14 lipca 2011, 06:00
Autor: Jacek Radunc
czytano: 45016 razy

Fotograf ślubny, cz. III - przygotowania do ceremonii

Fotograf ślubny, cz. III - przygotowania do ceremonii

W tej części artykułu dobrnęliśmy do momentu, kiedy warto więcej czasu poświęcić na szczegółowe omówienie dnia ślubu i jego specyfiki, począwszy od przygotowań państwa młodych, aż do ostatniego zdjęcia, które wykona fotograf ślubny na oczepinach. Z uwagi na duże różnice pomiędzy każdym z etapów, opiszę je odrębnie, zwracając uwagę na typowe sytuacje, jakie im towarzyszą, ważne momenty, sposoby zachowań i potencjalne zagrożenia.

Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. IV - ceremonia
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. V - przyjęcie weselne

Niezależnie od tego, na którym etapie wkracza się do akcji jako fotograf ślubny, dzień zawarcia związku małżeńskiego składa się z kilku niezmiennych etapów, a wygląda to tak:
1. Przygotowania – obejmujące wizytę u fryzjera i makijaż (zwykle nie dotyczy panów) oraz ubieranie się. Przygotowania odbywają się w różnych punktach miasta lub w domu klienta, bądź w hotelowym pokoju. Zwieńczeniem tej części jest zwykle błogosławieństwo udzielane przez rodziców.
2. Ceremonia ślubna – będąca absolutnie najważniejszym punktem dnia, wokół którego budujemy całą opowieść. Niepowtarzalność i ogromny ładunek emocjonalny, jakie towarzyszą tej części dnia, powodują, że jest to również najtrudniejszy moment pracy fotografa ślubnego. Inna jest dramaturgia podczas kościelnej ceremonii ślubnej a inna w przypadku ślubu cywilnego jednak ich ranga jest identyczna. Kiedy już szczęśliwie uda wam się wyjść z kościoła, rozpoczyna się ostatni relatywnie najmniej stresujący rozdział.

[kn_advert]


3. Przyjęcie weselne. Napięcie, jakie dotąd towarzyszyło nowożeńcom, zwykle ustępuje i możecie skupić się na radosnej reporterce pozbawionej tej dokuczliwej presji typowej dla ceremonii ślubnej. Ostatecznie zawsze przedślubny stres ustępuje po pierwszym tańcu (niestety część par nie potrafi tańczyć wcale, a układy taneczne niczym z "tańca z gwiazdami" potrafią wprawić w osłupienie nie jednego króla parkietu).
4. Plener w dniu ślubu. Celowo wyrzuciłem go na koniec tej wyliczanki. Normą są sesje realizowane innego dnia niż dzień ślubu. Jeśli już mimo wszystko przyjdzie wam wykonać taką sesję w dniu ślubu, wiele zależy od godziny ślubu, pory roku i indywidualnego planu dnia nowożeńców. Siłą rzeczy taka sesja plenerowa będzie ograniczona czasowo i mniej dynamiczna niż plener po ślubie. Żadna panna młoda nie zaryzykuje przecież zniszczenia sukienki lub spóźnienia na własny ślub. Nie oznacza to jednak że taka sesja musi być nudna. Przy odrobinie chęci z obu stron można wykrzesać świetny materiał niemal z niczego. Często bowiem to tylko kwestia wyobraźni ogranicza naszą kreatywność.

fotograf ślubny

Fot. Elwi i Jacek Radunc www.Lovelywedding.pl

Przygotowania krok po kroku

 

Makijaż

Fryzjer
Osobiście uważam, że to średnio ciekawy etap przygotowań do ślubu. Nasza klientka jeszcze “niegotowa", natapirowana jak demon, okadzona lakierem do włosów z gustownym fartuszkiem w serduszka na ramionach... Z reguły jeśli już musicie, warto zrobić dosłownie kilka zdjęć, które przekrojowo pokażą, co działo się z głową waszej panny młodej. Nie warto się jednak specjalnie napinać w tym temacie, gdyż na pewno żadne z tych zdjęć nie wyląduje później w ślubnym albumie, z oczywistych względów. Tytułem wyjaśnienia, to zdanie kieruję do panów fotografów – każda kobieta jest przewrażliwiona na punkcie swojej urody i wyglądu. Nie próbujcie więc przekonywać swoich klientek, że zdjęcie “tapira" świetnie wzbogaci ślubna opowieść, o ile sama zainteresowana krzywi się na myśl o waszej propozycji.

