12 października 2008, 12:35
Autor: Anna Cymer
czytano: 2381 razy

Sami swoi. W szkole i nie tylko

Sami swoi. W szkole i nie tylko

Pokazywanie swoich zdjęć komuś, kto zajmuje się tym samym, jest trudne i cenne zarazem. I pewnie dlatego większości fotografujących przychodzi w bólach.

Czym innym jest wystawa – tu wieszamy zdjęcia na ścianach i komentarze nas mało interesują, w końcu to my mamy wystawę, a krytykanci czepiają się z zazdrości. Poza tym żebyśmy dostali pozwolenie na zapełnienie ścian, ktoś wcześniej musiał nasze prace widzieć, ocenić i docenić – i to też uznać można za wystarczający powód na niesłuchanie głosów krytycznych.

Sytuacja się zmienia, gdy trzeba pokazać swoje prace w gronie takich jak my, fotografujących. Z taką prezentacją nierozerwalnie połączona jest bowiem konieczność poddania się ocenie, wysłuchania, co na temat naszych prac mają do powiedzenia inni. Przykład: zajęcia w szkole fotograficznej. Zaliczenie ćwiczenia albo konsultacje. Nie dość, że prace (często przecież dopiero w wersji roboczej) trzeba pokazać wykładowcy, to w zajęciach uczestniczą też inni studenci. Którzy mogą przecież być bezinteresownie złośliwi, dopytywać o szczegóły, lub po prostu wyrazić swoją opinię.
Nie ma chyba na świecie człowieka, któremu łatwo jest znieść krytykę. Gdy tylko słyszy się głos opinii, natychmiast włącza się w człowieku chęć obrony albo tłumaczenia się. To naturalny odruch i nie znika nawet gdy mamy świadomość, jak cenne potrafią być krytyczne uwagi.
Pamiętam swoje studia w szkole fotograficznej – na konsultacje prawie nikt nie przynosił prac, a na zaliczenie każdy starał się spóźnić, żeby zdjęcia pokazać w ostatniej chwili, jak już inni będą szli do domu. Bo że wykładowca skrytykuje – to jest wpisane w sens chodzenia do szkoły, ale nie każdy lubi, gdy na temat jego „artystycznej krwawicy” wypowiadają się inni studenci. A przecież jeśli się nad tym zastanowić bez emocji, to taka rozmowa z osobami na zbliżonym do naszego poziomie, o podobnych doświadczeniach może być bardzo twórcza, przydatna, inspirująca, wartościowa.

Na jednym z moich ulubionych blogów fotograficznych, http://fotoreporterzy.net ukazało się ostatnio ogłoszenie o wielce intrygującym tytule: Pokaż klatę! Ogłoszenie jest zachętą dla zawodowych fotoreporterów (to oni tworzą tę stronę i do nich głównie jest ona skierowana) do spotykania się i pokazywania swoich zdjęć. Chodzi o to, aby pod koniec każdego miesiąca wysłać do redakcji swoje 4 najlepsze zdjęcia, z których później będzie ułożony i wspólnie obejrzany pokaz. W niekrępujących okolicznościach i luźniej atmosferze uczestnicy będą co miesiąc z nadesłanych wybierać „klatę klat”. Jak się można domyślić, wyborom będą towarzyszyły dyskusje i komentarze. Takowych zawodowcy pewnie się nie boją, ciekawa jednak jestem, jak w praktyce będzie wyglądał wybór nadesłanych zdjęć i związane z tym rozmowy i emocje.

Tak czy siak, czy ktoś jest zawodowcem, amatorem, czy dopiero się uczy – nie ma nic cenniejszego, niż pokazywanie innym swoich zdjęć. I cioci, i sąsiadowi. I znajomym, i największym autorytetom. Bo z każdej opinii można zawsze coś „wyjąć” dla siebie.
 



www.swiatobrazu.pl