18 czerwca 2010, 10:57
Autor: Piotr Dopart
czytano: 48624 razy

Nikon COOLPIX L110 - test

Nikon COOLPIX L110 - test

Nikon COOLPIX L110 to kompakt typu megazoom, który pozwala na piętnastokrotne powiększenie fotografowanej sceny, cechujący się także zaawansowaną automatyką i dobrą stabilizacją obrazu. Jednak najważniejszą jego cechą jest niewygórowana jak na sprzęt tej klasy cena. Przekonajcie się czy warto ją wyłożyć czytając nasz test.

Nikon COOLPIX L110 cechuje dość standardowy jak na ten typ aparatu. Choć sprzęt jest lekki i ma niewielkie rozmiary, to zdecydowanie trudno go nazwać kieszonkowym - wystający obiektyw sprawia, że zmieszczenie aparatu w kieszeni kurtki może nastręczać problemów. Niestety, tu pierwsza uwaga: o ile widać wysiłek producenta włożony w ograniczenie wielkości kompaktu, to brak obecnego w wielu zaawansowanych kompaktach pokrętła i zastąpienie go przyciskiem włącznika jest decyzją chybioną. Koło nastaw zdecydowanie ułatwiłoby obsługę urządzenia, o czym później, zaś zwiększenie ilości elementów na korpusie o jeden element z pewnością nie skrzywdziłoby potencjalnego użytkownika.

nikon coolpix l110 test
Nikon Coolpix L110 / fot. Nikon

Czarna obudowa z dużym, wygodnym "gripem" wykonana jest z tworzywa sztucznego, zaś gumowane elementy ułatwiają pewne uchwycenie aparatu. wyprofilowane miejsce na umieszczenie kciuka dodatkowo zmniejsza szansę na upuszczenie aparatu. Obiektyw L110 wysuwa się po włączeniu aparatu i zmienia rozmiary w trakcie zoomowania, osłonę obiektywu trzeba ściągać ręcznie. Na górze kompaktu znajduje się lampa błyskowa, wysuwana ręcznie w razie potrzeby, a na tylnej ściance urządzenia znajdziemy duży wyświetlacz LCD. Przy spuście migawki znajduje się dźwignia odpowiadająca za regulację ogniskowej, a także powiększenie zdjęć w trybie odtwarzania. Elementami zwracającymi uwagę są dedykowany przycisk nagrywania wideo, umożliwiający praktycznie natychmiastowe przygotowanie aparatu do nakręcenia filmu, a także mikrofon stereo i głośnik, pozwalający na rejestrację dźwięku w tymże (a także odtworzenie go w trybie podglądu). Wielu fotografom życie ułatwi standardowy gwint statywowy na spodzie aparatu.

Umiejscowienie przycisków sprawia, że wygodne sterowanie funkcjami aparatu nie nastręcza większych trudności.

Wygląd

Obsługa

Przechodzimy do obsługi kompaktu Nikon COOLPIX L110 i napotykamy pierwsze, gigantyczne rozczarowanie. Aparat wyposażony w przyzwoitą jak na kompakt optykę o olbrzymim zakresie ogniskowych aż prosi się o tryby PASM, jednak próżno szukać manuala, czy choćby podstawowych preselekcji. Zdawałoby się, że producent sam nie wie do kogo kieruje swój produkt, gdyż początkującego lecz ambitnego fotografa zwyczajnie zirytuje bycie potraktowanym jak prowadzone za rękę dziecko - a przecież poza tą grupą docelową raczej wątpliwe by ktoś zdecydował się na zakup L110. Jedyne co może uratować go w tej sytuacji to cena, według serwisu Skąpiec.pl zaczynająca się od 870 złotych. Co z tego jednak, jeśli klient zniechęci się do marki z powodu ograniczania swoich możliwości? Wielki minus, Nikonie.

nikon coolpix l110 test
Nikon Coolpix L110 / fot. Nikon

Przyciski potrafią sprawiać problemy, szczególnie jeśli chodzi o włącznik, który wymaga nawet kilkakrotnego mocniejszego przyciśnięcia, a także przycisk uruchamiający tryb odtwarzania, który również potrafi być dość narowisty. Dźwignia zmiany ogniskowej i spust migawki działają, na szczęście, bez zarzutu.

