czytano: 38571 razy
Kolorowa kariera z gazety

Fotografia to dziwne medium, może wywołać estetyczną ekstazę, być dowodem w sprawie sądowej albo wynieść kogoś na piedestał lub z niego zrzucić.
Gdy w połowie XIX wieku zaczynają wychodzić pierwsze gazety w dużych nakładach, wielu malarzy "dorabia" sobie, rysując karykatury lub po prostu ilustracje dla prasy. Bo przecież tekst bez obrazka jest dużo mniej atrakcyjny. Honoriusz Daumier, wybitny francuski malarz-realista już w latach trzydziestych XIX wieku zaczął rysować dla gazet. Wyśmiewał polityków, królów, niektóre grupy społeczne – i to te karykatury przyniosły mu ogromną sławę. Nie tylko sławę – za zaangażowany społecznie rysunek pt. "Gargantua" został skazany na sześć miesięcy więzienia.
Przez kilkadziesiąt lat gazety posiłkowały się pracami rysowników, grafików, malarzy. Aż w 1865 roku opublikowano w [comment]prasie pierwsze zdjęcie. To był przełom i po nim nic już nie było takie samo. Ani pod koniec XIX wieku, ani – tym bardziej dziś – nikt już nie umie sobie wyobrazić gazety bez zdjęć. Jednak zdjęcie zdjęciu nierówne i do niedawna fotografie przede wszystkim ilustrowały, dopełniały tekst, dodawały tylko obraz do podstawowego źródła informacji, czyli pisanego artykułu. Świat jednak idzie naprzód (nie będziemy tu oceniać, czy to jest dobry kierunek) i dziś sprawa wygląda nieco inaczej.
[kn_advert]
Fotografia przejęła władzę. Może nie nad całym światem, ale nad losami bardzo wielu osób: aktorów i aktorek, muzyków, polityków, prezenterek telewizyjnych. Jedno zdjęcie może wynieść kogoś na piedestał lub jednym posunięciem kogoś stamtąd zrzucić.
Nasz kraj również znalazł się już w gronie posiadaczy obu biegunów prasowych – brukowców i eleganckich, kolorowych magazynów. W tych pierwszych zobaczymy gwiazdki z telewizora bez makijażu, wychodzące z imprezy po kilku drinkach, zobaczymy znanego polityka na plaży i najnowsze dziecko prezenterki. I żadne z tych zdjęć raczej nie ukryje zbyt dużego brzuszka lub krosty na twarzy. Wprost przeciwnie – bez tych atrybutów zdjęcie na pewno nie pojawi się na pierwszych stronach. W eleganckich miesięcznikach za to znajdziemy zdjęcia tych samych najczęściej osób, ale w jakże innych okolicznościach. Wszyscy śliczni, młodzi, uśmiechnięci. Żadna z fotografowanych osób nie miała nigdy krosty, brzuchy im nie rosną, włosy nie wypadają, paznokcie się nie łamią.
źródło: www.gala.pl
Można sobie zadać nieco filozoficzne pytanie: które z tych zdjęć pokazują rzeczywistość? Ale chyba nie o tę odpowiedź chodzi. Bo każdy z typów dzisiejszej fotografii prasowej (tej z rozmaitych kolorowych magazynów) ma swoich odbiorców i wielbicieli. A im zupełnie nie zależy na poznaniu prawdy o opisywanych osobach. A propos opisywania – warto dodać, dziś tekst zszedł do podziemia – w kolorowych pismach nie gra on prawie żadnej roli, to zdjęcie przejęło jego role i jest nośnikiem wszelkiej informacji. Dziś fotograf (ten od pięknych sesji lub paparazzo) tworzy świat gazetowy, dzięki jego pracy dowiadujemy się więcej niż od najlepszych dziennikarzy.
Z drugiej strony przybywa na świecie osób i osóbek, które zrobią wszystko, żeby ktoś opublikował zdjęcie ich pryszcza na nosie. Wydaje im się, że pokazaniem się w jakiejkolwiek pozie w kolorowej gazecie załatwi im karierę, ustawi do końca życia i wywoła uwielbienie tłumów. I nie ma żadnego znaczenia, czy osoba taka kiedykolwiek w życiu zrobiła coś wartościowego.
Dziś wytworzył się swoisty obieg zamknięty, pomiędzy kolorowymi magazynami, gwiazdkami jednego sezonu i czytelnikami, których bardzo ciekawi, co taka "znana" postać je na obiad, albo – jeszcze lepiej – z kim sypia. Jednak nie wolno zapominać, że w tym obiegu pierwsze skrzypce gra fotografia. Czy pan Daguerre mógł coś takiego przewidzieć?
www.swiatobrazu.pl