czytano: 79381 razy
Panasonic Lumix DMC-LX5 - test aparatu

Każdy użytkownik lustrzanki choć od czasu do czasu marzy o tym, aby cały swój cenny sprzęt zamienić na coś małego i poręcznego (czytaj kompakt) o podobnej funkcjonalności. Wybór kompaktów jest ogromny, ale tych, które potrafią choćby w niewielkim stopniu zastąpić lustrzankę - tylko kilka. Od lat taką opinię ma seria G Canona, w tym roku pojawił się Nikon Coolpix P 7000. Firma Panasonic celująca w coraz to bardziej wyrafinowanych odbiorców stworzyła też własną serię LX i aparatem LX3 pokazała, że może robić to dobrze. Właśnie, po zgrabnym przeskoczeniu nielubianej w Kraju Kwitnącej Wiśni liczby 4, przyszedł czas na odsłonę jego następcy - czyli Panasonic Lumix DMC-LX5.
Aparat jest bardzo mały i... ciężki. To, co przyjemnie zaskakuje przy pierwszym kontakcie, to waga i dobre wyważenie korpusu, odbierane jako znak solidności i trwałości. Wrażenie to potęguje całkowicie metalowa obudowa z gumową, ale imitującą skórę, okleiną na uchwycie. Po prostu klasyka. Cały aparat swoim wyglądem przypomina dalmierzowe konstrukcje firmy Leica, ale bez dosłowności. Jest to podobieństwo uchwytne, ale nie nachalne. Dzięki temu Panasonic Lumix DMC-LX5 ma swój niepowtarzalny styl. Do innych Lumixów nawiązuje rozmieszczenie elementów obsługi i typowe dla tej firmy rozwiązania, jak choćby koło nastawcze pod kciuk działające poprzez obrót i wciśnięcie. Generalnie, kto choć raz fotografował zaawansowanym kompaktem lub bezlusterkowcem Panasonika, może od razu brać się za zdjęcia, bez czytania instrukcji obsługi.
Włączanie lampy błyskowej rozwiązane jest w sposób rzadko spotykany w kompaktach. Unosi się ona po wciśnięciu umieszczonego za nią przycisku. W ten sposób fotograf ma pełną kontrolę nad błyskiem (świeci – nie świeci) bez kłopotliwego grzebania w menu. W swoich materiałach producent unika podania liczby przewodniej lampy, określając zakres jej użyteczności na "0.8–7.2m (Wide/ISO Auto), 0.3–4.4m (Tele/ISO Auto)". Jest to dość duży zakres odległości, ale zapewne przyjęto dla niego wysokie wartości ISO przy niskich parametrach przysłony. Z reguły urządzenia tego typu nie mają liczby przewodniej większej niż 10–11 i należy przyjąć, że tak jest i w tym wypadku. W odróżnieniu jednak od większości kompaktów aparat posiada sanki dla dodatkowej lampy błyskowej, co znacznie poszerza jego funkcjonalność.
Panasonic Lumix DMC-LX5 |
Jedyną, widoczną wadą korpusu jest gniazdo statywowe, umieszczone nie centralnie, lecz z boku dolnej ścianki. W zasadzie uniemożliwia to prawidłowe panoramowanie i dziwi w tak wyrafinowanej konstrukcji.