Mimo ograniczenia liczby opcji do minimum, w menu łatwo się pogubić, gdyż jego zawartość zmienia się w zależności od wybranego ustawienia (w trybie Easy Auto część opcji zamiast "zacienić się" zwyczajnie znika). Choć było to prawdopodobnie podyktowane chęcią ułatwienia życia użytkownikowi, to realizacja jest idealną ilustracją przysłowia "dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane". Zdecydowaną zaletą jest fakt, że nurkowanie w menu jest potrzebne z rzadka, szczególnie jeśli używamy trybu łatwej automatyki (wspomniany Easy Auto) - aparat dobiera w nim wszystkie ustawienia, a do fotografa należy wyłącznie wykadrowanie i naciśnięcie przycisku.

nikon coolpix l110 test
Nikon Coolpix L110 / fot. Nikon

Choć producent daje możliwość ręcznego ustawienia balansu bieli (w trybie Auto), to ten automatyczny radzi sobie z właściwym odwzorowaniem barw zupełnie dobrze i całkiem szybko, co pozwala skupić się na robieniu zdjęć i umożliwia szybkie przygotowanie aparatu do "strzału". To ostatnie jest prawdą o ile nie zapomnimy zdjąć pokrywki z obiektywu. Niestety, frustrująca przypadłość wielu kompaktów w postaci wyświetlenia błędu i prośby o restart urządzenia ma miejsce także i tu, więc jeśli w pośpiechu zapomnimy odkryć szkło przed uruchomieniem aparatu, to stracimy jakieś 10 sekund na wyłączenie i włączenie aparatu. Czas ów umili nam cieszący uszy dźwięk powitalny, który na szczęście da się wyłączyć, wraz z innymi odgłosami.

Ustawienie ISO, tak jak White Balance, można regulować w trybie Auto. Zakres czułości mieści się w przedziale od 80-1600 (3200 i 6400 są osiągalne po ograniczeniu rozdzielczości zdjęć do 3,1 megapiksela).

Na zakończenie tej sekcji trzeba wspomnieć o rewelacyjnym hybrydowym systemie stabilizacji obrazu, który sprawuje się naprawdę dobrze w trudnych warunkach. Wykonywanie zdjęć "z ręki" nie powinno nastręczać trudności nawet jeśli ręce trzęsą nam się z zimna, a ilość światła jest, delikatnie mówiąc, niewystarczająca. Niestety, tyczy się to kombinowanej stabilizacji matryca+obiektyw; podczas nagrywania wideo system sprawuje się nieco słabiej.



Optyka

Zastosowany w Nikon COOLPIX L110 obiektyw to 15-krotny zoom optyczny NIKKOR 5-75mm (ekwiwalent dla małego obrazka 28-420mm) o jasności f/3.5-5.4. Zakres zooma pozwala na osiąganie bardzo dobrych przybliżeń, a stabilizacja pozwala na użycie dłuższych czasów i świetnie niweluje drżenie ręki, co w efekcie pozwala na wykonanie nieporuszonego zdjęcia nawet bez statywu. Dodatkowo rekompensuje to niską jasność optyki.

Można mieć raczej tylko niewielkie zastrzeżenia pod adresem jakości szkła. Ostrość pozostaje na przyzwoitym poziomie, a obiekty mają tylko minimalnie rozmyte krawędzie. Poważną wadą L110 w tym względzie jest za to gubienie ostrości w lewym górnym rogu kadru przy minimalnej ogniskowej - ta cecha znacząco obniża ocenę jakości sprzętu. Niestety, problem jest chyba typowy dla kompaktów tego producenta: w teście aparatu Nikon COOLPIX S1000pj zauważyliśmy identycznie rozmazane fragmenty. Zastosowany obiektyw odrobinę gorzej wypada pod względem aberracji chromatycznej - kolorowe otoczki przy krawędziach potrafią być widoczne dość wyraźnie, choć dla laika efekt może być niedostrzegalny.

Dystorsja jest bardzo dobrze korygowana, więc pod tym względem L110 nic nie można zarzucić.



