Popełniłem w swojej pracy tyle błędów, że chciałbym, aby inni ich uniknęli – fotograf ślubny Grzegorz Płaczek zdradza nam kulisy swojej pracy.

Popełniłem w swojej pracy tyle błędów, że chciałbym, aby inni ich uniknęli – fotograf ślubny Grzegorz Płaczek zdradza nam kulisy swojej pracy.

Jeszcze nie tak dawno fotografowie ślubni w Polsce mieli złą prasę, nazywani byli rzemieślnikami, odmawiano im aspirowania do grona twórców fotografii artystycznej. Na szczęście te czasy mamy za sobą, a najlepsze fotografie ślubne potrafią zachwycić nie tylko parę młodą i jej rodzinę, ale też niezaangażowanych widzów. Do ścisłej czołówki współczesnych fotografów ślubnych w Polsce należy Grzegorz „Moment” Płaczek, a my mieliśmy okazję zadać mu klika pytań, dotyczących pracy fotografa ślubnego.



SwiatObrazu.pl: Można śmiało powiedzieć, że jako fotograf ślubny odniosłeś sukces. Posiadasz piękne, bogate portfolio, sesje ślubne realizujesz na całym świecie, wydajesz książki, uczysz początkujących fotografów ślubnych, jesteś ambasadorem prestiżowych marek sprzętu fotograficznego. Jaką drogę musiałeś pokonać, aby to wszystko osiągnąć?
 
Grzegorz Płaczek: Sukces to bardzo niebezpieczne słowo. Wciąga i trzeba być czujnym. Szybko się spada, a wejście na szczyt bywa złudne. Cała moja przygoda to pasmo sukcesów, ale także ciężkich momentów, wyrzeczeń, decyzji i rozczarować. Róża zawsze ma kolce, niemniej jestem bardzo szczęśliwy, mogąc widzieć swoje nazwisko przy markach takich jak Nikon, Eizo czy Wacom. Gdy zaczynałem były one dla mnie czymś nieosiągalnym. Jestem pracoholikiem, ale na szczęście kocham moją pracę i pasję i nie chcę z tego rezygnować. Ucząc, twardo stąpam po ziemi. Pamiętam pierwsze śluby w remizie i wiem, że teraz często jest łatwiej. Niemniej mam pełen szacunek dla wszystkich fotografów, a mieszkając w gminie Kobiór na Śląsku nie mam wielkomiejskiego zacięcia. Pomimo wszystkiego co się wydarza wokół mnie w ostatnich miesiącach, kocham wartości rodzinne i bieganie boso po łące.
 
fotograf ślubny Grzegorz Płaczek
Fot. Grzegorz "Moment" Płaczek
 
SO: Rynek fotografii ślubnej chyba nigdy nie był tak zróżnicowany jak dziś. Brak jednolitych standardów, ogromny rozstrzał cenowy, jak i konkurencja. Trudno nawet jednoznacznie określić pojęcie "profesjonalny fotograf ślubny". W jednym z poradników poświęconych wyborowi fotografa ślubnego, który czytałam w kobiecej prasie, było napisane: "Zapytaj ile wart jest jego sprzęt fotograficzny, jeśli powyżej 10 tysięcy złotych, możesz mu zaufać (…)". Czy obecnie warto w ogóle myśleć o rozpoczęciu kariery jako fotograf ślubny?
 