Ciekawym elementem sterowania są dwa duże suwaki umieszczone na tubusie obiektywu. Górnym można zmieniać format kadru od typowego dla matrycy 3:2, przez 4:3, 16:9 aż po 1:1. Wygląda to ciekawie, ale użyteczność takiego rozwiązania jest niewielka i dotyczy raczej początkujących amatorów, którzy chcieliby poeksperymentować z kadrem. Zazwyczaj bowiem będziemy dążyli do pełnego wykorzystania zapisu matrycy, zostawiając kadrowanie na czas obróbki komputerowej, chyba, że ktoś preferuje konkretne ustawienie, np. kadr kwadratowy. Wtedy jednak ustawia taką wartość na stałe w menu i łatwo dostępna zmiana tej opcji nie jest mu potrzebna. Inaczej przedstawia się sprawa z drugim suwakiem, umieszczonym z lewej strony tubusu. Zarządza on przełączaniem obiektywu w tryb makro, bardzo skuteczny. Oprócz tego można tym samym przełącznikiem ustawić tryb ostrzenia ręcznego. W przeciwieństwie do poprzedniego, przełącznik ten nie jest wygodnie umieszczony. Z reguły po ustawieniu w pozycji makro, zapomina się o jego ponownym przełączeniu i wykonuje następne zdjęcia, nie mające z makrofotografią nic wspólnego. Jedynie mała ikonka na wyświetlaczu ostrzega o tym fakcie, ale ginie ona w morzu innych oznaczeń.
Wyświetlacz cyfrowy o przekątnej 3 cali i rozdzielczości 460 tys. punktów jest jasny i daje dobrej jakości obraz. Jak każdy wyświetlacz tego typu sprawdza się świetnie w pomieszczeniach i miejscach o ograniczonym naświetlaniu. W silnym, jesiennym słońcu nie daje jednak fotografującemu żadnych szans na prawidłowe kadrowanie. Obraz nie staje się całkowicie niewidoczny, jak na ekranach z przed kilku lat, ale bardzo "wyprany" z kolorów i mało szczegółowy. Samo patrzenie na ekran w takich warunkach jest nieprzyjemne, o radości fotografowania nie ma mowy. Na szczęście producent przewidział możliwość dołączenia opcjonalnego wizjera elektronicznego, który wsuwa się w sanki od lampy błyskowej (znajdują się tam odpowiednie styki).
Strona 1
Strona 2
Panasonic Lumix DMC-LX5 to przede wszystkim jednak, sygnowany marką LEICA, obiektyw o zakresie ogniskowej 5.1–19.2 mm, czyli 24–90 mm w przeliczeniu na klatkę 35 mm i niesamowitej jak na kompakt jasności f/2,0 dla szerokiego kąta i f/3,3 dla ustawienia Tele. To on głównie powoduje, że aparat zalicza się do wąskiego grona profesjonalnych kompaktów. Dziesięć elementów optycznych w dziewięciu grupach, w tym aż trzy soczewki sferyczne (dwie dwustronnie) to bardzo dużo jak na tego typu konstrukcję i wyraźnie lepiej od poprzednika, czyli Panasonic Lumix DMC-LX3. Obiektyw rysuje ostro i, mimo tak dużego otworu przysłony, bez wyraźnych dystorsji i zauważalnych aberracji, przy czym na pochwałę zasługuje sprawność autofokusa, choć akurat to nie może to dziwić w Panasonicu. Sama średnica pierwszej soczewki jest, jak na tak mały aparat, pokaźna. Wygląda to bardzo profesjonalnie i solidnie, ale wywołuje obawę o możliwość powstawania odblasków. Na szczęście jakość powłok antyrefleksyjnych jest na tym samym poziomie co reszta konstrukcji. Flarę obiektywu można uzyskać, ale niewielkich rozmiarów i tylko fotografując ze światłem w kadrze. Wspaniałą zabawą jest fotografowanie z niewielkiej odległości – w trybie makro obiektyw ostrzy już od jednego centymetra. Małe owady, świat roślin, niewielkie przedmioty na pierwszym planie i rozmyte tła – bardzo łatwo i w przeciwieństwie do wielu kompaktów, naprawdę w dobrej jakości.
