Na potrzeby systemu opracowany zostanie też zupełnie nowa seria obiektywów z mocowaniem bagnetowym inspirowanym rozwiązaniami zastosowanymi w odnalezionym prototypie. Konstruktorzy zapewniają, że "wymiana obiektywu w nawet najtrudniejszych warunkach jeszcze nigdy nie była tak wygodna i bezpieczna dla wnętrza aparatu". Pozostałe szczegóły projektu są, póki co, tajemnicą.
W jaki sposób ambitni konstruktorzy zamierzają sfinansować swoje przedsięwzięcie? Dzięki zgromadzonym środkom własnym orazbardzo modnemu obecnie crowfundingowi. Tak więc jeżeli chcecie dołożyć swoją cegiełkę do tego ambitnego projektu, zajrzyjcie pod adres podany poniżej. A na koniec specjalna gratka: jeśli zbiórka okaże się większym sukcesem, niż wstępnie zakładają pomysłodawcy, przewidywane jest również przywrócenie do życia obiektywu Tele Castor 1:6,3/100 mm w wersji przystosowanej do współpracy z aparatem bezlusterkowym. Będzie to oczywiście konstrukcja manualna zachowująca charakterystykę optyczną oryginału, ale też wyposażona w układ elektroniczny zapewniający pełną współpracę z nowoczesnym korpusem! Sam Fenix Digital miałby trafić na półki sklepowe dokładnie za rok, czyli symbolicznie w rocznicę odkrycia jego analogowego pierwowzoru oraz rozpoczęcia kampanii crowfundingowej.
Źródło: Fenix Digital
www.swiatobrazu.pl