czytano: 5916 razy
Zaskakujący pojedynek Huawei P20 Pro i Canona 5DS R - który aparat fotograficzny okaże się zwycięzcą?

Inżynierowie sukcesywnie obniżają przepaść dzielącą profesjonalne aparaty cyfrowe i smartfony. Jej ostateczne zasypanie z pewnością będzie wymagało jeszcze dużo pracy, ale nowoczesne rozwiązania stosowane w urządzeniach mobilnych sprawiają, że coraz częściej pojawiają się testy porównujące flagowe modele smartfonów z zaawansowanymi lustrzankami czy nawet aparatami średnioformatowymi. Oczywiście w wielu przypadkach stanowi to swoistą prowokację, która raczej ma otwierać dyskusję niż ją rozstrzygać, niemniej takie konfrontacje są zawsze bardzo ciekawe. Nie inaczej jest w przypadku porównania zrealizowanego przez Jolyona Ralpha, w którym zestawia ze sobą Huawei P20 Pro i Canona 5DS R. Jakie wnioski przynosi taki pojedynek i które urządzenie wyszło z niego zwycięsko?
Huawei P20 Pro jest reklamowany jako dotychczas najlepszy smartfon fotograficzny w historii. Analizując jego specyfikację widać, że niekoniecznie są to puste przechwałki. Urządzenie ma potrójny układ aparatów – pierwszy z nich wykorzystuje obiektyw o jasności f/1.8 i matrycę o rozdzielczości 40 MP, drugi to 20-megapikselowy sensor monochromatyczny z obiektywem f/1.6, natomiast trzecia kamera stanowi połączenie teleobiektywu z przysłoną f/2.4 i 8-megapikselową matrycą. Ponadto smartfon może zaoferować 5-krotny zoom hybrydowy, sztuczną inteligencję usprawniającą m.in. pracę stabilizacji obrazu czy rozpoznawanie fotografowanych scen, nagrywanie filmów w trybie 960 kl./s Super Slow Motion, a także funkcję trójwymiarowego modelowania twarzy. Co więcej Huawei P20 Pro został doceniony przez testerów słynnego portalu DxOMark, który przyznał mu 109 punktów w ogólnej klasyfikacji, co sprawia, że jest na tę chwilę liderem rankingu. Jest też drugim smartfonem, który przekroczył granicę 100 punktów (dotychczas najlepszy Samsung Galaxy S9 miał 99 punktów). Drugim urządzeniem, któremu udała się ta sztuka jest... Huawei P20 (102 punkty).
Z pewnością Hauwei P20 Pro to smartfon obok którego nie można przejść obojętnie. Niemniej Jolyon Ralph wystawił przeciwko niemu ciężkie działo - Canona 5DS R. Ta pełnoklatkowa lustrzanka oferuje matrycę o rozdzielczości 50,6 MP, podwójny procesor DIGIC 6 czy technologię EOS iTR AF. Warto jeszcze wspomnieć, że cena smartfona wynosi około 3500 zł, natomiast lustrzanki 14 500 zł. Jak więc wyglądało starcie tych dwóch gigantów w swojej klasie?
Więcej na temat obydwu urządzeń można przeczytać poniżej.
- Huawei P20 Pro - trzy aparaty fotograficzne w telefonie. Zobacz galerię przykładowych zdjęć i poznaj polską cenę
- Canon EOS 5DS i EOS 5DS R - profesjonalizm w 50 megapikselach
[kn_free]
[kn_advert]
Koniec z prężeniem muskółów – czas przejść do bezpośredniej konfrontacji
Poniżej znajdują się inne fragmenty 1:1 z odpowiednio Canona 5DS R i flagowca Huawei.
Cóż takie zestawienie ponownie obnaża różnice dzielące te 2 urządzenia. Na próbkach ze smartfona wciąż widać fioletowy zafarb. Jest to najprawdopodobniej spowodowane zastosowaniem filtra "Quad Bayer". Taki filtr ma rozdzielczość 10 MP, a matryca smartfona 40 MP. W konsekwencji tego każdy blok czterech pikseli ma taki sam kolor. Takie rozwiązanie pozwala co prawda na stosowanie pewnych ciekawy rozwiązań w zakresie HDR, ale jednocześnie przekłada się na pojawienie tych specyficznych błędów. Niemniej szczegółowość obrazu jest wciąż zdumiewająca, biorąc pod uwagę , że jest to zestawienie z aparatem pełnoklatkowym. Ponadto wada ta zanika w przypadku używania pozostałych kamer.