Za jakość zdjęć oprócz obiektywu odpowiadają jeszcze inne elementy konstrukcji, z których niewątpliwie najważniejszymi są układ stabilizacji obrazu (Optyczny Stabilizator Obrazu O.I.S.) oraz matryca CCD 1/1,63 cala o rozdzielczości 10,1 megapiksela. Została ona przeniesiona z poprzedniego modelu ale podniesiono jej czułość i poprawiono nasycenie barw. Zaprzęgnięcie jej do pracy z nowym procesorem Venus Engine FHD pozwoliło na osiągnięcie wysokich ISO bez nadmiernej utraty jakości obrazu. I tu dotykamy pewnego problemu. Od jakiegoś czasu wygasa wyścig na megapiksele – zupełnie irracjonalny i mający znaczenie tylko marketingowe, zastępuje go jednak licytowanie się wysokimi wartościami czułości. LX 5 co do wielkości matrycy zachował zdrowy rozsądek 10 mln pikseli to ilość całkowicie wystarczająca większości fotografujących i gwarantująca wykorzystanie rozdzielczości obiektywu. Co do czułości – w pogoni za konkurencją, Panasonic zdecydował się na krok dyskusyjny. Aparat osiąga 12800 ISO ale informacje do pojedynczego piksela obrazu są wtedy zbierane z kilku pół pomiarowych matrycy. Praktycznie powoduje to, że wielkość fotografii jest ograniczona do trzech megapixeli, a i tak jest to obraz dobry do oglądania tylko na komputerze. Jego powiększenie do rozmiarów 1:1 ujawnia dość duże i przede wszystkim brzydkie ziarno. Racjonalność zastosowania tej funkcji w aparacie skierowanym do wymagającej grupy klientów, z zasady przedkładającej jakość fotografii nad inne jej walory, jest wątpliwa. Szumi jednak nie tylko przy najwyższym ISO. Małe matryce od zawsze dawały duże ziarno, a ta w Lumixie jest niestety mała. Pliki JPG są na bieżąco pozbawiane cyfrowego szumu w aparacie, ale bez przesady, tak aby zachować szczegółowość sceny. W rezultacie kolorowy groszek widoczny jest na większości zdjęć w partiach niedoświetleń. Pociechą pozostaje fakt, że u konkurencji jest niespecjalnie lepiej.
[converttable start="1" end="0" type="vertical"]
![]() |
|
ISO 80 | |
ISO 200 | |
ISO 800 | |
ISO 3200 | |
ISO 12800 |
[converttable]
Strona 3
Trzeba przyznać, że Panasonicowi po raz kolejny udała się sztuka osiągnięcia dobrej dynamiki obrazu. Oprócz matrycy, wpływ na to ma oprogramowanie aparatu. Konkretnie "funkcja inteligentnej rozdzielczości", która automatycznie dzieli obraz na trzy obszary – krawędzie, elementy z fakturą i gładkie powierzchnie, a następnie dobiera do nich indywidualnie poprawki parametrów. Wpływa to pozytywnie na ostrość obrazu, choć i sam obiektyw rysuje ostro, oraz na jego czystość (zmniejszenie szumu). Bardzo dobrze sprawdza się automatyczny balans bieli. Mimo fotografowania w bardzo różnych warunkach, nigdy nie wymagał on korekty. Na wszelki wypadek oprócz możliwości ręcznego ustawienia tego parametru Panasonic zaoferował jego bracketing.
Ze względu na małe rozmiary matryc i występującą dyfrakcję, w większości kompaktów najwyższą wartością przysłony jest f/8,0. Dodatkowo, większość obiektywów – zwłaszcza tych o dużym zakresie ogniskowych – jest dość ciemna. W połączeniu z panującą modą na wprowadzanie w tych aparatach trybu ręcznego nastawiania parametrów ekspozycji uzyskujemy coś zupełnie niefunkcjonalnego. Założeniem trybu ręcznego jest elastyczne sterowanie zakresem głębi ostrości i rozmyciem ruchu poprzez odpowiedni dobór pary: czas, przysłona. Okazuje się jednak, że przy dłuższych ustawieniach ogniskowej, zazwyczaj uzyskujemy możliwość wyboru jednej z dwóch wielkości przysłon: f/8,0 i f/6,3 bo taka jest jasność obiektywów. Panasonic Lumix DMC-LX5 na tym tle wypada doskonale. Wprawdzie obiektyw również przymyka się do f/8,0 ("...praw fizyki Pan nie zmienisz...") ale aż od f/2,0, co daje całkiem dobre pole manewru. Jasne szkło powoduje, że Panasonic jest jednym z niewielu małych aparatów, gdzie tryby A, S, M są użyteczne.