Wizażystka czy kosmetyczka
W teorii to różne zawody, w praktyce zaś różnica między nimi jest jak z pomiędzy fotografem a fotografikiem... Życie weryfikuje ile wizażysty, a ile kosmetyczki było w pracy osoby, której płaci się za przygotowanie makijażu ślubnego. Dziś nie ma już odstępstwa od tego zwyczaju – każda panna młoda korzysta w dniu ślubu z usług zawodowców, inwestując w profesjonalny, a zwłaszcza trwały makijaż, nawet jeśli na co dzień stroni od ostrego makijażu. Zasady, jakie rządzą tą sferą, są dość jasne, ma być ładnie, trwale i wyjątkowo.

Każda panna młoda oczekuje, że jej ślub będzie wyjątkowy i chce się czuć wyjątkową osobą. W praktyce to kobieta przydaje blasku całej ślubnej uroczystości i znajduje się w centrum uwagi. Panowie niestety nie mają takiego wachlarza możliwości zwrócenia na siebie uwagi, co powoduje w praktyce że przygotowania do ślubu koncentrują się w siedemdziesięciu procentach na paniach.

Zależnie od sytuacji wizażysta będzie wykonywać swoją pracę we własnym studio, w domu panny młodej lub w hotelowym pokoju (dość  typowe jeśli ślub odbywa się na wyjeździe, a państwo młodzi w pakiecie oferowanym przez dom weselny otrzymują pokój dla nowożeńców). Zanim zabierzemy się do pracy, warto przynajmniej uścisnąć rękę wizażystce i zagadnąć przyjacielsko. Nie każda wizażystka będzie szczęśliwa z powodu waszej obecności. Nikt nie lubi, kiedy patrzy mu się na ręce. Dobrze, jeśli o waszej obecności wizażysta jest uprzedzony wcześniej i nie stanowi to elementu zaskoczenia (takie rzeczy powinny być dograne przez waszych klientów, a nie przez was samych, w końcu to nie wasz ślub, pamiętajcie o tym).

Ogólna zasada: bądźcie zawsze bezstronnie neutralni, nie mieszajcie się w rzeczywistość, którą macie fotografować, bo to nie wasza bajka, i pod żadnym pozorem nie udzielajcie mądrych rad nieproszeni!

Od dobrych rad są ciocie i koleżanki państwa młodych, a nie wy. Wyobraźcie sobie sami, jak byście się poczuli, kiedy kosmetyczka komentowałaby styl waszej pracy.

Tak więc pamiętajcie, “malowanie" składa się z kilku faz i na początkowym etapie absolutnie nie powinno się robić zdjęć. Każda kobieta wie, jakie są słabe punkty jej urody i uwierzcie mi, nie jest zainteresowana w uwiecznianiu jej portretu w chwili, kiedy twarz  przemywana jest tonikiem albo nakładany jest podkład. Namawiam, by ten czas wykorzystać na luźną pogawędkę z klientką, gdyż pierwsze minuty pracy u kosmetyczki to jednocześnie zwykle pierwsze minuty waszego kontaktu z klientem. W przypadku umów zawieranych na odległość jest to zwykle okazja do zapoznania się i wymiany uprzejmości. Warto więc poświęcić ten czas na przełamanie oczywistej nieufności, stresu i poczucia wstydu przed obcym człowiekiem. Dla nas, fotografów, to dzień jak każdy, dla spiętej panny młodej – nowe doświadczenie i kumulacja stresujących sytuacji. W końcu ślub ma się tylko raz w życiu, przynajmniej ten pierwszy.

