4 października 2018, 09:22
Autor: Mikołaj Konkiewicz
czytano: 3039 razy

Bolesna lekcja, którą przyniosła awaria karty pamięci i utrata cennych fotografii

Bolesna lekcja, którą przyniosła awaria karty pamięci i utrata cennych fotografii

Każdy kto fotografował w terenie, polując na doskonałe warunki atmosferyczne wie, jak wiele wysiłku to wymaga. Gdy już wszystko się powiedzie i uda się uzyskać długo wyczekiwany kadr marzeń, nie pozostaje nic innego, jak wrócić do domu, wypocząć i zająć się pracą w cyfrowej ciemni. Czasami jednak okazuje się, że karta pamięci odmawia posłuszeństwa, a materiał zdobyty z tak dużym poświęceniem i okupiony wieloma wyrzeczeniami, przepada na zawsze.

W takich sytuacjach serce zaczyna szybciej bić, a przed oczami staje wizja utraty wszystkich bezcennych zdjęć. Q. T. Luong podzielił się z internautami swoją historią, która rozpoczyna się od niemożności odczytania przez komputer karty pamięci.

karta pamięci

[kn_free]

Zazwyczaj w takich podbramkowych sytuacjach fotografowi wystarczyło skorzystać z oprogramowania PhotoRescue. Tym razem jednak problem zdawał się być bardziej poważny, gdyż po uruchomieniu tego oprogramowania nie udało się wykryć ani jednego pliku. Fotograf próbował jeszcze poradzić sobie z problemem za pomocą programu Image Rescue firmy Lexar, jednakże i to nie przyniosło efektu. Na ekranie monitora pojawił się poniższy komunikat.

karta pamięci

Oprogramowanie odczytywało pojemność karty jako 8,2 GB, gdy ta w rzeczywistości wynosiła 64 GB. Pomoc techniczna firmy Lexar zasugerowała skorzystanie z innego oprogramowania Ontrack EasyRecovery, którego roczna licencja kosztuje 500 USD (około 1850 złotych). Co prawda istnieje możliwość darmowego wypróbowania oprogramowania i uiszczenia opłaty za dostęp do odzyskanych plików, ale i to nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Gdy problem z kartą jest natury sprzętowej a nie systemowej, można wypróbować wszystkie aplikacje dostępne na świecie, ale może to i tak nic nie pomóc.

Konieczne więc było skontaktowanie się z firmą, która zajmuje się odzyskiwaniem danych. Niestety warunki współpracy nie były satysfakcjonujące, a oferowane przez firmę rozwiązania nie gwarantowały sukcesu, jednocześnie wymuszając dokonanie opłaty. Ponadto po dokonaniu analizy problemu, okazało się, że koszta są na tyle wysokie, że nie kalkulują się fotografowi. Korzystał on z dwóch aparatów, stąd miał na szczęście do dyspozycji jeszcze kilka obrazów. Jak sam przyznaje Q. T. Loung to nie jest tak, że utracone zdjęcia nie są warte swej ceny, w szczególności biorąc pod uwagę wartość emocjonalną ich wykonania, ale po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw stwierdził, że samo zebranie doświadczenia podczas podróży może stanowić chociaż drobną rekompensatę. 

Wnioski z wynikłej sytuacji są jednak takie, że poleganie na oprogramowaniu do odzyskiwania danych lub firmach specjalizujących się w tego typu usługach mogą sprawić zawód. Stąd lepiej wcześniej zapobiec powstawaniu takich sytuacji.

Q. T. Loung nigdy wcześniej w czasie swojego 18-letniego doświadczenia z technologią cyfrową nie zaznał problemów z kartami pamięci. W przypadku tej, które odmówiła posłuszeństwa nie doszło do żadnych sytuacji, takich jak np. upadek czy wystawianie na działanie skrajnych temperatur, które mogłyby spowodować fizyczne uszkodzenia (pomijając, że producenci chwalą się, iż ich karty są na takie sytuacje odporne). Ponadto po powrocie do pracowni, fotograf wyjął kartę i od razu umieścił ją w czytniku (podczas podróży karta nie opuszczała slotu aparatu). Wszystkie te czynniki sprawiły, że Q. T. Loung nabył, jak poźniej się okazało, zbyt dużego zaufania do nośników. 

