1 kwietnia 2015, 09:26
Autor: Marcin Bójko, Ewa Prus, Piotr Dębek
czytano: 12281 razy

Magiczny bokeh

Magiczny bokeh

Często spotykamy się z pytaniami, czy jakiś obiektyw rysuje ostry obraz. To pierwsza rzecz, jaką sprawdzają pasjonaci optyki. My jesteśmy skrzywieni europejskim myśleniem o detalach. Japończycy wnieśli do fotografii słowo „bokeh” i to oni nauczyli nas patrzeć na estetykę nieostrych partii obrazu.

Kiedyś brat podesłał mi zdjęcie z roznegliżowaną, obłędnie seksowną blondynką na tle wodospadu z podpisem: "Nie do końca rozumiem, jak osiągnięto ten efekt, ale jak dłużej będziesz się przyglądał, to w tle da się zauważyć wodospad". Najśmieszniejsze jest to, że często przyglądamy się zdjęciom i zupełnie nie rozumiemy, czemu jedne wydają się ciekawe, a inne nudne. Jedne piękne, a inne budzą niepokój. Na pierwszy rzut oka wszystko jest OK. Kompozycja w porządku, ostrość gdzie trzeba. No właśnie, ostrość. Tylko na nią zwracamy uwagę, zwłaszcza tu, w Europie. Przez chwilę w europejskiej sztuce obowiązywał impresjonizm, ale trwał on na tyle krótko, że pojęcie bokeh, oznaczające jakość rozmycia nieostrego drugiego planu, musieliśmy zapożyczyć od Japończyków. Swojego słowa nie mamy. A skoro nie mamy, to znaczy, że nigdy z tym problemem się nie mierzyliśmy.

Przyznam się szczerze, że odkąd pierwszy raz zacząłem analizować rozmycie nieostrych partii obrazu moich obiektywów, mam na tym punkcie obsesję. Dzięki temu rozumiem, dlaczego niektórych obiektywów nie lubię – to dlatego, że mają "brzydki" bokeh. Przy czym pojęcia "brzydki" i "ładny" nie są absolutne, jak wszystko podlegają ocenie indywidualnych gustów. Jedni rybki hodują, inni znaczki zbierają, jeszcze inni jedzą czereśnie z pestkami – co się komu podoba.

W tym miesiącu chcemy zachęcić do eksperymentów z bokehem. Niektóre są proste do przeprowadzenia i tanie, inne wymagają drogiego sprzętu – obiektywów projektowanych dla koneserów bokehu, których – sądząc po liczbie dostępnych konstrukcji pozwalających dodatkowo kontrolować rozmycie tła – nie jest jakoś obłędnie dużo. 

Obiektyw klasyczny: punkty świetlne odległe od płaszczyzny ostrzenia są wyraźnymi kółkami, a brzegi kółek są dodatkowo wyróżnione przez jasne obwódki spowodowane aberracją.

bokeh

bokeh bokeh

 

bokeh

bokeh bokeh
 
 
W obiektywie STF punkty świetlne rozmywają się od środka do brzegu. Cały czas widać obwódki od aberracji, ale charakter rozmycia jest zupełnie inny.
 
bokeh
 
bokeh bokeh

 

bokeh

bokeh bokeh

 

Bokeh i Minolta STF

Jednym z najciekawszych obiektywów, którego konstrukcja była próbą zmierzenia się z problemem panowania nad rozmyciem, jest Minolta 135 mm STF (ang. Smooth Trans Focus – płynne przejście ostrości). Minolta pokazała swój obiektyw światu w 1999 roku, w 2006 roku wraz z przejęciem całego działu fotograficznego przez Sony obiektyw wszedł do oferty "pomarańczowego giganta".

135 mm f/2,8 STF to unikatowa konstrukcja optyczna. Po pierwsze, charakteryzują go dwie liczby – otwór względny (f/2,8) i transmisja (t/4,5). Czyli obiektyw ma taką głębię ostrości jak f/2,8, ale przepuszcza tyle światła co f/4,5. Winę za słabszą światłosiłę ponosi element apodyzujący. Brzmi groźnie (apodyzacja oznacza obcięcie stopy), ale to po prostu soczewka o coraz ciemniejszych brzegach. 

Tego rodzaju elementy optyczne stosowane są w astronomii i są klasycznym przykładem optycznej akupunktury (czyli sposobu leczenia, w którym kłujemy w tyłek, żeby przestało boleć ucho). Soczewki tego typu podnoszą bowiem rozdzielczość układu optycznego w dosyć sprytny sposób – tłumiąc światło na brzegach dysków Airego, czyli plamek powstałych z punktów świetlnych na skutek dyfrakcji w obiektywach. A efektem ubocznym jest... ciekawy bokeh.

Oprócz przyciemnianej soczewki STF 135 mm ma również dwie przysłony – jedną niemal normalną z 9 listkami, a drugą niemal kołową z 12 listkami z bezstopniową regulacją. Ta druga przysłona pracuje w przedziale od t/4,5 do t/6,3. Z uwagi na to, że otwór względny nie oznacza automatycznie konkretnej ilości światła przechodzącego przez obiektyw, podawane są dwie liczby: F i T. Pierwsza to właśnie otwór względny, druga to ilość światła przechodzącego przez obiektyw (transmisja).

Obiektyw nie jest wyposażony w autofokus, a szkoda. Praca z nim zaczyna się od precyzyjnego ustawienia ostrości (w lustrzankach SLT bardzo pomaga funkcja peaking), po czym za pomocą pierścienia przysłony regulujemy wygląd tła. Najlepiej działa to w lustrzankach typu SLT, bo widzimy dokładnie taką głębię ostrości i rozmycie obrazu, jakie zostanie zarejestrowane na zdjęciu. Muszę przyznać, że zabawa jest do tego stopnia przednia, że w chwili słabości chciałem napisać nowy list do Świętego Mikołaja.