Matryca

Nikon zdecydował się na umieszczenie w COOLPIX L110 czip o przekątnej 1/2,3 cala, czyli jeden z najmniejszych rozmiarów na rynku. Dlatego też nietrudno było przewidzieć, że umieszczenie 12,1 milionów czujników zemści się na jakości fotografii. Jeśli jednak ktoś miał w tej kwestii wątpliwości, to zapraszamy do rozwiania ich przy zestawieniu poniżej. Ogólnie rzecz biorąc, upakowanie tylu elementów światłoczułych na tak niewielkiej powierzchni sprawia, że nawet przy ISO 80 (sic!) widać zaczątki szumów. Detale zaczynają poważnie zanikać przy ISO 400, a ISO 800 to najwyższa wartość z akceptowalną utratą szczegółów. Wartości ISO 3200 i 6400 to mrzonka, tym bardziej że osiągalne są dopiero po zmniejszeniu rozdzielczości zdjęć do 3,1 megapikseli. Niestety, na przykład kawałek drewna z widocznymi słojami staje się na zdjęciu na pierwszy rzut oka niemal jednolitą powierzchnią.

 KLIKNIJ NA OBRAZEK, by wyświetlić oryginalny plik w nowym oknie

ISO 100
 nikon coolpix l110 test
ISO 400
nikon coolpix l110 test 
ISO 800
 nikon coolpix l110 test
ISO 1600
nikon coolpix l110 test 
ISO 3200
 nikon coolpix l110 test
ISO 6400
 nikon coolpix l110 test
 

Z pewnością przydatna jest opcja ustawienia dopuszczalnego zakresu czułości ISO, która pozwala wybrać jakich wartości będzie trzymał się automat aparatu. Pozwoli to mieć wpływ na generowane przez L110 szumy.



Fotografowanie

Lista trybów fotografowania dostępna w aparacie Nikon COOLPIX L110 jest raczej mało imponująca. Do wyboru mamy:

Podgląd wykonywanego zdjęcia odbywa się poprzez ekran LCD o przekatnej 3 cale i rozdzielczości 460 tysięcy pikseli, który zapewnia dużą wygodę kadrowania i przeglądania zdjęć. Niestety, konstruktorzy nie zapewnili przyzwoitej alternatywy w postaci wizjera, czy to elektronicznego czy optycznego. AF ostrzy na zasadzie detekcji kontrastu, co sprawdza się przy dobrym oświetleniu, jednak w przypadku zdjęć w niedogodnych warunkach ostrość zaczyna się nieco gubić - wtedy aparat korzysta z wbudowanej lampy wspomagającej AF. Choć dzięki dobrej jakości ekranowi możemy w miarę łatwo skontrolować ewentualne problemy z fokusowaniem, to brak MF na wyposażeniu aparatu sprawia, że nawet jeśli zauważymy problem, to możemy co najwyżej pozgrzytać zębami w słusznej frustracji.

Automatyczne ustawianie balansu bieli sprawuje się nieźle, zaś w razie gdyby to nie wystarczyło, włączenie trybu auto daje nam dostęp do manualnej nastawy WB (do wyboru podstawowe tryby programowe: automatyczny, światło dzienne, chmury, świetlówki, żarówki i lampa błyskowa) lub samemu ustawić temperaturę barwową.

Jeśli chodzi o opcje kolorystyczne, to oprócz trybu standardowego aparat posiada także opcję fotografowania w kolorach żywych (vivid), czerni i bieli, sepii i cyjanotopii - nie różni się w tym od modelu S1000pj.



Filmowanie

Tryb filmowania w jakości HD 720p sprawuje się całkiem nieźle, choć przy jaskrawych światłach padających na wprost zaczynają pojawiać się przepalone pionowe paski. Niestety, dość czuły mikrofon zdaje się lepiej rejestrować dźwięk *z tyłu* aparatu, niż od jego frontu, co nie każdemu musi odpowiadać. Użytkownik, który ma w zwyczaju głośno słuchać radia na odtwarzaczu podczas filmowania nie powinien się zdziwić, jeśli usłyszy na filmie dźwięki wydobywające się ze słuchawek. Taka charakterystyka przyda się za to tym, którzy lubią opatrzać nagrania wideo swoim komentarzem jeszcze w trakcie kręcenia - jest niemal pewnym, że własny głos z dystansu jednego metra będzie lepiej słyszalny niż to, co dzieje się w tej samej odległości po przeciwnej stronie obiektywu.



