czytano: 5807 razy
Paralaksa

Po dwóch tygodniach sale Krakowskiej Akademii Fotografii znów zapełniły się ambitnymi adeptami szlachetnej sztuki utrwalania obrazu. Piątkowe popołudnie, które dla zwyczajnego człowieka jest czasem odpoczynku dla nas jest tym co lubimy najbardziej: aparaty, fotografia, zdjęcia, ludzie.
Tym razem na pierwszy ogień poszły ściany i inne powierzchnie płaskie upstrzone wzorami stworzonymi przez czas lub przez przypadek. Przyniesione stykówki zadowoliły profesora Łagockiego, mimo to zadano nam kolejną ich partię.
Psycholodzy pewnie chętnie zajęliby się zmianami w naszej psychice po wykonaniu tych zadań. Podziwiając piękno europejskich, azjatyckich czy jakichkolwiek innych miast równie często jak na renesansowe gzymsy i starożytne rzeźby będziemy zwracać uwagę na obdrapane ściany współczesnych budynków i ciekawą fakturę średniowiecznych rynsztoków.
To właśnie inny punkt widzenia i zauważanie detali odróżnia fotografa od przeciętnego zjadacza chleba. W końcu każdemu lepiej zapadnie w pamięć banalny przedmiot ciekawie uchwycony niż kolejny piękny krajobraz. Z drugiej strony nie odrzucajmy tradycyjnych landshaftów, ostatecznie taki widoczek nie zawsze łatwo ująć ze wszystkimi jego barwnymi niuansami.
Tak czy inaczej punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Takie zjawisko (nazwane przez tęgie głowy paralaksą) występuje również w budowie aparatu fotograficznego.
To właśnie był temat kolejnych zajęć...
Do sali weszło dwóch ludzi w polarach Sony, z torbami fotograficznymi Sony, następnie na komputerze Sony VAIO odpalili prezentację wyświetlaną na telewizorze Sony. Dla ułatwienia dodam, że przyjechali samochodem z logo Sony. Innymi słowy Sony Team- Piotr Parvi i jego Szablisty asystent- spec od sprzętu. Zaczęło się od dziury- camery obscury, poprzez różne warianty mniej lub bardziej zaawansowanych pudełek z materiałem światłoczułym w środku, a kończąc na "supermegawypasionym" Sony Alfa 700- naszym szkolnym sprzęcie. To była część historyczna. Później przeszliśmy do praktycznych aspektów fotografii cyfrowej czyli mixu technologii, fizyki, właściwości obiektywów i zdolności fotografa. Urozmaiceniem była, oprócz anegdotek Pana Piotra , możliwość pofotografowania siebie nawzajem w różnych konfiguracjach oraz obejrzenia portretów panów prezesów poważnej firmy w niebieskich, dopasowanych podkaskówkach na głowach, zrobionych z bardzo bliska.
Po 21, kiedy każdy przeciętny student jest już po dwóch piwach, wyszliśmy ze szkoły i poszliśmy się wyspać przed sobotnim maratonem, co niektórzy poprzedzili hołdem studenckiej, piątkowej tradycji.

www.swiatobrazu.pl