Wasze zachowanie w kontakcie z klientem często rzutować będzie na dalszą część dnia. Nie raz zdarzało mi się, że dopiero po ślubie, np. podczas sesji plenerowej, nowożeńcy dziękowali za fajną rozluźniającą atmosferę i za to, że byłem dla nich jak psycholog rodzinny niwelujący złe emocje – to bardzo miłe i budujące!

[kn_advert]

Kiedy więc malowana panna młoda zaczyna “wyglądać", a wasze relacje nie są już lodowo-urzędowe, warto zacząć właściwą pracę. Jeśli uznacie że pomieszczenie, w którym się znajdujecie, jest wystarczająco atrakcyjne, warto zaryzykować kilka zdjęć pokazujących szerszy kontekst i otoczenie panny młodej. Spróbujcie pokazać w ciekawy sposób pracę wizażysty i samą klientkę. Zwykle będziecie mieć do dyspozycji sporo światła padającego na twarz fotografowanej (wizażysta też potrzebuje światła, by wykonać swoją pracę i ocenić, jak wygląda makijaż w naturalnym oświetleniu). Warto pokusić się o zdjęcia wykorzystujące odbicia, np. w lustrach, albo wyjść poza schemat i sfotografować pannę młodą z zewnątrz, przez witrynę okienną. Tutaj jak zwykle wiele zależy od miejsca i waszej pomysłowości. Mając już zdjęcia o charakterze ogólnym, dobrze jest przejść do detalu. Detalem będzie zarówno cała twarz panny młodej, jak i szczegóły jej urody (malowane paznokcie, usta i oczy). Wyczekajcie na dobry moment i spróbujcie wykonać serię zdjęć podczas nakładania tuszu, cały czas poszukując idealnego kadru. Możliwe, że wizażystka chętnie wam pomoże, czasem delikatna prośba, by obrócić pannę młodą bardziej w stronę okna lub przesunąć coś w kadrze, spotka się ze zrozumieniem i akceptacją. Z racji specyfiki tych zdjęć dominują ciasne kadry uzupełniane zdjęciami detali (narzędzia wizażysty, kosmetyki etc.) które można później świetnie wykorzystać, robiąc łączone prezentacje (tzw. sklejki), składające się z kilku różnych ujęć.

Technika fotografowania ślubów jest reportażem i przypomina w wielu punktach montaż filmu fabularnego. Warto się nad tym zastanowić wcześniej i wytrenować pewne nawyki do perfekcji. Obejrzyjcie dowolny film i zwróćcie uwagę na sposób montażu (zwykle dana scena filmowana jest kilkoma ujęciami kamery: plan ogólny, zbliżenie na twarz, detal, znów plan ogólny etc.). Wyuczenie się takiego sposobu pracy nie jest trudne, a sprawi, że na etapie obróbki, przygotowania albumu i prezentacji stworzycie interesującą opowieść, a nie zbiór oderwanych od siebie zdjęć. Zanim opuścicie salon kosmetyczny, nie zapomnijcie o sfotografowaniu waszej klientki "gotowej" (tylko nie róbcie nadużywanego przez fotografów ujęcia B23 czyli panna młoda przeglądająca się w lusterku...).

Technika
W praktyce w branży ślubnej rynek podzielili między siebie Canon i Nikon. Poważni fotografowie, świadomi wymogów, jakie stawia przed sprzętem ta branża, pracują na aparatach pełnoklatkowych. Zależnie od poziomu światła, o ile zamierzacie pracować bez lampy błyskowej, ISO będzie oscylować pomiędzy 400 a 800, chyba że zamierzacie błyskać pannie młodej po oczach spawarką (zob. legenda na końcu artykułu), a to odradzam. Ten rodzaj oświetlenia, ani tym bardziej jego “dyskrecja", nie pasują do przygotowań, dekoncentrując otoczenie, a co najważniejsze, psując naturalność fotografowanej sceny. Osobiście, mając niezmienne warunki oświetlenia, korzystam zawsze z trybu manualnego, ale sporo fotografów  preferuje tryby półautomatyczne.