Okazuje się, że wielu profesjonalnych fotografów ma podobne doświadczenie, które utwierdza w pozornej bezawaryjności kart pamięci. Dodatkowo udawało im się odzyskać dane za pomocą oprogramowania. Q. T. Luong zwraca jednak uwagę, że wszystko to jest kwestia dużego szczęścia, a to może się kiedyś po prostu skończyć. Lepiej więc na nim nie polegać. 

[kn_advert]

Każda karta pamięci jest inna

Karta, która uległa uszkodzeniu to Lexar Professional 1000x 64GB SDXC UHS-II/U3, kosztująca około 180 złotych. Jest to więc zaawansowany i profesjonalny model. Dodatkowo została zakupiona u renomowanego i godnego zaufania dostawcy, stąd z pewnością była oryginalna. To uśpiło czujność fotografa. 

karta pamięci

Karta pamięci Lexar Professional 1000x 64GB SDXC UHS-II/U3

Q. T. Luong nie przejmował się również opiniami internautów, którzy wystawili profesjonalnym modelom kart najniższą ocenę. Dopiero po awarii nośnika przyjrzał się tym ocenom, zauważając, że w wielu wypadkach użytkownicy opisują taki sam problem, jaki spotkał jego. Okazuje się także, że nawet wśród profesjonalnych kart zdarzają się modele o lepszej i gorszej opinii, tak więc nie wystarczy wybrać "dowolnego" produktu z linii tych adresowanych do profesjonalistów. Lepiej zdecydować się na taką, która posiada najniższy współczynnik awaryjności. Część negatywnych opinii może wynikać z nieumiejętnego obchodzenia się z nośnikiem lub konfliktów na linii dostawca-klient, jednakże warto intensywniej analizować opinie negatywne niż pozytywne.

Podwójny slot na karty pamięci

Jeśli Twój aparat oferuje podwójny slot na karty pamięci, to rozwiązanie problemu jest łatwiejsze – wystarczy ustawić zapis danych tak, aby pliki były dublowane. Konieczne jest co prawda zakupienie większej liczby kart, jednakże przy obecnych niskich cenach nośników, nie jest to aż tak duże wyzwanie.

Podwójny slot dostępny jest w wyższej klasie modeli lustrzanek, a także w wybranych modelach bezlusterkowców Sony (niestety drugi slot nie obsługuje UHS-II). Ostatnie premiery bezlusterkowców Nikona i Canona zaskoczyły użytkowników tym, że nie przewidziano w tych aparatach zastosowania podwójnego slotu kart pamięci. Spotkało się to z wieloma negatywnymi opiniami, wskazując, że żaden profesjonalista nie zdecyduje się na takie rozwiązanie. Q. T. Luong zauważa jednak, że nie zawsze profesjonaliści korzystają z podwójnego slotu kart pamięci do duplikowania danych. Niektórzy chcą po prostu wykorzystywać maksymalną wydajność gniazd, natomiast inny wystrzegają się sytuacji, w której utracą świetny kadr z powodu przepełnienia karty.

karta pamięci

Nikon D750 - przykład aparatu wyposażonego w podwójny slot kart pamięci

Zdecydowanie lepiej jest jednak mieć wybór, jak wykorzystać podwójny slot kart pamięci, niż być pozbawionym takiej możliwości. W ten sposób każdy fotograf może wyrobić sobie własny styl pracy i zarządzania danymi, nie będąc przy tym ograniczonym przez technologię.

Stwórz solidną strategię tworzenia kopii zapasowych

Q. T. Luong pragnie, aby jego błąd nauczył czegoś innych. Głównym wnioskiem jest konieczność zbudowania przemyślanej koncepcji tworzenia kopii zapasowych. Warto wyposażyć się w przenośny, wzmocniony dysk SSD. Dzięki temu można już w podróży, na bieżąco, tworzyć backup danych. Problemem jest jednak fakt, że dysk zewnętrzny nie umożliwia tworzenia kopii w czasie rzeczywistym.

Podwójny slot kart pamięci nie uchroni przed ewentualnym zgubienie lub kradzieżą aparatu. Do tego może dojść awaria całego sprzętu. Minimalizowanie takiego ryzyka polega na korzystaniu z kart o mniejszej pojemności tak, aby w razie takiej nieprzyjemnej sytuacji, mieć część materiału przy sobie. Q. T. Luong wypracował więc nawyk, który polega na tworzeniu kopii zapasowych w drugim gnieździe aparatu i codziennym zapisywaniu danych na dysku zewnętrznym. 

 



www.swiatobrazu.pl