27 października 2008, 22:46
Autor: Marek Mosiński
czytano: 6082 razy
Osiodłaj lustrzankę i galopem po Oscary
Jeszcze do niedawna mało kto myślał o tym, że lustrzanki będą kręcić filmy. I to w rozdzielczości HD. Po ukazaniu się na rynku pierwszego takiego aparatu - Nikona d90, entuzjastów tego rozwiązania było równie wielu co sceptyków, choć wydaje się że jest to nieunikniony kierunek ewolucji cyfrowego sprzętu. Nie trzeba było długo czekać na odpowiedź Canona i pełnoklatkowego EOSa 5D Mark II. Pozostaje jednak pytanie: czy to ślepy zaułek ewolucji aparatów, który pozostanie rzadko używanym "wodotryskiem", czy może stanie się popularnym rozwiązaniem wykorzystywanym w niskobudżetowych filmach i serialach?
Pomimo wysokiego stopnia zaawansowania technik cyfrowych, największe superprodukcje w dalszym ciągu są kręcone kamerami analogowymi. Przekłada się to zarówno na jakość obrazu, jak i na koszta. W trakcie produkcji filmu zużywane są kilometry kosztującej majątek taśmy 35mm (jedna sekunda filmu zajmuje około 40cm taśmy, co daje 2880 metrów dla 120 min filmu... nie licząc na przykład dubli). Optyka - tego zagadnienia również nie można pominąć, ma ogromny wpływ zarówno na jakość, jak i możliwości kształtowania obrazu. Ale kamery oferujące wymienne obiektywy również nie są tanim rozwiązaniem. Zakładając więc, że obraz wyświetlany będzie nie w sali kinowej tylko w telewizorze, a 25 lub 30 klatek na sekundę i rozdzielczość 1080p wystarczy do uzyskania materiału dobrej jakości, czemu nie wykorzystać do nagrań cyfrowej lustrzanki?

Pomysł ten jednak już na początku napotyka problemy. Kamery profesjonalne i półprofesjonalne są gabarytowo dużo większe od konsumenckich z jednej prostej przyczyny: odpowiedni ciężar, wyważenie oraz chwyt urządzenia są niezwykle ważne dla stabilnego prowadzenia kamery. Brak również możliwości zamontowania aparatu w zunifikowanym dla przemysłu kinematograficznego systemie szynowym 15mm (slużacym do montażu kamer i akcesoriów). Przykładowy 5D Mark II podczas kręcenia filmu ma dwie możliwości ustawiania ostrości: automatyczna (używając systemu detekcji kontrastu), oraz manualna - przy użyciu pierścienia znajdującego się na obiektywie. Drugie rozwiązanie daje lepszą kontrolę, ale zważając na średnicę pierścienia precyzyjne manipulowanie może być utrudnione.
Wymienione niedogodności mogą spowodować, że potencjał drzemiący w "filmowych" lustrzankach (a przede wszystkim w ich wymiennej optyce!) pozostanie niewykorzystany. Szczęśliwie, dostrzegły go już niektórzy producenci akcesoriów. Na przykład w ofercie firmy
Redrock Micro pojawiło się "urządzenie" zwane DSLR Bundle. Nie zamieni co prawda nowego Nikona czy Canona w cyfrową kamerę 35mm, ale może spowodować że możliwości oferowane przez te aparaty nie będą wykorzystywane tylko przy okazji, lub traktowane jedynie jako wspomniane wczesniej "wodotryski". Na czym polega DSLR Bundle? Otóż jest to urządzenie mające gabarytowo i funkconalnie upodobnić lustrzankę do kamery. Umożliwia odpowiednie wyważenie sprzętu niezbędne do wygodnego operowania na statywie, a w połączeniu z naramiennym uchwytem również ustabilizować ujęcia "z ręki". Posiada specjalną "rączkę" ułatwiającą filmowanie z żabiej perspektywy. Urządzenie zapewnia zgodność z systemem szynowym 15mm. Dodatkowo, dzięki dużemu pierścieniowi i systemowi Follow Focus pozwala na dużo bardziej płynną i precyzyjną kontrolę nad głębią ostrości. Co prawda w dalszym ciągu nie rozwiązuje to pewnych "ułomności" aparatów względem profesjonalnych kamer, ale w końcu zewnętrzne akcesoria nie mogą wplynąć na czysto sprzętowe zagadnienia. Chociażby takie jak możliwość sterowania prędkością filmu - profesjonalne kamery filmowe umożliwiają nagrywanie z prędkościa od 1 do 170 klatek na sekundę. To zostawia aparaty daleko z tyłu, ale z drugiej strony - pozostawia ścieżkę rozwoju dla tego typu sprzętu.

źródło: www.redrockmicro.com || DSLR Bundle
źródło: www.redrockmicro.com || DSLR Bundle
Czy rozwój tego typu akcesoriów może przenieść lustrzanki cyfrowe w krąg profesjonalnych lub półprofesjonalnych zastosowań filmowych? Relatywnie niska cena takiego zestawu, nawet ze szkłami wysokiej jakości może wpłynąć na taką migrację. Rzecz jasna niska w porównaniu z kamerami cyfrowymi 35mm oferującymi wymienną optykę. A możliwość użycia jasnych stałoogniskowych obiektywów, czy na przykład rybiego oka może kusić do eksperymentów. Inną sprawą jest użyteczność takiego urządzenia - mając pod ręką odpowieni aparat oraz DSLR Bundle, osoby obsługujące śluby mogą mieć niezłe pole do popisu: film w rozdzielczości HD, i "przy okazji" zdjęcia z pełnoklatkowej lustrzanki.
Znane przysłowie mówi, że jeśli coś jest do wszystkiego, jest tak na prawdę do niczego. Czas pokaże, jak ma się ono do ostatnich modeli Canona, Nikona, oraz lustrzanek innych producentów w których zapewne niebawem pojawi się możliwość nagrywania filmów. W kwestii jakości zdjęć nie trzeba już chyba nikogo przekonywać - w internecie dostępne są ogromne ilości sampli z obu modeli. Poczekajmy więc na pierwszy głośny film nakręcony... aparatem.
www.swiatobrazu.pl