Jaka ogniskowa? Szerokokątne ustrojstwa deformują niemiłosiernie rzeczywistość, zwłaszcza rybie oko. Optymalne z mojego punktu widzenia są ogniskowe od 35 mm w górę, z zastrzeżeniem, że portrety wykonujemy ogniskowymi od 50 mm wzwyż. Lekko widoczna “beczka" przy 50 mm daje się jeszcze łatwo niwelować w programach graficznych ,a nadrabia plastyką małej głębi ostrości. Panie i panowie fotografowie nie martwcie się, że wasze szkło przy f/1,4 jest lekko nieostre, w przypadku fotografii detalu, jakim jest uroda waszych klientek, to zaleta, zaręczam wam.

Mało światła zastanego równa się duża dziura (zależnie od posiadanego sprzętu przedział od całkowicie otwartej przysłony do f/2,8). Nie widzę sensu przymykania bardziej obiektywu, by w głębi ostrości znalazły się “śmieci" nie wnoszące nic do zdjęcia. Generalnie fotografia ślubna to świat małej głębi ostrości i polowania na każdego lux'a oświetlenia, jakie mamy do dyspozycji. W praktyce jasne zoomy o światłosile 2,8 są już ciemne! Weźcie to sobie do serca, planując zakup obiektywu o jasności f/4 i więcej...

fotograf ślubny

Fot. Elwi i Jacek Radunc www.Lovelywedding.pl

Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. IV - ceremonia
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. V - przyjęcie weselne

 

Pole bitwy, czyli dom PM
Kiedy uczesana i wymalowana panna młoda dotrze w końcu do domu lub hotelowego pokoju rozpoczyna się... ubieranie. Najbardziej komfortowo pracuje się, kiedy w domu przebywa tylko on i ona. Niestety, jest to stan idealny. Czasem wierność tradycji, czasem warunki lokalowe i rodzinne wymuszą inne rozwiązania. Nie kryję faktu, że łatwo pracuje się z klientami, którzy we własnych czterech ścianach czują się swobodnie i u siebie. Wówczas nawet obecność świadkowej i fotografa nie są w stanie zmącić tego uczucia. Co zrobić jednak, kiedy przygotowania odbywają się w domu rodzinnym panny młodej, w ciasnym M3? Niestety trzeba robić swoje, nie zważając na okoliczności.

[kn_advert]


Pamiętajcie również, że jesteście intruzami w czyimś domu. Nawet jeśli sama panna młoda traktuje was jak dobrego kumpla, to pozostali domownicy na widok aparatu wycelowanego w siebie dostają zwykle białej gorączki. Najlepsze, co można zrobić, to utrzymywać dobry kontakt i przyjacielsko zagadywać do domowników. To najprostsza i najskuteczniejsza forma przełamywania barier, jaką znam. Pokażcie swoją szczerość i otwartość, niech fotografowani domownicy poczują, że mają do czynienia z człowiekiem z krwi i kości, a nie z maszyną do robienia zdjęć, to działa.

fotograf ślubny

Fot. Elwi i Jacek Radunc www.Lovelywedding.pl

Technika
Z racji miejsca ogniskowa 85 mm nie sprawdza się zbytnio, chyba że do wykonania kilku szybkich portretów panny młodej. Świetnym reporterskim szkłem jest obiektyw szerokokątny, oscylujący wokół ogniskowej 20-24 mm, dla pełnej klatki 35 mm. Użycie takiej ogniskowej daje Wam większą swobodę, a zdjęcia zyskują na dynamice. Nawet jeśli przed wami odbywa się przedziwny taniec rozgorączkowanych domowników i gości, szkło szerokokątne pozwala zagospodarować otoczenie. Łatwo dodać głębi zdjęciom, szukając tzw. wieloplanów, a nie płytkich ujęć “na wprost". W każdym domu znajdziecie takie miejsca, nawet w ciasnej kawalerce z meblościanką. Zależnie od  metrażu, jaki macie do dyspozycji, ogniskowe przydatne podczas tej części waszej pracy to od 20 do 50 mm.