Cechą charakterystyczną Lumixów jest to, że w menu aparatu można zmieniać niemal wszelkie parametry i to w bardzo szerokim zakresie. Przykładowo, jeżeli zazwyczaj stabilizację obrazu można włączyć lub wyłączyć, to w Panasonicach dodatkowo jeszcze można wybrać jedno z trzech ustawień tej funkcji. I tak jest ze wszystkim: wygląd wyświetlacza, sposób zapisu obrazu, kolorystyka, balans bieli, morze trybów tematycznych. Jeżeli na sklepowej półce są dwa rodzaje musztardy, to mamy wybór, jeżeli jest ich dwieście – miejsce wyboru zajmuje przypadek. Panowanie nad wszystkimi możliwymi ustawieniami Panasonic Lumix DMC-LX5 jest wyzwaniem karkołomnym. Najlepiej od razu ustalić, co jest nam niezbędne i zmieniać tylko te parametry, nie zawracając sobie głowy resztą. Być może w ten sposób dobrowolnie rezygnujemy z części możliwości kamery, ale możemy skupiać się na zdjęciach, a nie na menu aparatu. Szerokie spektrum oprogramowania ma jednak niepodważalną zaletę – można aparat bardzo dokładnie ustawić pod swoje przyzwyczajenia i potrzeby.
Nie ukrywam, że nie jestem zwolennikiem zapisywania aparatem fotograficznym filmów, ale oczywiście Panasonic Lumix DMC-LX5 ma taką możliwość i trzeba ten fakt odnotować. Naciśnięcie charakterystycznego, oznaczonego na czerwono przycisku, na górnej pokrywie kamery, powoduje rozpoczęcie zapisu w formacie AVCHD Lite o jakości obrazu HD i z dobrym dźwiękiem, dzięki funkcji Dolby Digital Creator. Dostępny jest również format Motion JPEG (do 1280 x 720 pikseli). Podczas nagrywania możliwa jest regulacja parametrów migawki i przysłony, co nie jest normą w innych aparatach. Oczywiście można zdać się całkowicie na automatykę, a nawet włączyć tryb iA (inteligentnej automatyki), w którym aparat będzie starał się rozpoznać rodzaj filmowanej sceny i odpowiednio dobrać do tego parametry.
To, co w Panasonic Lumix DMC-LX5 jest najlepsze, zostawiłem na koniec. Aparat może urzekać swoim jasnym obiektywem, dobrą obudową, precyzją wykonania, ale tak naprawdę liczy się przede wszystkim jedno. W świecie kompaktów tylko te najbardziej wyrafinowane i najwyżej pozycjonowane mają możliwość zapisywania plików RAW. Panasonic Lumix DMC-LX5 ma taką możliwość i właśnie dlatego jest wielki! Paradoksalnie jest to prawdopodobnie najmniejszy gabarytowo aparat z taką możliwością, choć tu do zawodów staje porównywalny wielkością Samsung EX 1. Pliki RAW mają rozszerzenie RW2 podobnie jak pliki z Lumixa DMC-G2, ale nie są takie same. Dedykowany do ich obróbki program SILKYPIX Developer Studio 3,1 SE, wgrany z płytki dołączonej do G2, nie rozpoznawał plików z Panasonic Lumix DMC-LX5. Płytka z właściwego zestawu, oczywiście, rozwiązała ten problem. Nawiasem mówiąc, jest to zaskakująco doby program, łatwy w obsłudze, dający możliwość zmian wielu parametrów. Rzeczą bardzo ważną jest fakt, że na kartach pamięci można równocześnie zapisywać to samo zdjęcie w formacie RAW i JPG. Pozwala to traktować JPG-i jako wglądówki i zajmować się obróbką komputerową tylko najwartościowszych RAW-ów. Oczywiście Panasonic dołączył w tym wypadku wybór kompresji plików JPG. Raczej dla zasady niż dla dobra sprawy, bo większa kompresja nie przekłada się wcale na jakieś gigantyczne oszczędności miejsca na kartach pamięci.
