4 października 2016, 14:43
Autor: Redakcja SwiatObrazu.pl
czytano: 2030 razy

Fotograf surferów Chris Burkard rozdaje za darmo 10 odbitek

Fotograf surferów Chris Burkard rozdaje za darmo 10 odbitek

Gdy konto Chrisa Burkarda na Instagramie zyskało 2 miliony zwolenników, fotograf postanowił oddać dziesięć odbitek o wymiarach 5x5-cali z limitowanej edycji za darmo każdemu kto tylko zechce - trzeba jedynie zapłacić za wysyłkę.

Wystarczy złożyć zamówienie i zapłacić za dostarczenie przesyłki do swojej części świata. Wysyłka na terenie Stanów Zjednoczonych to 8 dolarów, niestety dostarczenie na teren Europy jest nieco droższe i zaczyna się od 32 dolarów. Jeśli jesteście fanami jego zapierających dech w piersiach fotografii podróżniczych, warto się zastanowić. Akcja jest ograniczona czasowo.

[kn_free]
[kn_advert]
 
 
Gdy Chris Burkard  miał 19 lat, oświadczył rodzicom, że rzuca naukę dla pracy swoich marzeń: będzie fotografował surferów. Błękit nieba, gorące, tropikalne plaże i całoroczna opalenizna to było to, o czym wówczas marzył. Pracował bez wytchnienia, jednak po pewnym czasie pojawił się problem. Im więcej czasu spędzał w egzotycznych miejscach, tym mniej były one satysfakcjonujące. Wyruszył na poszukiwanie przygody, a zastał jedynie rutynę: wi-fi, telewizor, wyszukane jedzenie, wszechobecny zasięg komórkowy, miejsca przepełnione turystami w wodzie i poza nią.
 
Wtedy wyruszył w podróż po zimnych wodach - przez Rosję, Norwegię, Alaskę, Islandię. Najważniejszym aspektem podróży była trudność dostania się do tych miejsc: godziny, dnie, tygodnie na Google Earth, aby ustalić położenie najbardziej odległego skrawka plaży lub rafy. Po dotarciu na miejsce okazywało się, że pojazdy są również oryginalne: skutery śnieżne, 6-cio kołowe post sowieckie samochody, czy kilka podejrzanych przelotów helikopterem.
 
"Dopiero w Norwegii nauczyłem się szanować zimno.  Znajdowaliśmy się na maleńkim, odległym fiordzie na kole podbiegunowym. Łatwiej jest tam spotkać owcę niż człowieka, więc w razie potrzeby nie byłoby kogo prosić o pomoc. Byłem w wodzie, gdzie robiłem zdjęcia surferom, kiedy zaczął padać śnieg. Zaraz potem temperatura zaczęła spadać. Powiedziałem sobie, że nie ma mowy, żebym wyszedł teraz z wody.  Pomimo, że nie czułem nawet palca, którym miałem robić zdjęcia, nie było mowy, żebym wyszedł. W pewnym momencie poczułem, jak wiatr pędzący przez dolinę uderzył we mnie i to, co wyglądało na lekko prószący śnieg szybko zmieniło się w śnieżycę. Zacząłem tracić orientację. Nie wiedziałem, czy płynę do brzegu, czy oddalam się od niego, słyszałem tylko odległe odgłosy mew i uderzenia fal. Uratowali mnie przyjaciele.
 
Tamta wyprawa i pewnie całe to doświadczenie sprawiły, że zacząłem czuć, że każda fotografia jest niezwykle cenna, ponieważ nagle, w jednej chwili to było coś, na co musiałem zasłużyć. Zrozumiałem, że całe to marznięcie nauczyło mnie czegoś: w życiu nie ma skrótów do szczęścia. Wszystko, co jest warte zachodu, będzie wymagało odrobiny naszego cierpienia. I to małe cierpienie, które włożyłem w zrobienie moich zdjęć dodało im wartości znaczącej dla mnie o wiele więcej, niż tylko próby zapełnienia stron magazynów. Widzicie, ja zostawiłem część siebie w tych miejscach, a w zamian dostałem poczucie spełnienia, którego zawsze szukałem" – powiedział podczas wystąpienia w TED Talks Chris Burkard.
 
 
 

 



www.swiatobrazu.pl