Wkładanie sukienki i garnituru. Jest regułą, że atrakcyjne i świadome swojego piękna kobiety chętniej pracują z obiektywem. To jednak, czy zostaniecie dopuszczeni do tak intymnej sfery życia, zależy od indywidualnych cech waszego klienta. Czasem panna młoda bardzo chciałaby zafundować sobie kilka zdjęć w bieliźnie ocierających się o akt, jednak zazdrosny narzeczony nie jest w stanie znieść myśli, że obcy facet zobaczy ich kobietę rozebraną. Jeśli fotograf jest kobietą,  szanse na zaproszenie do pokoju panny młodej rosną.

fotograf ślubny

Fot. Elwi i Jacek Radunc www.Lovelywedding.pl

Jeśli już znajdziecie się w centrum akcji, spróbujcie zająć dogodną pozycję, ogarnijcie fotografowaną scenę wzrokiem i przygotujcie optymalne parametry ekspozycji. Nadal namawiam do trybu manualnego, cała scena jest zwykle równomiernie oświetlona i niewiele zmienia się w natężeniu dostępnego światła. Zakładanie sukienki trwa zwykle kilkanaście sekund do minuty i trudno poprawić cokolwiek po fakcie. Jeśli sukienka jest sznurowana to świetna okazja do wykonania kilku zdjęć podczas tej czynności (plan ogólny i detal np. ręce sznurujące sukienkę). Warto poprosić wówczas, aby panna młoda stanęła plecami w stronę okna, niż na siłę podbijać ISO w półmroku rzucanym przez plecy panny młodej. W takich momentach warto odejść od sztywnego reportażu i nieco pomóc rzeczywistości. Nie chodzi mi tutaj o sztywne pozowane scenki, ale o drobne korekty, jakie czasem warto wprowadzić w fotografowanej scenie. Wasz klient nie ma świadomości, jak ważne jest padające światło lub jego niedostatek. Warto zająć pozycję górującą nad otoczeniem, wystarczy krzesło lub stołek, lub wprost przeciwnie – niekiedy dobrze jest podjąć próbę sfotografowania tej sceny z tzw. żabiej perspektywy, kiedy panna młoda wkłada buty albo zagląda w dół przez rozpiętą sukienkę. Ważne, by w czasie ubierania, w pomieszczeniu poza panną młodą i wami znajdowała się tylko niezbędna liczba osób potrzebna przy zakładaniu sukienki i welonu, bez przeszkadzającego i rozpraszającego tłumu.
Poza sukienką macie jeszcze do sfotografowania wiele innych atrakcyjnych sytuacji jak np.  zakładanie biżuterii.

fotograf ślubny

Fot. Elwi i Jacek Radunc www.Lovelywedding.pl 

Przejdźmy teraz do zaniedbanego dotąd pana młodego, który co prawda nie nosi welonu ale ma za to krawat lub muszkę, elegancki zegarek, czasem ozdobne spinki do mankietów i garnitur. Choć większość panów będzie twierdzić, że nie zależy im na tych zdjęciach, w praktyce odrobina narcyzmu odzywa się i u nich gdzieś pod skórą. Poświęćcie im nieco uwagi i postarajcie się o kilka niebanalnych zdjęć z przygotowań. Zwykle nie będzie oporów przed sfotografowaniem pana młodego podczas golenia w łazience czy później, na etapie wkładania koszuli. Ważne, by pokazać to w sposób naturalny, ale nie obsceniczny. Nie starajcie się na siłę zrobić zdjęcia roznegliżowanemu panu młodemu w bokserkach i czarnych skarpetkach...

fotograf ślubny

Fot. Elwi i Jacek Radunc www.Lovelywedding.pl

Zwykle podczas przygotowań panu młodemu towarzyszy ojciec, brat lub kolega ze studiów. Najciekawsze chwile to pomoc przy zapięciu spinek czy poprawki podczas wiązania krawata.