Z kim Panasonic Lumix DMC-LX5 5 staje do boju? Do głowy przychodzą przede wszystkim dwa aparaty: Nikon Coolpix P 7000 i Canon PowerShot G 12. Obie konstrukcje mają większy zakres ogniskowych nieco ciemniejszych obiektywów, sprawiają wrażenie większych i chyba nie do końca grają w tej samej lidze. Prawdziwym konkurentem jest Samung EX 1. Jeszcze jaśniejszy obiektyw ze światłem f/1,8 sygnowany jest również przez renomowanego producenta, wymiary są niemal identyczne, bardzo podobna koncepcja i rozwiązania, zbliżona cena. Dodatkowo ruchomy wyświetlacz – rzecz której nie ma Panasonic, a bardzo by się przydała. Podobno Lumix góruje nad konkurentem większą ergonomią, bogatszym menu i jakością pracy autofokusa. Pozostaje jeszcze renoma marki. Czy to wystarczy? Zobaczymy.
Ocena końcowa (w skali 1-6): |
bardzo dobry
|
Aparat Panasonic Lumix DMC-LX5 wypożyczyła do testu firma Panasonic Polska Sp. z o.o. |
![]() |
Canon Powershot G12 |
Nikon Coolpix P7000 - test |
Panasonic Lumix DMC-LX5 |
Samsung EX1 | |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|
Wielkość matrycy | 10 Mpix | 10 Mpix | 10 Mpix | 10 Mpix |
Zakres czułości | 80-3200 |
100-3200, 6400 (Hi1) |
80-3200 6400, 12800 (3 Mpix) |
80-3200 |
Dostępne proporcje obrazu | 4:3, 4:5, 3:2, 16:9, 1:1 |
4:3, 3:2, 16:9, 1:1 |
4:3, 3:2, 16:9, 1:1 |
4:3, 3:2, 16:9, 1:1 |
Migawka (pełny zakres) | 15s-1/4000s | 60s-1/4000s | 60s-1/4000s | 16s-1/1500s |
Ogniskowa obiektywu |
6.1-30.5 mm |
6.0-42.6 mm /28-200 mm |
5.1-19.2 mm /24-90 mm |
5.2-15.6 mm /24-72 mm |
Przysłona | f/2.8-4.5 | f/2.8-5.6 | f/2.0-3.3 | f/1.8-2.4 |
Stabilizacja obrazu | tak | tak | tak | tak |
Format zapisu | JPG, RAW | JPG, RAW | JPG, RAW | JPG, RAW |
Zapis wideo /maksymalny format zapisu |
tak /HD |
tak /HD |
tak /HD |
tak /VGA |
LCD | 3 cale, 461 tys. punktów |
3 cale, 921 tys. punktów |
3 cale, 461 tys. punktów |
3 cale, 921 tys. punktów |
Wbudowana lampa błyskowa /złącze zewnętrznej lampy |
tak /tak |
tak /tak |
tak /tak |
tak /tak |
Nośnik zapisu | SD, SDHC, SDXC MMC, MMCplus, HC MMCplus |
SD, SDHC, SDXC | SD, SDHC, SDXC | SD, SDHC |
Wymiary | 112.1 x 76.2 x 48.3 mm | 114.2 x 77 x 44.8 mm | 110 x 65 x 25 mm | 114.4 x 64.6 x 30 mm |
Waga | 350 g | 310 g | 233 g | 356 g |
Cena* | 1999 zł | 2099 zł | 1738 zł | 1361 zł |
*w sklepie cyfrowe.pl, 7.10.2010 r. |
www.swiatobrazu.pl