Na razie w Lightroomie nie ma jeszcze dostępnych korekt dla Huawei P20 Pro, ale można je przeprowadzić ręcznie. Poniżej znajduje się porównanie fotografii z Canona 5DS R i skorygowanej ze smartfona (u góry).
Dystans się zmniejszył. To zdumiewające, że pierwsza próbka pochodzi ze smartfona. Niemniej przyglądając się cyfrom na słupie i innym detalom wciąż widać kto tutaj rządzi.
Walka wieczoru!
Chyba dla żadnego aparatu zdjęcia w jasny, słoneczny dzień nie stanowią wyzwania. Pora więc na porównanie Canona 5DS R i Huawei P20 Pro w ciemnościach. Przed urządzeniami zostało postawione wyzwanie – uchwycić kąt łazienki, do którego dociera naprawdę małą ilość światła, wpadająca jedynie przez uchylone drzwi. Tak poradził sobie z tym wyzwaniem smartfon:
Lustrzanka pozwoliła uzyskać taki obraz:
W tym jednak wypadku konieczne było wykonanie trzynastu różnych prób z zastosowaniem ręcznego ustawiania ostrości. Powyższa fotografia musiała być poprawiona w Lightroomie. Jednakże uzyskanie tego zdjęcia nie było łatwe – w wizjerze nic nie było widać, a system AF nie mógł wykonywać pomiarów, stąd nie można było z niego skorzystać. Zdjęcia były wykonywane bez statywu.
Warto więc skonfrontować to doświadczenie z trybem fotografowania przy małej ilości światła, z którego podobno słynie Huawei. Urządzenie wykonuje 6-sekundową ekspozycję, którą łączy w jeden obraz, wykorzystując do tego cyfrową stabilizację obrazu. Robi to bardzo sprytnie – jeśli w kadrze pojawi się ruch, to klatka z nim zostanie zapisana i wmontowana w gotową fotografię. Efekt finalny prezentuje się tak:
Czas na werdykt!
Powyższy test nie stanowi rzetelnego porównania sprzętu i można go traktować z przymrużeniem oka. Obydwa modele zostały zaprojektowane do zupełnie innych zastosowań, stąd daremne jest wybieranie zwycięzcy. Niemniej ten pojedynek pozwolił na wyciągnięcie ciekawych wniosków. Przede wszystkim pokazuje, jak duża siła tkwi w algorytmach i cyfrowym przetwarzaniu obrazu wykorzystywanym w smartfonach. Małe matryce wymagają stosowania przez inżynierów wielu intrygujących rozwiązań. Inną sprawą jest to, że pełnoklatkowa matryca najzwyczajniej nie potrzebuje w ogóle takich sztuczek. Niemniej producenci lustrzanek z pewnością zaczną coraz bardziej dostrzegać potencjał i konieczność stosowania sztucznej inteligencji i innych systemowych rozwiązań wpływających na jakość dostarczanego obrazu.
Odpowiadając na pytanie zadane we wstępie – które urządzenie wyszło z testu zwycięsko – najcelniej byłoby stwierdzić, że obydwa. Pozycja lustrzanki pełnoklatkowej w zastosowaniach profesjonalnych wciąż jest niezachwiana (nadal trudno oczekiwać pełnego porzucenia tego typu aparatu na rzecz smartfona), a jednocześnie Huawei P20 Pro udowodnił, że jakość oferowanego przez niego obrazu dalece wykracza poza taką, która nadawałaby się jedynie na Instagram.
Warto również zajrzeć do innego prezentowanego przez nas testu. Zestawienie smartfona Google Pixel 2 i średnioformatowego Hasselblada H4D także stanowiło swoistą prowokację, ale podobnie jak w przypadku prezentowanego w tym artykule pojedynku, pozwalało spojrzeć szerzej na sytuację na rynku urządzeń mobilnych i aparatów cyfrowych.
Źródło: PetaPixel.com
www.swiatobrazu.pl