Efekty pracy robionej czymś takim są autentycznie ciekawe - miałem okazję bawić się podobnym, ale plastikowym, gotowym urządzeniem. Była to stara lustrzanka dwuobiektywowa z rozbitym głównym obiektywem i wsadzonym tam kawałkiem zaświetlonej kliszy RTG przedziurawionej igłą.
Wszystko rozmyte, duże winietowanie, jak zdjęcie pradziadka.
Tylko kto teraz ma papier fotograficzny, odczynniki itp.. to są juz jednostki - lub profesjonaliści - chociaż i oni coraz częściej korzystają z usług zakładów fotograficznych.
Większość ludzi zniechęca problem z utylizacją odczynników. Przysłowiowego "Kowalskiego" to może nie rusza, ale każdy artysta fotografik może się spodziewać kontroli gości z ochrony środowiska i tutaj już nie ma żartów.
A po wejściu do Unii będzie chyba jeszcze gorzej.