G.P.: Standardy są trudne do wdrożenia, bowiem fotografowie często boją się bolących i rozczarowujących opinii innych. To klasyczny przykład sytuacji, gdy nie ma pewności, kto będzie kontrolował kontrolujących? To oczywiście skrót myślowy, ale jest w nim ziarenko prawdy. Żeby zacząć tworzyć standardy i być przy tym otwartym na nowe, trzeba być bardzo dojrzałym fotografem. Rozumieć, czym jest kadr i przekaz. Organizacje na świecie prowadzą specjalne szkoły np. dla Jurorów. To bardzo pomaga ujednolicać pewne kwestie, wprowadzać pewne standardy, które wciąż pozwalają fotografom na kreatywność. Konkurencja była i jest. Podobnie jak różnorodność cenowa. To nic. Tak jest i żyjmy z tym. Każdy będzie miał swoje odmienne cele sprzedażowo– biznesowe. Jedni fotografowie chcą fotografować jak najwięcej, a inni marzą o mniejszej ilości ślubów, ale takich, które organizowane są w ciepłych krajach. Myślę, że udało mi się zdefiniować pojęcie "profesjonalnego fotografa ślubnego" w mojej ostatniej książce, której drugi nakład niestety po raz drugi już się wyprzedał. Jeśli jednak ktoś pisze, że sprzęt warty minimum 10 tysięcy złotych świadczy o tym, że można takiemu fotografowi zaufać, chętnie dłużej porozmawiam o tym przy dobrej kawie. Jeszcze parę tygodni temu pracowałem na Nikon d3s, który ze swoim przebiegiem był na wtórnym rynku wart może 2 tysiące złotych. Więc? Oczywiście łatwiej jest tworzyć mając odpowiedni aparat w dłoniach, ale nie każdego na to stać. Moim jednak zdaniem sprzęt nie świadczy o tym, czy ktoś jest profesjonalnym fotografem, czy nie. Czy grając przeciwko  Messiemu, który biegałby w starych trampkach, miałbym szanse biegając w najnowszych butach sportowych? Nie sądzę.  Zostając Ambasadorem marki Nikon, Globalnym Ambasadorem Eizo, czy Ewangelistą Wacom stałem się najszczęśliwszym fotografem na świecie, bo mam świadomość, że nie mam teraz limitów technologicznych, ale to nie posiadanie sprzętu spowodowało, że moja fotografia wygląda tak, jak wygląda. Jest moja, szczera i nie chcę jej nikomu oddać. Mam półki pełne sprzętu, bo myślałem, że to on spowoduje, że stanę się "profesjonalistą". Nic bardziej błędnego. Dla mnie kluczowe, aby móc dobrze sfotografować ślub jest zrozumienie, że to wydarzenie rodzinne, pełne miłości i tradycji. I to jest podstawa. Dalej przychodzi już technika z pomocą. Czy fotografowanie ślubów można nazwać karierą? Niektórzy pewnie tak to widzą. Ja patrzę na to, jako na pasję. Jeśli więc postawić jakieś pytanie, to czy warto rozwijać fotografię ślubną jako pasję. Odpowiem, że tak. Bez dwóch zdań. To piękna codzienność, ale i odpowiedzialność. 
 
fotograf ślubny Grzegorz Płaczek
Fot. Grzegorz "Moment" Płaczek
 
SO: Jakie największe pułapki czyhają na fotografa podczas pierwszych rozmów z narzeczonymi?
 
G.P.: Pierwsza odpowiedź, jaka przyszła mi do głowy, to może próba zrobienia z siebie kogoś, kim się nie jest? Nikt nie jest alfą i omegą. Każdy popełnia błędy. Pułapką może być niedopasowanie oczekiwań pary do tego, co może dać fotograf. Na to poświęcam dużo czasu, aby upewnić się, że rozumiem oczekiwania zakochanych. Nie chcę, aby pary przychodziły do mnie jako do chłopaka, który "pstryka". Nie chcę wpaść w pułapkę bycia postrzeganym jako zwykły fotograf, jako ktoś kto tylko "pstryka zdjęcia". To od razu pomaga fotografowi w dalszej rozmowie z parą. Jeśli uda się mu przekonać swoją osobą, że jest wartościowym fotografem, para od razu go pokocha. Żeby móc przygotować się do pierwszych rozmów może warto skorzystać z doświadczenia innych fotografów? Porozmawiać z kimś, kto już jest o krok dalej? Początkujących mogę uspokoić – nie ma poważnych pułapek. Pułapką możesz być sam dla siebie, jeśli nie będziesz sobą.
 
fotograf ślubny Grzegorz Płaczek
Fot. Grzegorz "Moment" Płaczek
 
SO: Jak radzisz sobie z odpowiedzialnością, że wykonujesz zdjęcia, które mają uchwycić jeden z najważniejszych dni w życiu, a wielu ujęć powtórzyć się przecież nie da…
 
G.P.: Jeśli jesteś obok i obserwujesz, co się dzieje – nie przeoczysz nawet sekundy. Ale musisz się skupić. Odciąć. Osobiście mogę zdradzić, że padam ze zmęczenia pod koniec reportażu. Bo cały czas angażuję się w moją pracę. Stosuję kopie bezpieczeństwa plików, używam sprawdzonego sprzętu, myślę o wszystkim, a przynajmniej szczerze się staram. Jeśli uznamy, że nie można zaplanować dnia narodzin i śmierci, to świadomie tworząc swoją codzienność dzień ślubu jest najpiękniejszym dniem naszego życia. Jaki inny dzień w naszym życiu jest pełen rodzinnych tradycji, gdy zapraszasz gości i planujesz każdy detal? Pomyślmy. To naprawdę najważniejszy dzień. Tworzy się nowa rodzina. Czy to nie jest piękne? Nie panikuję w dniu ślubu, ale staram się czerpać z rodzinnej energii pary.
 
fotograf ślubny Grzegorz Płaczek
Fot. Grzegorz "Moment" Płaczek
 
SO:  Czy zdarzyła Ci się sytuacja, że musiałeś stoczyć pojedynek z gośćmi weselnymi walczącymi o najlepsze ujęcia z telefonem w dłoni? Jeśli tak, jak zachować się w takiej sytuacji?
 