Co ciekawe, stare, analogowe aparaty Minolty potrafiły... symulować efekt STF na filmie. Polegało to na wykonaniu szybkiej sekwencji zdjęć na jednej klatce filmu (wielokrotna ekspozycja) ze zmianą parametru przysłony o 1/4 EV i odpowiednią zmianą czasu naświetlania, tak by ekspozycja pozostawała na stałym poziomie. Jedno zdjęcie składało się nawet z siedmiu takich ekspozycji.

bokeh bokeh
bokeh bokeh

Różne rodzaje rozmycia: na górze prezentujemy zdjęcie wykonane Nikonem D700 z obiektywem Sigmy (kadrowane), a na dole – Sony SLT A99 z obiektywem 135 STF.

 

To tylko niewielki fragment z archiwum cyfrowego DIGITAL FOTO VIDEO, największego polskiego magazynu fotograficznego. W sumie materiał zawiera ponad 2 tysiące artykułów i liczy ponad 10 tysięcy stron, wszystko zapisane w formie PDF, można je dowolnie dla własnego użytku kopiować i drukować. To jedna z najważniejszych pozycji wydawniczych na polskim rynku prasy fotograficznej i każdy fotograf powinien to archiwum po prostu mieć.

Przejdź do sklepu SwiatObrazu.pl i zamów archiwum miesięcznika DIGITAL FOTO VIDEO
 
 

Strona 1

Strona 1

Bokeh i Nikon Defocus Control

Równie tajemniczym i rzadko spotykanym obiektywem, tym razem ze stajni Nikona, jest konstrukcja DC (ang. Defocus Control – kontrola nieostrości). Model 135 mm f/2,0 został pokazany w 1991 roku, a jego produkcja zakończyła się 17 lat później, w 2008 roku. Kilka lat po premierze 135 f/2,0 Nikon wprowadził na rynek jego tańszą wersję – "szkło" 105 mm f/2,0. Sama konstrukcja jest opatentowana przez Nikona, nie ma więc on konkurencji. Ale to zdecydowanie obiektyw dla koneserów, wyprodukowano go w sumie raptem kilkadziesiąt tysięcy sztuk. Zważywszy, że firma niedawno świętowała wypuszczenie na rynek 75-milionowego obiektywu, "szkła" typu DC nie stanowią nawet promila produkcji.

bokeh

bokeh

bokeh bokeh

Punkt ostrości: te dwa zdjęcia różni tylko miejsce, na które nastawiona była ostrość. To sposób prowadzenia oka widza. Warto go wypróbować, by uzmysłowić sobie, jak potężnym narzędziem wyrazu dysponujemy.

Powody niskiej popularności są przynajmniej dwa. Pierwszy z nich związany jest z samą charakterystyką pracy tego "szkła" – zrozumienie, że nie jest to obiektyw zmiękczający, a zmieniający jedynie charakter obszarów nieostrych, wcale nie jest łatwe. Pamiętajmy, że miał on premierę w czasach filmowych, kiedy nie można było oglądać i porównywać efektów od ręki. Drugi problem związany był z matówkami, gdyż już w 1991 roku popularne były tak zwane jasne matówki, które nie odwzorowywały dobrze głębi ostrości przy otworach roboczych większych niż f/4. A to oznacza, że fotografowanie tym obiektywem było nie lada wyzwaniem, fotograf musiał bowiem wyobrażać sobie efekt końcowy. Mogło to również być frustrujące, co widać na zdjęciach powyżej. Zabawa w "znajdź 10 szczegółów, którymi różnią się te zdjęcia" wcale nie należy do najprostszych.

Regulacja rozmycia tła dokonywana jest metodą regulacji aberracji sferycznej obiektywu za pomocą przesuwania grupy soczewek. Fizycznie realizowane jest to poprzez obrót pierścienia na tubusie obiektywu, który domyślnie zablokowany został w pozycji zerowej, ale ma skalę przysłon oznaczoną F (front, czyli przed) i R (rear, czyli tył). Przekręcenie pierścienia w kierunku F powoduje, że rozmycie przedmiotów przed fotografowanym obiektem maleje, a za fotografowanym przedmiotem rośnie, a przesunięcie pierścienia w drugą stronę powiększa rozmycie przedmiotów przed płaszczyzną ostrości, a to, co znajduje się za płaszczyzną, staje się coraz wyraźniejsze. Powyżej publikujemy zdjęcia pokazujące, jak w praktyce wyglądają fotografie ze skrajnymi ustawieniami.

bokeh

bokeh

bokeh

bokeh bokeh bokeh

Subtelne zmiany: te trzy zdjęcia pokazują subtelne zmiany tła przy zachowaniu stałej odległości obrazowej. Główny motyw jest cały czas ostry, zmienia się tylko wygląd nieostrych obszarów z tyłu storczyka.

Inne pomysły

Przedstawione tu obiektywy dają naprawdę niesamowite możliwości kontroli rozmycia tła, ale nie są zbyt popularne, przez co są drogie, przez co nie są popularne. Słowem – zamknięty krąg. Jest kilka innych sposobów na zabawy z ostrością i nieostrością. Pierwszy to stworzenie własnego bokehu. Drugi to zabawa z obiektywem Lensbaby, który pozwala nie tylko kształtować własny bokeh, ale również przestawiać płaszczyznę ostrości. 
 
 
 
 


www.swiatobrazu.pl