21 czerwca 2009, 15:29
Autor: Anna Cymer
czytano: 9434 razy

Zawodowiec - co to znaczy?

Zawodowiec - co to znaczy?

Kiedy fotograf przestaje być amatorem a staje się zawodowcem? Po czym poznaje się jego profesjonalizm? Czy zawodowy fotograf na pewno zrobi lepsze zdjęcia niż amator? Jaka jest w ogóle między nimi różnica?

Przed 1989 rokiem sprawa była prosta. Aby pracować (czytaj: zarabiać) jako fotograf, trzeba było mieć specjalne uprawnienia, które nabywało się zdając egzamin. Przynależność do odpowiedniej organizacji (czyli przede wszystkim ZPAF) zapewniała zlecenia po z góry ustalonych, dla wszystkich takich samych stawkach. Po przemianie ustrojowej nastąpiła "wolna amerykanka" , która wzmocniła się w chwili rozpowszechnienia się technologii cyfrowej. Dziś każdy może być fotografem, może zdjęcia sprzedawać, wystawiać w galeriach, może na fotografii zarabiać. Przy okazji też przestała mieć tak duże znaczenie jakość sprzętu - bo wiemy przecież dobrze, że można za dobre pieniądze sprzedać gazecie zdjęcie zrobione telefonem komórkowym. Jak więc dziś, w czasach, gdy każdemu wolno wszystko, oceniać jakość fotografa, jego profesjonalizm, umiejętności?

Dla mnie, jako raczej obserwatora niż czynnego uczestnika branży fotograficznej, sytuacja jest jasna: wszelkie wątpliwości reguluje rynek. Jeśli ktoś umie robić dobre zdjęcia - robi ich dużo, ma zlecenia i zarabia pieniądze. Jeśli ktoś - choćby nazywał siebie "super-profesjonalistą" - nie robi dobrych zdjęć, to i tak wcześniej czy później straci zleceniodawców.

Proste? Nie do końca, bo przecież nie na tym kończy się życie fotografa. Status zawodowca jest potrzebny, czy to dla osobistego samopoczucia czy dla CV, czy wreszcie swojego umiejscowienia na rynku. I druga strona medalu: określenie "amator" dla kogoś, kto robi zdjęcia nie tylko "do szuflady", jest po prostu obraźliwe. Na wielu forach dyskusyjnych można spotkać agresywne reakcje "zawodowców", uważających, że określenie kogoś "amatorem" to jak policzek w twarz.

W jednym z dużych międzynarodowych konkursów jest jasno określone, kto jest zawodowcem. To ten, którego 51% dochodu pochodzi z fotografii. Bez rozróżnienia czy dochód ten to pieniądze za zdjęcia z komórki, sprzedane brukowcowi czy profesjonalny fotoreportaż, czy sprzedane kolekcjonerowi zdjęcie - dzieło sztuki. Po prostu: utrzymujesz się z fotografii - to znaczy, że jest to twój zawód, a to znaczy, że jesteś zawodowcem.

Od 1989 roku z Polsce powoli zaczynają o wszystkim decydować prawa rynku  i faktycznie dochód staje się ważniejszy niż cokolwiek innego. A to oznacza, że ukończenie szkoły fotograficznej nie uprawnia do nazywania siebie zawodowym fotografem, że nagroda w konkursie, wystawa w galerii także tego nie dają. Czy to oznacza, że wszyscy inni fotografujący to amatorzy? Słowniki podają dziś dwa znaczenia słowa amator. To używane od dawna, związane z genezą, pochodzeniem słowa (z łaciny) oznacza miłośnika, wielbiciela, pasjonata - osobę zajmująca się czymś z upodobania, zwolennika. Z czasem znaczenie to poszerzyło się  i dziś amator to także osoba zajmująca się czymś niezawodowo, bez fachowego wykształcenia. Idąc tym tropem trzeba powiedzieć, że amatorem jest więc dziś i ktoś, kto uwielbia robić zdjęcia i pstryka je co chwila (na wycieczce, rodzinnym przyjęciu, w lesie, na ulicy), ale też ktoś, kto np. pracuje w zakładzie fotograficznym, nie mając jednak odpowiedniego wykształcenia czy doświadczenia.

Wszystkie te pojęcia są bardzo szerokie, ich granice nie są jasno określone. Trudno się do któregoś z nich jednoznacznie zakwalifikować. Właściwie to są wręcz sprzeczne. Bo skoro zawodowiec to ten, który zarabia na fotografii (nie ma znaczenia wykształcenie), a amator to ktoś, kto nie ma ukończonej odpowiedniej szkoły, to kim jest absolwent wydziału fotografii? A jeśli ktoś fotografuje tylko śluby i dużo w ten sposób zarabia, czy ten ktoś jest zawodowcem bardziej niż fotograf, który żyje z czegoś innego, ale robi rewelacyjne zdjęcia, pokazywane w najlepszych galeriach w kraju? Czy absolwent przeciętnego studium fotografii, pracujący w foto-labie jest zawodowcem, a fotoreporter, robiący projekty dla gazet (w dobie kryzysu opłacane nędznie) ma już nim nie być? Czy to oznacza, że może jednak warto wrócić do dawnego systemu odgórnych egzaminów i uprawnień, które jasno i czytelnie określały zawodowstwo? Nie umiem na te wszystkie pytania odpowiedzieć. Uważam, że każdy chyba sam musi spróbować siebie określić (jeśli w ogóle jest to mu do czegoś potrzebne). Wiem jedno: zapoznając się z historią fotografii i z życiorysami jej najwybitniejszych przedstawicieli widać jak na dłoni, że dziś fakt, czy zajmowali się fotografią zawodowo czy amatorsko, nie ma kompletnie żadnego znaczenia.
 



www.swiatobrazu.pl