Jeśli młodzi ubierają się wspólnie, warte wspomnień są podpatrzone mimochodem chwile intymności między nimi. Rozejrzyjcie się wokół siebie, może na drzwiach lodówki wisi lista spraw do załatwienia w dniu ślubu albo inna rzecz mająca związek ze ślubem stanowiąca ciekawe uzupełnienie waszej opowieści.

Interesujący temat stanowi też otoczenie rodzinne, nieco nadpobudliwe teściowe, spięci tatusiowie, do których przed chwilą dotarło, że ukochana córka opuszcza dom rodzinny (tak tak, to tatusiowie najczęściej ronią pierwsze łzy wzruszenia...)

Prywatnie uważam, że okres przygotowań to fantastyczne chwile pełne wzruszeń i emocji, które na równi z ceremonią zasługują na naszą uwagę. Gorąco staram się namawiać wszystkich niezdecydowanych klientów, by zaryzykowali i zgodzili się na moją obecność przy nich do ostatnich godzin przygotowań. Nasza obecność w domu klienta buduje niewidzialną więź między nami a klientem, co zaowocuje w kolejnych godzinach wspólnej pracy.

fotograf ślubny

Fot. Elwi i Jacek Radunc www.Lovelywedding.pl

Pobyt w domu rodzinnym lub hotelu podczas przygotowań to również świetna okazja, by poznać najbliższe otoczenie narzeczonych. Dzięki temu, w kościele nie pomylicie chrzestnego z ojcem panny młodej. Jest to też ostatnia szansa na mały wywiad rodzinny i ustalenie ostatnich szczegółów dnia. Od chwili, kiedy młodzi wsiądą do limuzyny, wszystko potoczy się już w lawinowym tempie.

Na koniec jeszcze jedno – przygotowania to świetna okazja do wykonania zdjęć detali. Będziecie mogli spokojnie zaaranżować na swoje potrzeby jakiś kącik, by sfotografować obrączki i wiązankę ślubną. Efekt finalny zależeć będzie już tylko od waszej pomysłowości. Zwykle przydaje się obiektyw o małej odległości ostrzenia, a wręcz idealny byłby obiektyw makro, jednak nie popadajmy w paranoję, większość jasnych zoomów czy szkieł stałoogniskowych, o minimalnym dystansie na poziomie 30 cm, spisze się w tej roli  znakomicie.

fotograf ślubny

Fot. Elwi i Jacek Radunc www.Lovelywedding.pl

 

fotograf ślubny

Fot. Elwi i Jacek Radunc www.Lovelywedding.pl

Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. IV - ceremonia
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. V - przyjęcie weselne

Błogosławieństwo
W naszej kulturze do tradycji weselnej należy tzw. błogosławieństwo, jakiego udzielają rodzice swoim pociechom opuszczającym “rodzinne gniazdo". Błogosławieństwa bywają tak różne, jak różni są lud

zie. Czasem zdławionym głosem wydukane "błogosławię was na nową drogę życia", a czasem całe kartki przemówień odczytywane podniosłym tonem przez ambitnych tatusiów. Zawsze jednak towarzyszy im wzruszenie i jest to pierwszy test wodoodporności makijażu pany młodej.

To jedna z chwil, kiedy warto być przede wszystkim reporterem, cicho i dyskretnie podpatrującym rzeczywistość. Opłaca się zająć już wcześniej dogodną pozycję, bo nie będzie czasu na zmianę, jeśli okaże się, że źle stanęliście, a jakikolwiek ruch zablokował np. kamerzysta.

Jeśli warunki lokalowe na to pozwalają, możecie wykonać kilka zdjęć spomiędzy głów nowożeńców w kierunku błogosławiących ich rodziców, a następnie skupić się na emocjach, fotografując wzruszenie na twarzach. W takich momentach nieoceniony okaże się reporterski zoom (ogniskowa 24-70 mm lub podobna) lub dwa aparaty z różnymi obiektywami np 35 i 85 mm.