Pamięć, złącza, zasilanie

Nikon COOLPIX L110 zasilany jest przez komplet 4 baterii typu AA (standardowe paluszki), które według deklaracji producenta powinny wystarczyć na wykonanie około 900 zdjęć. Łatwo w to uwierzyć, gdyż podczas tygodniowego użytkowania aparatu wystarczył ten sam komplet baterii, który przyjechał wraz z aparatem. Zarejestrowane materiały można przesłać na komputer przy pomocy kabla typu miniUSB, lub obejrzeć na dobrej jakości wyświetlaczu dzięki obecnemu na boku złączu HDMI.

Wspomniane wykorzystanie baterii AA do zasilania może budzić skrajne uczucia, od radości do nienawiści. Osobiście nie mam zdania w tej kwestii, lecz uważam, że projektant odpowiedzialny za L110 ma jakiś nieuregulowany zatarg z resztą ludzkości. Dowodem na to jest umieszczenie slotu na kartę pamięci (obsługiwany jest typ SD/SDHC) pod tą samą klapką na spodzie aparatu co miejsce na komplet baterii. Na pierwszy rzut oka rozwiązanie nie wydaje się złe, jednak konieczność wyłączenia aparatu tylko po to aby wymienić kartę pamięci prędko da się we znaki, szczególnie osobom niecierpliwym. Wisienką na tym torcie z dziegciu jest fakt, że baterie mają tendencję do wysuwania się i wypadania (nie istnieje żadna blokada która by je przed tym zabezpieczała), a zamknięcie pokrywy to zadanie wymagające sporo cierpliwości, gdyż niejednokrotnie utrudniają je... same baterie.

Obsługiwana karta pamięci to typ SD/SDHC, co zapewnia możliwość skorzystania z jednego uniwersalnego nośnika wymiennego na kilku różnych aparatach, zaś w razie potrzeby można też zapisywać materiały na 42-megabajtowej pamięci wewnętrznej aparatu. Ta ostatnie jednak nie pomieści zbyt wiele zdjęć - jedno w najwyższej jakości potrafi zajmować ponad 5 megabajtów, zaś 20 sekund materiału wideo - ponad 20 MB.



Podsumowanie

Aparat Nikon COOLPIX L110 nazwałbym przeznaczonym dla ambitnych amatorów o napiętym budżecie. Z jednej strony jest to bądź co bądź wydajny megazoom o świetnym współczynniku jakości do kosztów (niecałe 900 złotych to cena bardzo konkurencyjna na tym rynku). Z drugiej - wyobrażam sobie, że większość przedstawicieli grupy docelowej zechce dozbierać brakującą kwotę na sprzęt, który zapewniał będzie lepsze możliwości, głównie w zakresie dostępnych opcji i trybów. Wychodzi więc na to, że osoby potencjalnie zainteresowane kupnem aparatu Nikon COOLPIX L110 to początkujący fotoamatorzy, którzy potrzebować będą aparatu do dokumentowania okazji rodzinnych i wycieczek. Tylko tyle i aż tyle.

Nikon COOLPIX L110 - ocena końcowa

nikon coolpix l110 test

Przyznaję ocenę dobrą, choć gdyby nie cena sprzętu nota byłaby o pół stopnia wyższa - potencjalny użytkownik musi sam podjąć decyzję co jest w stanie poświęcić dla niskiego kosztu zakupu.

nikon coolpix l110 test
Nikon Coolpix L110 / fot. Nikon

Zalety:

Wady:

 


Przykładowe zdjęcia

 

 
 
nikon coolpix l110 test nikon coolpix l110 test
 
 
 
 
nikon coolpix l110 test
nikon coolpix l110 test
 
 
 
 
nikon coolpix l110 test
nikon coolpix l110 test
 
 
 
 
nikon coolpix l110 test
nikon coolpix l110 test
 
 
 
 
nikon coolpix l110 test
nikon coolpix l110 test
 
 
 
 
nikon coolpix l110 test
nikon coolpix l110 test
 
 
 
 
nikon coolpix l110 test
nikon coolpix l110 test
 
 
   
nikon coolpix l110 test nikon coolpix l110 test
   
   
nikon coolpix l110 test nikon coolpix l110 test
   
   
nikon coolpix l110 test nikon coolpix l110 test
   
   
nikon coolpix l110 test nikon coolpix l110 test
   
   
nikon coolpix l110 test nikon coolpix l110 test
   
   
nikon coolpix l110 test nikon coolpix l110 test
   

 

 



www.swiatobrazu.pl