Nie wiem, na ile pomoże Ci to, co napiszę. Minoltę ową kupiłam dwa dni temu, uczciwie przesiedziałam nad nią długie godziny dzienne i nocne, napstrykałam tonę zdjęć, zarówno na automacie, jak i manualu, w dzień i w nocy, z lampą i bez, przy różnych ISO, z różnymi parametrami ekspozycji itd itd... Ten 12x zoom faktycznie robi wrażenie, świetna sprawa, wyświetlacz tak samo - wielki jak telewizor, przeglądać się można, cacko wręcz. Mały, poręczny, zgrabny. W sumie - całkiem przyzwoity wyglądowo. Natomiast gorzej ze zdjęciami, przynajmniej w moim wykonaniu. Wiem, że to fotograf robi zdjęcia, nie aparat, ale mimo wszystko - Minolta mnie nie przekonała. Dziś wymieniłam aparat na Nikona, popstrykałam już nawet i jak na to trochę - jestem b.zadowolona. A teraz po kolei - od razu uprzedzam, że to MOJE zdanie, nikt nie musi się ze mną w tym zgadzać. Zetka 5 ma dość specyficzne odcienie kolorystyczne - od brązu,przez żółć do..nie wiem, burego takiego. Niby są to kolory dość żywe, ale jakieś nie takie no. Smutne są i tyle. Szumy zabijają zdjęcia, ja niestety nie umiałam sobie z nimi poradzić, drażniły mnie okropnie, były wręcz nie do przyjęcia. Anti-Shake też nie jest taki rewelacyjny, przy niewielkich drganiach nie bardzo umiał się znaleźć czasem. No i jeszcze jedno - dziwne kłopoty z ostrzeniem. W warunkach ciut gorszych niż dobre - ostrzenie było żenujące. Na dodatek zdjęcia na wyświetlaczu nijak się miały do wyglądu na kompie. Oszukiwała Zetka jak mogła, zdjęcie było super przepiękne, a po przerzuceniu na monitor ręce opadały, rozmazania, szumy, tonacja jesienna jakaś.. Wydaje mi się, że napewno Zetka5 znajdzie wielu wielbicieli, ja jednak z czystym sumieniem zrezygnowałam z niej na korzyść Nikona. Mam nadzieję, że ktoś dopisze Ci jakieś pozytywy jeszcze i będziesz mógł podjąć własciwą decyzję. Pozdrawiam.