[kn_advert]

Uwaga:
Jeśli rodzice zapytają was przed błogosławieństwem, jak mają stanąć, warto podpowiedzieć im optymalne dla wszystkich rozwiązanie, zwracając np uwagę na układ okien, ilość wpadającego przez nie światła czy kształt pomieszczenia (może opłaca się odradzić klękanie młodych przed rodzicami, gdyż wygląda to podniośle, ale nie jest ani wygodne ani łatwe do fotografowania przez nienaturalną perspektywę). Dopilnujcie też z pozoru nieistotnych detali jak włączony w tle telewizor czy bałagan na stole. Wystarczy kilka ruchów, by zapanować nad tym i cieszyć się czystymi kadrami bez potrzeby czarowania w Photoshopie.

Podczas pobytu w domu klientów można też podpatrywać pozostałych domowników, nie tylko narzeczonych. Wyjdźcie na balkon lub taras i sfotografujcie to, co dzieje się wewnątrz, zza firan, tworząc efekt podpatrywania rzeczywistości. O ile to możliwe, zróbcie zdjęcie udekorowanego domu z zewnątrz. Jest to świetna okazja do sfotografowania limuzyny i kilku detali (często klienci dopiero oglądając zdjęcia, stwierdzają: “nie pamiętam jak był udekorowany nasz samochód", a wasze zdjęcia odświeżą im pamięć).

fotograf ślubny

Fot. Elwi i Jacek Radunc www.Lovelywedding.pl

Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. IV - ceremonia
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. V - przyjęcie weselne

Kiedy emocje opadną, rozpoczyna się prawdziwy exodus – wyjście z domu
Młodzi, popędzani przez rodziców, nagle ostro ruszają w stronę swojego ślubnego pojazdu, a wraz z nimi cały weselny orszak i rozgorączkowany fotograf z dyndającymi na szyi aparatami i ciężką torbą na ramieniu. Dobrze więc z wyprzedzeniem przygotować się do tego i mieć zapiętą torbę lub plecak, a kluczyki od samochodu schowane w kieszeni. Pomimo przezorności wielu narzeczonym czas poprzedzający ceremonię przecieka dziwnym trafem przez palce i okazuje się,  że do ceremonii zostało niebezpiecznie mało czasu. Zakładam, że swoje auto zaparkowaliście tak, by go nie szukać w pośpiechu i nie tracić czasu w pogoni z klientami. Pamiętajcie, że was również obowiązują przepisy kodeksu drogowego i nie kuście losu ani policji.

Środki lokomocji, jakimi posiłkują się narzeczeni w drodze do kościoła, bywają bardzo różne. Dominuje jednak tradycyjny samochód, a zmienia się tylko model i długość... od odrestaurowanej syrenki do hummera w wersji limo.

Jeśli macie kierowcę jesteście w luksusowej sytuacji, kto inny bowiem martwi się o jazdę a wy w tym czasie możecie próbować zapolować na ciekawe ujęcia podczas jazdy na miejsce ślubu. W wielu miejscach w Polsce kultywuje się tradycje, kiedy osoby mieszkające na trasie przejazdu ustawiają prowizoryczne "bramy" oczekując w zamian za przepuszczenie orszaku przysłowiowej gorzałki lub słodyczy (w przypadku dzieci). Nie ma reguły, ale niekiedy pomysłowość organizatorów bramy warta jest uwiecznienia na zdjęciu.

[kn_advert]

Kiedy jesteście zdani na siebie, proponuję skoncentrować się na prowadzeniu auta. Jadąc za limuzyną narzeczonych, pamiętajcie, by zachować odległość i nie zdemolować ich ślubnego samochodu podczas nagłego hamowania. Jeśli znacie miasto, postarajcie się dotrzeć na miejsce przed nimi, dbając o bezpieczne zaparkowanie. W przeciwnym razie ryzykujecie, że stracicie czas i nerwy, próbując nie spóźnić się na ceremonię. Jeśli jesteście przyjezdnymi, jedźcie w orszaku, najlepiej poproście kogoś z rodziny, aby jechał z wami jako pilot, to najbezpieczniejszy sposób, jaki znam.
Pod kościołem lub USC zwykle są zarezerwowane miejsca dla nowożeńców, nie dotyczy to fotografa. Pamiętajcie o tym i postarajcie się znaleźć odpowiednie miejsce dla swojego auta w pobliżu limuzyny państwa młodych.

