11 sierpnia 2015, 14:45
Autor: Jay Dickman
czytano: 5395 razy

Fotografowanie ludzi w świetle zastanym - vademecum minimalisty z przypadku

Fotografowanie ludzi w świetle zastanym - vademecum minimalisty z przypadku

Z natury rzeczy ekwipunek fotoreportera czy fotografa-podróżnika powinien być ograniczony do minimum. Z tego względu światło do danego portretu aranżuję na bieżąco; rzadko kiedy wybieram się w Plener z konkretnym planem oświetlenia na myśli. Umiejętne dodanie światła na zdjęciach portretowych pozwala zaakcentować rolę głównych bohaterów; szczególnie, jeśli zastosujesz je z umiarem.

W celu uzyskania pożądanego oświetlenia staram się w miarę możliwości wykorzystywać wszelkie dostępne środki, przy czym moim głównym celem jest uzyskanie dobrej, wiarygodnej i interesującej kompozycji. Za wszelką cenę unikam zdjęć, które – zanim jeszcze zrozumie się ich ideę – skłaniają do wątpliwości typu "czy ta fotografia nie jest aby prześwietlona?". Innymi słowy, stawiam na autentyczność.

To rzekłszy, chciałbym zaprezentować kilka metod oświetlania, którymi się posługuję, wraz  z krótkim opisem ich praktycznego zastosowania w Twojej pracy.

Z drobiazgów zawsze zabieram ze sobą niewielką latarkę – nie tylko po to, by nie potknąć się i nie zniszczyć cennego sprzętu podczas nocnych eskapad, lecz także w celu subtelnego doświetlenia wybranych miejsc fotografii.

[kn_advert]

Pojęcie "światło zastane" może mieć bardzo różne odcienie. To, jakie światło rzeczywiście "zastaniesz" w danym miejscu, to często kwestia przypadku. Spójrz na przykład na fotografię pary tancerzy, zrobioną w Dubois w stanie Wyoming. Kevina Christophera spostrzegłem w chwili, gdy wychodził z lokalu po skończonym występie; pomyślałem, że to doskonała okazja do zrobienia zdjęcia, i poprosiłem go o pozowanie. Chwilę później moja żona zauważyła Gretchen, małżonkę Kevina, i namówiła ją na wspólne zdjęcie z mężem. Jedynym dostępnym źródłem światła był czerwony neon, znajdujący się przed wejściem do lokalu, ustawiłem więc obydwoje modeli w taki sposób, by światło padało na nich z boku. W połączeniu z intensywnie fioletowym niebem i świetlistymi literami neonu całość tworzy dość niezwykły portret szalonej kowbojskiej pary z Dubois!

 

Fot. Jay Dickman

 

Innym razem fotografowałem rzekę Jukon na zlecenie "National Geographic". Tematem jednego z reportaży była barka Ruby – jena z wielu barek transportowych pływających po tej olbrzymiej, liczącej ponad 3000 kilometrów rzece. Chciałem pokazać barkę przed wypłynięciem w ostatni rejs tamtego roku, rozstawiłem więc statyw z aparatem na wielkiej pryzmie składającej się z około 3000 puszek piwa, która została rozlokowana na burcie statku. Ustawiłem przysłonę f/5,6, czas ekspozycji na ½ sekundy i zacząłem "malować światłem" ciężarówkę znajdującą się w dolnej części kadru przy użyciu bardzo silnej latarki. Starałem się płynnie poruszać latarką podczas całej ekspozycji, by zamiast jednego, jasnego punktu uzyskać efekt łagodnego rozświetlenia większego fragmentu karoserii. Gdyby nie latarka, ciężarówka byłaby na zdjęciu zupełnie czarna. Sylwetka kapitana barki widoczna w sterówce oświetlona jest lampą błyskową, którą przymocowałem taśmą klejącą w rogu sterówki. Lampę wyzwalał sam kapitan Ruby – była ona podłączona do drugiego aparatu fotograficznego przy użyciu przewodu synchronizacyjnego. Kapitan naciskał spust migawki w chwili, gdy dawałem mu sygnał kiszonkową latarką, którą trzymałem w zębach. W taki oto sposób udało mi się prowizorycznie oświetlić wnętrze sterówki i ciężarówkę, zachowując przy tym poprawną ekspozycję pozostałej części sceny. Wszystko to przy użyciu światła zastanego, latarki i flesza.

 

Fot. Jay Dickman

 

Następne zdjęcie wymagało znacznego nakładu pracy, lecz zostało zrobione przy użyciu typowego sprzętu, dostępnego większości fotografów: w samochodzie policyjnym znajdowały się dwie lampy błyskowe, wyzwalane jednym aparatem – spust migawki naciskał szeryf siedzący na miejscu pasażera. Obydwa flesze były zamocowane nieco powyżej lusterek, a prowadzący do jednej z nich przewód pieczołowicie ułożyłem wzdłuż okna. Akurat to nie było takie trudne… kłopot polegał na tym, że stałem na odkrytej plandece starego cadillaca, jadącego kilka metrów przed radiowozem. Niecodzienna scena zaintrygowała niejednego kierowcę, który przejeżdżał z naprzeciwka: migający światłami samochód policyjny  w żółwim tempie "ściga" leciwego cadillaca, w którym stoi dziwny facet i mierzy do policjantów lufą obiektywu. (Nawiasem mówiąc, cała ta scena została zaaranżowana na potrzeby magazynu "LIFE"). Ponieważ chciałem, aby zdjęcie sugerowało pęd i grozę pościgu, musiałem znacznie wydłużyć czas ekspozycji. Co więcej, tylko przy odpowiednio długim czasie naświetlania szeryf miał jakąkolwiek szansę na to, by zareagować na mój sygnał i wyzwolić lampy w chwili, gdy zdjęcie było już naświetlane. Ustawiłem przysłonę na f/5,6, czas ekspozycji na ½ sekundy i zaczęliśmy eksperymenty. Po kilku próbach udało się. "Manualna" synchronizacja dwóch aparatów nie jest taka prosta!

 

Fot. Jay Dickman

 

 

Fragment pochodzi z książki "Fotografia doskonała. Jak kreować magię cyfrowego obrazu", którą SwiatObrazu.pl objął patronatem medialnym.

 



www.swiatobrazu.pl