G.P.: Każdy ma prawo do unikalnego kadru. Sam często sięgam po telefon komórkowy. Jeśli nie mam możliwości uciec od telefonów i goście muszą być uwiecznieni z telefonami w dłoniach, najczęściej sięgam po szkło Nikkor 14-24 i ukazuję historię chwili. Opowiadam, jak w danym dniu, w danym miejscu wyglądał konkretny moment. Jeśli goście nagrywali bądź fotografowali telefonami, to być może warto to pokazać na zdjęciu? To przecież autentyczny przekaz. Prawda czasu. Jeśli mam taką możliwość podchodzę do gości i z uśmiechem "pojedynkuję się" kto lepszy. Goście z uśmiechem reagują na takie momenty. Jest wiele takich chwil w dniu ślubu, że pojawią się telefony komórkowe i goście walczący o kadr, np. moment wyjścia z kościoła, zakładanie obrączek, czy pierwszy taniec. Muszę to zaakceptować. Aż takiej władzy nie mamy, aby temu zapobiec. Są pary, które proszą swoich bliskich o ograniczenie używania telefonów komórkowych, ale to już są indywidualne kwestie par młodych. 
 
fotograf ślubny Grzegorz Płaczek
Fot. Grzegorz "Moment" Płaczek
 
SO: Czy istnieje zbiór technik, umiejętności fotograficznych, które trzeba posiąść, aby myśleć o rozpoczęciu fotografowania ślubów?
 
G.P.: Wierzę, że tak i tym właśnie dzielę się z fotografami podczas spotkań warsztatowych np. w Polsce w SzkolaObrazu.pl oraz AkademiaNikona.pl. Pójście na warsztaty uważam za jeden z lepszych kroków na początek. Ale zdarza mi się także, że pracuję z fotografami, którzy mają więcej lat doświadczeń, niż ja. Często to powtarzam, że fotografowie dają mi bardzo dużo energii i motywacji i ciągle staram się modyfikować ten zbiór technik i umiejętności dla nich, aby pomóc wszystkim w rozwoju. Można oczywiście fotografować bez emocji i rozwoju, ale to nie mój świat. Gdyby dziś przyszło mi rozpocząć przygodę z fotografią ślubną – rozpocząłbym od warsztatów. To przyspiesza rozwój o lata świetlne. Popełniłem w swojej pracy tyle błędów, że chciałbym, aby inni ich uniknęli. Przygotowanie swojego fotograficznego warsztatu wydaje mi się konieczne. 
 
fotograf ślubny Grzegorz Płaczek
Fot. Grzegorz "Moment" Płaczek
 
SO: Czy masz swój własny scenariusz, który realizujesz podczas każdego ze ślubów?
 
G.P.: Nie, chociaż rzeczy i etapy tego dnia są z góry zdefiniowane. Dla mnie najważniejsze są emocje. Nie umiem opisać, co powoduje, że wciąż czerpię energię garściami od moich par, ale stałem się chyba nawet już od nich uzależniony emocjonalnie. Jeśli mam przed sobą pary, które swoim scenariuszem dnia, planem, dbałością o detale, relacjami z rodzicami udowadniają, że są wartości, o które warto dbać – jestem w siódmym niebie. Bo to oznacza, że nie jestem sam na naszej planecie z moimi emocjami. Niezależnie jednak od scenariusza oczywiście przygotowuję się w kwestii wydarzeń, które przede mną w pracy, ale to już bardziej techniczna strona mojego zawodu.
 
fotograf ślubny Grzegorz Płaczek
Fot. Grzegorz "Moment" Płaczek
 
SO: Jak przygotowujesz się do fotografowania ślubu?
 
G.P.: Mam przygotowany specjalny formularz, który pozwala mi się przygotować. Pytam w nim moje pary o kwestie logistyczne, ale także o rzeczy związane z rodziną, czy emocjami. Bywają trudniejsze śluby, gdy np. rodzice młodych są rozwiedzeni i czuję się spokojniej wiedząc o tym. Im dłużej fotografujesz, tym więcej umiesz i rozumiesz, więc rzeczy możesz wykonywać instynktownie. Najważniejsze wyspać się przed ślubem, bo to nie jest lekki dzień i zmęczenie nadchodzi.
 
fotograf ślubny Grzegorz Płaczek
Fot. Grzegorz "Moment" Płaczek
 
SO: Twój biznes fotograficzny jest prowadzony na szeroką skalę: w mediach społecznościowych, prowadzisz warsztat, piszesz książki. Dodatkowo sama fotografia ślubna to przecież spotkania, selekcja i edycja zdjęć, przygotowywanie albumów. Ile czasu w codziennym życiu zostaje Ci na fotografowanie?
 