Jeśli jest taka możliwość, warto dać się zaprosić do wspólnej jazdy limuzyną z młodymi. To ostatnie chwile ich narzeczeństwa, często świetna okazja do zrobienia kilku intymnych zdjęć z przedniego siedzenia.

fotograf ślubny

Fot. Elwi i Jacek Radunc www.Lovelywedding.pl

Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. IV - ceremonia
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. V - przyjęcie weselne

Ceremonia już za chwilę
Ceremonia ślubna zależnie od tego czy odbywa się w USC, czy w Kościele, ma nieco inny przebieg. Niewprawionych w boju przestrzegam - strzeżcie się USC. Pozornie wydaje  się to łatwiejszym “kawałkiem chleba" niż fotografowanie w kościołach, jest to jednak złudne przeświadczenie. W przeciwieństwie do ślubu zawieranego w kościele USC cechuje minimalizm i urzędowa oschłość. Niestety niewielu fotografów jest na to przygotowana, kiedy jedzie na swój pierwszy ślub cywilny. Pamiętam moje zdziwienie, kiedy pierwszy raz znalazłem się na takim ślubie u przemiłej pary z Poznania. Okazało się, że nie zdążyłem nawet zmienić obiektywów w aparatach, a już były życzenia i gratulacje. Spociłem się ze strachu kiedy uświadomiłem sobie, że całość zajęła kierownikowi USC około 10 minut... Warto więc przećwiczyć refleks i mieć w głowie świadomość, że akcja rozegra się w mgnieniu oka, nie dając wam czasu na korekty i szukanie ambitnych kadrów.

Przeciwieństwem USC jest ceremonia ślubna w kościele. tutaj macie mnóstwo czasu na zmianę miejsca, zmianę obiektywu czy szukanie kadru idealnego. Nie ma jednak nic za darmo...

[kn_advert]

O ile USC to ceremonia pozbawiona kościelnej wzniosłości, za to na osłodę prowadzona na luzie i bez takiej atencji (łatwiej się poruszać, trudniej kogoś obrazić swoim zachowaniem, etc.), o tyle w  czasie ślubu kościelnego mamy zwrot o 180 stopni. Pracujemy w miejscu kultu religijnego, jesteśmy intruzami naruszającymi spokój, głównie spokój księdza gospodarza. Niestety ciągle natrafiam w swojej pracy na księży “szeryfów". To osoby w poczuciu misji stawiające do pionu każdego fotografa i kamerzystę, nawet jeśli ci nie dadzą im powodu do zaczepki. Nie wypada jednak narzekać, a warto się dostosować najlepiej, jak to możliwe, do sytuacji. Zakładając, że posiadacie tzw. licencje na fotografowanie w katolickich kościołach, macie już ułatwione zadanie. Teoretycznie każdy ksiądz udzielający ślubu ma prawo tego dokumentu od was zażądać, a już na pewno o niego zapyta przy pierwszej sposobności. Oczywiście w Polsce zawierane są nie tylko śluby katolickie, jednak w waszej zawodowej praktyce dziewięćdziesiąt dziewięć procent ślubów kościelnych stanowić będą te katolickie i cywilne.

 

fotograf ślubny

Fot. Elwi i Jacek Radunc www.Lovelywedding.pl

Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. IV - ceremonia
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. V - przyjęcie weselne

Legenda, czyli fotograficzny slang fotografów nie tylko ślubnych
W tekście często pojawiły się sformułowania, które osoby spoza branży fotograficznej uznają za dziwaczne lub niezrozumiałe. Podkusiło mnie więc, by spisać je w postaci legendy:

[kn_advert]

W następnym odcinku opowiem, co dzieje się, kiedy już przekroczycie próg kościoła lub urzędu stanu cywilnego.

fotograf ślubny

Fot. Elwi i Jacek Radunc www.Lovelywedding.p



www.swiatobrazu.pl