czytano: 7426 razy
Nie rób zdjęć podobnych do istniejących, bo cię zaskarżą - więcej informacji
Każdy z fotografów ma swoich mistrzów, na których się wzoruje, ale zbyt duża inspiracja to prosta droga do katastrofy, która swój finał może mieć w sądzie.
Jak zareklamować angielską herbatę? Najlepiej używając najbardziej znanych brytyjskich symboli. Big Ben, piętrowy autobus i fotografia reklamowa gotowa. Zanim jednak umieścimy takie zdjęcie na opakowaniu produktu, warto zrobić research czy podobna praca już nie powstała. Temple Island Collection, firma produkująca pamiątki z Londynu, wygrała sprawę o naruszenie praw autorskich przeciwko producentowi herbaty New English Teas. Pisaliśmy już o tej sprawie tutaj, teraz podajemy szczegóły.
Zdjęcie na opakowaniu herbaty przedstawiało czerwony autobus na czarno-białym tle. Identyczną fotografię sprzedawała firma pamiątkarska. Prace są niemal identyczne pod względem konwencji i kolorystyki, różnią się jedynie nieznacznie kompozycją.
Fot. Temple Island Collection
Fot. New English Teas
Sędzia Briss QC zadecydował, że zdjęcie użyte do reklamy herbaty jest na tyle podobne do tego wykonanego po raz pierwszy dla Temple Island Collection, że narusza prawa autorskie pierwowzoru. Przyznał także, że decyzja w sprawie wyroku nie należała do najłatwiejszych. Jesteśmy obecnie zalewani obrazami, obrazy kopiują obrazy. Często ciężko jest jednoznacznie stwierdzić, czy mamy do czynienia ze zbyt odważnym wzorowaniem się na czyimś dziele, czy już z plagiatem. Ostatecznym argumentem dla sędziego był zauważalny gołym okiem fakt, iż znaczna część fotografii reklamującej herbatę została odtworzona na podstawie oryginału. Mimo, że zdjęcie nie jest wierną kopią pierwowzoru, sędzia orzekł, że narusza intelektualną twórczość fotografa pracującego dla Temple Island Collection. Chodziło o kontrast wizualny pomiędzy czerwonym autobusem, a czarno-białym tłem. Producent herbaty sprawę przegrał i musi zapłacić ponad 14 tysięcy funtów za tantiemy i umowę licencyjną.
Proces pomiędzy dwiema brytyjskimi firmami przypomina niedawny konflikt Rihanny oraz Davida La Chapelle. Znany fotograf pozwał piosenkarkę o nadmierną inspirację jego twórczością przy produkcji teledysku S&M. Gdzie Waszym zdaniem przebiega granica pomiędzy zbyt dużą inspiracją a plagiatem?
www.swiatobrazu.pl