G.P.: Kocham to pytanie! I jakże prosta odpowiedź. Fotografowanie to całe moje życie. Ale dla mnie fotografia to nie tylko naciskanie spustu migawki. Tak jak dla kierowcy rajdowego sam rajd. Przecież są przygotowania do rajdu, naprawy, czyszczenie maszyny, etc. Tak samo w fotografii ślubnej jest wiele rzeczy, które musisz zrobić dodatkowo. To właśnie jest pasja. Fotografuję bardzo często i to moje powietrze. Mogę żyć na chwilowym bezdechu edytując zdjęcia, ale staram się jak najwięcej fotografować. Sięgam po to, co dla mnie najważniejsze. Po emocję i unikalność. Po moment.
 
fotograf ślubny Grzegorz Płaczek
Fot. Grzegorz "Moment" Płaczek
 
SO: Jakie widzisz szanse i zagrożenia dla współczesnej fotografii ślubnej w Polsce?
 
G.P.: Hejt. Na szczęście nie odczuwam go, ale słucham fotografów na spotkaniach warsztatowych. Jakże łatwo kogoś "uszkodzić" złym słowem, kiedy ktoś pyta o opinię lub radę. Nigdy tego nie rozumiałem. Przecież każdy jakoś zaczyna i fotografia jest indywidualną kwestią każdego z nas. Przecież to sztuka. Najczęściej wypowiadają się ci, którzy powinni zamilknąć na chwilę. Tak więc wszystkich fotografów zachęcam do rozwoju, budowania swojego stylu i życzę Wam pięknej przygody z fotografią ślubną lub każdą inną. Wyrażajcie siebie i swoje emocje, nie przejmujcie się hejtem, jeśli Was dotknie. Budujcie swoją twierdzę o nazwie: MARZENIA. 
 
Dziękuję za wywiad i nie ukrywam, że jest mi niezmiernie miło móc wyrażać swoje nieuczesane myśli na łamach SwiatObrazu.pl Jesteście od lat liderem na polskim rynku i życzę dalszych sukcesów. Wszystkiego dobrego  i zapraszam do mojego świata na www.moment.com.pl!
 
SO: Dziękujemy za rozmowę.
 
fotograf ślubny Grzegorz Płaczek
Fot. Grzegorz "Moment" Płaczek
 
fotograf ślubny Grzegorz Płaczek
Fot. Grzegorz "Moment" Płaczek
 
fotograf ślubny Grzegorz Płaczek
Fot. Grzegorz "Moment" Płaczek
 
fotograf ślubny Grzegorz Płaczek
Fot. Grzegorz "Moment" Płaczek
 
fotograf ślubny Grzegorz Płaczek
Fot. Grzegorz "Moment" Płaczek
 
fotograf ślubny Grzegorz Płaczek
Fot. Grzegorz "Moment" Płaczek
 

Fotograf ślubny Grzegorz "Moment" Płaczek

fotograf ślubny Grzegorz Płaczek

 

Reklama

 

 

 

Zrozumieć fotografię

 

 

Cykl 12 e-kursów

 

 

sprzęt | światło | kompozycja | kreatywność | portret | produkty | studio | posprodukcja | błędy główne | trening | aspekty prawne

 

Zobacz szczegółowy program

 

Autor: Redakcja SwiatObrazu.pl






Oceny artykułu: 100% 0% ocen: 4

Sprawdź inne artykuły z kategorii: Wywiady



Komentarze Użytkowników

Niezalogowanych Użytkowników prosimy o zalogowanie się przed dodaniem komentarza.


avatar fotograf-gap Dziękuję za tak miłą rozmowę, a wszystkim fotografom życzę magicznych momentów! 2019.06.09 06:55, fotograf-gap # 

Domyślny avatar Fajny wywiad. Tak bez hejtu, czy portret Młodej na 7 fotografii od góry nie jest za bardzo "wyszopowany", moim zdaniem. Ogólnie Twoje zdjęcia są super. 2019.06.12 22:23, s65 # 


Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu i w żaden sposób nie odzwierciedlają poglądów prezentowanych przez właścicieli i administratorów SwiatObrazu.pl. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.



Najnowsze fotografie

'''' .... Madera Obiad Wczesnym rankiem... Okno. Żyrafy wchodzą do szafy.